Miała wrażenie, że ostatnio każda jej próba powrotu „na dół" - do miasta, do cywilizacji, kończy się jakąś katastrofą. Jak nie spotkanie z matką i nieudane wyjście do teatru, to teraz wizyta u gburowatego lekarza.
W przeciwieństwie do większości wielkich miast Polski, mieszkańcy Olsztyna mają do wyboru bardzo duże możliwości obcowania z przyrodą.
W samym mieście Kaliszu czystość i porządek takie, o jakich tutaj, w smrodliwym i zatłoczonym Hagenburgu, możecie tylko pomarzyć.
Miasto - największa budka lęgowa.
Dużych drzew jest jednak w miastach coraz mniej, wraz z nimi mogą zniknąć i ptaki.
Bary mleczne to były kiedyś obowiązkowe punkty na mapach wielu miast.
- Co się porobiło z tym miastem? - spytał Kudyba. - Nigdy, kurwa, nie było tak źle. - Nowy polski ład - odparła Sawicka. - Nic dodać, nic ująć.
Dziwne, piękne i niezwykłe było to miasto. Zburzone prawie do fundamentów, wymordowane niemal w jednej trzeciej, pełne tablic i pomników upamiętniających zabitych i rozstrzelanych w ulicznych egzekucjach, podniosło się, odbudowało i stało prawdziwa, europejską, nowoczesną metropolią na światowym poziomie.
Ty, dziewczyno, ubierz się przyzwoicie, bo wieś to nie miasto. Tu człowiek na drugiego szczególnie jest wrażliwy i go bacznie obserwuje, więc wstydu mi czasem nie przynieś.
Wolę takie spokojne miasteczka niż stolicę. Tam można pojechać na wycieczkę, wejść na Pałac Kultury i niewiele poza tym. W knajpach same snoby. Dupy noszą wyżej, niż srają.
Kraków, jak perz w ogrodzie, rozpleniał się z roku na rok, wydzierając z natury kolejne hektary. Zapełniał je marketami, blokami i domami jednorodzinnymi. Pochłaniał w swych czeluściach drzewa, krzewy i łąki.
Nasze miasto już nie będzie takie samo. Kiedyś było tu bezpiecznie, a teraz nie jest, wszystko z powodu jednej osoby, jednego poranka, jednej chwili. I ja to sprawiłam.
Roił o gwarnych, olbrzymich miastach, już słyszał huk nieprzeliczonych fabryk, już mu zamajaczyły nieprzejrzane równiny Dalekiego Zachodu, już płynął oceanami, przedzierał się przez bory, przez góry pokryte wiecznymi śniegami, przez rzeki i pustynie, doznawał tysiąca przygód i czuł tysiące upojeń i rozkoszy.
Nie lubiła miasta z tym całym jego pośpiechem, hałasem, anonimowością. Tęskniła za jeziorem, w którego odmętach słońce chowało się wieczorem, za szumem zarośli przy brzegu, nurkującymi z pluskiem rybami, zakochanymi żabami kumkającymi jak szalone, bocianami brodzącymi na podmokłych łąkach w poszukiwaniu smacznych kąsków... Długo by jeszcze wymieniać.
"Tylko takie miasta są coś warte, w których można się zgubić."
Miała wrażenie, że ostatnio każda jej próba powrotu „na dół" - do miasta, do cywilizacji, kończy się jakąś katastrofą. Jak nie spotkanie z matką i nieudane wyjście do teatru, to teraz wizyta u gburowatego lekarza.
Książka: Schronisko, które przetrwało
Tagi: Miasto, natura