Oszałamiający rozmachem chiński bestseller, który stał się wydawniczym fenomenem w USA.
NAGRODA HUGO DLA NAJLEPSZEJ POWIEŚCI 2015 R.
,,Imponująca rozmachem ucieczka od rzeczywistości. Dała mi odpowiednią perspektywę w zmaganiach z Kongresem - nie musiałem się przejmować, wszak kosmici mieli najechać Ziemię! - Barack Obama, były prezydent USA
Pierwszy tom trylogii ,,Wspomnienie o przeszłości Ziemi", największego w ostatnich latach wydarzenia w światowej fantastyce naukowej, porównywalnego z klasycznymi cyklami ,,Fundacja" i ,,Diuna". Chiński bestseller, który zyskał ogromny rozgłos w USA.
W 2015 roku książka otrzymała nagrodę Hugo dla najlepszej powieści, po raz pierwszy w historii przyznanej tłumaczonemu tekstowi. Znalazła się także w finale nagród Nebula, Prometeusza, Locusa, Johna W. Campbella. Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, wybrał ją jako jedną z najbardziej wartych przeczytania książek 2015 roku, a prezydent Barack Obama zabrał ją na urlop na Hawajach.
Tajny chiński projekt z czasów Mao przynosi przerażające konsekwencje kilkadziesiąt lat później. Początek XXI wieku - po serii samobójstw wybitnych fizyków śledztwo prowadzi do tajemniczej sieciowej gry Trzy ciała, której celem jest uratowanie mieszkańców planety zagrożonej oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc. Świat tej gry nie jest jednak fikcją...
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017-03-14
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 456
Tytuł oryginału: THE THREE-BODY PROBLEM. Book 1
Język oryginału: chiński
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Ilustracje:Stephan Martiniere
Dawno, dawno temu, gdy jeszcze miałam czas i ochotę na prowadzenie bogatego życia towarzyskiego, na pewnej, dość kameralnej imprezie, przydarzyła mi się niezobowiązująca rozmowa z młodą i, co to ukrywać, lekko podchmieloną intelektualistką. Dziewczę owo (z gatunku „my, intelektualistki, czytamy wyłącznie poezję) pragnąc podkreślić swą erudycję i nieszablonowość, rzuciło mimochodem „niedawno odkryłam nowego, nieznanego poetę – Pablo Nerudę”. Tylko nadludzki wysiłek woli sprawił, że nie wybuchnęłam śmiechem i nie oplułam sączonym niefrasobliwie drinkiem innych, nieświadomych zagrożenia gości.
Historia ta przypomniała mi się po latach, bo oto czytelnicy odkrywają nowego, nieznanego pisarza – Cixin Liu. Tymczasem wystarczy klika kliknięć by dowiedzieć się, że Cixin Liu pisał i publikował w czasach, gdy część miłośników fantastyki właśnie uczyła się raczkować. Autor debiutował w roku 1998, rok później otrzymał pierwszą nagrodę za twórczość literacką i od tego czasu trwa pasmo jego nieprzerwanych sukcesów.
Na usprawiedliwienie nieświadomych „odkrywców” , w tym także (co przyznaję ze wstydem), piszącej tej słowa, przemawia fakt, że tłumaczeniami dzieł Cixin Liu w przeszłości raczej nas nie rozpieszczono. Z tego co wiem, co wiem, przed ukazaniem się powieści „Problem trzech ciał”, na język polski przetłumaczono zaledwie jedno opowiadanie Liu - „Wędrująca Ziemia”. Czytanie w oryginale, w tym przypadku nie wchodzi raczej w grę. Liczba osób biegle władających chińskim jest, mimo wszystko ograniczona (oczywiście, jeśli pominiemy miliard z okładem Chińczyków).
W końcu jednak twórczość chińskiego mistrza sf pokonała chiński mur i szturmem wdarła się na zachodnie rynki. Doprawdy, szkoda, że musieliśmy tak długo czekać, bo Liu jest autorem ze wszech miar godnym uwagi.
„Problem trzech ciał” – pierwsza część trylogii „Wspomnienie o przeszłości Ziemi” to hard SF w najlepszym wydaniu. Nie zdradzę chyba zbyt wiele, gdy powiem, że tytułowe trzy ciała, to bynajmniej nie zwłoki (kto liczył na kryminał może w tym miejscu porzucić wszelką nadzieję) lecz obiekt, znanego naukowcom nie od dziś, zagadnienia mechaniki klasycznej, polegającego na wyznaczeniu toru ruchów ciał wchodzących w skład n-elementowego układu. Zapachniało nauką? I to jak! Mówimy wszach o powieści z gatunku fantastyki-naukowej, takiej, w której oba człony nazwy są równoprawne. Przez lata SF pozostawała w odwrocie, ulegając zmasowanym atakom elfów, krasnoludów, smoków, wilkołaków i nastoletnich czarodziejek. Teraz jednak odbija się od dna i powraca w wielkim stylu. Nie ukrywam, że SF jest mi znacznie bliższa niż fantasy, stąd ma radość z takiego obrotu spraw.
W „Problemie trzech ciał” nauka nie jest jedynie ozdobnikiem czy pretekstem. Jest pełnoprawnym bohaterem opowieści. Osią, wokół której osnuta jest cała intryga. Bez niej cała książka straciłaby sens. Autor, praktykujący inżynier (pracuje w elektrowni w Yangquan w prowincji Shanxi) czuje się wśród technicznych rozważań jak ryba w wodzie. Płynnie łączy zdobycze współczesnej nauki i techniki z tworami wyobraźni. Pamiętacie może, głośny swego czasu film „Farinelli”? Aby uzyskać skalę głosu niedostępną współczesnym śpiewakom spece od komputerów połączyli głosy dwójki artystów – kobiety i mężczyzny – tak, że moment przejścia był nie do uchwycenia nawet dla wielu melomanów. Owszem, każda osoba posiadająca jako-taki słuch potrafiła określić, czy w danym momencie słyszy głos męski czy żeński, ale tylko nieliczni potrafili wskazać dokładny moment, w którym następowała zmiana. Podobnie jest z nauką w „Problemie trzech ciał”. Każdy, mniej więcej obeznany z techniką czytelnik wie, co jest prawdą, a co wymysłem autora, ale wcale nie tak łatwo jest uchwycić wyraźną granicę między tymi dwoma światami. Pychotka!
Spekulacje naukowe to nie jedyny problem nurtujący pisarza. Powieść Liu to niesamowity konglomerat rozważań technicznych, politycznych i filozoficznych, rzucony na przeciekawe tło historyczne i obyczajowe. Wszak rzecz dzieje się w Chinach – kraju równie nam obcym i nieznanym co powierzchnia Księżyca. Właściwie, zrobiwszy pobieżny przegląd swej dość płytkiej wiedzy dochodzą do wniosku, że o Księżycu wiem nico więcej niż o Kraju Środka. Twórca amerykańskiego przekładu, Ken Liu, był tego faktu w pełni świadomy, bo opatrzył tekst licznymi komentarzami włączonymi również do wydania polskiego. Tak jak nie lubię przypisów w literaturze beletrystycznej, tak tym razem jestem za nie bardzo wdzięczna. Bez nich straciłabym wiele niuansów oczywistych dla chińskiego czytelnika, ale zupełnie niedostrzegalnych dla przeciętnego człowieka zachodu. Nachodzi mnie tylko smutna refleksja, ileż jeszcze dodatkowych smaczków mi umknęło? Mam podejrzenia graniczące z pewnością, że bardzo wiele.
„Problem trzech ciał” to powieść wielowątkowa. Akcja osadzona jest w różnych miejscach czasu i przestrzeni. Mamy i współczesne Chiny, i Chiny okresu rewolucji kulturalnej, i rzeczywistość wirtualną, i obcą, oddaloną od Ziemi o lata świetlne cywilizację. Autor po mistrzowsku panuje nad tym bogactwem. I tu czuje się logiczny, konsekwentny umysł inżyniera. Do powieści ani na chwilę nie wkrada się chaos. Nic tu nie jest przypadkowe. Historia jest niczym skomplikowany mechanizm, pełen zagadkowych detali. Choć liczba elementów początkowo zaskakuje, to po bliższym spojrzeniu okazuje się, że nic tu nie jest zbędne. Wydarzenia cały czas łączą się ze sobą niczym idealnie dopasowane koła zębate, rozwój wypadków jest konsekwentny niczym ruch elementów perfekcyjnie dostrojonego mechanizmu, a czytelnik, mimo całego rozmachu opowieści, ani na chwilę nie czuje się zagubiony. „Problem trzech ciał”, choć jest pierwszą częścią trylogii, nie ma znamion „rozbiegówki”. To dobrze przemyślana, skonstruowana i po mistrzowsku skomponowana całość. Autor nie wpadł w manierę wielu współczesnych pisarzy, którzy po kilkuset stronach pokazują czytelnikowi figę nic nie wyjaśniając. U Liu tajemnice zostają odkryte, zagadki rozwiązane, wszystkie wątki domknięte. Oczywiście, zakończenie jednoznacznie sugeruje, że należy się spodziewać ciągu dalszego, jest to jednak na tyle subtelne, że nie poczułam się oszukana. Obiecano mi ciekawą historię i ciekawą historię dostałam. Razem z rozwiązaniem. A mimo to, mimo że nie zastawiono na mnie pułapki wiem, że i tak sięgnę po kolejne części, bo „Problem trzech ciał” to rzecz na tyle dobra, że nie potrzeba cliffhangera by czytelnik miał ochotę przeczytać kolejny tom.
Zamiast post scriptum. Trochę trudu sprawiło mi rozszyfrowanie, które z dwóch słów jest imieniem, a które nazwiskiem autora. Jak wiadomo, Chińczycy umieszczają nazwisko przed imieniem. Z drugiej strony Europejczycy o tym wiedzą i czasami zamieniają słowa miejscami żeby było „po naszemu”, tak że w końcu nie wiadomo czy zastosowano szyk chiński, czy europejski. Żeby było trudniej, na okładce widnieje Cixin Liu, ale już w notce Copyright – Liu Cixin. W końcu jednak udało mi się dociec prawdy i z całą odpowiedzialnością mogę napisać Cixin to imię, a Liu nazwisko.
Nigdy nie byłam umysłem ścisłym i choć powieść początkowo mnie zaintrygowała, to były w niej momenty, w których czułam się przytłoczona. Zdecydowanie podobał mi się pojawiający się w książce wątek przeniesienia bohaterów do gry komputerowej, doceniam też i podziwiam kunszt pisarza, który połączył ze sobą fizykę i literaturę, ale z niejakim żalem muszę stwierdzić, że lektura ,,Problemu trzech ciał" przede wszystkim mnie zmęczyła. Brakowało mi w tej opowieści dynamiki, nie czułam napięcia czy dreszczyku emocji związanego z śledztwem Wang Miao czy odkrywaniem historii Ye Wenjie (może wpłynął na to blurb, który zdradza dużo z fabuły, więc zabrakło mi podczas lektury pewnego elementu zaskoczenia, a może chodzi o specyficzny wschodnioazjatycki klimat panujący w powieści i powściągliwość bohaterów - nie mam pojęcia). Za jakiś czas spróbuję może sięgnąć po kontynuację, by przekonać się czy drugi tom - gdzie powinno być teoretycznie więcej akcji - wciągnie mnie bardziej, czy okaże się, że ,,Wspomnienie o przeszłości Ziemi" nie jest serią dla mnie.
,,Problem trzech ciał" to powieść wartościowa i doceniona przez krytyków, nagrodzona dwoma międzynarodowymi nagrodami, w tym prestiżową Nagrodą Hugo - ciekawostka, była to pierwsza powieść tłumaczona na język angielski, która otrzymała tę nagrodę. Mnie lektura tej książki nie sprawiłam dużej przyjemności i - choć dostrzegam jej niewątpliwe walory i doceniam kunszt pisarza- to w mojej subiektywnej ocenie jest to pozycja średnia.
Skusiłem się na książkę odstawiając na chwilę swoje cykle, które czytam w dni powszednie, zabierając ją na majówkowy wyjazd. Wyjaz bogaty w atrakcje i ubogi w czas na lekturę. Niemniej w trzy dni książkę skończyłem, a opisana w powieści gra męczyła mnie w sennych koszmarach (może nie było to straszne, ale ciężkie). Już w trakcie lektury dokupiłem dwa pozostałe tomy i jeśli będę choć zbliżone jakościowo do tego - sięgnę po kolejne pozycje autora.
Jedyny ból, jaki mi towarzyszył to nazwiska bohaterów. Jest tu, jak z twarzami w azjatyckich filmach, gdzie rysy mi się zlewają i ciężko mi rozróżnić bohaterów. Na szczęście w chińskich książkach botarerowie są wypisani i wiele razy sięgałem do tych podpowiedzi, bo faktycznie nie chcieli mi się wbić do głowy.
Niemniej książka świetna, choć pewnie mocno science, to jednak wbiła mi się w świadomość i czuję się szczęśliwszy znając jej treść.
Fantastyka naukowa? Szczerze, to moje pierwsze spotkanie zarówno z autorem, jak i też z takim gatunkiem. Fantastykę czytam i lubię, jednak z fantastyką naukową nigdy nie było mi po drodze. Dlatego też śmiało mogę powiedzieć, że z tą książką troszkę wyszłam poza swoją strefę komfortu. Totalnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Czy spodobała mi się na tyle, aby sięgać po nią częściej? Tak, o ile każda książka z tego gatunku będzie tak dopracowana i ciekawa jak ta. Choć nie powiem, na początku bardzo ciężko było mi wgryźć się w fabułę, momentami była dla mnie nudna, ale później zaczęła coraz bardziej wciągać i ciężko było ją odłożyć.
To na pewno nie lektura dla wszystkich. Bardziej dla pasjonatów fizyki i astrofizyki, która w połączeniu z fantastyką tworzy interesujący obraz zarówno na świat, istnienie ludzkości, pozaziemskich kontaktów i gier. Dla humanistów będzie to ciężko kawałek chleba. Jednak nie zmienia to faktu, że dla czytelników, nieobcujących z tym tematem może się również spodobać.
,,Problem trzech ciał" Cixin Liu jest powieścią, którą odebrałam zupełnie inaczej niż pozostałe książki, a to dlatego, że stworzona jest przez chińskiego autora, który fabułę osadza w swoim kraju i porusza ciężką przeszłość związaną z Rewolucją Kulturalną w Chinach. Dlatego też to całkowita nowość w moim repertuarze książkowym.
Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach. Są to lata 50. oraz XXI wiek. Fabuła przeszłości obraca się wokół tajnego programu rządowego, gdzie Ye Wenjie odbiera wiadomość od pozaziemskich cywilizacji. Widzimy tu nastawienie człowieka do kosmitów. Z jednej strony fascynację i jakby nowe możliwości, z drugiej strony strach i poczucie zagrożenia. W momencie, kiedy mamy do czynienia z przetrwaniem całej ludzkiej cywilizacji, priorytety zmieniają się diametralnie i dość okrutnie.
Druga część to czasy XXI wieku, gdzie pewien naukowiec zajmujący się sprawą serii tajemniczych zabójstw natyka się na grę, gdzie mamy wirtualną rzeczywistość, w której musimy uratować planetę przed zagładą.
Cała recenzja na ig _mama_wojtka_czyta_
Liu Cixin w swojej monumentalnej pracy ,,Problem trzech ciał" przenosi czytelnika w podróż przez labirynty czasu, przestrzeni i ludzkiej egzystencji. Ta opowieść rozgrywająca się na tle Rewolucji Kulturalnej w Chinach i współczesnych badań naukowych zaskakuje i porusza zarówno swoją głębią, jak i intrygą, składając hołd zarówno naukowej fantastyce, jak i filozofii ludzkiej egzystencji.
W centrum historii stoją dwie równoległe narracje, które stopniowo splatają się w zaskakujący sposób. Pierwsza z nich przenosi nas do czasów Rewolucji Kulturalnej, gdzie tajna baza wojskowa Czerwony Brzeg wysyła sygnały w kosmos w poszukiwaniu inteligentnego życia pozaziemskiego. W tę ekscytującą przygodę zostaje włączona Ye Wenjie, córka zamordowanego przez czerwonogwardzistów wybitnego fizyka. Dzięki jej zaangażowaniu badacze nawiązują kontakt z obcą cywilizacją stojącą u progu zagłady. Ta część książki porusza wiele istotnych tematów, w tym relacje między ludźmi a innymi cywilizacjami, etykę naukową oraz dylematy moralne związane z odkrywaniem kosmosu.
Druga narracja przenosi nas w XXI wiek, gdzie śledzimy losy naukowca Wang Miaoa, który zostaje członkiem komisji badającej serię tajemniczych samobójstw czołowych fizyków. W wyniku prywatnego dochodzenia Wang natyka się na tajemniczą grę wirtualną o nazwie ,,Trzy ciała". Gra ta stawia przed graczami zadanie uratowania mieszkańców planety zagrożonej oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc. Niebawem odkrywa, że świat tej gry wcale nie jest fikcją, co prowadzi do niespodziewanych i często przerażających konsekwencji. Ta część książki prowadzi czytelnika przez wir naukowych teorii i filozoficznych rozważań nad naturą rzeczywistości i ludzkiej egzystencji.
Liu Cixin mistrzowsko posługuje się językiem nauki, aby przedstawić czytelnikowi fascynujące idee z dziedziny fizyki, astrofizyki, matematyki i filozofii, stawiając pytania o naturę rzeczywistości, granice ludzkiego poznania i możliwość istnienia życia poza Ziemią. Jednakże, mimo głębokiego zakotwiczenia w naukowych realiach, autor nigdy nie traci z oczu humanistycznego wymiaru historii, skupiając się również na emocjonalnych przeżyciach i dylematach bohaterów.
,,Problem trzech ciał" to nie tylko pasjonująca opowieść o kontaktach międzygwiezdnych i kosmicznych zagrożeniach, ale także refleksja nad kondycją ludzką i dążeniem do zrozumienia tajemnic wszechświata. To lektura, która zmusza czytelnika do zadawania sobie fundamentalnych pytań i otwiera przed nim nowe horyzonty myślenia. Dla miłośników naukowej fantastyki to książka nie do przegapienia, która z pewnością pozostawi długotrwały ślad w umyśle każdego czytelnika.
SF nie jest gatunkiem literackim, po który chętnie sięgam. Do lektury zachęcił mnie Tata, który lubi poznawać wszystkie gatunki. Dzięki niemu odkryłam Severskiego, więc z lekkim ociąganiem wziełam się za "Problem trzech ciał". No cóż... muszę przyznać, że nawet mi sie podobało. Co prawda mój wykształcony humanistycznie umysł czasem się przegrzewał a wręcz parował przy protonach i innych "przypadłościach" rodem z głęboko zaawansowanej fizyki, ale czytało się nieźle.
Czy jesteśmy insektami we wszechświecie tak jak twierdzi inteligencja z kosmosu?
Patrząc na stopień zanieczyszczenie powietrza,wód, niedbania o zwierzęta, przyrodę, wycinki lasów.... chyba raczej tak. Nie umiemy docenić tego co nas otacza....
Lekturę polecam mimo że ne jestem fanką gatunku, co więcej na pewno zabiorę się za kolejne tomy.
Tajemnice pierwszej i najwspanialszej ziemskiej cywilizacji. Ziemia. Okres kredy. Mrówki i dinozaury - stworzenia zupełnie niepodobne do siebie...
Tajemnice pierwszej i najwspanialszej ziemskiej cywilizacji. Ziemia. Okres kredy. Mrówki i dinozaury - stworzenia zupełnie niepodobne do siebie...