Baśnie bez cenzury. Dlaczego warto czytać oryginalne baśnie?
Data: 2018-03-06 00:09:40
Często spotykam się ze stwierdzeniem rodziców: nie czytam moim dzieciom baśni, bo są zbyt brutalne, nie pokazują prawdziwego obrazu świata, nie można się z nich niczego nauczyć, są zbyt przestarzałe. Rodzice boją się, że ich dzieci będą czerpać z baśni złe wzorce, albo zwyczajnie ich treści je przestraszą. Wolą czytać swoim pociechom „bezpieczne” bajki lub wybielone wersje baśni, uważając, że to dla rozwoju dzieci jest lepsze. Dorośli mierzą baśnie swoją własną miarą, zapominając, że dzieci zupełnie inaczej odbierają przedstawiony w baśniach świat. Ma on dla nich wartość symboliczną, odnosi się do ich życia wewnętrznego, a nie tego, co mogą spotkać w realnym świecie.
Disney był jednym z pierwszych, którzy zapoczątkowali modę na wybielanie (a raczej - lukrowanie) baśni dla dzieci. Każda produkcja tego studia oparta o klasyczne dzieła wypacza je i pokazuje w zupełnie innym świetle. W świecie przełomu XX i XXI wieku dzieciom serwuje się kolorowe, bajkowe historie lub zabawne historyjki, które są bardziej nakierowane na rozrywkę dla dorosłych. Dziś trudno znaleźć w księgarni (i, niestety, również w bibliotekach) zbiory baśni (nie tylko Braci Grimm, ale również z innych stron świata), które byłyby wierne oryginałom. Półki za to uginają się od znanych i od lat powtarzanych bajek o Czerwonym Kapturku czy Jasiu i Małgosi w dziesiątkach różnych wersji, a każda z tych wersji jest tak daleka od pierwowzoru, jak to tylko możliwe. Istnieje nawet taka opowieść o Czerwonym Kapturku, w której babcia nie zostaje pożarta przez wilka, tylko chowa się w szafie, a następnie pomaga Kapturkowi przegonić intruza (oczywiście nie zabijając go). Z kolei Jaś i Małgosia co prawda gubią się w lesie, ale nie dlatego, że zostawili ich tam rodzice, a następnie uciekają od czarownicy, gdy ta ucina sobie smaczną drzemkę (aż dziwne, że czarownica w ogóle chce ich zjeść). Szata graficzna tych książeczek ocieka wręcz od brokatu i lukru, a z każdej strony atakują małego czytelnika ciasteczka i pierniczki (jakby właśnie to było najważniejsze w całej bajce).
Tymczasem brutalne motywy w baśniach mają odpowiednią rolę do odegrania. Nie znam nikogo, kto słuchając w dzieciństwie baśni - czy to czytanych ze starych wydań książek, czy opowiadanych przez babcie i dziadków - wyrósł na skrzywionego psychopatę o zaburzonym widzeniu świata. Wręcz przeciwnie. W baśniach nie chodzi o pokazywanie zła, przemocy i okrucieństwa, ale o sprawiedliwość i poczucie bezpieczeństwa, które dziecko wewnętrznie odczuwa, gdy złe postacie zostają należycie ukarane. Kiedy myśliwy rozpruwa brzuch wilka, pakuje do niego kamienie, a następnie topi zwierzę w studni, zło zostaje ostatecznie pokonane. Jeśli usuniemy z baśni ten element, pokażemy dziecku, że dobro nie zatriumfowało, a zło wciąż czai się gdzieś w lesie. Kiedy dziecko wie, że wilka czy czarownicę można pokonać, idzie przez ciemny las z mieszaniną ciekawości, strachu, ekscytacji i nadziei. Kiedy jednak wie, że od wilka czy czarownicy można tylko podstępem uciec, ale te postacie wciąż gdzieś tam są - jaka będzie jego podróż?
Istnieje rozpowszechniony zwyczaj ukrywania przed dziećmi, że źródło tego, iż w życiu bywa źle, leży w znacznej mierze w naszej własnej naturze - w przejawianej przez wszystkich pochopności do działania agresywnego, aspołecznego, egoistycznego, działania, które wywoływane jest przez gniew lub lęk. Chcemy, aby nasze dzieci wierzyły, że przeciwnie, wszyscy ludzie są na wskroś dobrzy. Dzieci wiedzą wszakże, iż one nie zawsze są dobre; a często, nawet gdy są dobre, to wbrew własnym chęciom. Pozostaje to w sprzeczności z tym, co mówią rodzice, i sprawia, że dziecko samemu sobie wydaje się potworem. [Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartości baśni, s. 28, Wydawnictwo WAB, 2010]
Bruno Bettelheim już w połowie lat 70-tych XX wieku pisał, że izolowanie dzieci od zła i udawanie, że nie ma go w naszym życiu doprowadza u dziecka do wewnętrznych konfliktów. Jednocześnie uważał, że lepiej skłaniać dziecko do właściwego postępowania nie poprzez wywoływanie w nim strachu, tylko przez rozpraszanie jego lęków. Dlatego tak ważne są w baśniach dobre zakończenia polegające na ukaraniu zła i nagrodzeniu dobra.
Dziecko musi podjąć wysiłek i zmierzyć się ze złem (także w nim samym) i dzięki temu wewnętrznie się rozwinąć, przejść w kolejne stadium duchowego rozwoju. Bettelheim uważa, że dzięki tekstom kultury, takim jak baśnie, dziecko może nadać sens swojemu życiu. Zastanówmy się jaki sens życia może wyczytać dziecko z baśni pozbawionej podstawowych elementów, wyjaskrawionej, obdartej z symbolicznego sensu?
Dodany: 2018-03-07 11:19:50
Lubię czytać baśnie. A szczególnie uwielbiam, kiedy są wydane w pięknych oprawach z kolorowymi obrazkami - nawet te dla dorosłych.
Dodany: 2018-03-06 19:57:42
Bardzo ważny tekst!
Pokusiłabym się jeszcze o napisanie kilku zdań chociażby o kulturowych wzorcach w baśniach (co wcale takie pozytywne nie jest) albo o tym, dlaczego postaci dziewczęce wydają się takie 'bierne' (też, o ile pamiętam, było o tym w książce Bettelheima - ach, muszę ją sobie jeszcze raz przypomnieć).
Ja bym czytała dzieciom baśnie dlatego, że sama lubiłam się bać jako dziecko i tyle. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektórzy rodzice chcą te dreszcze emocji odbierać swoim pociechom... może sami nigdy nic podobnego nie czuli...?
Szkoda, że nie ma nic o tym interesującym przerabianiu starych baśni (chociażby w picture bookach, chociażby 'Czerwone wilczątko' Flechais), bo nie każde nowe spojrzenie jest złe! No i powrót do baśniotworzenia - mamy jakiś delikatny trend do dorabiania baśni do książek fantastycznych (vide Rowling, Ransom Riggs; niektóre bardzo udane!).
Brakuje mi także wypisania jakichś zbiorów baśni, które są wartościowe, a takich wciąż jednak mamy pełno. Zwłaszcza rewelacyjne, jak mi się zdaje, są pod tym względem dwie serie: 'Baśnie etniczne' (niestety (?) '18+') i Baśnie świata z Media Rodzina (biorę się niedługo za 'Czerwonobrodego czarodzieja' i zapowiada się świetnie) [nie wiem czy te drugie nie są przy tym nieco 'wygładzone', ale przynajmniej pokazują baśnie z innych krajów!].
Do lektur dodałabym, aczkolwiek może nie jest to wybitna pozycja, 'Bajki rozebrane'.
Za podane pozycje wielce dziękuję, poza Bettelheimem nic nie znam *.*
Dodany: 2018-03-06 19:21:57
Bardzo ciekawy artykuł.
Dodany: 2018-03-06 08:08:54
Czytamy z córką, obie uwielbiamy! :)