Szaleństwo dopiero się zaczęło. Wywiad z Michałem Larkiem
Data: 2024-09-09 12:12:45 | artykuł sponsorowany– Alkohol to taki topos w prozie policyjnej. Być może dzisiejsi młodzi policjanci i policjantki chodzą na psychoterapię, uprawiają jogę, medytację; może radzą sobie inaczej. Bohater moich powieści, Dalberg, należy do starej szkoły, to być może ostatni Mohikanin – mówi Michał Larek, dziennikarz, pisarz, wykładowca. Właśnie ukazała się jego nowa powieść, zatytułowana Bez litości.
Komisarz Jakub Dalberg wraca w Twojej twórczości. Czym sobie zasłużył, czym zdobył Twoją uwagę jako twórcy i pisarza?
Trudno powiedzieć. Po prostu pojawił się w mojej wyobraźni. Przyjechał moim autem, przedstawił się jako rówieśnik, zasugerował, że mamy trochę wspólnego i zaproponował współpracę. No i stało się, postanowiliśmy stworzyć razem trylogię.
Dalberga niektórzy czytelnicy będą już znać z powieści Nienawiść. Tym razem to jego córka zostaje porwana. To największy koszmar policjanta? Zaatakowanie rodziny?
Takiego fikcyjnego, wymyślonego na potrzeby rozrywki – zapewne tak. No cóż, ta trylogia opowiada o kryzysie rodziny w ogóle. Córka Dalberga została porwana, to prawda. Ale w drugim tomie ważniejszą postacią jest nieżyjący ojciec komisarza. Tak naprawdę Bez litości to rekonstrukcja śledztwa w sprawie własnego ojca, też policjanta, który okazał się… hm, człowiekiem rozczarowującym, mówiąc delikatnie. Tu urwę, żeby nie spojlerować.
Dalberg czuje się zmęczony. Sprawa z córką go przytłacza. Ale wpływa na niego także i to, ile zdążył już przejść jako policjant?
On jeszcze nie przeżył tyle, ile inni powieściowi policjanci. Tak naprawdę szaleństwo egzystencjalne dopiero się zaczęło. Kulminacja nastąpi w trzecim tomie i będzie zaiste zabójcza… Wydaje mi się – dodam po namyśle – że to też opowieść o zmęczeniu, jakie dopada ludzi po czterdziestce. Właśnie sam to przerabiam, więc mam czym się inspirować.
Zauważyłam, że bohaterowie Twojej powieści w różnych okolicznościach sięgają po alkohol. Dlaczego pełni on tak ważną rolę? Na trzeźwo tego trudnego życia policyjnego nie da się ogarnąć? Zwłaszcza, że do Dalberga wracają różne wspomnienia z przeszłości.
Trzeba jakoś ukoić skołatane nerwy. To taki topos w prozie policyjnej. Być może dzisiejsi młodzi policjanci i policjantki chodzą na psychoterapię, uprawiają jogę, medytację; może radzą sobie inaczej. Dalberg należy do starej szkoły, to być może ostatni Mohikanin.
Ojciec Dalberga także był policjantem. Zastanawiam się, jak mocno ojciec w tym zawodzie może zainspirować syna?
No właśnie – to jest kluczowe! Co nas inspiruje? Co nas pcha do działania? Co sprawia, że stajemy się kimś konkretnym? Dlaczego Dalberg został policjantem, a nie na przykład pisarzem? Czy to ojciec odegrał kluczową rolę? A może matka, której wagę w swoim życiu dopiero zaczyna sobie uświadamiać – dość późno, zresztą?
Dalberg bardzo kocha córkę. Czy jej zniknięcie uświadamia mu, jak mocno jest z nią związany?
Owszem, jest z nią bardzo związany. Mają tylko siebie. Ale w tym tomie zniknięcie Julki uświadamia mu przede wszystkim, że on ją słabo zna. Rodzinne relacje są tutaj naznaczone niewiedzą, ignorancją. A nawet rozczarowaniem.
Dziewczyna ma skomplikowaną osobowość. Nieodrodna córka swojego ojca?
Ciekawe, czy to po ojcu, czy po nieżyjącej matce. Ona była depresyjną osobowością. I chyba trochę mroczną. Co więcej, jej śmierć jest owiana tajemnicą. Nie wiem, tego, ale może ten wątek zostanie odrobinę rozwinięty? A sam Dalberg chyba jest bardzo dobroduszny. Choć ma grzechy na sumieniu, o którym wie niejaki Farmer.
W powieści przewija się tytuł Miasteczka Twin Peaks. Ten serial jest dla Ciebie ważny? W końcu to naprawdę wyjątkowa klasyka.
Tak, to było jedno z pierwszych ważnych, znakomitych widowisk telewizyjnych, o których nie można zapomnieć. Kiedyś nawet napisałem wiersz o agencie Cooperze. Postać tego racjonalnego, ale i kierującego się snami oficera mam cały czas z tyłu głowy. No i tę przerażającą finałową scenę.
Bez litości wydaje się być mocną i bardzo angażującą rozgrzewką przed kolejnym tomem. Gra się dopiero rozkręca?
Tak, to prawda. Gra się dopiero rozkręca. Na różnych poziomach. Mam rozpisany trzeci tom – ale szczegóły cały czas są dopracowywane. Nasza rozmowa też mi coś podsunęła. Cały czas też konsultuję się z Freudem w tym temacie.
Czego zatem możemy życzyć Dalbergowi na przyszłość? Co będzie mu potrzebne?
Niestety, nic mu nie pomoże. To, co ma się wydarzyć, wydarzy się nieodwołalnie. Chyba.