W powietrze wzbiła się pachnąca chmurka perfum komisarz Zaremby. Wyglądało na to, że ich ognista woń zadomowiła się w tapicerce mojej kanapy, by ustawicznie przypominać mi, że jestem na muszce. I to czyjej?!
Ktoś mądry kiedyś doszedł do wniosku, że to co jest w życiu najlepsze, jest niezdrowe, niemoralne albo tuczące.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy w szkole ktoś coś zmalował, wszyscy w pierwszej kolejności patrzyli na mnie.
Od zawsze myślałam, zresztą chyba nie tylko ja, że pisaniem książek nie zajmują się zwykli ludzie. Że siedzi sobie taki oderwany od rzeczywistości, zwichrowany psychicznie odludek i coś tam bazgroli.
Już nawet i za dawnych lat książki nie miały łatwego życia. Wszyscy przecież uczyliśmy się o płonących onegdaj stosach heretyckich wymysłów.
Z rozkoszą wyrywam się z domowego zacisza, odpalam moje ukochane cztery koła, pakuję weń cztery litery i w drogę. Do świata, do ludzi, do moich cudownych czytelników.
Z jednej strony uwielbiam ludzi, z drugiej jestem urodzona domatorką, która świetnie bawi się w swoim własnym towarzystwie.
To niesamowite, jak bardzo człowiekowi skacze wydajność, gdy mu Internet odetną.
Każdy orze jak może, bo jakoś trzeba sobie radzić.
Mnie to prędzej zaowocuje masło w lodówce albo silikon w brodziku obsypie się modrym kwieciem, niż uchowa się jakaś potrzebna roślina.
Z ogrodnictwa najlepiej wychodzi mi gotowa wyrośnięta sałata z supermarketu i ewentualnie kiełki, oczywiści jeśli się trafi sytuacja, że jakaś lucerna albo brokuł bardzo. ale to BARDZO chce wykiełkować w mojej kuchni.
Trauma z dzieciństwa to nie są przelewki.
Wszystko w życiu dzieje się po coś, tylko nie od razu wiadomo po co.
Społeczność jest w każdym państwie dobrodziejstwem, lecz rząd, nawet w swym stanie najlepszym, niczym więcej niż złem koniecznym, a w najgorszym, nieznośnym: gdyż cierpiąc, przez rząd jesteśmy wystawieni na takie same biedy, jakich w jakiejś krainie bez rządu byśmy się mogli spodziewać, a naszą niedolę potęguje refleksja, że sami dostarczamy środków na swoje cierpienie. Rząd, jak strój, jest oznaką utraconej niewinności. Pałace królów pobudowane są na ruinach rajskiego bytowania. Byłyżby zawsze jednoznaczne impulsy sumienia, u wszystkich tożsame, a przestrzegane bez wyjątku, nie potrzebowałby człowiek praw dawcy; ale że nie taką jest okoliczność, uznaje potrzebę poddania części swej własności dla ochrony jej reszty, do czego skłania go ta sama roztropność, która w każdym przypadku doradza mu wybrać zło najmniejsze. Zważając, że bezpieczeństwo jest rządu prawdziwym zamysłem i celem, bez zastrzeżenia wynika, iż rządu forma dla bezpieczeństwa najlepsza, za jak najmniejszym wydatkiem, a z największą korzyścią, będzie naszą preferencją nad innymi.
W powietrze wzbiła się pachnąca chmurka perfum komisarz Zaremby. Wyglądało na to, że ich ognista woń zadomowiła się w tapicerce mojej kanapy, by ustawicznie przypominać mi, że jestem na muszce. I to czyjej?!
Książka: Wszyscy mamy coś do ukrycia
Tagi: perfumy, Komisarz