System wychowywania dzieci był w owych czasach bardziej surowy niż obecnie. Karcące spojrzenia, szorstkie napomnienia, rózgi stosowano nie tylko jako karę za doraźne przewinienia, ale uważano za najlepszą drogę do rozwoju doskonałości wewnętrznej dziecka.
Wydawało jej się, że wiadomość o jej hańbie rozeszła się tak szeroko, że dotarła nawet do przyrody. Nie dziwiłaby się wcale, gdyby liście na drzewach opowiadały sobie o jej ponurej tragedii, gdyby szeptał o niej letni wiaterek lub głośno krzyczały podmuch zimowego wichru.
Gdyby mędrcy byli mądrzy i wtedy, gdy chodzi o ich własne sprawy, powinienem był przewidzieć wszystko.
Wypij! Nie da ci to takiej ulgi, jak czyste sumienie. Tego nie mogę ci ofiarować. Ale złagodzi twe cierpienia, jak oliwa łagodzi fale wzburzonego morza.
Przycisnęła dziecko do piersi tak mocno, że krzyknęło; spuściła wzrok na szkarłatną literę, a nawet dotknęła jej palcami, aby przekonać się, że zarówno niemowlę jak i hańba były rzeczywistością. Tak - to była rzeczywistość - wszystko inne zniknęło!
Zardzewiałe żelastwo na dębowej bramie uderzało swą staroświeckością w tym osiedlu Nowego Świata. Widocznie więzienie, jak i wszystko co ma jakąkolwiek styczność ze zbrodnią, nie zna młodości.
Pomimo dążenie do różnych utopii założyciele nowych kolonii niezmiennie trzymali się jednej zasady: przede wszystkim wydzielali jedną cząstkę dziewiczej gleby na cmentarz, drugą zaś - na więzienie.
Błąd polegał na tym, że pominął ważny element profesjonalnych przygotowań do porwania dziewczyny, jakim było grzebanie w jej śmieciach. Właśnie to było najdoskonalszym sposobem poznania drugiej osoby, włączając w to jej nawyki, dietę, a nawet samopoczucie czy stan zdrowia. Każdy, komu zależy na partnerce, powinien poznać zawartość jej śmietnika.
Lekarze zresztą to niezłe ziółka. Też lubią przetrzymywać ludzi wbrew ich woli w ciasnych, zimnych i zawilgoconych pomieszczeniach o chlebie i wodzie. Do tego dochodzą prochy, zadawanie bólu, rozcinanie ciała, a wszystko to legalnie. Ofiar przy tym jest tyle, że wszyscy porywacze świata tyle nie zabiją przez całe życie!
Lena i Tonio mają dzisiaj posprzątać swój pokój.
Lena i Tonio nie lubią sprzątać. To mama wpadła na pomysł porządków... Tonio woli, kiedy mama ma inne pomysły... Na przykład wycieczki do zoo...
Lena najbardziej lubi pomysł wyprawy naplac zabaw.
Mama mówi jednak, że najwyższy czas, żeby ktoś wpadł na pomysł zrobienia porządku w pokoju dzieci.
– Szkoda, że to nie mama Pawła i Kamili... – wzdycha Tonio.
Mama się uśmiecha, ale pozostaje nieugięta. Podobno zabawki nie powinny w takiej ilości leżeć na podłodze...
Lena myśli, że to trochę dziwne, bo przecież wtedy najwygodniej się nimi bawić.
Mama daje dzieciom po dwa pudełka. Jedno na rzeczy, które są do wyrzucenia. Drugie na takie, które są teraz niepotrzebne i można je schować na strychu.
– Resztę poukładacie ładnie na półkach. Ja tymczasem posprzątam w pozostałych pokojach.
Na widok odkurzacza, który mama wyciąga ze schowka, Tymianek pospiesznie wymyka się do ogrodu. Widocznie także nie podoba mu się pomysł sprzątania. Z pomysłów mamy Tymianek najbardziej lubi długie spacery.
Lena i Tonio odprowadzają psa zazdrosnymi spojrzeniami, po czym niechętnie przykucają wśród sterty zabawek.
– Do zobaczenia, Drops! – Antek potarmosił jamnika po szorstkim karku. – Niedługo wrócimy. Gdyby ci się nudziło, możesz pobawić się z dziadkiem i z Tomo.
Bach! Trach! Babcia zamknęła drzwi i przekręciła klucz.
Tomo i Drops chwilę wpatrywali się w zielone drzwi, po czym przenieśli wzrok na dziadka. Starszy pan z westchnieniem usiadł na kanapie.
– Uff… No tak… Trochę sobie odpocznę. Pół nocy nie spaaałem! – Ziewnął, po czym zdjął okulary i potarł powieki. – Alarm u sąsiadki znowu się włączył i z godzinę wył jak szalony, a potem już nie usnąłem. A wy, słyszeliście alarm? – zapytał.
– Owszem – przytaknął Tomo. – Ja słyszałem.
Drops nie przytaknął, ale też słyszał alarm. Wtórował mu nawet wyciem, dopóki babcia go nie skrzyczała.
Złote jak miód lipowy oczy królowej Eleonory otworzyły się szeroko ze zdumienia. Jej szmaragdowe kolczyki rozhuśtały się gwałtownie, kiedy z niedowierzaniem potrząsnęła głową.– Twoja korona zginęła?! – zawołała.
Pobladła twarzyczka królewny wydłużyła się, a szare oczy zaszkliły od łez.
– Ehe… – przytaknęła smętnie.Królowa przez chwilę przyglądała się leżącej na nocnej szafce poduszce, na której powinna spoczywać złota korona. Jej intensywne królewskie spojrzenie niczego jednak nie zmieniło. Poduszka pozostała pusta…
System wychowywania dzieci był w owych czasach bardziej surowy niż obecnie. Karcące spojrzenia, szorstkie napomnienia, rózgi stosowano nie tylko jako karę za doraźne przewinienia, ale uważano za najlepszą drogę do rozwoju doskonałości wewnętrznej dziecka.
Książka: Szkarłatna litera
Tagi: wychowanie, kara, kary, dziecko, dzieci