Jego legenda wyrasta z prawdziwej historii. Jako jeden z niewielu, pojawiał się zarówno w poważnych opracowaniach naukowych, jak i w filmach, komiksach i powieściach grozy. W jego rolę wcielali się najwięksi aktorzy. Przerażał i fascynował. Do dziś jest najbardziej rozpoznawalnym elementem kultury rumuńskiej. Jego śladami wyruszały i wyruszają całe pielgrzymki, turyści, złaknieni grozy i straszliwych opowieści. Zapewne ma niemały wpływ na przychody z turystyki w pięknym kraju Daków. Kim naprawdę był i dlaczego pozostała po nim tak ponura legenda? czytaj dalej
Prawie nikt dziś już nie pyta, czy warto czytać dziecku. Wiele mówi się o korzyściach płynących ze wspólnego głośnego czytania i wprowadzania dziecka w świat książek. Na każdym kroku można natknąć się na akcje promujące czytanie nawet niemowlakom. Niestety prawie zupełnie nic nie mówi się o tym, co czytać dziecku, a dobór lektury jest podyktowany zazwyczaj przez wydawnicze nowości lub modne postacie z telewizyjnych bajek. W zalewie kolorowych, często kiczowatych książeczek bardzo rzadko można natknąć się na zbiory oryginalnych baśni, które wydają się przestarzałe, nieodpowiednie dla dzieci czy zwyczajnie nieatrakcyjne wizualnie i treściowo. Czy warto w ogóle sięgać do klasycznych, nietkniętych popkulturowo baśni? czytaj dalej
Edith Wharton w swych powieściach opisywała życie uprzywilejowanych sfer amerykańskiego społeczeństwa, które pomimo pozornej, luksusowej beztroski, podlegało skomplikowanym konwenansom. Pisarka odważnie wyrażała pogardę dla tych fałszywych norm etycznych. Prosty styl, precyzja w opisie stanów emocjonalnych i doprowadzona do perfekcji ironia to znaki charakterystyczne jej języka pisarskiego. W tym ostatnim widać wyraźnie inspirację prozą Henry'ego Jamesa. Wharton bardzo często główną oś dramaturgiczną budowała na miłości niespełnionej, jednocześnie w tle swych powieści poruszając wiele problemów społecznych. Jej proza była inspiracją dla reżyserów zarówno w Ameryce, jak i na starym kontynencie. czytaj dalej
13 maja 2017 roku miała miejsce setna rocznica najsłynniejszych objawień prywatnych w XX wieku, a być może i w historii. Miały one miejsce w maleńkiej portugalskiej wiosce Fatima. Nikomu dotąd nieznany, mało znaczący punkt na mapie w ciągu kilku lat stał się sławny na całym świecie. Uwagę wierzących, wątpiących, niewierzących oraz ateistów przyciągały i nadal szczególnie przyciągają tajemnice, które zostały powierzone trójce pastuszków, a które stopniowo - zgodnie z wolą Matki Boskiej - zostają ujawnione. Pobudzają one wyobraźnię, prowokują analizy, dociekania, spekulacje. Zmieniły życie wielu osób, które przyjęły do siebie orędzie z Fatimy i wplotły je w własną egzystencję. czytaj dalej
Ekranizacja światowego bestsellera (ponad 20 milionów sprzedanych egzemplarzy), który stał się literacką sensacją w kilkudziesięciu krajach świata, także w Polsce. Film wyprodukowany przez Gila Nettera, producenta „Życia Pi”. Poruszająca opowieść o niezwykłej podróży, która pozwala zrozpaczonemu ojcu na nowo odnaleźć sens życia i odkryć ostateczną prawdę o miłości, stracie i przebaczeniu. 10 marca 2017 do polskich kin wchodzi „Chata" w reżyserii Stuarta Hazeldine. czytaj dalej
Czy uduchowiona miłość epoki wiktoriańskiej była bezcielesną koegzystencją dusz czy wręcz przeciwnie – fizycznym szałem, któremu nikt nie zamierzał się opierać? Czy dziś, czytając powieści sióstr Brontë, myślimy o tym samym, o czym myśleli zakochani połowy XIX wieku? Kto miał rację - Dickens, który napisał: Zobaczyć osobę, którą się kocha, choćby na krótko, jest już szczęściem (Wielkie nadzieje) czy Prus, który miłość czasów pary i elektryczności określił, że Jeździ prędko i bierze pasażerów, ilu się da (Lalka). Czy wyrażano ją wprost czy zrobiono z niej sztukę, zamkniętą w tajemniczych liścikach, które po przeczytaniu najczęściej lądowały w ogniu? czytaj dalej
Trzeba mieć nie lada odwagę, aby zmieniać granice. Simón Bolívar, William Walker, Augusto César Sandino, Ernesto Rafael Guevara de la Serna. Ludzie, którzy zmieniali historię Ameryki. Jeźdźcy Apokalipsy czy zbawiciele? czytaj dalej
Przeciętny obywatel może bezkarnie, znajdując przychylny posłuch, wypowiadać wszelkie uogólniające (a więc ex definitione bzdurne) poglądy o najróżniejszych kategoriach zawodowych czy społecznych. Bankierzy będą to oszuści i krwiopijcy, adwokaci – amoralne papugi, policjanci – gliniarze i psy, chłopi – chamy, politycy – skorumpowani spryciarze walczący o stołki, szewcy – niezrównoważeni pijacy, księża – zdziercy i pedofile… Jedna jest tylko kategoria, która umyka wszelkim oskarżeniom, od której złemu językowi precz: – nasze, narodowe wojsko. Nasz zsakralizowany żołnierz, wcielenie narodowego ducha, jest i musi pozostać poza jakimikolwiek rozliczeniami, oskarżeniami i kpinami. Musi, choćby rejterował, przegrywał iwszelkąwykazał nieudolność, pozostać czysty, niezłomny i szlachetny. Nasz żołnierz (rycerz, powstaniec) nie zdradza, nie dezerteruje, nie tchórzy, nie gwałci, nie łupi, chyba że w jakichś zupełnie marginalnych, a więc niegodnych wspomnienia przypadkach. Dlatego też w razie klęski i sromoty odnaleźć trzeba winnych spoza szeregów tej szarej piechoty, przed którą „drzewa salutują”, i tych ułanów, którzy „przybyli pod okienko” - pisze Ludwik Stomma w eseju Apoteoza wojska, opublikowanym w znakomitej książce Antropologia wojny, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Iskry. czytaj dalej
Bodaj każde sanktuarium ma swoją legendę. Niektóre motywy się powtarzają – pienińska baśń o ucieczce świętej Kingi przed tatarami (grzebień, rzucony przez Kingę, zmienił się w nieprzebyty las, a wijąca się wstążka w przełom Dunajca) jest niemal identyczna z opowieściami, jakie można usłyszeć na górze Hostyń nieopodal Ołomuńca,w miejscu kultu Matki Boskiej Hostyńskiej. Jeśli wierzyć klechdom czy też zawartym w nich ziarnom prawdy, co najmniej kilka cudownych wizerunków, czczonych w kościołach i cerkwiach Karpat Polskich, zrabowano po węgierskiej stronie i wieziono na północ, gdy nagle woły stawały jak wryte, nie można ich było ruszyć, uklękły, biły pokłony – widomy znak, żeby właśnie tutaj wznieść świątynię…W Ratowie nad Wkrą, na północnym Mazowszu, stoi rokokowy klasztor i sanktuarium świętego Antoniego; legenda mówi, że materiały zgromadzone na budowę świątyni i klasztoru w jedną noc przemieściły się w cudowny sposób, wskazując nowe, właściwsze miejsce … Czasami niespodziewanie spod ziemi tryskało cudowne źródło, woda przywracała wzrok, ludzie ściągali z coraz dalszych stron, stawiano kapliczkę, później niewielki kościółek, ten wkrótce przestawał wystarczać… Znowu gdzie indziej chłop orał, ukazał mu się anioł, polecił… Chyba nie ma ośrodka pątniczego bez opowieści o jego cudownych narodzinach, ginących w tak zwanej pomroce dziejów pisze Antoni Kroh w tekście Objawienie sierżanta Wojtyły, zawartym w książce Wesołego Alleluja Polsko Ludowa! (Iskry, 2014) czytaj dalej
Niezliczona jest ilość błędów, które popełniłem, ale skromność powstrzymuje mnie od ich wymieniania. (Hugo Steinhaus, za: Genialni. Lwowska szkoła matematyczna) Bezsprzecznie byli genialni. Grupa matematyków lwowskich, zgromadzona wokół profesora Hugona Steinhausa i jego największego ucznia – profesora Stefana Banacha, która spotykała się w lwowskiej kawiarni Szkocka przed II wojną światową, poruszyła i zrewolucjonizowała nowoczesną matematykę. Łączyły ich pasja i przyjaźń, choć dzieliły doświadczenia i pochodzenie społeczne. Jak stwierdził jeden z nich, Stanisław Ulam, który pracował w USA przy tworzeniu bomby atomowej, nigdy i nigdzie na świecie nie było takiego ducha twórczej rywalizacji. Walczyły o nich największe uczelnie świata. Uniwersytety w Europie, Ameryce i Rosji kusiły niewyobrażalnymi sumami. Tylko kilku zdecydowało się na opuszczenie Polski. Większość została, czasami płacąc za swój wybór życiem. Wybuch wojny i zbrodnicza polityka faszystowskich Niemiec zakończyły istnienie Lwowskiej Szkoły Matematycznej. Fenomen ludzi, którzy ją stworzyli, przetrwał. A wraz z nim poczucie, że Polacy bywają genialnymi matematykami. czytaj dalej