– Klasyczne motywy z kryminalnego kodeksu Klubu Detektywów zawsze stanowiły dla mnie drogowskazy, kiedy pisałam powieści z wątkiem kryminalnym. Nawet w komediach sięgam po schematy takie jak zagadka zamkniętego pokoju, detektyw mający pomocnika (to akurat zawdzięczamy Don Kichotowi), złoczyńca niemal od początku jest na scenie, a każdy z bohaterów ma jakiś motyw. Dla mnie to sine qua non powieści kryminalnej – nie lubię, gdy morderca wyskakuje jak filip z konopi, a czytelnik nie miał prawa go wytypować. Wydaje mi się jednak, że napisanie tej właśnie powieści wymagało dojrzenia, upewnienia się, że jestem w stanie zbudować klimat i świat powieści niewspółczesnej – pomijam już nawet kwerendę, bo to oczywiste. Sama siebie musiałam przekonać, że będę w stanie poprowadzić tę historię do końca, i dopiero wtedy dałam się przekonać do jej napisania – mówi Małgorzata Starosta, autorka książki Sprawa lorda Rosewortha. czytaj dalej
– Zawsze zanim wejdę w nową epokę, długo ją zgłębiam – co najmniej przez pół roku. Potem, pisząc, uzupełniam wiedzę, tak więc to jest ciągłe poznawanie danego okresu, które rozpoczyna się na wiele miesięcy przed rozpoczęciem pracy nad powieścią, a kończy wraz postawieniem ostatniej kropki. Powieść historyczna wymaga czasu, tu nie można pójść na skróty, nie można jej napisać na akord, nie można przyspieszyć – mówi Renata Czarnecka, autorka książki „Pożegnanie z ojczyzną”. czytaj dalej
– Większość z nas nie ma lekko. Każdy z czymś walczy i potrzebuje mieć w sobie pierwiastek pewności, że jakoś się to poukłada. To pewnego rodzaju siła napędowa do tego, by walczyć o lepsze. Moi czytelnicy to doceniają, bo często słyszę, że daję nadzieję. Niektórzy w literaturze uciekają od problemów, a inni lubią o nich czytać, żeby poczuć, że nie są sami – mówi Ewelina Dobosz, autorka książki „Bądź tak po prostu". czytaj dalej
– Miłość dla mnie nie jest emocją czy jednym odczuciem – jest raczej jak żywioł. Pozornie każdy z nas wie, czym jest miłość, a tak naprawdę od wieków nie potrafimy jej w żaden sposób okiełznać czy właściwie zdefiniować, nie mówiąc o tym, że często mylimy ją z zauroczeniem, pożądaniem czy zwyczajnym przywiązaniem. I, tak jak każdy inny żywioł, potrafi przynieść dużo dobrego nie tylko dla jednostek, ale także jako inspiracja dla artystów, ale i też wiele złego – jak chociażby przyczynić się do konfliktów, w tym także na skalę międzynarodową – mówi Ewa Hansen, autorka powieści „Olga". czytaj dalej
– Fałszywa Królowa jest dla mnie otwartym pytaniem. To zbiór moich przemyśleń, w którym nie ma dobrych i złych odpowiedzi. Nawet, jeśli jako narrator przemycam potencjalne proste odpowiedzi na trudne pytania, to przez przedstawioną historię równocześnie sam te odpowiedzi staram się negować. Chciałem, by ta książka była czymś więcej niż zwykłą fantastyką o bohaterach walczących ze smokami. Uznałem, że jeśli już ktoś poświeci swój czas na lekturę Fałszywej Królowej, to byłoby dobrze, gdyby pojawiły się w nim pytania, których wcześniej sobie nie zadawał. Myślę, że regularne zadawanie sobie tych pytań pomogłoby każdemu. Można więc też powiedzieć, że książka ta jest dla mnie wstępem do rozważań o człowieczeństwie – mówi Mateusz Fogt, autor książki „Fałszywa Królowa". czytaj dalej
– Kobiecość i męskość wynikają z biologicznego ukształtowania nas jako gatunku ludzkiego. Jestem za dopełnianiem się tych płci, a nie za rywalizacją pomiędzy nimi – właśnie dlatego, że tylko w mądrym dopełnieniu zarówno kobiecość, jak i męskość mają szansę w pełni się ukształtować i rozkwitnąć, wydobywając to, co mają najlepszego. Jako ludzie chyba daliśmy się wmanewrować w walkę płci, wyrażaną albo przez podporządkowywanie, albo właśnie rywalizację i chęć zastąpienia jednej płci przez drugą. No i ponosimy tego przykre skutki. Dopóki nie zrozumiemy, że możemy zyskać, przyjmując wzajemnie to, co inne w nas, starając się to pokochać i uszanować, będziemy się szarpać jako społeczeństwo – mówi Beata Bartczak, psycholog i terapeuta, autorka książki „Jesteś jak kwiat". czytaj dalej
– Pisząc, wchodzę bohaterom do ich głów. Tworząc dialogi, opisując zachowania, staram się być nimi. Gdybym miał opisać mój proces tworzenia, przyznaję, że na pewnej płaszczyźnie utożsamiam się z bohaterami, by stworzyć ich bardziej wiarygodnymi. W ich imieniu sam przeprowadzam rozmowy, na przykład wcielając się w dwie lub nawet więcej osób. To są tulpy, które siedzą mi w głowie podczas pracy. Jednych bohaterów lubię bardziej, innych – mniej, co daje mi swego rodzaju satysfakcję, bo się różnią i być może będą wywoływać różne emocje u czytelników – mówi Wojciech Wolnicki, autor książki „Ktoś tak blisko". czytaj dalej
– Nastolatki chyba z reguły lubią iść pod prąd i myślę, że jest to cecha, której wielu z nas może się od nich nauczyć. Ich nieszablonowość, różne rozumienie zasad i poznawanie świata na własnych regułach stanowiło jedną z moich inspiracji przy tworzeniu bohaterów The Paper Dolls. Jednak ich świat również ma pewne granice i chociaż dużo swobodniej podchodzą do zasad ustalonych przez dorosłych, to jednak wciąż mają je z tyłu głowy. Po prostu patrzą na nie z przymrużeniem oka, a jak powszechnie wiadomo – to, co zakazane kusi najbardziej – mówi Natalia Grzegrzółka, autorka książki „The Paper Dolls". czytaj dalej
– Powroty do przeszłości i poznawanie bliskich przez pryzmat spisanych przez nich wspomnień to wątki, które lubię w książkach. Dlatego kiedy zdecydowałam się na taki krok w powieści „Miłość szyta na miarę", po prostu poczułam, że to jest to – mówi Paulina Wiśniewska, autorka książki. czytaj dalej
– Nie lubię sztucznych, lukrowanych postaci. Każdy przez coś w życiu przechodzi, nawet jeżeli piękne zdjęcia z jego konta na Instagramie czy Facebooku temu przeczą. Relacje z tymi najbliższymi często wpływają na to, jak reagujemy w ciągu dnia w pracy, jak odnosimy się do swoich kolegów czy ekspedientki w sklepie. Policjanci nie są tu wyjątkiem. Ich życie osobiste musi wpływać na to, jak pracują, dlatego też lubię wejść w ich świat trochę głębiej. Jestem przekonana, że policjant, który jest ojcem nastolatki, zupełnie inaczej rozmawia z dziewczyną w wieku podobnym do jego córki w czasie przesłuchania. Pewnie inaczej też zareagowałby na gwałciciela dziewczyny przypominającej mu jego własne dziecko. W mojej nowej książce pojawia się postać starszego już policjanta, który czuje, że zawiódł swoją żonę, nie mogąc jej dać tego, na co zasługiwała. Relacja z jego żoną później znacząco wpływa na przebieg akcji. Bez opisania jego historii małżeńskiej ta sama historia byłaby znacznie uboższa – mówi M.M. Perr, autorka powieści kryminalnych, w tym najnowszej książki – „Wywiad". czytaj dalej