Strach wynika z tajemnicy. Wywiad z Magdaleną Zimniak
Data: 2022-12-05 15:53:23– W budynku, w którym znajduje się moja szkoła językowa, dwaj ochroniarze zgłosili, że słyszeli jęki i westchnienia, a winda zaczęła sama jeździć. Twierdzili, że to się powtarza i w końcu odmówili dyżurów nocnych. Rozmawiałam z nimi – byli przerażeni, chociaż koledzy z nich żartowali. Rozmawiałam też z panią sprzątającą, która przyznała, że podobna sytuacja miała miejsce kilkadziesiąt lat temu. Został wezwany ksiądz, odprawił mszę i duchy się uciszyły. Dlaczego jednak wróciły? Nie do końca uwierzyłam, że budynek jest nawiedzony, ale historia podziałała silnie na moją wyobraźnię. Wymyśliłam bohaterów i ich powiązania. Zaczęłam pisać, przerwałam na jakiś czas, ale opowieść we mnie tkwiła. Gdy skończyłam, uwolniłam się od niej – mówi Magdalena Zimniak, autorka powieści Piwnica.
Piwnica budzi wiele skojarzeń. Głównie z mrocznymi horrorami, gdzie leje się krew. Lepiej tam nie wchodzić. Postanowiłaś wykorzystać ten motyw, by pokazać, że wciąż można go ciekawie ograć? Moim zdaniem, udało się znakomicie.
Osobiście nie przepadam za krwawymi horrorami. Wolę, kiedy strach wynika z tajemnicy, ze spotkania z nieznanym, niepokój jest bardziej wewnętrzny niż spowodowany gonitwą psychopaty, który trzyma w ręku siekierę i zamierza poćwiartować każdego, kto stanie mu na drodze.
Moja powieść nie od początku miała być Piwnicą. Pisałam ją pod roboczym tytułem Spółdzielnia, a potem przedstawiłam kilka propozycji. Wiele osób, również z wydawnictwa, zupełnie niezależnie, wpadło na pomysł obecnego tytułu. Nie byłam do niego przekonana, jednak postanowiłam zaufać. Okładka również wydała mi się zbyt dosłowna, ale większość czytelników – mimo niepokoju, który budzi – ma ochotę zejść kamiennym schodami w ciemność i rozwikłać tajemnicę. Jeśli udało mi się przełamać jakiś schemat, a czytelnicy znaleźli w mojej Piwnicy pewną świeżość, znaczy to dla mnie bardzo dużo. Dziękuję więc za komplement.
Twoja powieść przypomina puzzle. Kawałek po kawałku odkrywamy całość. Mamy akcję osadzoną we współczesności, ale też historyczne retrospekcje z czasów powojennych. Losy bohaterów są mocno powiązane, pokazujesz, jak przeszłość oddziałuje na dzisiaj. Jak zabrałaś się do planowania tak skomplikowanej fabuły?
Proces twórczy zawsze wygląda u mnie podobnie. Najpierw powstaje szkielet. Znam najważniejsze wydarzenia i dominujące cechy bohaterów. W przypadku Piwnicy miałam dwa główne założenia. Nawiedzony budynek w teraźniejszości i wyjaśnienie z lat czterdziestych. Jeśli nawiedzony budynek, to muszą być bohaterowie, którzy doświadczają obecności „innych”. Dlaczego im się to przydarza? Logiczne wydało mi się stworzenie połączenia postaci współczesnych i tych z przeszłości. Bardzo lubię pisać w dwóch planach czasowych, a szukanie powiązań między dziś a wczoraj sprawia mi radość.
Opowiadasz historię, która zaczyna się w 1944 roku. Łatwiej pisze Ci się o przeszłości czy o współczesnych wydarzeniach?
Opowiadanie o minionych czasach jest trudniejsze niż opisywanie rzeczywistości, w której żyjemy. Lubię wyzwania, więc stworzenie i zrelacjonowanie historii, która rozpoczęła się podczas Powstania Warszawskiego, sprawiło mi satysfakcję. Korzystałam, oczywiście, z wielu źródeł. Przeczytałam świetną książkę Marcina Zaremby Wielka trwoga. Ludowa reakcja na kryzys i prawie codziennie wchodziłam na strony historyczne, takie jak histmag.org czy dzieje.pl. Piwnica nie jest wprawdzie powieścią stricte historyczną, ale zależało mi na oddaniu klimatu lat czterdziestych. W pisaniu zawsze koncentruję się na człowieku. Wydarzenia są ważne, ponieważ mają wpływ na bohaterów i ich sposób postrzegania świata, na ich lęki i nadzieje.
Aneta i Rafał prowadzą śledztwo na własną rękę. Ich ciekawość, ale też i niepokój, narastają. Czy to jest tak, że warto rozwikłać rodzinne tajemnice z przeszłości, czy lepiej dać im spokój?
Pierwsza odpowiedź, która mi się nasunęła, to: „oczywiście, że trzeba rozwikłać tajemnice i dojść do prawdy". Mówi się przecież, że najgorsza, najbardziej bolesna prawda jest lepsza od oszustwa. Później jednak pomyślałam, że to zależy od punktu widzenia. Aneta i Rafał dążą do rozwiązania, ale ono nie dotyczy ich bezpośrednio. To inni wplątali ich w swe sekrety. Ci inni, również w mojej książce, nie mówią, to zbyt wiele komplikuje. Oni jednak nie uważają tego za przeszłość.
Po rozważeniu, odpowiedź na twoje pytanie brzmi: tak. Prawda o przeszłości powinna ujrzeć światło dzienne. Dotyczy to rodziny, kraju, świata.
Źródło wiedzy o tajemnicach przeszłości tkwi w ludziach – Aneta i Rafał między innymi poprzez rozmowy zdobywają kolejne informacje. Czasem wypytywanie babci lub dziadka o dawne czasy może przynieść zaskakujące informacje. A Ty, jako pisarka, lubisz słuchać osób starszych?
Oczywiście. Rozmów z dziadkami nie pamiętam dobrze, ale bardzo lubiłam historie rodziców. Mama, chociaż w latach czterdziestych była małym dzieckiem, opowiadała mi o atmosferze strachu i głodzie. O tym, że babcia zapisała ją do niemieckiej szkoły i wypisała prawie natychmiast, bo mała Irenka została spoliczkowana przez nauczyciela za używanie polskiego. O tym, że największym rarytasem były zacierki z mąki i wody, czasem okraszone cebulą. I o tym, że bawiła się na zgliszczach. Dodam, że całkiem dobrze się bawiła. Tata z kolei w latach pięćdziesiątych wyrzucił do Wisły pistolet związanej z opozycją koleżanki, która prosiła go o przechowanie broni. Śledztwo doprowadziło do niego. To wystarczyło, żeby został skreślony z listy studentów i skazany na kilka miesięcy więzienia, a następnie przymusowo wcielony do zasadniczej służby wojskowej. Później musiał odbudować życie od nowa. Fascynacja tamtym okresem rozpoczęła się od słuchania ich opowieści.
Nie brakuje w Twojej powieści scen grozy. Z duchem lub duchami. A Ty sama czytasz książki z takim motywem? Nawiedzony dom, nawiedzony strych, nawiedzony cmentarz…
Czytam. Uwielbiam Zagładę domu Usherów Edgara Allana Poe, na temat której tak wiele już napisano i wciąż odkrywa się nowe znaczenia. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu przeczytałam Pokój Naomi Jonathana Aycliffa i jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Niedawno młodsza córka przypomniała mi, że dałam jej do przeczytania Smętarz dla zwierzaków Kinga i nie mogła potem spać. Nie jestem pewna, czy dałam, czy po prostu pozwoliłam jej przeczytać, bo uznałam, że nie obciąży to jej psychiki. Może dobra matka by tak nie postąpiła, ale ja w jej wieku lubiłam takie powieści. Moje dziewczyny są jednak bardziej wrażliwe niż ja i już im horrorów nie polecam, chociaż obie dorosły.
Podsumowując: lubię motyw nawiedzonego domu czy nawiedzonego cmentarza, ale uwielbiam, kiedy oprócz niego jest w książce wartość dodana. Najbardziej cenię ciekawy świat wewnętrzny bohaterów. Opowiadania Poego są ilustracją rozmaitych zaburzeń psychicznych i chyba jego postawię na pierwszym miejscu.
Jesteś mistrzynią powieści psychologicznej, bo świetnie pokazujesz relacje i osobowość swoich bohaterów. Ale kochasz tez mieszać gatunki. Opowiesz czytelnikom, czego najwięcej znajdą w Piwnicy?
Nie przywiązuję się do definicji. Lubię czytać książki pomieszane gatunkowo i lubię takie pisać. Sądzę, że czytelnicy muszą zdecydować, czego jest w Piwnicy najwięcej. To powieść obyczajowa o Warszawie, tej z lat czterdziestych i tej współczesnej. Chciałam pokazać, jak traumy – zarówno te ogólnoświatowe jak wojna, ale i te małe, rodzinne – kształtują psychikę i wpływają na wybory bohaterów. Zależało mi, żeby nad książką unosił się klimat tajemnicy i niepokoju. Piwnica jest również kryminałem – jest zabójstwo, jest śledztwo, jest wyjaśnienie pod koniec. Dostaję opinie, że zaskakujące.
Od lat piszesz książki, które poruszają, dają do myślenia, ale też wychodzą poza rynkowe schematy, czyli każdy pomysł na powieść musi być wyjątkowy. A jak było z Piwnicą?
Pomysł podsunęło życie. W budynku, w którym znajduje się moja szkoła językowa, dwaj ochroniarze zgłosili, że słyszeli jęki i westchnienia, a winda zaczęła sama jeździć. Twierdzili, że to się powtarza i w końcu odmówili dyżurów nocnych. Rozmawiałam z nimi – byli przerażeni, chociaż koledzy z nich żartowali. Rozmawiałam też z panią sprzątającą, która przyznała, że podobna sytuacja miała miejsce kilkadziesiąt lat temu. Został wezwany ksiądz, odprawił mszę i duchy się uciszyły. Dlaczego jednak wróciły? Nie do końca uwierzyłam, że budynek jest nawiedzony, ale historia podziałała silnie na moją wyobraźnię. Wymyśliłam bohaterów i ich powiązania. Zaczęłam pisać, przerwałam na jakiś czas, ale opowieść we mnie tkwiła. Gdy skończyłam, uwolniłam się od niej.
Chciałam jeszcze zapytać o Rafała: chłopak ma trudną historię, która daje mu dużą wrażliwość. To dlatego tak się we wszystko angażuje? W uczucie do Anety i w poszukiwanie prawdy?
Odwieczne pytanie, co nas kształtuje: geny, wychowanie czy to, co się nam przytrafia? Naukowcy, filozofowie i psycholodzy łamią sobie nad nim głowy, ale przecież pisarze też zajmują stanowisko. Osobiście uważam, że osobowość człowieka jest rezultatem pomieszania tych trzech czynników. Zaangażowanie Rafała jest z jednej strony ucieczką od najtrudniejszej sprawy w życiu, a z drugiej wynika z przekonania, że to, co się robi, należy robić dobrze. Ten chłopak nie potrafi inaczej.
Czytelnicy piszą w recenzjach, że Piwnica dała im mnóstwo przyjemności, ale emocjonalnie stanowiła wyzwanie. Czasem emocje były skrajne, bo i ładunek jest spory. Cieszą Cię takie opinie?
Jednym z zadań literatury jest wywoływanie emocji. Czasem jest to radość, niekiedy smutek czy nostalgia. Może to być jednak również niepokój, strach lub gniew. Czytelnicy twierdzą, że emocje, z którymi mierzą się przy czytaniu moich powieści, są trudne, bywają, jak to określiłaś, skrajne. Sama lubię, kiedy książka mną wstrząśnie. Oddzielam jednak fikcję od życia. Wiem, że są osoby, zazwyczaj bardzo wrażliwe, dla których czytana powieść staje się rzeczywistością i mierzą się z nią osobiście. Rozumiem, dlaczego tacy ludzie po przeczytaniu na przykład Żywej i martwej czy Białych róż dla Matyldy nie sięgną po następną książkę mojego autorstwa. Mimo to, tego rodzaju opinie mnie cieszą, bo chcę wywołać silną reakcję. Wydaje mi się, że w Piwnicy nie było to tak ekstremalne i również najwrażliwsi czytelnicy dadzą radę przez nią przejść.
Teraz zbierasz owoce ciężkiej pracy… A co dalej w planach pisarskich?
Praca wre. Kończę powieść, która w pierwszej połowie przyszłego roku ma ukazać się nakładem Skarpy Warszawskiej. Jest to chyba najczystszy gatunkowo thriller psychologiczny, jaki do tej pory napisałam. Bohaterką jest lektorka angielskiego, która znika bez śladu. Okazuje się, że podobna sytuacja miała już miejsce w jej życiu. Czy przeszłość i teraźniejszość są powiązane? Jak często w moim pisaniu, wiele skrywanych tajemnic, wiele traum i wiele zburzeń psychicznych.
Książkę Piwnica kupicie w popularnych księgarniach internetowych: