Trzy lata ode mnie starszy Kazik nie zauroczył mnie bynajmniej aparycją, ale pracowitością i wrażliwością. Najbardziej urzekło mnie to, że ten żarliwy komunista o dużym bagażu życiowych doświadczeń pisał wiersze.
I tak, wystrojona jak nigdy dotąd, trafiłam do Miasta Świateł, jak słusznie nazywa się Paryż (zwłaszcza w porównaniu z ciemnym Krakowem) - miejsca przypominającego nierealne, skąpane w ostrym świetle barwne dekoracje.
Podchodzę jeszcze bliżej. Chcę się przyjrzeć widocznym na płótnie śladom ruchów pędzla, pozornie niedbałych. Czuję wibracje w tych gestach, jakąś nerwowość podszytą bezgranicznym smutkiem.
Przybliżam się do obrazów. Moje spojrzenie błąka się od jednej postaci do drugiej. Mam ochotę dotknąć chropowatej, pokrytej warstwami farb powierzchni. Obrazy wyzwalają spokój.
Lubię luksus. Kocham pieniądze. Jeśli raz upijesz się bogactwem, nigdy więcej nie będziesz chciała wytrzeźwieć.
To jest brudny świat, Saro. Zawsze kieruj się rozumem nigdy sercem. Serce może cię łatwo zniszczyć.
Czy potrafiłabym oddać swoje ciało kompletnie nieznanej osobie? Całować obce wargi, okrywać pocałunkami nagą skórę, pieścić? Czy byłabym na tyle odważna, a raczej zdesperowana, by rozważać rozpoczęcie pracy ekskluzywnej kobiety do towarzystwa? Kim bym się wtedy stała? A jeśli to moja jedyna szansa na zmianę dotychczasowego życia?
- Życie pisze różne scenariusze - powiedziała na odczepnego.Nie wiedziała jeszcze, bo i skąd miała wiedzieć, że jej słowa okażą się prorocze.
Do Karoliny podszedł Szymon. Na jego widok Wacek Mucha zniknął tak szybko jak mysz, gdy zobaczy kota.
Zmierzch był porą, która sprzyja samosądom.
Wrzesień słynie z gwieździstego nieba, ale tamtej nocy niebo było czarne jak melasa.
Jej pierwszy szef z niewielkiego mazurskiego posterunku zawsze powtarzał: przestań się martwić rzeczami, na które nie masz wpływu. Starała się więc nie martwić.
Chociaż prokurator Wacek Mucha wyglądał w garniturze niczym w worku pokutnym, umiał robić wrażenie na kobietach.
To, w jaki sposób udało im się przeżyć kilka całkiem miłych lat, było dla niej zagadką godną Sfinksa. Mieszkali wtedy w Szczytnie, w poniemieckiej kamienicy nieopodal jeziora, i planowali wspólne życie. Wszystko zepsuła, jak to w życiu bywa, chorobliwa zazdrość.
Dawno się tak nie czułam. Tak jakbym wyszła z siebie i stanęła obok. Niestety moje słynne umiejętności wróżki nie zadziałały. Nie był bandziorem, nie był przypadkowym kolesiem.(...)Gdybym w tym momencie miała w dłoni broń palną, sztylet albo kurwa, chociaż szpadel, to zostałby też kastratem. Jak można być tak pozbawionym zasad, zimnym i wrednym chujem?
Trzy lata ode mnie starszy Kazik nie zauroczył mnie bynajmniej aparycją, ale pracowitością i wrażliwością. Najbardziej urzekło mnie to, że ten żarliwy komunista o dużym bagażu życiowych doświadczeń pisał wiersze.
Książka: Lunia i Modigliani
Tagi: poeta, komunista, wiersze