Kobieta musi stanowczo wyznaczyć granice. Wywiad z Sylwią Markiewicz

Data: 2025-02-03 11:23:24 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Kobieta musi stanowczo wyznaczyć granice. Wywiad z Sylwią Markiewicz z kategorii Wywiad

– Czy nasze życie należy do nas? Czy to splot wydarzeń, otoczenie, najbliżsi, powodują, że nasze życie wygląda właśnie tak, a nie inaczej? W pewnym momencie musimy przystanąć i zastanowić się nad tym, czy to, co robimy, jest dla nas dobre, czy tego chcemy i czy nie jest tak, że tylko zaspokajamy potrzeby innych, a nie swoje? Asertywność nie jest może zbyt doceniana w dzisiejszym świecie, ale jest bardzo potrzebna, by stawiać granice, by nie pozwolić innym zawłaszczyć naszego szczęścia. Zmianę zaczynamy od nas samych, by móc zmienić otoczenie – mówi Sylwia Markiewicz, autorka książki Niepokorne

Trzy kobiety. Trzy życia, które składają się głównie z wyzwań. To dlatego, że kobiety lubią brać na siebie za dużo?

Kobiety są bardziej empatyczne, uczuciowe i w ich naturze leży troszczenie się o innych, sprawianie, by wszyscy czuli się dobrze. Tylko że w tej opiekuńczości zatracają się, zapominając o sobie. Biorą na swoje barki odpowiedzialność za szczęście rodziny, starają się, by relacje były ciepłe, dbając o ognisko domowe. W pewnym momencie obowiązki, które wykonują codziennie, zaczynają ciążyć, a kiedyś przecież sprawiały przyjemność. Tak, zdecydowanie biorą na siebie za dużo, sądząc, że muszą sobie ze wszystkim same poradzić. Tylko, co z ich szczęściem, kto zadba o nie?

Aneta to żona i matka. Jej rodzina przeciąga strunę? Włącznie z teściową, która dzwoni, że w święta krokiety były za mało pikantne?

Rodzinie bardzo odpowiada, że Aneta wszystko zorganizuje, załatwi, pomoże w każdej sytuacji. Bliscy przyzwyczaili się do tego, że tak wiele rzeczy za nich robi i zupełnie nie widzą w tym problemu. Nie zdają sobie sprawy z tego, że nadmiar obowiązków zaczyna bardzo uwierać kobiecie. Wykorzystują jej opiekuńczość, chęć do pomocy, usuwając się w cień obowiązków, co jest dla nich bardzo wygodne. Dobre rady teściowej, niestety, nie pomagają, a irytują przemęczoną Anetę. W ciszy robi to, co do niej należy, a jej brak sił i zły stan ducha pozostaje niezważony.

Zastanawiam się, czy Aneta daje sobie wejść na głowę, czy raczej na prozę życia nie ma lekarstwa…

Gdy tylko pozwolimy, otoczenie wejdzie nam na głowę. To kobieta musi stanowczo wyznaczyć granice. Jeżeli tego nie zrobi, inni chętnie wykorzystają chęć do pracy i o ile na początku będzie to sprawiało przyjemność, to po czasie będzie ciężarem. Niestety, proza życia rządzi się swoimi prawami i nie jest to łatwe. Bliscy, przyzwyczajeni do wygodnictwa, nie chcą zmian. Najsmutniejsze jest to, że kobiety któregoś dnia wykonują pewne kroki, informują rodzinę o nowym podziale obowiązków, ale nie spotykają się z ich aprobatą, a wręcz ze zdziwieniem i brakiem zrozumienia sytuacji. I zamiast nowej energii do działania, zyskują poczucie winy pod srogim spojrzeniem niezadowolonej rodziny.

Milena znajduje się w trudnej sytuacji. Tkwi w toksycznym związku. Trudno z takiego układu wyjść, prawda?

Nie wiem, jak to się dzieje, że na początku każdy związek jest idealny? Chyba dlatego, że każdy partner stara się pokazać z jak najlepszej strony. Niestety, po jakimś czasie ujawnia prawdziwe oblicze i wtedy kobietom zaczynają otwierać się oczy. Tylko od podjęcia decyzji o zakończeniu tego toksycznego związku do jej realizacji czasem jest długa droga. Ta relacja często jest przedłużana przez same kobiety, które dają szansę, i kolejną, i czekają na zmiany, na lepszy dzień, miesiąc, tłumacząc partnera z jego niewłaściwego zachowania. Niestety, przy tym marnują kolejne lata swojego życia. Kobieta sama musi dojrzeć do tej trudnej decyzji, ale bardzo potrzebnej i odnaleźć w sobie odwagę.

Justyna wzięła na swoje barki wyjątkowy ciężar. Utrzymuje siostrę i rodziców z chorobą alkoholową. W takim życiu jest w ogóle miejsce na bycie sobą? Na życie własnym życiem?

Czy nasze życie należy do nas? Czy to splot wydarzeń, otoczenie, najbliżsi, powodują, że nasze życie wygląda właśnie tak, a nie inaczej? W pewnym momencie musimy przystanąć i zastanowić się nad tym, czy to, co robimy, jest dla nas dobre, czy tego chcemy i czy nie jest tak, że tylko zaspokajamy potrzeby innych, a nie swoje? Dziewczyna ma trudniej niż jej rówieśniczki, by życie ułożyć po swojemu. Są sytuacje, które wydają się nam patowe, z których trudno znaleźć wyjście, ale marzenia ma każdy i gdy tylko mądrze podejdziemy do ich realizacji, zawsze znajdziemy ścieżkę, choćby wąską i krętą, ale taką, która doprowadzi do ich spełnienia. Czasem punktem zwrotnym takich przemyśleń jest jakaś sytuacja, pewien moment lub po prostu wyciągnięta dłoń drugiego człowieka, która doda śmiałości i motywacji do działania. Często potrzebujemy potwierdzenia, że to, co chcemy zrobić, nie jest fanaberią, a naszym prawem i że nie jesteśmy pozbawieni uczuć do najbliższych tylko dlatego, że chcemy żyć po swojemu.

Aneta, Milena i Justyna wsiadają do jednego przedziału w pociągu. Tak sobie myślę, że gdy widujemy kogoś obcego, to nigdy nie spodziewamy się, jakie ten człowiek może nosić w sobie historie, demony?

Uwielbiam obserwować ludzi, ich wygląd, zachowania, sposób komunikacji. Analizuję ich cechy, odkrywam detale, które mnie fascynują. I zastanawiam się nad tym, jaką ten człowiek mógłby mi opowiedzieć historię o swoim życiu. Zapewne jest bardzo ciekawe, złożone z przeżyć smutnych i radosnych, z błędów, potknięć, pomyłek, które tworzą go jako człowieka. Gdy spojrzymy wstecz, zauważymy bardzo dużo osób, które kiedyś poznaliśmy, a które wpłynęły na nasze życie. Tylko wtedy, w tamtym momencie, nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, dopiero po latach widzimy, co wniosły. Ludzie są tak bardzo ciekawi i różni, i ja chcę o tym pisać. To, co w sobie noszą w środku – czy dobro, czy zło – odkrywamy dopiero przy bliższym poznaniu, a przeszłość, która ich ukształtowała, jest nie bez znaczenia. Warto wchodzić w nowe relacje ostrożnie, ale nie odrzucajmy ich, bo mogą wnieść wiele dobrego w nasze życie. Nieznajomi po czasie stają się znajomymi, a później może i przyjaciółmi.

Gdy dziewczyny znikają, ich bliscy, którzy mają sporo za uszami, są w szoku. Bo przecież jak to: sami mają ogarniać życie?

Najbliżsi nie zawsze zdają sobie sprawę z sytuacji. Kobiety często robią dobrą minę, po czym padają zmęczone wieczorem, rozżalone, że po raz kolejny przytłoczył je cały dzień. Nie oszukujmy się, nikt sam nie będzie się upominał o kolejne obowiązki. Skoro im jest dobrze, to po co to zmieniać. Te wszystkie drobne codzienne obowiązki, które wykonujemy, często nie są doceniane. Dopiero gdy kogoś zabraknie, widać, jak wiele wnosiła dana osoba, jak dużo dawała od siebie. I czasem taki wstrząs, wyjazd choćby na chwilę, jest bardzo potrzebny, bo otwiera oczy. Może należy pozwolić za sobą zatęsknić.

Twoja powieść to historia o tym, że stawianie w życiu granic to jedno, ale jeszcze ważniejsze jest ich przestrzeganie?

Każdy powinien posiadać własną przestrzeń – czy to kobieta, czy mężczyzna. Gdy będziemy się traktować po partnersku i szanować swój prywatny czas, hobby, zainteresowania, relacje rodzinne będą pełne radości i szczęścia. Wszystko zależy od ludzi, jakimi się otaczamy, a raczej rzadko się zdarza, by oferowali tak spontanicznie swoją pomoc. Najczęściej to my musimy stawiać granice, stanowczo je wytyczać i domagać się ich przestrzegania, co dla niektórych może wydawać się jedynie kaprysem zmęczonej kobiety. Nie można się poddać otoczeniu. Jeżeli czujemy, że za dużo niesiemy na swoich barkach, należy o tym mówić głośno. „NIE" – to słowo powinno być częściej wypowiadane przez kobiety.

Trzy obce kobiety, trzy bohaterki odnajdują siebie. Wierzysz w siłę siostrzeństwa? W to, że kobieta kobiecie zawsze pomoże?

Wierzę. Nie bez powodu ze spotkań z przyjaciółkami wraca się jak na skrzydłach, jak po wizycie u najlepszego psychologa. Możliwość spędzenia czasu, szczerej rozmowy jest nieoceniona. Problemy, które w sobie nosimy, nie zostają rozwiązane na tych babskich spotkaniach, a jednak jesteśmy lżejsze i widzimy wszystko w kolorowych barwach, choć żadne gotowe rozwiązanie nie zostało nam podane. Sama świadomość, że jesteśmy dla kogoś ważne, że ktoś wysłucha i życzy nam dobrze, odejmuje sporo ciężaru, a nasze troski nie wydają się już takie duże. Czasem mamy dość siły, by wyrosły nam skrzydła, ale to przyjaciele unoszą nas, dodając odwagi, upewniając, że dobrze robimy. Tak, w relacjach kobiecych tkwi ogromna siła.

Pokazujesz obraz Polski patriarchalnej, w której kobieta nie dość, że pracuje, to jeszcze ma na głowie cały dom. Myślisz, że idzie czas zmian, czy to jedynie ułuda?

Myślę, że już dużo się zmieniło, ale wciąż nie wystarczająco. To wynika z wychowania, które istniało na przestrzeni lat w domach rodzinnych. Jeżeli dzisiejsze dzieci będą brały przykład od rodziców, którzy tworzą relacje partnerskie na każdej płaszczyźnie życia – czy to zawodowego, czy rodzinnego, w dorosłym życiu również powielą takie zachowania.

Jest jeszcze jeden temat, który mnie nurtuje. Równe traktowanie pracy zawodowej mężczyzny i kobiet, niezależnie od zarobków. Często jest tak, że kobiety mniej zarabiają. Tymczasem płeć nie powinna mieć znaczenia, nie powinna umniejszać ich wysiłku – ich praca jest tak samo ważna. By w każdym domu zaszły zmiany, trzeba wymaga lat i nowego podejścia – i to chyba nie tyle mężczyzn, co kobiet. Kobiety muszą zrozumieć, że wcale nie musi być tak, jak dotąd, jak zostały wychowane, jak robiły ich mamy. One mogą podążać własną drogą i same decydują o tym, jak zorganizują swój dom, codzienność, życie. Mają do tego pełne prawo i nie powinny mieć z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia. Oczywiście, jest to proces dość długi, bo otoczenie będzie się buntować i nie będzie chciało dostosować się do nowych zasad, ale trzeba przez to przejść. Po jakimś czasie wszyscy się przyzwyczają i docenią, że mają spokojniejszą mamę oraz uśmiechniętą i pełną energii żonę.

Czego życzysz kobietom?

Życzę każdej kobiecie, by codziennie wieczorem porozmawiała ze swoją przyjaciółką – tą w lustrze – i zapytała: „jak Ci minął dzień, Kochana?" Jeżeli uśmiech się nie pojawia, to należy coś z tym zrobić. Nie oczekujmy, że inni się zmienią. To my najpierw musimy odkryć, czego pragniemy, co nam daje szczęście, jak chciałybyśmy, żeby wyglądały nasze poranki, wieczory, a potem działać. Nie za miesiąc, nie za dwa lata, nie kiedy dziecko podrośnie, ale już, dziś. Życie toczy się tu i teraz. Im wcześniej przeorganizujemy codzienność, tym szybciej najbliżsi się do tego przyzwyczają. Asertywność nie jest może zbyt doceniana w dzisiejszym świecie, ale jest bardzo potrzebna, by stawiać granice, by nie pozwolić innym zawłaszczyć naszego szczęścia. Zmianę zaczynamy od nas samych, by móc zmienić otoczenie.

Książkę Niepokorne kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.