Widząc w czołówce korporację studio Marvel jako koproducenta, miałem nadzieję na coś dobrego... Tym bardziej że cały film opiera się na serii komiksów. Niestety dość złożona i ciekawa idea komiksu znajduje bardzo nikłe odbicie w filmie. Jest ona uproszczona do tego, że w filmie ma lać się krew. czytaj dalej
Amerykanie ostatnio ciągle nie mają pomysłów (dobrych) na filmy, a tym bardziej na horrory, więc albo kupują scenariusze z Azji, albo idą jeszcze łatwiejszą ścieżką, czyli tworzą "remake" udanego dzieła. Inaczej mówiąc, powtarzają się do znudzenia. Stary kotlet w nowym tłuszczu. czytaj dalej
„Pani Zemsta” to ostatnia część „Trylogii Zemsty” koreańskiego reżysera Park Chan-wooka, z której polscy widzowie mieli jak dotąd okazję obejrzeć wyłącznie bardzo brutalnego, lecz wysoko ocenianego przez krytykę „Oldboya”. czytaj dalej
"Jarhead. Żołnierz piechoty morskiej" Sama Mendesa to film przewrotny, wymykający się ostatecznym interpretacjom. Z jednej strony wpisuje się w nurt kina antywojennego, pacyfistycznego, z drugiej – obala mit dzielnych „amerykańskich chłopców”, dla których największym szczęściem jest walka za ojczyznę. czytaj dalej
Kolejny film Woody’ego Allena – Życie i cała reszta – przeznaczony jest głównie dla widzów młodszego pokolenia. Reżyser zdał sobie zapewne sprawę z tego, że dotychczasowa publiczność jego filmów zaczyna się starzeć i ma coraz mniejszą ochotę na oglądanie filmów Allena – filmów, w których reżyser występuje zazwyczaj także jako aktor. czytaj dalej
Film dokumentalny o dwóch takich, co nie zbudowali supermarketu, ogląda się jak najlepszą komedię. Ale, gdy emocje opadną i wyjdziemy z kina, śmiech zamiera nam na ustach. Bo nade wszystko jest to obraz o nas samych – ludziach, w których życie tak głęboko ingeruje reklama, którzy tak przeżarci są już zamiłowaniem do konsumpcji, że uwierzą w bajkę o wybudowaniu centrum handlowego, które de facto nie istnieje. czytaj dalej
Film W cieniu mordercy jest dobry. Dobre zawiązanie akcji, a jej rozwinięcie jest, choć przewidywalne, nie do końca oczywiste. Świetna rola byłego gliniarza. Facet jest przekonujący i grając twardziela, jest silny, ale nie jest pozerem. Końcowe zawirowanie akcji zwaliło mnie ostatecznie z nóg, choć dało się przewidzieć. czytaj dalej
Magia Niani to nie wielkie fajerwerki, popisy pirotechników i specjalistów od efektów specjalnych, ale żelazna konsekwencja i właściwe podejście wychowawcze. McPhee uczy dzieci odpowiedzialności za własne czyny, pokazuje im, że miłość to nie tylko wspólne psoty i wchodzenie ojcu na głowę, ale także udzielenie pomocy osobom, które się kocha, w trudnej dla nich sytuacji. Czarodziejska laska jest jedynie środkiem do celu, nie zaś – celem samym w sobie. I to właśnie podejście do magii – tak rzadkie w dobie niepodzielnego królowania przygód Harry’ego Pottera wydaje się w filmie Kirka Jonesa najbardziej interesujące. czytaj dalej
Film Kocha... nie kocha! można (ale tylko – można) obejrzeć – jeśli nie dla fabuły, to przynajmniej dla cudnych oczu i wdzięku odtwórczyni głównej roli. czytaj dalej
Po projekcji filmu Tsai Ming-Lianga czułem się dość nieswojo. Pojawiła się pewna oczywista myśl. Ale myśl ta okazuje się być bardzo niezwykła. Niezwykła ze względu na tę oczywistość właśnie: Każdy człowiek chyba najbardziej boi się tego, że nigdy nie uda mu się zaznać niczego innego poza bolesnym uczuciem własnej niepełności. Że nie będzie mu dane doświadczyć czegoś naprawdę niezwykłego. Stale nęka go przeświadczenie, że zmarnuje tę jedyną szansę, na którą pozwoliła mu łaskawość chimerycznego losu. Zbyt ogarnięty tą myślą może nie dostrzec właśnie, że to, czego tak wytrwale poszukuje, stoi już u jego boku i czeka w milczeniu. Zdaje mi się, że Kapryśna chmura jest tej myśli filmową transkrypcją. czytaj dalej