Bezgłowy upiór lustracji Kościoła - Problemy jeszcze z czasów PRL

Data: 2006-05-31 00:01:39 Autor: Aleksandra Dymitruk
udostępnij Tweet

Instytucja polskiego Kościoła staje się symbolem skrajnej nieudolności i zakłamania, która mnie, wywodzącą się z rodziny katolickiej wierną czytelniczkę „Tygodnika Powszechnego” i „Ozonu”, napełnia coraz większym wstrętem. Gdy „wypłynęła” sprawa ojca Konrada Hejmo, dostojnicy kościelni w przeważającej większość najpierw nabrali wody w usta, a potem odwołali duchownego z eksponowanej funkcji i sprawę uznali za zamkniętą. Wiedząc doskonale o tym, że lista osób, które mogły być związane z SB na tym nazwisku się nie kończy, nie zdecydowali się podjąć żadnych działań, celem oczyszczenia atmosfery. A przecież księża jako osoby, obdarzane przez wiernych szczególnym zaufaniem, po prostu muszą cieszyć się opinią nieskazitelną, nieposzlakowaną. I jeśli istnieje bodaj cień podejrzenia, powinni bezwzględnie wytłumaczyć się bądź też oddać służbie Bogu w inny sposób, nie mając praw do udzielania pouczeń w kwestii wiary innym ludziom. Oczywiście, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, w jak różny sposób owa współpraca TW z SB mogła przebiegać. Ktoś mógł nieświadomie rozmawiać z zakamuflowanym funkcjonariuszem, którego uznawał za przyjaciela. Ktoś, by zapewnić własnej rodzinie możliwość wyjazdu na operację do kliniki w Europie Zachodniej, mógł nawet podpisać dokumenty, zobowiązujące go do współpracy, a potem udzielał aparatowi bezpieczeństwa informacji fałszywych lub bezwartościowych. Ktoś, skompromitowany, mógł ulec szantażowi, a kto inny – rzeczywiście czerpać z takiej współpracy korzyści materialne. Z kolei dowody na współpracę jeszcze innej osoby mogły zostać zwyczajnie sfabrykowane. Ale to wszystko należy bardzo dokładnie, lecz niestety możliwie szybko, uprzedzając doniesienia mediów, zbadać i wyjaśnić. Zbadać, podejmując współpracę z IPN. Celowi temu miała służyć powołana przez krakowską kurię komisja Pamięć i Troska, mająca podjąć problem lustracji duchownych.

"Kościół w godzinie próby 1945-1989 Nieznane dokumenty i świadectwa"

Niestety, czas mija, a efektów (choćby najmniejszych) jej pracy nie widać. Tymczasem „Życie Warszawy” oskarża o współpracę z SB księdza profesora Michała Czajkowskiego, media rozdmuchują również sprawę podejrzeń względem przyjaciela Ojca Świętego Jana Pawła II – o. Mieczysława Malińskiego, publikującego m.in. w „Tygodniku Powszechnym”.Tygodnik..” współpracę z Malińskim zawiesza, a napięcie zwiększa jeszcze zapowiedź katowanego przez SB księdza Isakowicza – Zaleskiego, który ogłasza, że opublikuje opis współpracy z SB kilkudziesięciu księży, w tym kilku osób „ze świecznika”. Ów tekst Zaleski przygotował we współpracy z jednym spośród profesorów PAT. Jego zamiary znane są od tygodni, lecz dopiero niespełna 24 godziny przed planowanym terminem konferencji prasowej duchownego, krakowska kuria publikuje oświadczenie, w którym zakazuje ogłaszania nazwisk osób, rzekomo związanych z SB księżom, nie będącym upoważnionymi do tego pracownikami naukowymi z Wydziału Historii Kościoła PAT w Krakowie. Ksiądz Zaleski w wywiadzie, udzielonym Monice Olejnik oświadcza, że tym samym „ucięto mu głowę”, a opinia publiczna szaleje. Ja również szaleję. Bo zgadzam się w pełni z punktem drugim oświadczenia, mówiącym: „Publikacja imion i nazwisk odnotowanych jedynie w służbowych sprawozdaniach wrogów Kościoła i Boga jest zniesławieniem tych ludzi, których dane osobowe są w ten sposób ujawniane.”

"Kościół katolicki w archiwach Departamentu Wyznań Obcych rosyjskiego MSW. Repertorium" - Marian Radwan

Nie znamy pobudek, dylematów moralnych rzekomych TW, nie wiadomo, czy dokumentów nie fałszowano (to jednak, jak podkreślają historycy IPN jest właściwie nieprawdopodobne). Tylko dlaczego ta informacja pojawia się tak późno? Czemu podobnego oświadczenia nie wydano, gdy publikowano tzw. „listę Wildsteina”, albo gdy wypłynęła sprawa o. Hejmo? I czemu dotychczas nie zrobiono prawie nic, by kwestię lustracji księży w końcu rozwiązać, a zamiast tego wydano setki oświadczeń, dotyczących rzekomych herezji książki i filmu „Kod da Vinci”? Wielu ludzi, idąc za głosem niektórych komentatorów, myśli, że owo oświadczenie opublikowano, bo ktoś „na górze” się przestraszył. To wytłumaczenie zresztą wcale nie wydaje mi się nieprawdopodobne. Kiedyś myślałam, że najlepiej by było, gdyby załatwiono tę sprawę „po cichu”, wewnątrz Kościoła, bez kontaktu z mediami i atmosfery sensacji. Dziś „smród” podejrzeń jest tak silny, że konieczność opublikowania listy byłych TW, historii ich współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa staje się oczywista i paląca. Bo ten drobny procent księży, którzy dali się „złamać”, psuje reputację całej wspólnocie Kościoła. Jej przedstawiciele jednak, zamiast zadbać o własne dobre imię, wolą wydawać komunikaty, spowalniające cały proces lub bardzo odkrywcze oświadczenia o tym, że fikcja literacka jest... fikcją!

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje