Moja przełożona mówiła, że umysł dziecka jest materiałem cenniejszym niż płótno i wspanialszym od marmuru.
Przepełniała mnie duma i miłość do tej radosnej, ufnej dziewczynki budzącej zachwyt każdego, kto ją poznawał i witającej każdego z takim samym zachwytem.
Głos, który pod wpływem emocji brzmiał jak głos dorastającego chłopca, wprowadzał w błąd. Pacjent, który przed chwilą rozwalił drzwi, a potem próbował uciec, nie był młodzieńcem, tylko dorosłym mężczyzną.
To dziecko było dla niego wszystkim. Poza tym deklarował uczucie do Klaudii, przynosił jej kwiaty, w większości przypadków odnosił się do niej z szacunkiem, komplementował jej urodę. Robił to dość umiejętnie i przekonująco, ale mimo to można było odczuć, że cały czas ją kontroluje i ma nad nią psychiczną przewagę. Tak naprawdę to traktował ją, jak swoją własność.
System wychowywania dzieci był w owych czasach bardziej surowy niż obecnie. Karcące spojrzenia, szorstkie napomnienia, rózgi stosowano nie tylko jako karę za doraźne przewinienia, ale uważano za najlepszą drogę do rozwoju doskonałości wewnętrznej dziecka.
Przycisnęła dziecko do piersi tak mocno, że krzyknęło; spuściła wzrok na szkarłatną literę, a nawet dotknęła jej palcami, aby przekonać się, że zarówno niemowlę jak i hańba były rzeczywistością. Tak - to była rzeczywistość - wszystko inne zniknęło!
Zawsze jest ukochane dziecko, na którym można polegać.
Mama zawsze przedkłada potrzeby dziecka nad swoje własne, a ty rzadko to robiłaś.
Tak. Jej dziecko to nasz nowy pacjent. Wydawało mi się, że ledwo wczoraj moje dziecko było nowym pacjentem.
Od dziecka nie lubiła niedzieli. Zamiast cieszyć się z wolnego dnia, przygnębiona zaczynała odliczać godziny do poniedziałku.
Wiedziała, co znaczy zły rodzic. Codziennie, a nawet kilka razy dziennie obiecywała swojemu dziecku, że wypełni najważniejsze obowiązki rodzica.
Nie wiedział, jak to jest stracić matkę za życia, zawieść zaufanie najbliższej osoby, która świadomie odtrąciła swoje dziecko i nie chciała go znać.
Czy wiecie, że dziecko ma więcej kości niż osoba dorosła? To może dziwić szczególnie dorosłych, przyzwyczajonych do myśli, że są nie tylko więksi, ale przede wszystkim bardziej... dojrzali? Skomplikowani? Złożeni? Tymczasem to wszystko nieprawda.
Przemyślałem sobie coś i wiem już, że się pomyliłem. Już nawet nie chodzi o to, że dzieci nie powinny odpowiadać za grzechy ojców, bo nie powinny. Bo to nieprawda, ze dzieci są jak ich ojcowie. Jesteś tego najlepszym przykładem.
Jedyny problem w ich związku stanowi to, że pisarz tęskni za sukcesem, którego nie osiąga, a nauczycielka pragnie dziecka, na które pisarz jej nie pozwala z powodu egzystencjalnych lęków. Poza tym są szczęśliwi, a przynajmniej tak sądzą.
Moja przełożona mówiła, że umysł dziecka jest materiałem cenniejszym niż płótno i wspanialszym od marmuru.
Książka: Pani England
Tagi: dziecko, Umysł, wychowanie