Książki, tak jak rzeczywistość, powinny mieć drugie, trzecie, czwarte dno. Wywiad z Martą Jednachowską

Data: 2025-02-27 10:30:51 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Książki, tak jak rzeczywistość, powinny mieć drugie, trzecie, czwarte dno. Wywiad z Martą Jednachowską z kategorii Wywiad

– Nie ma człowieka, który nie nosiłby w sobie jakiegoś sekretu. Każdy kryje tajemnice, o których nikomu nie mówi. Nie ma w tym nic złego. Czasami jednak, kiedy te sekrety ujrzą światło dzienne, potrafią zranić drugą osobę i bezpowrotnie zniszczyć naszą relację. Dlatego uważam, że warto ze sobą szczerze rozmawiać. Nawet najgorszy sekret, przedstawiony w delikatny sposób, traci dużo ze swojej straszności. Bez rozmowy może on jednak przytłoczyć i zniszczyć nawet najbardziej udaną przyjaźń – mówi Marta Jednachowska, autorka książki Toskański ślub.

Toskania to wyjątkowe miejsce na mapie świata. Czym urzekła Ciebie, że zdecydowałaś się przenieść ją na karty swojej powieści?

Pierwszy raz byłam w Toskanii kilka lat temu. Było to w maju, kiedy jest tam najpiękniej. Od razu zakochałam się w tej części Włoch. Oczarowały mnie bezkresne przestrzenie, łany zbóż falujące na wietrze i małe, urokliwe miasteczka. Wtedy Toskania wydawała mi się sielankowa i romantyczna. Dwa lata temu odwiedziłam Toskanię jesienią. Osnuta mgłami, ujawniła mi swoją tajemniczą i nieoczywistą odsłonę, którą pokazałam w powieści Toskański ślub. Uwielbiam każdą odsłonę tej części Włoch i gdybym miała zamieszkać za granicą, to byłoby to właśnie tam.

Znajome Moniki wcale nie są zachwycone tym, że dziewczyna ściągnęła je do Toskanii? Co właściwie im przeszkadza?

Podróż na południe Europy wiąże się z dużymi kosztami, które ciążą na uczestnikach podróży. Przyjaciółki panny młodej nie rozumieją, dlaczego ślub nie mógł odbyć się bliżej, co związane byłoby z mniejszymi kosztami. Ponadto Sara nie rozumie, dlaczego została zaproszona. Od dwóch lat nie utrzymuje kontaktu z panną młodą, a tu nagle dostaje zaproszenie na ten nietypowy ślub. Czy Monika próbuje w ten sposób odbudować ich przyjaźń? Być może, ale Sara nie jest przekonana, czy ma to sens.

Ślub wbrew tradycji – w obcym kraju, z dala od rodziny, w wąskim gronie. Czy za takie pomysły zawsze trzeba zapłacić wysoką cenę?

Lukas i Monika od początku mieli pod górkę. Najpierw pragnęli tradycyjnego ślubu i wesela w ojczyźnie, ale rodziny uniemożliwiły im przygotowanie tego wyjątkowego dnia zgodnie z marzeniami pary młodej. W akcie desperacji zakochani zdecydowali się na nietypowy ślub za granicą, jedynie w towarzystwie najlepszych przyjaciół. Niestety, przyszło im zapłacić za to wysoką cenę. Uważam jednak, że to para młoda jest najważniejsza w dniu ślubu. Rodzina i przyjaciele powinni dostosować się do pomysłów pary młodej, jakkolwiek dziwne by się one nie wydawały. Najważniejsze, żeby młodzi byli szczęśliwi, nawet jeśli wszyscy inni będą nie do końca zadowoleni. W tak trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się Monika i Lukas, ślub z dala od domu i zaborczej rodziny wydaje się jedynym rozwiązaniem.

Monika stresuje się ślubem, choć przecież usiłuje robić wszystko po swojemu. Nie ma szans, by takie wydarzenie odbyło się na pełnym luzie?

Monika uwielbia planować. Żyje wedle określonego planu i nie lubi być zaskakiwana. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, a najlepsza niespodzianka to brak niespodzianek. Przygotowanie ślubu i wesela zawsze wiąże się z dużym stresem, a dla takiej osoby jak Monika stres ten staje się wręcz niebotyczny. Szczególnie, jeśli nie wszystko idzie wedle planu, co ma miejsce w powieści. Każdy jest inny, ale myślę, że dla większość ten najważniejszy dzień w życiu łączy się z ogromnymi emocjami i bardzo dużym stresem.

W pewnym momencie w świecie Twoich bohaterów wszystko zaczyna się walić. To nie przypadek?

Życie często lubi nas zaskakiwać. Wszyscy chcemy, żeby były to jedynie pozytywne niespodzianki, ale każdemu z nas zdarzają się również te negatywne. Nie da się wszystkiego zaplanować, a na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Od nas zależy jedynie to, jak zareagujemy na nową, nieoczekiwaną sytuację. W powieści Toskański ślub pokazałam, jak różnie możemy zareagować na ciężką i nietypową sytuację, a także jak nasz charakter wpływa na dalsze wybory.

Twoja powieść pokazuje, jak pewne wydarzenia, nawet w krótkim czasie, mogą stać się wielką próbą dla relacji?

Uważam, że nigdy nie jesteśmy w stanie całkowicie poznać drugiego człowieka. Ba! My nawet nie jesteśmy w stanie poznać siebie samych i potrafimy sami siebie zaskoczyć. Nawet najbliższe osoby, partnerzy i przyjaciele, potrafią czasami być dla nas zagadką. Potrafią zachować się w sposób dla na niezrozumiały i nieakceptowalny. Może mieć to związek z sytuacjami błahymi, ale również takimi, które mają duże znaczenie. W takich chwilach przekonujemy się, czy nasza relacja przetrwa. Czasami nawet najbardziej trwałe i długoletnie relacje potrafią z dnia na dzień runąć jak domek z kart.

Tajemnice, skrywane urazy, niedopowiedzenia, intrygi – to one mają szansę zrujnować przyjaźń?

Nie ma człowieka, który nie nosiłby w sobie jakiegoś sekretu. Każdy kryje tajemnice, o których nikomu nie mówi. Nie ma w tym nic złego. Czasami jednak, kiedy te sekrety ujrzą światło dzienne, potrafią zranić drugą osobę i bezpowrotnie zniszczyć naszą relację. Dlatego uważam, że warto ze sobą szczerze rozmawiać. Nawet najgorszy sekret, przedstawiony w delikatny sposób, traci dużo ze swojej straszności. Bez rozmowy może on jednak przytłoczyć i zniszczyć nawet najbardziej udaną przyjaźń.

Toskański ślub to coś o wiele więcej niż powieść obyczajowa. To dramat, proza psychologiczna, z nutką sensacji. A Ty jak to odbierasz?

Toskański ślub lawiruje na pograniczu kilku gatunków. Na początku wydaje się powieścią obyczajową, żeby potem, ze strony na stronę, przekształcić się coraz bardziej w powieść sensacyjną, nawet z odrobiną kryminału. Zgadzam się również z Pani porównaniem do prozy psychologicznej. Jest to mój konik i bardzo zależy mi na rozbudowanym psychologicznym rysie bohaterów. Myślę, że Toskański ślub jest powieścią, która łączy gatunki i może przez to trafić do serc wielu czytelników. Nie wszystko jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Pokazuje nam to zarówno treść powieści Toskański ślub, jak i jej przyporządkowanie do gatunku literackiego.

Skonstruowałaś świetną intrygę! Cieszysz się, że zaskoczyłaś czytelników?

Bardzo! Sama uwielbiam nieoczywiste i nieprzewidywalne powieści, które trzymają czytelnika w niewiedzy do samego końca. Byłam z siebie bardzo dumna, kiedy czytałam pierwsze recenzje mojej powieści, które przekonały mnie o tym, że udało mi się stworzyć nieprzewidywalną i ciekawą historię. Książki, tak jak rzeczywistość, powinny mieć drugie, trzecie, czwarte dno. Wtedy jest najciekawiej.

To Twoja pierwsza samodzielna powieść, bo wcześniej pisałaś w duecie z mamą, Jolantą Kosowską. Jak się z tym czujesz? I co planujesz dalej?

Pierwsza samodzielnie napisana powieść wiąże się z ogromnymi emocjami. Moment, w którym po raz pierwszy trzymam w ręce papierową wersję książki, jest dla mnie szczególnie wyjątkowy. Tak było również przy Toskańskim ślubie. To niesamowite przeżycie!

Premiera Toskańskiego ślubu była dla mnie wielkim wydarzeniem, ale nie spoczywam na laurach. Moja następna powieść, jest już u wydawcy i mam nadzieję, że uda się ją wydać w tym roku. Będzie to powieść obyczajowa z bardzo rozbudowaną nutką psychologiczną bohaterów i tajemniczymi listami w tle. Ponadto, razem z Jolantą Kosowską, planujemy w tym roku wydać drugą część naszej zeszłorocznej powieści świątecznej, zatytułowanej Kalendarz Adwentowy. Najbliższe miesiące zapowiadają się bardzo ekscytująco.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.