Antoni Macierewicz został likwidatorem WSI. Mam już dość rzucania epitetami w ekipę rządzącą, wyszukiwania coraz zmyślniejszych figur retorycznych dla oględnego stwierdzenia "idioci", "hipokryci" i "irracjonalni krzykacze". Po prostu mam dość. czytaj dalej
Nie jestem żadną publicystką, nie mam talentu do pisania, ale jak mawia moja mama "jak coś mi się nie podoba, to powiedzieć muszę". Polski rząd na "własną" kieszeń wysyła samoloty do Libanu, aby dać naszym rodakom schronienie w kraju. Wojna, wojna, wojna. Przecież my, Polacy, patrioci, przekonaliśmy się a własnej skórze, co znaczy słowo wojna. Że strach, że śmierć, że krew, że rozpacz nie trzeba nam tłumaczyć. Tak mi się przynajmniej wydawało, do czasu... czytaj dalej
Czasami chciałoby się krzyczeć za Elpenorem, jednym z żeglarzy towarzyszących Odyseuszowi w jego „podróży do wolności”: Po coś tu przybył?! Po to, żeby wtrącić mnie z powrotem w to znienawidzone, poprzednie życie? Dobrze mi było, mogłem tarzać się w błocie i grzać na słońcu, żreć, chlać, chrząkać, kwiczeć, i być wolnym od rozmyślań i zwątpienia: „co mam czynić to, czy tamto?!” W przypowiastce Leona Feuchtwangera pt. „Odyseusz i wieprze, czyli tarapaty z kulturą” żeglarze zamienieni przez Circe w wieprze, zadowoleni ze swego nowego wcielenia robili wszystko, aby powstrzymać Odyseusza od zdjęcia z nich czaru i uczynienia ich na powrót ludźmi. W szalonym pędzie uciekali przed gorliwym wybawcą. Pełnemu dobrych zamiarów Odyseuszowi udało się złapać jednego z nich – wspomnianego Elpenora i wetrzeć w jego skórę cudowne panaceum. czytaj dalej
W życiu człowieka nie ma chwil zmarnowanych. Przekonałem się o tym, gdy moja córka zmagała się z kaszlem przez całą noc. Ciężko jest spać, gdy ktoś bliski się męczy, szczególnie, gdy tym „kimś” jest własne dziecko. Tuż po pierwszej w nocy, atak kaszlu wyrwał ze snu całą moją rodzinę. Jedyne, co nam pozostało, to zapalić światło i poczytać bajki. Oczywiście nie mam nic przeciwko akcji „Cała Polska czyta dzieciom”, ale na wszystko przecież jest odpowiednia pora. Jednak w tej sytuacji nie miałem większego wyboru. Gdy minęła trzecia w nocy, a mnie myliła się już historia księżniczki na ziarnku grochu z opowieścią o stoliczku, który sam się nakrywa, do moich uszu dotarł dźwięk prawdziwie niebiański. Na podwórku kosy prześcigały się w tworzeniu coraz piękniejszych pieśni. I dopiero pomoc skrzydlatych przyjaciół pomogła mi uśpić córkę i uświadomiła mi coś wspaniałego, choć tak oczywistego, że przez wiele lat nie zwracałem na to uwagi. czytaj dalej
Wszechobecna „political correction” doszła w Stanach Zjednoczonych do absurdalnych rozmiarów. Faktycznie bliżej temu zjawisku do ogólnonarodowej hipokryzji niż „dyplomatycznemu podejściu do drażliwych kwestii społecznych”. Wojujący feminizm, hasło „molestowania seksualnego” itp. wspomagane nieklarowną i bardzo nie formalistyczną procedurą sądową, doprowadzają do absurdów typu „skazanie dziesięciolatka za molestowanie swojej koleżanki” ( klepnął rówieśnicę w tyłek) etc. czytaj dalej
Instytucja polskiego Kościoła staje się symbolem skrajnej nieudolności i zakłamania, która mnie, wywodzącą się z rodziny katolickiej wierną czytelniczkę „Tygodnika Powszechnego” i „Ozonu”, napełnia coraz większym wstrętem. Gdy „wypłynęła” sprawa ojca Konrada Hejmo, dostojnicy kościelni w przeważającej większość najpierw nabrali wody w usta, a potem odwołali duchownego z eksponowanej funkcji i sprawę uznali za zamkniętą. Wiedząc doskonale o tym, że lista osób, które mogły być związane z SB na tym nazwisku się nie kończy, nie zdecydowali się podjąć żadnych działań, celem oczyszczenia atmosfery. A przecież księża jako osoby, obdarzane przez wiernych szczególnym zaufaniem, po prostu muszą cieszyć się opinią nieskazitelną, nieposzlakowaną. I jeśli istnieje bodaj cień podejrzenia, powinni bezwzględnie wytłumaczyć się bądź też oddać służbie Bogu w inny sposób, nie mając praw do udzielania pouczeń w kwestii wiary innym ludziom. czytaj dalej
Długo zastanawiałem się, skąd wynika zamiłowane Polaków (a to zamiłowanie dość szczególne) do pielgrzymek papieskich. Doszedłem do wniosku, że istnieją trzy warunkujące takie zachowanie czynniki. Po pierwsze, wywodzące się jeszcze z sarmackiej tradycji, zamiłowanie do wszelkiego rodzaju celebry i patosu. Papieskim pielgrzymkom towarzyszy bowiem specjalny orszak, specjalny protokół i w ogóle - specjalne zachowanie. Wciąż zastanawiamy się, jak papież je, śpi, funkcjonuje w życiu codziennym. I dziwimy się, że je, śpi i funkcjonuje tak jak każdy człowiek. czytaj dalej
,,Gdy idę, nie rozmawiam z nikim Jak jest w niedzielę nad ranem Po sobotnich balach chodniki zarzygane …” ,,Polska, mieszkam w Polsce”, chciałoby się po raz setny zacytować znanego, lubianego Kazimierza sceptycznie- prześmiewczego. Jest beznadziejnie, ni ręką, ni nogą ruszać- umierać już tylko, uciekać na całego za morza i nie wracać. I podchodzą do mnie jeden z drugim i w ramię płaczą- łkają, że nic już nie pozostało, tylko odejść z honorem, pompą i na całego; się odciąć- bo niegodna taka Matka, która dzieci nie kocha. Podchodzą jeden z drugim- jeden informatykę studiuje, drugi filologię i każą spoglądać na siebie z niemym współczuciem i wdrażać się za pomocą empatii w ten nastrój grobowy. czytaj dalej
Czasem boje się, że kiedy wstanę pewnego dnia rano i włączę łazienkowy radioodbiornik, usłyszę komunikat, cedzony przez spikerkę rzeczowym głosem: „proszę państwa, Polska nam się rozpadła...” I to nie jest katastroficzna wizja, to po prostu wniosek, jaki nasuwa mi się po obejrzeniu jednego tylko dziennika telewizyjnego (choć muszę się przyznać, że śledzę je regularnie). Doczekaliśmy się upadku, upadku już chyba prawie kompletnego. To, co dziś dzieje się w Polsce, ale także na świecie, to regres polityczny, społeczny, ekonomiczny i moralny. Przykład? Zaczniemy od początku. czytaj dalej
Po raz kolejny opisując (bo analizować tu nie ma czego) ostatnie półrocze polskiej sceny politycznej (określenie: „scena” jest jeszcze bardziej na miejscu, niż kiedykolwiek, bo „zaloty” Prawa i Sprawiedliwości bardziej przypominały żałosną tragikomedię, niż spójne działania) aż chce się jeszcze raz zaśpiewać: „a miało być tak pięknie!” Wydawało się, że jesienne wybory stworzyły idealną sytuację dla reform, przeprowadzanych przez „Wielką Koalicję” PO i PiS. Niestety, wzajemnie zadane w kampanii wyborczej ciosy sprawiły, że obu partiom brakło zaufania, by współtworzyć koalicję rządową na partnerskich zasadach. I, właściwie, trudno ocenić, po czyjej stronie leżała wina w większym stopniu. czytaj dalej