Szpetna postać starego lekarza napawała go odrazą, lękiem, zgrozą, czasami wywoływała ostrą nienawiść. Jego siwa broda, chód, ruchy, postępki, nawet ubiór wzbudzały w pastorze wstręt.
Lekarze zresztą to niezłe ziółka. Też lubią przetrzymywać ludzi wbrew ich woli w ciasnych, zimnych i zawilgoconych pomieszczeniach o chlebie i wodzie. Do tego dochodzą prochy, zadawanie bólu, rozcinanie ciała, a wszystko to legalnie. Ofiar przy tym jest tyle, że wszyscy porywacze świata tyle nie zabiją przez całe życie!
- Brawo! Jestem pod wrażeniem! Jak zauważyłaś to oko?
- Nie zauważyłam, zmyśliłam. Lekarz zawsze cos znajdzie...
- ...bo wie, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani.
Roześmiali się oboje.
Moja komórka pękała w szwach od liczby skierowań i recept, które na pożegnanie zaserwował mi doktor Wysocki. Poradnia neurochirurgiczna, neurologiczna i rehabilitacyjna, wszystkie je miałam odwiedzić po upływie miesiąca od wypisu. Ciekawe, czy on się kiedyś próbował zarejestrować do takiej poradni i wie, jakie są terminy?
Okazjonalnie przeprowadzano badania lekarskie, a świadczący je doktor brał niemały plik pieniędzy za trzymanie języka za zębami. Zdarzało się też, że do pliku dołączano pogróżkę utraty zdrowia lub życia. Jedno w połączeniu z drugim gwarantowało dyskrecję.
Szpetna postać starego lekarza napawała go odrazą, lękiem, zgrozą, czasami wywoływała ostrą nienawiść. Jego siwa broda, chód, ruchy, postępki, nawet ubiór wzbudzały w pastorze wstręt.
Książka: Szkarłatna litera
Tagi: lekarz, lekarze, nienawiść, wstręt