Państwo, gdzie nie ma mafii, ponieważ ta zamieniła się w rząd, gdzie nie ma rządu, ponieważ ten przekształcił się w mafię. Jałową ekonomię opartą na ropie, gazie i handlu bronią, niczym więcej.
Kurczaki to nie gaz! Gaz to nie kurczaki! Czy to jasne? Rosja nie ma problemu z drobiem. Rosja z niczym nie ma problemu. Każdy problem w Rosji to wina Zachodu, niemogącego znieść, że Rosja jest silna i niezależna. Wezwę Rosjan, by przestali jeść kurczaki i zadali cios zachodnim przyjaciołom, którzy chcieliby cofnąć czas do zimnej wojny!
Bez wątpienia jednym z fundamentów cywilizacji było to, że człowieka w ostatniej godzinie powinni wspierać kochający ludzie. Filar miłości stanowiło zaś to, że bliscy sami chcieli towarzyszyć odchodzącemu.
Jako pielęgniarz Szeremietiew przez lata wiele razy widział, jak ludzie umierają, czasem szybko, czasem powoli. Jedni poddawali się losowi, inni buntowali się przeciwko niemu, pierwsi umierali spokojnie, drudzy w bólu. Lecz do tej pory jego zdaniem najgorsza śmierć - poza konaniem w mękach dojmujących do szpiku kości - to umieranie samotnie.
Próżność. Zawsze powtarzam to studentom: najsilniejsza cecha charakteru przemija ostatnia.
Demencja to okropna rzecz. Choroba uderza w same fundamenty tego, co czyni człowieka tym, kim jest.
Tego dnia w gabinecie Kalin orzekł, że słyszał, iż Szeremietiew jest pielęgniarzem nie tylko o najlepszych kwalifikacjach, ale też niespotykanej rzetelności, o ile taki opis - rosyjski poczciwiec - nie czynił z niego chodzącego oksymoronu.
Gdy jedną ręką brał łapówkę, drugą dawał coś - choćby niewielkiego - w zamian, sprytnie utrzymując przeciętnego moskwianina w stanie zadowolenia.
Nie wiedział, jak długo już tu siedzi. Może minęły dwie godziny. A może dwa lata.
Potwory się nie rodzi, je się tworzy.
W tym kraju jesteś jak naleśnik. Raz słodki, raz przesłodzony.
Męczę się sama ze sobą. I łudzę się, że dam radę, dam radę, dam radę...Ciągle to samo. Ja nawet nie mam siły wypowiadać tych słów.
Podejść tam i udawać, że palę, gadać pierdolety, byle zagadać? Byle złapać z nią kontakt wzrokowy? A może i nie tylko? Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. O nie! Chyba mnie dostrzegła. Tak. Patrzy głęboko w moje oczy. A ja nic. Tylko odwracam się i idę dalej.
Podobało mi się dawanie sobie w żyłę. Ten rytuał dawania sobie w żyłę był boski. To uzależnia. I zresztą nie tylko to. Ten stan zobojętnienia na wszystko i wszystkich to cudo. To jak orgazm. Oczywiście nie wszystko w tej historii jest piękne.
Ślub to coś więcej niż dzień, w którym dwoje ludzi się pobiera, coś więcej niż suknia i smoking; w małżeństwie chodzi o nią i o niego.
Państwo, gdzie nie ma mafii, ponieważ ta zamieniła się w rząd, gdzie nie ma rządu, ponieważ ten przekształcił się w mafię. Jałową ekonomię opartą na ropie, gazie i handlu bronią, niczym więcej.
Książka: Ostatnie dni Władimira P.
Tagi: państwo, mafia