- Jak może być grzechem coś, co każe ci zrobić ksiądz? Jestem wysłannikiem Boga na ziemi.
Oto wielki pan lekarz, mocno wierzący katolik w otoczeniu swojej wspaniałej rodziny. Taki chciał się pokazywać światu. Tyle, że ona wiedziała, jaki staje się w jej sypialni. Grzeszny i rozpustny.
Jeżeli to na mnie ciąży obowiązek odpokutowania grzechów moich ojców, muszę działać niezwłocznie. Wisi nad nami nieszczęście. Apokalipsa. Czasu pozostało niewiele.
Wychodzę na zewnątrz, ale gość zniknął. Jedyny, który dotychczas przybył do mnie.
Jestem ucieleśnienie grzechu, marionetką próżnego i śmiertelnego ciała.
Czy mam prawo do miłości?
Grzesznicy, którymi notabene są, ukradli trochę śliwkowej okowity z piwnicy hrabiego i mnie poczęstowali. Niech was Bóg błogosławi, panowie. Z trefnym i grzesznym ciepłem w brzuchu mogę się położyć na słomie jak zwierzę i mieć nadzieję, że tej mroźnej nocy zasnę.
Tak to już z nami jest, że im więcej grzeszymy, z tym większą gorliwością tępimy podobne grzechy u innych. Całkiem tak, jakbyśmy uważali, że poprzez pokutę zadaną innym zyskamy odpuszczenie naszych własnych przewinień.
- Jak może być grzechem coś, co każe ci zrobić ksiądz? Jestem wysłannikiem Boga na ziemi.
Książka: Sierociniec janczarów
Tagi: Grzech, bóg, Wiara, księża, duchowieństwo