Niestety, nie miał informacji dotyczących śledztwa policji i nie wiedział, na jakim etapie wiedzy są funkcjonariusze. Czy czegoś się domyślali? Czy jednak byli kompletnie w lesie?
Pierwsza myśl, przebłysk intuicji zawsze są najtrafniejsze, choćby cały tabun policjantów próbował nam wmówić, że czarne jest białe, a białe jest czarne.
Bo taki kamyczek jak zgłoszenie się do policyjnego psychologa potrafi wywołać lawinę konsekwencji. Koledzy i przełożeni będą patrzeć na ciebie inaczej. Obowiązkowe sesje po wyjątkowo sterowych akcjach były normalką, ale nikt nie lubił ich ciągnąć w nieskończoność. A potem niektórzy nie dawali rady.
Statystycznie osiem na dziesięć listów wysyłanych przez morderców do policji miało na celu jedynie zaciemnienie obrazu zbrodni. Pomieszanie tropów oraz zmylenie pościgów. Nic więcej. Żadnego podtekstu ani drugiego dna.
Co za szaleniec odważył się włamać do mieszkania policjanta w bloku, gdzie na wezwanie pomocy otworzyłoby się kilkanaście drzwi. Albo przynajmniej kilkanaście par oczu przywarłoby do wizjerów.
Monotonna praca sprawiła, że Smok szybko odpłynął myślami. Zabrały go one do stolicy, w której czekał go poważny awans. Awans, który oznaczał o wiele więcej niż ten oferowany zazwyczaj w szeregach policji. "Wyższe zarobki, większe ryzyko..." Zastanowił się nad tym i zrozumiał, że ani jedno, ani drugie nie było dla niego najważniejsze.
Wewnątrz plecaka znajdował się domowej roboty ładunek wybuchowy. Krystian może nie był ekspertem w tej dziedzinie, jednak przeszedł odpowiednie kursy w policji i wiedział, jak rozpoznać bombę, kiedy miał ją przed oczami.
Będąc dzieciakiem, nie przypuszczał, że swoją przyszłość zwiąże właśnie z policją. Prędzej widział się w roli kowboja, Supermana, a potem strażaka, choć akurat z ogniem nie miał miłych wspomnień. Z facetami w granatowych mundurach też nie, ale przynajmniej oni chcieli go do siebie przyjąć, kiedy szukał pracy. Pokazali mu, że ma predyspozycje, by zrobić coś dobrego.
Chyba fakt, że nie możemy ufać własnej krajowej policji, jakoś nas wprawił w wewnętrzne osłupienie. To znaczy, jasne, często słyszy się o jakiejś tam bliżej niesprecyzowanej korupcji, machlojkach finansowych, przekupstwach, ale jednak nikt się nie spodziewa, że takie działania dosięgną go bezpośrednio. A tu takie coś.
Wiecie, kiedy sobie uzmysławiam, że moje, kurwa, podatki idą między innymi na policję, i potem widzę tę całkowitą niekompetencję... Uwierzycie, ze ten włamywacz się znowu znalazł, bo ZNOWU się do nas włamał, oraz, co jest chyba moim, kurwa, ulubionym aspektem tej sytuacji, ZNOWU im uciekł.
Blaszkowski zawsze był dziwny – stwierdził z miną znawcy Teofil. – Wyobraź sobie, że jak przyszedł do nas do firmy, to wcale nie pił alkoholu.
– Teraz też nie pije. – Mazurek wzruszył ramionami.
– No patrz, tyle czasu w służbie i jeszcze nie wyszedł na ludzi.
Tyle zmarnowanego czasu i energii w walce z biurokracją i głupim lokalnym politykierstwem. Nic dziwnego, że młodzi policjanci stawali się z czasem tacy sami. Bo kto ma siłę walczyć całe życie z takim oporem materii? Lepiej odpuścić i wpasować się w system.
Niemal każdego dnia policyjnej służby docierało do niej, że zarabia na życie dzięki temu, że człowiek nadal jest człowiekowi wilkiem. Że jest zdolny do zabijania.
- Ktoś w komendzie zna angielski? - spytał Andrzeja i jednocześnie w myślach szukał odpowiedzi na swoje pytanie. - Potrzebuję tłumacza.- Człowieku, tu połowa słabo mówi po polsku. - Kolega spojrzał na niego zaskoczony.
Na widok policyjnej legitymacji ożywił się. Nuda jest najlepszą zachętą do współpracy z policją.
Niestety, nie miał informacji dotyczących śledztwa policji i nie wiedział, na jakim etapie wiedzy są funkcjonariusze. Czy czegoś się domyślali? Czy jednak byli kompletnie w lesie?
Książka: Szczątki
Tagi: policja, śledztwo