Życie i twórczość to przekraczanie granic...
Data: 2009-03-18 10:04:02Bycie w drodze
Od dzieciństwa jestem bez przerwy w drodze. Jak nomada. Kocham Stambuł. To miasto jest dla mnie bardzo ważne. Nie myślę o nim wyłącznie w kategoriach otoczenia mojego życia i tła dla mojego pisarstwa. Myślę o nim jak o osobie. Stambuł wita mnie gdy budzę się rano. Ale moje życie toczy się także poza nim. Przez sześć miesięcy w roku mieszkam w Tucson, w Arizonie. To nie jest łatwe, rozłąka z przyjaciółmi jest trudna ale tylko w ten sposób umiem żyć. I nie chodzi o to, że nie mam korzeni. Mam je. Bardzo mocne, sięgające nie w głąb ziemi ale do nieba. Powietrzne korzenie.
Mistycyzm
Jestem mistyczką, która wyznaje agnostycyzm. Moim zdaniem można być jednocześnie agnostykiem i mistykiem. Religijność jest dla mnie bardzo ważna. Jednakże niezależnie od tego czuję się bliska ruchom heretyckim, heterodoksji, gnozie, które w różnych epokach wyrastały na łonie islamu, chrześcijaństwa czy judaizmu.
Kosmopolityzm – widzenie z zewnątrz
Kosmopolita znacznie bardziej interesuje się kulturami poszczególnych krajów i ich historią niż nacjonalista. Jedynie oko cudzoziemca może dostrzec rzeczy i zjawiska niedostrzegane lub pomijane przez rdzennych mieszkańców. Ci ostatni są do nich tak bardzo przyzwyczajeni, że najzwyczajniej je przeoczają. Jeśli pojedziecie do Stambułu, zobaczycie rzeczy, których żaden stambulczyk nie widzi. Zapachy, dźwięki, hałasy, które umykają ich uwadze. Jeśli w czymś tkwisz po uszy, zatracasz uważność, twoje zmysły tępieją. Dobrze jest być w ruchu, podróżować, zmieniać miejsce. Wyjeżdżać i powracać. Nie jest to łatwe – trzeba się nauczyć akceptować fakt, że nie wie się wszystkiego, że cały czas trzeba się uczyć. To uczy pokory. Ale ja uwielbiam ten stan. Lubię być osobą dojeżdżającą.
Stambuł
Kocham Stambuł. Bardzo dobrze znam to miasto. Studiuję je uważnie. Wiele o nim czytam. Ale nigdy nie zapomnę, że jestem w nim przybyszem. Zresztą Stambuł nie da mi o tym zapomnieć. Turecka inteligencja jest zupełnie inna: całkowicie skupiona na tym mieście i jego poszczególnych dzielnicach, miejscach, z których wywodzą się ich rodziny, gdzie upłynęło ich dzieciństwo, gdzie brali śluby, gdzie żyją i pracują. Wszyscy studiowali na tym samym uniwersytecie, spotykają się w tych samych kawiarniach i restauracjach. Mają tych samych wrogów i przyjaciół. Turecka inteligencja tkwi w jednym miejscu. Kostnieje w sensie geograficznym. To jest bardzo niebezpieczne.
Być kimś, stać się nikim
Kiedy kilka lat temu przyjechałam do Stanów Zjednoczonych w Turcji byłam już znaną pisarką. Byłam kimś. Nagle stałam się nikim. Jeśli jesteś malarzem i przenosisz się do innego kraju, możesz wziąć ze sobą swoje obrazy. Podobnie, gdy zajmujesz się muzyką, bierzesz ją ze sobą. Ale jeśli jesteś pisarzem i nic z tego, co napisałeś, nie zostało jeszcze przełożone na angielski (to byłam ja wtedy), w jednym momencie stajesz się anonimowy. Ale ja nie miałam nic przeciwko temu. Zaczynanie wszystkiego od nowa, nowy język, to mnie zarazem przerażało i fascynowało. Stany Zjednoczone i Turcja są biegunowo różne. W Turcji świat literacki jest silnie upolityczniony. Powieściopisarz jest osobą publiczną. Ważniejszą niż jego twórczość. W Stanach orientacja jest odwrotna. Tu jest się ukierunkowanym na samo pisanie, książki, nie na osobę. I to bardzo mi się podoba.
Pisarz i polityka
Czesław Miłosz opisywał, w jaki sposób historia kształtowała polskich pisarzy i jak zmuszano ich do zajęcia określonego politycznego stanowiska. Tureckie doświadczenia są podobne, a może nawet bardziej skomplikowane. Pisarze zawsze byli u nas kimś więcej niż tylko „pisarzami”. Najpierw i przede wszystkim są osobami publicznymi. Polityka i literatura nierozerwalnie łączą się ze sobą. Ten głęboko zakorzeniony wzorzec zmusza pisarzy do konfrontacji z niuansem, który ma daleko idące konsekwencje: chodzi o rozróżnienie między „powieściopisarzem” a „intelektualistą”. Nie każdy pisarz jest intelektualistą. Tak najczęściej bywa na Zachodzie. Ale w Turcji, gdzie literacki establishment jest tak dalece spolaryzowany i upolityczniony, bardziej niż świat sztuk plastycznych, dyskusja kończy się nieodmiennie na polityce. Pisarze stają przed wyzwaniem: czy zamierzasz wycofać się w bezpieczną przestrzeń swojej wyobraźni i stąd czerpać inspiracje dla swojej pracy czy też przekształcisz się w publiczną osobę, intelektualistę. Ogólne nastawienie popycha cię w tę drugą stronę. Pisarz, który chce żyć jak pustelnik i zajmować się wyłącznie pisaniem książek, nie jest w stanie poradzić sobie z tym wyzwaniem.
Turcja
Turcja nie jest krajem jednokolorowym. Różne siły i głosy ścierają się i współistnieją obok siebie. Moim zdaniem ta wielowymiarowość naszego społeczeństwa powinna narzucać się jako pierwsze wrażenie każdemu zagranicznemu obserwatorowi. Tymczasem bywa inaczej: główną tendencją w zachodnim widzeniu Turcji jest redukowanie jej do jednej płaszczyzny. Podam konkretny przykład. Oto sytuacja, której byłam świadkiem: ekipa telewizyjna znanej europejskiej stacji robi zdjęcia w Taksim, najbardziej zatłoczonej i wybitnie kosmopolitycznej dzielnicy miasta. To miejsce najpełniej oddaje wielobarwność tureckiego kilimu. Krzyżuje się tu nowoczesność z tradycją, Wschód spotyka z Zachodem. Przyglądam się ekipie i nagle zauważam, że kamera wyławia z tłumu jedynie kobiety w chustach i stoiska z sorbetem. Koncentruje się na tym, co egzotyczne. Ta wyimkowa percepcja nie tylko orientalizuje i alienuje tureckie społeczeństwo ale przede wszystkim nie pozwala dostrzec jego zróżnicowania.
Turcja i UE
Krytykuję ksenofobię i ultranacjonalizm , bardzo widoczne w moim kraju. Krytykuję nieumiejętność i niechęć do zrozumienia Innego. Chcę pluralizmu, różnorodności i równouprawnienia. Z drugiej strony sprzeciwiam się narastającej na zachodzie islamofobii czy turcjofobii. (…) Całym sercem popieram akcesję Turcji w struktury Unii Europejskiej. Moim zdaniem wywrze to dobroczynny wpływ nie tylko na mój kraj ale też na Europę. W samym jej sercu mieszkają miliony muzułmanów. Tworzy się hybrydyczna kultura, w której islam staje naprzeciw kultury Zachodu. Stary kontynent musi stawić temu czoła. To poważne wyzwanie dla Europy. Turcja musi podjąć kroki ku reformom i należy ją w tym wysiłku wspierać, a nie zniechęcać do tego. (…) Ksenofobia w Turcji i ksenofobia w Europie wzajemnie się zapładniają. Jeden twardogłowy tutaj to dwóch twardogłowych tam.
Wypowiedzi zaczerpnięto z wywiadów z Elif Şafak:
Turks Look Forward with Amnestia, „The Global Viewpoint”
‘I like being several people’, „Berliner Zeitung”
‘A Conversation with Elif Safak’, „Otium”
fot. Ebru Bilun Akyildiz
25 marca ukaże się pierwsza przetłumaczona na język polski powieść Elif Şafak:
„Pchli pałac”
Od dzieciństwa jestem bez przerwy w drodze. Jak nomada. Kocham Stambuł. To miasto jest dla mnie bardzo ważne. Nie myślę o nim wyłącznie w kategoriach otoczenia mojego życia i tła dla mojego pisarstwa. Myślę o nim jak o osobie. Stambuł wita mnie gdy budzę się rano. Ale moje życie toczy się także poza nim. Przez sześć miesięcy w roku mieszkam w Tucson, w Arizonie. To nie jest łatwe, rozłąka z przyjaciółmi jest trudna ale tylko w ten sposób umiem żyć. I nie chodzi o to, że nie mam korzeni. Mam je. Bardzo mocne, sięgające nie w głąb ziemi ale do nieba. Powietrzne korzenie.
Mistycyzm
Jestem mistyczką, która wyznaje agnostycyzm. Moim zdaniem można być jednocześnie agnostykiem i mistykiem. Religijność jest dla mnie bardzo ważna. Jednakże niezależnie od tego czuję się bliska ruchom heretyckim, heterodoksji, gnozie, które w różnych epokach wyrastały na łonie islamu, chrześcijaństwa czy judaizmu.
Kosmopolityzm – widzenie z zewnątrz
Kosmopolita znacznie bardziej interesuje się kulturami poszczególnych krajów i ich historią niż nacjonalista. Jedynie oko cudzoziemca może dostrzec rzeczy i zjawiska niedostrzegane lub pomijane przez rdzennych mieszkańców. Ci ostatni są do nich tak bardzo przyzwyczajeni, że najzwyczajniej je przeoczają. Jeśli pojedziecie do Stambułu, zobaczycie rzeczy, których żaden stambulczyk nie widzi. Zapachy, dźwięki, hałasy, które umykają ich uwadze. Jeśli w czymś tkwisz po uszy, zatracasz uważność, twoje zmysły tępieją. Dobrze jest być w ruchu, podróżować, zmieniać miejsce. Wyjeżdżać i powracać. Nie jest to łatwe – trzeba się nauczyć akceptować fakt, że nie wie się wszystkiego, że cały czas trzeba się uczyć. To uczy pokory. Ale ja uwielbiam ten stan. Lubię być osobą dojeżdżającą.
Stambuł
Kocham Stambuł. Bardzo dobrze znam to miasto. Studiuję je uważnie. Wiele o nim czytam. Ale nigdy nie zapomnę, że jestem w nim przybyszem. Zresztą Stambuł nie da mi o tym zapomnieć. Turecka inteligencja jest zupełnie inna: całkowicie skupiona na tym mieście i jego poszczególnych dzielnicach, miejscach, z których wywodzą się ich rodziny, gdzie upłynęło ich dzieciństwo, gdzie brali śluby, gdzie żyją i pracują. Wszyscy studiowali na tym samym uniwersytecie, spotykają się w tych samych kawiarniach i restauracjach. Mają tych samych wrogów i przyjaciół. Turecka inteligencja tkwi w jednym miejscu. Kostnieje w sensie geograficznym. To jest bardzo niebezpieczne.
Być kimś, stać się nikim
Kiedy kilka lat temu przyjechałam do Stanów Zjednoczonych w Turcji byłam już znaną pisarką. Byłam kimś. Nagle stałam się nikim. Jeśli jesteś malarzem i przenosisz się do innego kraju, możesz wziąć ze sobą swoje obrazy. Podobnie, gdy zajmujesz się muzyką, bierzesz ją ze sobą. Ale jeśli jesteś pisarzem i nic z tego, co napisałeś, nie zostało jeszcze przełożone na angielski (to byłam ja wtedy), w jednym momencie stajesz się anonimowy. Ale ja nie miałam nic przeciwko temu. Zaczynanie wszystkiego od nowa, nowy język, to mnie zarazem przerażało i fascynowało. Stany Zjednoczone i Turcja są biegunowo różne. W Turcji świat literacki jest silnie upolityczniony. Powieściopisarz jest osobą publiczną. Ważniejszą niż jego twórczość. W Stanach orientacja jest odwrotna. Tu jest się ukierunkowanym na samo pisanie, książki, nie na osobę. I to bardzo mi się podoba.
Pisarz i polityka
Czesław Miłosz opisywał, w jaki sposób historia kształtowała polskich pisarzy i jak zmuszano ich do zajęcia określonego politycznego stanowiska. Tureckie doświadczenia są podobne, a może nawet bardziej skomplikowane. Pisarze zawsze byli u nas kimś więcej niż tylko „pisarzami”. Najpierw i przede wszystkim są osobami publicznymi. Polityka i literatura nierozerwalnie łączą się ze sobą. Ten głęboko zakorzeniony wzorzec zmusza pisarzy do konfrontacji z niuansem, który ma daleko idące konsekwencje: chodzi o rozróżnienie między „powieściopisarzem” a „intelektualistą”. Nie każdy pisarz jest intelektualistą. Tak najczęściej bywa na Zachodzie. Ale w Turcji, gdzie literacki establishment jest tak dalece spolaryzowany i upolityczniony, bardziej niż świat sztuk plastycznych, dyskusja kończy się nieodmiennie na polityce. Pisarze stają przed wyzwaniem: czy zamierzasz wycofać się w bezpieczną przestrzeń swojej wyobraźni i stąd czerpać inspiracje dla swojej pracy czy też przekształcisz się w publiczną osobę, intelektualistę. Ogólne nastawienie popycha cię w tę drugą stronę. Pisarz, który chce żyć jak pustelnik i zajmować się wyłącznie pisaniem książek, nie jest w stanie poradzić sobie z tym wyzwaniem.
Turcja
Turcja nie jest krajem jednokolorowym. Różne siły i głosy ścierają się i współistnieją obok siebie. Moim zdaniem ta wielowymiarowość naszego społeczeństwa powinna narzucać się jako pierwsze wrażenie każdemu zagranicznemu obserwatorowi. Tymczasem bywa inaczej: główną tendencją w zachodnim widzeniu Turcji jest redukowanie jej do jednej płaszczyzny. Podam konkretny przykład. Oto sytuacja, której byłam świadkiem: ekipa telewizyjna znanej europejskiej stacji robi zdjęcia w Taksim, najbardziej zatłoczonej i wybitnie kosmopolitycznej dzielnicy miasta. To miejsce najpełniej oddaje wielobarwność tureckiego kilimu. Krzyżuje się tu nowoczesność z tradycją, Wschód spotyka z Zachodem. Przyglądam się ekipie i nagle zauważam, że kamera wyławia z tłumu jedynie kobiety w chustach i stoiska z sorbetem. Koncentruje się na tym, co egzotyczne. Ta wyimkowa percepcja nie tylko orientalizuje i alienuje tureckie społeczeństwo ale przede wszystkim nie pozwala dostrzec jego zróżnicowania.
Turcja i UE
Krytykuję ksenofobię i ultranacjonalizm , bardzo widoczne w moim kraju. Krytykuję nieumiejętność i niechęć do zrozumienia Innego. Chcę pluralizmu, różnorodności i równouprawnienia. Z drugiej strony sprzeciwiam się narastającej na zachodzie islamofobii czy turcjofobii. (…) Całym sercem popieram akcesję Turcji w struktury Unii Europejskiej. Moim zdaniem wywrze to dobroczynny wpływ nie tylko na mój kraj ale też na Europę. W samym jej sercu mieszkają miliony muzułmanów. Tworzy się hybrydyczna kultura, w której islam staje naprzeciw kultury Zachodu. Stary kontynent musi stawić temu czoła. To poważne wyzwanie dla Europy. Turcja musi podjąć kroki ku reformom i należy ją w tym wysiłku wspierać, a nie zniechęcać do tego. (…) Ksenofobia w Turcji i ksenofobia w Europie wzajemnie się zapładniają. Jeden twardogłowy tutaj to dwóch twardogłowych tam.
Wypowiedzi zaczerpnięto z wywiadów z Elif Şafak:
Turks Look Forward with Amnestia, „The Global Viewpoint”
‘I like being several people’, „Berliner Zeitung”
‘A Conversation with Elif Safak’, „Otium”
fot. Ebru Bilun Akyildiz
25 marca ukaże się pierwsza przetłumaczona na język polski powieść Elif Şafak:
„Pchli pałac”