Za Władysławem Zdanowiczem nie stoją duże wydawnictwa, o jego książkach rzadko piszą recenzenci modnych magazynów. Wystarczyła jednak poczta pantoflowa, aby jego książki wydane własnym sumptem, w ciągu pięciu lat sprzedały się w ponad ośmiu tysiącach egzemplarzy, a ich czytelnicy stworzyli grupę fanów, jakiej nie powstydziłby się żaden pisarz z głównego obiegu. czytaj dalej
Na tablicę z podobizną Leopolda Tyrmanda przytwierdzoną na gmachu IMKI, gdzie przemieszkiwał on przez lata, wdowa po pisarzu, Mary Ellen Tyrmand, patrzy z niedowierzaniem, bowiem rozmiarami nie przypominała jej żadnej z podobnych form upamiętnienia zasłużonej postaci, jakie widziała w innych miastach. Śmieje się, że odpowiada Lolkowemu EGO - wspomina towarzysząca jej Agata Tuszyńska na swoim blogu. - Jestem szczeszliwa… szcze… - uczy się, powtarza po raz kolejny to szeleszczące słowo. - Szcze-szliwa, że jestem w Warszawie… […] Mijamy Plac Trzech Krzyży z kościołem świętego Aleksandra, w którym autor Złego lubił się modlić. Wdowa po nim nie może uwierzyć: - Modlił się, nosił krzyżyk?! Chwilę później przypomina sobie, że i w Ameryce miał jeden święty obrazek… Madonnę. czytaj dalej
Kilka dni temu dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci wybitnego polskiego reżysera i producenta filmowego, Janusza "Kuby" Morgensterna.Był on dla polskiego kina tak ważną i kluczową postacią, iż za swego rodzaju obowiązek uznałem przybliżenie sylwetki tego twórcy wszystkim czytelnikom, a zwłaszcza młodszemu pokoleniu. czytaj dalej
Czy był wielkim filozofem? Prawdę powiedziawszy - nie wiem, nie jestem wystarczająco kompetentny, by dokonywać jakichkolwiek ocen w tej materii. Bez wątpienia jednak był największym współczesnym popularyzatorem filozofii, mistrzem duchowym inteligencji - szczególnie tej pozostającej blisko lewej strony sceny politycznej, wspaniałym humanistą i myślicielem. czytaj dalej
Wieczorem 23 czerwca 1984 Stanisław Baliński prosił mnie podczas pożegnania: „Niech pan pozdrowi moją prawdziwą przyjaciółkę, Marysię Kuncewiczową; niech pan pozdrowi polskie powietrze, którym się tak lekko oddychało”. W lipcu 1984 roku przekazałem pani Marii dobre słowa od pana Stanisława. Przez wszystkie następne lata bezustannie myślałem i nadal myślę o nim i to powietrze pozdrawiam patrząc na białe brzozy, które tak uwielbiał. Spacerował między nimi w okolicach Warszawy, Kazimierza na Wisłą, i w Sienieżycach na Litwie… W bieżącym roku skończyłby 110 lat - znakomitego poetę, człowieka wybitnego, a przy tym - wspaniałego przyjaciela wspomina prof. dr hab. Włodzimierz Wójcik czytaj dalej
Nie ma prawie polskiego domu, w którym by nie wisiał obrazek przedstawiający a to przylatujące wiosną bociany, a to babie lato. Mnie od najmłodszych lat życia pociągał obraz Chełmońskiego przedstawiający kuropatwy zimą. Miałem wspaniałą, na kartonie reprodukcję tego dzieła, ponieważ wygrałem ją w jakimś konkursie. Całymi godzinami, dniami i miesiącami z lubością wpatrywałem się w piętnaście kulących się szarych ptaków podczas śnieżnej zawiei. czytaj dalej
Urodziła się we Francji, dzieciństwo spędziła w Jordanie i Niemczech, studiowała w Turcji, jest wykładowcą akademickim w Stanach… Elif Şafak, jedna z najpopularniejszych pisarek tureckich, przez krytykę światową uznana za drugą po Orhanie Pamuku literacką gwiazdę znad Bosforu. Podróżniczka, przechodzień, przybysz… Pisarka, która zawsze jest w drodze. Pisarka, dla której nie istnieją granice. czytaj dalej
Mój wielki profesor Stanisław Pigoń drogę swojego życia określił tytułem książki autobiograficznej Z Komborni w świat. „Chłopak z Sosnowca” - Jan Kiepura - rozwoził po mieście bułki, by w końcu występować w największych salach koncertowych świata, a utalentowana drobna dziewczyna z Niwki nad Białą Przemszą, przez cierpienia egzystencjalne oraz radość podejmowanego trudu zbliżyła się do siedziby greckich muz, opiekunek różnych sztuk i umiejętności. Myślę o Jadwidze Romańskiej i książce wydanej w zasłużonym dla naszej kultury krakowskim Polskim Wydawnictwie Muzycznym pod tytułem Moje woperowstąpienie. Rozmowy z Jadwigą Romańską. czytaj dalej
W Muzeum Górnośląskim dość często zatrzymuję się na dłużej przed obrazami Powrót z polowania z łosiem (olej na płótnie), Widok Krakowa (akwarela, 1886), Wenecja – widok na Santa Maria Maggiore (pastel) oraz Kościół w Mikuszowicach (akwarela). Nie jest to liczba oszałamiająca, ale waga artystyczna tych dzieł jest bardzo wielka. Muszę powiedzieć, że po prostu zwiedzającego wystawę swoim urokiem zniewalają. Fascynująca jest też biografia i droga twórcza sprawcy tych obrazów, Juliana Fałata. czytaj dalej
„Najbliższą ojczyzną” Mieczysława Karłowicza była – rzecz ujmując historycznie - polska Litwa. Ta sama, co Mickiewicza. Autor Ballad i romansów, rodem z Zułowa, rozpoczynał i formował w literaturze prąd romantyzmu, Karłowicz natomiast (urodzony zdecydowanie później, w 1876 w Wiszniewie) stał się reprezentantem już późnego romantyzmu – w muzyce. Obaj byli symbolami Polski i polskości, ale sercem związali się z gniazdem rodzinnym, ze swą „najbliższą Ojczyzną”. czytaj dalej