Baśnie bez cenzury. Dlaczego warto czytać oryginalne baśnie?
Data: 2018-03-06 00:09:40
Terapeutyczna wartość porzucenia w lesie, czyli jak interpretować baśnie?
Słowa badaczy baśni brzmią bardzo mądrze i górnolotnie, jednak zapewne słusznie podejrzewam, że to nadal nie przekonuje rodziców do czytania dzieciom oryginalnych baśni. No bo tak na zdrowy rozum: czego o życiu duchowym może nauczyć dziecko baśń o Jasiu i Małgosi, których rodzice wyprowadzają do lasu, bo byli zbyt biedni, by ich wyżywić, a następnie dzieci palą żywcem czarownicę i wracają do domu, do tych samych rodziców, którzy chcieli się ich pozbyć i żyją dalej, jak gdyby nigdy nic?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, przede wszystkim musimy zaznaczyć jedną bardzo ważną kwestię: baśni nie rozpatrujemy rozumowo. To nie jest opowieść odnosząca się do realnego świata, lecz do wewnętrznych doświadczeń i konfliktów. Dzieci doskonale to wyczuwają i potrafią czerpać mądrość z baśni czytając „między wierszami”. Dorośli w większości zatracili tę zdolność, skupiając się na „tu i teraz”. Nie wnikając w głębię tekstu opierają się na tym, co widzą przed oczami. A widzą wyrodnych rodziców, którzy pozbywają się dzieci do skutku, widzą dwoje głodnych i porzuconych malców, które słusznie wzbudzają w nich litość, w końcu - widzą chęć dokonania kanibalizmu i akt morderstwa dokonany przez dzieci.
Baśń o Jasiu i Małgosi to tak naprawdę opowieść o pierwotnym lęku dzieci przed porzuceniem, zwłaszcza ze strony matki (dziś mówi się o pojęciu lęku separacyjnego). Dla dzieci we wczesnej fazie rozwoju najważniejsze są dwie rzeczy: matka i jedzenie (jest to tzw. faza oralna, w której dziecko pragnie zaspokojenia głodu przez pokarm matki). Maluchy przejawiają wówczas tendencję do zawładnięcia matką jako obiektem uczuć, pochłonięcia jej, by zachować ją tylko dla siebie. W tej fazie rozwoju utrata jedzenia (także jako zakończenie karmienia piersią) jest równoznaczna z utratą matki. W obliczu takiej sytuacji dziecko musi przezwyciężyć swój wewnętrzny konflikt i chęć do zespolenia się z matką, musi pokonać swój lęk separacyjny, by zacząć nowy etap w rozwoju.
Motyw porzucenia dzieci w lesie przez rodziców (zwłaszcza pod naciskiem matki) to właśnie symbol tego wewnętrznego konfliktu dziecka, którego matka zaczęła domagać się odrębności cielesnej i stawia dziecku ograniczenia. Z kolei domek z piernika, który Jaś i Małgosia odnajdują w lesie i z niepohamowaną żarłocznością zjadają, symbolizuje między innymi ciało matki, które karmi ich mlekiem. Akt zjadania domku reprezentuje chęć powrotu do najwcześniejszego etapu dzieciństwa, w którym matka i dziecko żyją w pełnej symbiozie. Niestety, nie da się powrócić do wcześniejszych etapów rozwoju. Byłby to regres, zaprzeczenie rozwoju, co dla dzieci jest bardzo destrukcyjne. I tę właśnie destrukcyjną moc między innymi symbolizuje czarownica, która dąży do zjedzenia dzieci tak samo, jak one dążyły do zjedzenia domku. Czarownica to także symbol złej matki, czyli tej, która nie zaspokaja potrzeb w sposób nieograniczony, tak jak się tego domaga dziecko, co doprowadza je do złości i lęku przed odrzuceniem. Sytuacja w domu rodzinnym i w domku czarownicy to tak naprawdę dwa aspekty jednego i tego samego doświadczenia psychicznego - poczucia zagrożenia ze strony matki. Aby się uratować, dzieci muszą przestać słuchać swoich pierwotnych popędów, a zacząć myśleć i działać racjonalnie. Mówiąc inaczej - muszą przejść na wyższy etap rozwoju wewnętrznego, by przezwyciężyć swoje ograniczenia i zaakceptować matkę jako odrębną istotę, która nie będzie już „organizmem symbiotycznym”. Dziecko, które zaakceptuje odrębność matki i nie jest już od niej całkowicie zależne, odkrywa, że matka nie jest złą istotą, pragnącą jego zguby, tylko mądrą i kochającą kobietą. Jaś i Małgosia po powrocie do domu rodzinnego nie są już ciężarem dla rodziców, ale podporą i radością. Dzieci przeszły na wyższy etap rozwoju, poradziły sobie z wewnętrznymi problemami i choć wciąż są zależne od rodziców (co sugeruje ich powrót do domu, a nie wyruszenie dalej w świat), to odkryły, że same mogą być dla siebie źródłem emocjonalnej pomyślności - nie potrzebują do tego matki i już nigdy nie poczują się odrzucone, bo zmieniły się ich wewnętrzne postawy.
Dodany: 2018-03-07 11:19:50
Lubię czytać baśnie. A szczególnie uwielbiam, kiedy są wydane w pięknych oprawach z kolorowymi obrazkami - nawet te dla dorosłych.
Dodany: 2018-03-06 19:57:42
Bardzo ważny tekst!
Pokusiłabym się jeszcze o napisanie kilku zdań chociażby o kulturowych wzorcach w baśniach (co wcale takie pozytywne nie jest) albo o tym, dlaczego postaci dziewczęce wydają się takie 'bierne' (też, o ile pamiętam, było o tym w książce Bettelheima - ach, muszę ją sobie jeszcze raz przypomnieć).
Ja bym czytała dzieciom baśnie dlatego, że sama lubiłam się bać jako dziecko i tyle. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektórzy rodzice chcą te dreszcze emocji odbierać swoim pociechom... może sami nigdy nic podobnego nie czuli...?
Szkoda, że nie ma nic o tym interesującym przerabianiu starych baśni (chociażby w picture bookach, chociażby 'Czerwone wilczątko' Flechais), bo nie każde nowe spojrzenie jest złe! No i powrót do baśniotworzenia - mamy jakiś delikatny trend do dorabiania baśni do książek fantastycznych (vide Rowling, Ransom Riggs; niektóre bardzo udane!).
Brakuje mi także wypisania jakichś zbiorów baśni, które są wartościowe, a takich wciąż jednak mamy pełno. Zwłaszcza rewelacyjne, jak mi się zdaje, są pod tym względem dwie serie: 'Baśnie etniczne' (niestety (?) '18+') i Baśnie świata z Media Rodzina (biorę się niedługo za 'Czerwonobrodego czarodzieja' i zapowiada się świetnie) [nie wiem czy te drugie nie są przy tym nieco 'wygładzone', ale przynajmniej pokazują baśnie z innych krajów!].
Do lektur dodałabym, aczkolwiek może nie jest to wybitna pozycja, 'Bajki rozebrane'.
Za podane pozycje wielce dziękuję, poza Bettelheimem nic nie znam *.*
Dodany: 2018-03-06 19:21:57
Bardzo ciekawy artykuł.
Dodany: 2018-03-06 08:08:54
Czytamy z córką, obie uwielbiamy! :)