Myślę, że w podświadomości zawsze miałam strach przed chorobą. Najłatwiej bać się raka. On jest przecież taki medialny. Wszyscy się go boją, mimo że istnieją dziesiątki chorób o gorszym przebiegu i niedających szans przeżycia.
Choroba ściągnęła mi cugle, zmusiła do zwolnienia tempa i do przyjrzenia się życiu. Nie wiedziałam, jak potoczy się leczenie, więc postanowiłam, że nastał mój czas.
Obiecałam sobie nie czytać w internecie niczego, co może mnie przestraszyć.
- Nie wygląda to dobrze, zapraszam pojutrze na onkologię...
- ?
To był ten moment, kiedy zrozumiałam, co oznacza stwierdzenie, że nagle komuś cały świat się wali. Mój legł w gruzach po kilku zaledwie słowach lekarza.
Wiedziałam, że nie jestem pierwszą ani ostatnią osobą, która po usłyszeniu diagnozy znajdzie się właśnie na rozstaju dróg. I nie zobaczy tam drogowskazu. Drogę wskaże jej albo serce, albo mózg.
Wiedziałam, że moje życie odbiega od standardu. Nie miałam łatwo. W zasadzie zawsze pod górkę. Zazdrościłam swoim rówieśnikom beztroskiej egzystencji.
Jedzenie traktował jak obowiązek, i to na dodatek bardzo uprzykrzający życie. Czasem wystarczyła mu zwykła bułka z serem, by przetrwać dzień, a chodzenie do restauracji uważał za marnotrawstwo czasu oraz pieniędzy.
Życie jest proste. Rodzisz się, rozmnażasz lub nie, umierasz.
Imię wypowiedziane na głos brzmiało znajomo. Na tyle znajomo, że mogła uznać je za swoje własne. Bała się do tego przyznać, ale niewiele pamiętała ze swojego życia.
Nic nie szkodzi, że dzisiaj nic nie zrobiłaś. Przynajmniej przeżyłaś.
Oczywiście, apostołem nowej prawdy musi być kobieta, lecz kobieta czysta, piękna i wzniosła. Mądrość jej nie powinna wykwitać ze smutku rozpaczy, lecz z niebiańskiej radości. Dowiedzie ona najwymowniejszym świadectwem własnego życia, że święta miłość obdarzy nas szczęściem.
Wszystko było tak bardzo ulotne, a życie w szczególności.
Pieniądze zawsze mają znaczenie. Ja wiem, że on teraz nie myśli, ale kiedy wszystko się nie uda, on zostanie beze mnie i bez pieniędzy. Śmiesznie to brzmi. Pieniądze wydają się mieć najmniejsze znaczenie, są takie przyziemne, a jednocześnie stanowią taką granicę między śmiercią a życiem. Niczego nie gwarantują, ale dają nadzieję. Złudną nadzieję.
Jak to możliwe, żeby dobrze po czterdziestce, by nie powiedzieć przed pięćdziesiątką, znaleźć się w punkcie wyjścia? Mądrości o tym, jak to niby moje życie się zaczynało, jakoś do mnie nie trafiały. Bo jeśli teraz się zaczynało, to co mówiło o moim dotychczasowym życiu?
Ależ okrutnym cudem mimo wszystko jest życie.
Myślę, że w podświadomości zawsze miałam strach przed chorobą. Najłatwiej bać się raka. On jest przecież taki medialny. Wszyscy się go boją, mimo że istnieją dziesiątki chorób o gorszym przebiegu i niedających szans przeżycia.
Książka: Jestem wdzięczna za raka
Tagi: zdrowie, choroba, nowotwór, rak, strach, nadzieja, życie