- Posłuchaj, ojciec - zaczął Kuba. - Wiem, że mnie kochasz, wiem, że się o mnie martwisz, i wiem, jak ciężko ci jest do mnie zatelefonować. Mama nie ma racji. Nie mam do ciebie o to żalu. Przecież równie dobrze ja też mogę się do ciebie odezwać. Skoro się nie odzywam, to znaczy, że wszystko u mnie w porządku. Skoro ty nie dzwonisz, wiem, że z tobą tez jest okej.
Matka czasami klarowała mu: "Pracujesz po to, by pozwalać sobie na małe przyjemności. Jeśli miałbyś sobie odmawiać nawet kawy na mieście, to jaki byłby sens spędzać tyle czasu w robocie?". Nie zawsze jej słuchał, jednak w tym przypadku myślał podobnie.
Artur pomyślał. że ciężko być autsajderką we własnej rodzinie. Być może Martyna dokonała świadomego wyboru albo tak, a nie inaczej wpasowała się w rodzinny układ. Na idealnym obrazku rodziny Zawalskich pojawiła się wyraźna rysa.
Momentami dopadało ją poczucie bezsensu. Wcześniej miała plany, nawet jako tako konkretne - zdać maturę, załapać się na studia, jakiekolwiek i byle gdzie. Żeby tylko wyrwać się z domu, z Jastrzębia. Teraz wszystkie jej plany ograniczały się do jednego - obudzić się rano. Chociaż i na tym specjalnie jej już zależało.
Stary chciał ją zamknąć w domu, zabrać telefon, odciąć od ludzi. Niedoczekanie.
Martyna niedawno skończyła osiemnaście lat i niemal od samego dnia urodzin przestała przestrzegać domowych zasad, które lata temu ustanowił jej ojciec, nie pytając nikogo o zdanie. Pan i władca domu.
- Kocham swoje życie! - stwierdziłam, zamykając drzwi na wszystkie zamki po tym, jak wyprawiłam jedyne dziecko na letni obóz.
Tereska powoli wciągnęła powietrze.- Synu, ja jestem z natury spokojnym człowiekiem... - zaczęła.- Od kiedy? - zdziwił się niepomiernie Maciejka.- ...dopóki się nie zdenerwuję - dokończyła ściszonym głosem. - Otóż informuję cię, że aktualnie gibam się na krawędzi. Energicznie sie gibam.- Czyli że co?- Czyli że nie denerwuj matki. Bo jak się z tej krawędzi zwalę, to przysięgam, że cię pociągnę za sobą!
No tak. Nie ma to jak zagłębić się w jakiejś kryminalnej aferze i przypominać sobie co parę godzin, że jest się człowiekiem dorosłym z dziećmi. Matką roku raczej nie zostanę.
Wydaje się, że miłość rodzicielską większość dzieci dostaje w pakiecie.
Obym tylko nie była jak rodzice, którzy mają syna chuligana i czekają, aż latorośl z tego wyrośnie. Wyrosnąć to można, ale ze spodni albo butów.
Jej rodzice mieszkali tysiące kilometrów stąd, zapewne w błogim przekonaniu, że ich córka przeżywa przygodę życia w Stanach. Niedługo ktoś zapuka do ich drzwi i przyniesie tragiczne wieści, a oni, pogrążeni w rozpaczy, będą chcieli się dowiedzieć, co spotkało ich dziecko.
Rodzice wielu moich znajomych często nie mieli zbyt dużo czasu na kontrolowanie tego, co robią ich dzieci. Ojcowie dzielili go między gospodarstwo a stanie pod sklepem. Matki między gospodarstwo a czekanie na mężów wracających spod sklepu.
Stary Seweryna pozwolił mu popływać swoją łajbą i jeszcze zaprosić znajomych. Mój ojciec nie chciał mi pożyczyć długopisu w obawie, że mu nie oddam.
Z jego zdawkowych wyznań i własnych obserwacji stworzyłem sobie w głowie obraz rodziców Krzysia. Musiała to być dosyć roztargniona para, mocno skupiona na karierze zawodowej, a syn wskoczył do ich napiętego grafiku jak niechciana karta w talii.
- Posłuchaj, ojciec - zaczął Kuba. - Wiem, że mnie kochasz, wiem, że się o mnie martwisz, i wiem, jak ciężko ci jest do mnie zatelefonować. Mama nie ma racji. Nie mam do ciebie o to żalu. Przecież równie dobrze ja też mogę się do ciebie odezwać. Skoro się nie odzywam, to znaczy, że wszystko u mnie w porządku. Skoro ty nie dzwonisz, wiem, że z tobą tez jest okej.
Książka: Poszukiwacz zwłok
Tagi: Ojciec, Syn, rodzice, dzieci, konflikt pokoleń