Las spowijał intensywny mrok. Na zasnutym chmurami niebie nie błyszczała ani jedna gwiazda, księżyc także zniknął już na dobre dwie godziny temu. Poruszający się w tej gęstej ciemności mężczyźni co rusz potykali się na nierównym terenie, wpadali do dziur i wykrotów lub schodzili z wydeptanej ścieżki prosto w kępę kłujących jałowców.
Córeczko, ludzie zawsze zawodzą, mniej lub bardziej, ale tak się zdarza. Jesteśmy tylko niedoskonałymi ludźmi, dlatego nie warto pokładać nadziei w człowieku, nawet najlepszym. A takim był kiedyś Mateusz. Ludzie się zmieniają, zmieniają ich okoliczności, zdarzenia, tragedie, otoczenie. Zaufałaś za bardzo człowiekowi, a ludzie zawodzą. Tyko On jest niezawodny. – wskazała palcem w górę – W Bogu szukaj pocieszenia córeczko, On ciebie nie opuści.
Moi przodkowie pomimo różnych przeciwności takich jak zabory, powstania i wojny przetrwali na tych terenach ponad sto pięćdziesiąt lat. Pokonali ich dopiero komuniści.
Pewna staroświecka kurtuazja ze strony partnera, lekka nonszalancja i swoboda jaką okazywał w każdej sytuacji sprawiła, iż Agnieszka poczuła w pewnym momencie, że relacje jakie łączą ją z tym młodym mężczyzną to nie tylko taka sobie znajomość czy przyjaźń ale dużo, dużo więcej.
Wieś Piotrowice, którą dziewczyna wybrała na spędzenie pierwszych tygodni wakacji, była położona na pofalowanych wzgórzach opadających łagodnymi zboczami w kierunku sporego, czystego jeziora z trawiasto-piaszczystymi plażami.
Grupa pasażerów rozpierzchła się w różnych kierunkach a pod wiatą przystanku pozostała tylko jedna osoba – szczupła, zgrabna czarnowłosa dziewczyna w wieku dwudziestu kilku lat.
Ten facet czyta książkę. Nie gazetę, nie bzdury na smartfonie. Książkę. To niby nic nadzwyczajnego, ale nagle dociera do mnie, że widuję naprawdę niewielu ludzi z książką w ręku. To przyjemny widok.
Jedyne co potrafię uwieść to paczkę chipsów w supermarkecie.
Przyjaźń to skarb. A przyjaciółka, która wspiera w trudnych momentach, to jak wygrana w totka.
Najwyższą formą zemsty jest zemsta w białych rękawiczkach.
Gdyby stowarzyszenie było jawne, nie wszystkie kobiety miałyby odwagę wstąpić w jego szeregi.
Czuję się jak kupa w otoczeniu pachnących belgijskich czekoladek. Wprawdzie mogę udawać czekoladkę, ale nadal wali ode mnie cierpieniem i beznadzieją.
To niewiarygodne, jak podobne problemy zbliżają do siebie ludzi.
Nie chcę stać się zgorzkniałą suką, która zazdrości wszystkim szczęśliwie zakochanym i złośliwie dziurawi prezerwatywy w sklepach.
Czekolada jest lepsza niż seks z tobą, dupku.
Las spowijał intensywny mrok. Na zasnutym chmurami niebie nie błyszczała ani jedna gwiazda, księżyc także zniknął już na dobre dwie godziny temu. Poruszający się w tej gęstej ciemności mężczyźni co rusz potykali się na nierównym terenie, wpadali do dziur i wykrotów lub schodzili z wydeptanej ścieżki prosto w kępę kłujących jałowców.
Książka: Gasnące światło
Tagi: mrok, las, ciemność