– Wielka historia – to jest nasze fatum. Możemy budować domy, sadzić drzewa, zakochiwać się, inwestować w edukację, ale zawsze jest coś ponad nami, układy, do których nie mamy do dostępu, siły, których nie rozumiemy. I można mówić, że to ludzie ludziom gotują ten los. To prawda. Uważam, że punktem wyjścia zawsze jest człowiek i wybór, którego dokonuje. Ale człowiek nigdy nie jest zawieszony w próżni, zawsze ma jakiś kontekst. Kontekst mają ludzie wywołujący wojny, które pochłaniają całe społeczeństwa, ale kontekst ma też np. mitologiczna Medea (dlaczego ona jest pamiętana jako dzieciobójczyni? dlaczego zabija własne dzieci?) i kontekst ma moja książkowa Medea. Można więc uznać, że jej drugim fatum jest właśnie kontekst - jej położenie, umiejscowienie w społecznym systemie, jej zaplecze ekonomiczne (zerowe), jej zaplecze intelektualne (niezłe), jej sytuacja rodzinna (żadna), jej rola wobec ludzi położonych wyżej (bardzo podrzędna). To wszystko popycha ją do takich a nie innych działań – mówi Magda Knedler, autorka książek „Medea z Wyspy Ognia" oraz „Medea z Wyspy Wisielców". czytaj dalej
– Człowiek jest takim stworzeniem, że nawet kiedy zatrzyma myślenie, nie przestanie odczuwać. Gdy wsiądziesz do pociągu, dajmy na to w Białymstoku, a wysiądziesz w Krakowie, to – patrząc z zewnątrz – można by było powiedzieć, że w Twoim życiu nic się nie działo. Ot, przesiedziałeś kilka godzin w jednym miejscu, z kilkoma wyjściami do toalety. Ale wewnątrz? W ilu miejscach można w czasie takiej podróży być? Ile spraw można „załatwić”, ile rzeczy zaplanować i przemyśleć? A wszystko to dzieje się w ludzkiej głowie. Dlatego tak, uważam, że największe dramaty dzieją się w człowieku i niemałą sztuką jest umiejętność oddania tej złożoności. Oczywiście akcja, czyli to co na zewnątrz, jest niejako punktem wyjścia i jest bardzo ważna, natomiast chodzi chyba o to, żeby wywołać w czytelniku poczucie takich zawieszonych nisko na niebie, burzowych chmur, z których w każdej chwili może spaść deszcz – mówi Marcin Silwanow, autor powieści „Wiatr". czytaj dalej
– Doskonale pamiętamy także takie ówczesne bussines woman jak królowa Bona, kresowe wilczyce w typie prawdziwej pani Wołodyjowskiej czy rozpolitykowane damy oświecenia. W XIX wieku wprowadzono prawo wzorowane na Kodeksie Napoleona i był on krokiem wstecz jeśli chodzi o prawa kobiet. Wzruszamy się jego romansem z Marią Walewską, a przy tym jakoś umyka naszej uwadze, że był wstrętnym mizoginem. Jednak kiedy tylko świat wpadnie w tarapaty i męska władza słabnie, pojawiają się natychmiast różne Emilie Plater, by walczyć, wspierać, organizować, edukować – mówi Katarzyna Maludy, której książka „Panny na wydaniu” ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Replika. czytaj dalej
– Odwaga często kojarzy się z wielkimi czynami na miarę herosów lub superbohaterów – w taki sposób jest zazwyczaj przedstawiana w bajkach, prawda? A przecież odwagą jest przede wszystkim to, że nie uciekamy od problemów, tylko stawiamy im czoło – mówi Małgorzata Prządka, autorka książki „Mia, kot Pesto i ucieczka w nieznane”. czytaj dalej
– Obserwuję, że młodsi czytelnicy i czytelniczki mówią o comfort reading, o doświadczeniu bycia otulonym ciepłem i emocjami, które odnajdują w „Grze o serce", ale także o uczeniu się z niej wielu rzeczy na temat tego, co jest ważne w życiu, w budowaniu relacji, w wyborze partnera. Identyfikują się z którymś z bohaterów i lepiej przez to zaczynają rozumieć siebie, swoje reakcje, czasem – problemy. Jak na przykład napisała jedna młodsza czytelniczka: dowiedziałam się, że bycie innym i wycofanym nie oznacza bycia dziwnym ani trudnym. Z kolei nieco starsze osoby mają okazję powrócić dzięki lekturze do przeżyć i wspomnień towarzyszących pierwszej miłości, przypomnieć sobie tamte emocje oraz wzruszenia, wręcz – doświadczyć ich na nowo. Albo, jak mi dosłownie wczoraj napisała jedna bardzo już dojrzała czytelniczka, mogą poczuć się, jakby sami znowu wrócili do szkoły, co czasem również bywa ciekawym przeżyciem – mówi Katarzyna Białkowska, autorka powieści. czytaj dalej
– Dorastanie jest bardzo wdzięcznym tematem, ponieważ się nie przedawnia. Zawsze będzie jakaś grupa społeczna, która akurat dorasta. I choć to zjawisko zmienia się z biegiem czasu, to trzon pozostaje ten sam – jest to proces, w którym pewne rzeczy zaczynamy konfrontować i urealniać. Takie zderzenie oczekiwań z rzeczywistością bywa bolesne i jest źródłem wielu kryzysów, ale to właśnie kryzys jest najbardziej charakterystycznym zjawiskiem dla dorastania – mówi Tomasz Betcher, autor powieści „Ta druga". czytaj dalej
– Od dawna obserwuję smutny fakt, że dorośli przekazują dzieciom różne wartości, uczą dobrych zachowań, ale sami postępują wprost przeciwnie. A przecież dzieci nie uczą się poprzez słowa i nakazy, tylko przez obserwację. To, jak dorośli traktują zwierzęta – w tym przypadku psy – to dla dzieci istotna lekcja miłości i odpowiedzialności. Dlatego w książkach, które piszę zawsze staram się uwrażliwić na los zwierząt, pokazać, że one też mają uczucia – mówi Agata Widzowska, autorka książki „Słodziak". czytaj dalej
– Pewnego dnia przeczytałam w sieci artykuł o tym, że z rancza Western City w Karkonoszach uciekły lamy. Zaczęłam śledzić tę historię i – co tu kryć – kibicować tym sympatycznym zwierzętom, które widocznie zatęskniły za wolnością. Samiczka pozwoliła się złapać dość szybko, jeszcze w niższych partiach gór – zupełnie, jakby przestraszyła się wolności, ale samiec przez cztery miesiące hasał po Karkonoszach. Został schwytany dopiero z nadejściem zimy. Później miałam okazję poznać go i bardzo go polubiłam. I tak powstała książka „Zbój" – mówi pisarka Joanna Jagiełło. czytaj dalej
– W moich książkach nie ma nudy. Wkurzasz się, denerwujesz, masz ochotę kimś potrząsnąć, ale ja lubię idealnie nieidealnych bohaterów, lubię wrzucić czytelniczki do oceanu emocji, przeciągnąć je po dnie pełnym mułu, żeby wyciągnąć je potem na powierzchnię i pozwolić nabrać oddechu. Bo miłość w moich historiach jest tlenem – mówi Julia Biel, autorka książki „Times New Romans". czytaj dalej
–W „Dolinie szpiegów" z premedytacją złamałem typowy schemat polskich powieści szpiegowskich, w których zazwyczaj polskim agentem jest Polak. Chcąc wyjść poza ten nudny w sumie zwyczaj, „zwerbowałem” Niemca działającego dla Polski. W ten sposób połączyłem bohatera rekrutującego się z prawdziwego historycznie grona „dobrych” Niemców oraz nawiązałem do sukcesów polskiego wywiadu, który jeszcze przed wybuchem wojny pozyskał znaczną ilość bardzo wartościowych niemieckich agentów. Czuję satysfakcję ze stworzenia takiego głównego bohatera – mówi Robert Michniewicz, były agent wywiadu, autor powieści. czytaj dalej