Dziewczyna miała około szesnastu lat, ciemne włosy po matce, które zawsze nosiła rozpuszczone, jakby chciała się nimi pochwalić całemu światu. Ubierała się jak większość nastolatek - modnie, czasem wyzywająco, czasem bezwstydnie. Jezu, dlaczego w czasach, kiedy on był nastolatkiem, jego rówieśnice tak się nie ubierały?
Tak właśnie działali nieletni szkolni bandyci. Tracili cały rezon, kiedy brakowało hordy popleczników i trzeba było samemu spojrzeć osobie prześladowanej w twarz.
Nie wiedziałam nic. Tak dalece nic, że w tej chwili nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że można z taką niewiedzą startować do Akademii. Moi rodzice mieli podobne pojęcie o muzyce, wobec tego byli bardzo zawiedzeni, kiedy się nie dostałam. Przecież wszyscy znajomi im wmawiali, że mam talent, a tu dupa!
Miałem w pamięci, że dziadek Franciszek swego czasu rozwiązał kwestię szacunku do nauczyciela w sposób radykalny. Wysyłają swoje dzieci do szkoły, każdemu z osobna zapowiedział: "Pamiętaj, jeśli nauczyciel w szkole sprawi ci lanie, to ja ci jeszcze poprawie w domu".
W liceum trafiła mi się bardzo kiepska nauczycielka polskiego, która w dodatku mnie nie lubiła i z uporem powtarzała, że nie zdam matury. Mam przekorną naturę, dlatego postanowiłam, że zrobię jej na złość i zdam na piątkę.
Szkoła tylko sprawia pozory, jakoby uczyła dzieci ważnych rzeczy.
Nauka jest ważna. Nie wolno być głupim. Uczenie się przychodzi mi łatwiej niż Jonathanowi, zawsze taki był. Nauczył się porządnie czytać, dopiero gdy skończył cztery lata. Oczywiście wiemy, czym jest szkoła. Szkoła to instytucja zapewniająca edukację dzieciom i młodzieży. Na szczęście jednak nie musimy tam chodzić.
Szkoły i oceny nie miały dla nich znaczenia, bo szkoła niszczy wielkie umysły, zamiast je rozwijać.
Za moich czasów szkoła nie uczyła myśleć. Pamiętam, jak nauczycielka wciąż powtarzała, że za myślenie to jej się płaci, a my mamy się naumieć na pamięć.
Na trzepaku zawsze jest super. Robię dużo fikołków, a ostatnio to nawet ósemkę! Po obiedzie pójdziemy na oranżadę i watę cukrową. A potem będzie poniedziałek i trzeba będzie spakować tornister do szkoły.
Byłam wysoka i szczupła, nosiłam szkolną spódnicę podciągniętą tak, żeby była jak najkrótsza, bo wszystkie dziewczyny tak robiły. Ale mnie nie interesowali chłopcy. Śmiesznie pachnieli i byli głupi, a ja nie lubiłam głupoty.
Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, jakim cudem Whitney ukończyła tę szkołę. Z jednej strony w nikłym stopniu interesowała się nauką, a z drugiej już wtedy wiedziała, do czego dąży.
Whit nie znosiła szkolnej edukacji i noszenia mundurka. Wyleciała ze szkoły w pierwszej klasie, ponieważ opuszczała zajęcia i nie przykładała się do nauki.
Wszystko, co przydarza jej się w szkole, wyładowuje na nas w domu, jakby to była nasza wina, że ją dręczą.
Dla niej szkoła pełna ludzi, spędzanie kilku godzin dziennie nie przed monitorem, a przed tablicą, przerwy z koleżankami, nie online, a tak naprawdę twarzą w twarz... To dla niej nie było normalne, to było przedziwne.
Dziewczyna miała około szesnastu lat, ciemne włosy po matce, które zawsze nosiła rozpuszczone, jakby chciała się nimi pochwalić całemu światu. Ubierała się jak większość nastolatek - modnie, czasem wyzywająco, czasem bezwstydnie. Jezu, dlaczego w czasach, kiedy on był nastolatkiem, jego rówieśnice tak się nie ubierały?
Książka: Poszukiwacz zwłok
Tagi: szkoła, dzieci, dziewczyny, nastolatki