Południowe Podlasie to moje miejsce na ziemi. Wywiad z Agnieszką Panasiuk

Data: 2020-11-20 12:40:00 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet

– Umieszczając akcję na Podlasiu, być może zainteresuję czytelników tym regionem, sprawię, że pojawi się w ich turystycznych planach jako oaza spokoju i ciszy – mówi Agnieszka Panasiuk, autorka powieści Antonia, wchodzącej w skład trylogii Na Podlasiu. O kulturze, historii i pysznej kuchni tego regionu rozmawiamy z autorką, która chętnie sięga po tradycyjne przepisy kulinarne, aby zachęcić czytelników do odkrycia uroków ukochanego przez siebie zakątka Polski.

W swoich powieściach zaprasza Pani Czytelników na cudowne Podlasie... 

Południowe Podlasie to moje miejsce na ziemi, mój dom, moja mała ojczyzna. Tu się urodziłam, tutaj mieszkam i tutaj chcę pozostać na zawsze. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć i mieszkać gdzie indziej. Podlasie mnie inspiruje. Z jego historii, przeszłości, obyczajów, mieszkańców, bogactwa przyrodniczego i kulturalnego czerpię pomysły do swoich powieści. Walory tego regionu nie zostały jeszcze w pełni odkryte, docenione, zbadane. Moja wyobraźnia ma tutaj duże pole do popisu.

Czyli cykl Na Podlasiu, którego częścią jest „Antonia”, to efekt prawdziwej miłości, a nie jednorazowego zauroczenia?

Trylogia Na Podlasiu to efekt prawdziwej miłości, takiej na zawsze, „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Nie wyobrażałam sobie, by pisać o obcych, nieznanych mi miejscach, by gdzieś poza moją rodzinną ziemią osadzać główne wątki i akcję. To właśnie niedosyt, który poczułam, czytając powieści innych polskich autorów, sprawił, że wróciłam do pisania. Akcja czytanych przeze mnie książek działa się zawsze daleko, w wielkim mieście, albo w ciekawszym turystycznie regionie, a przecież u nas, na Podlasiu, też „coś powieściowego” mogło się w przeszłości wydarzyć. Nie byliśmy i nie jesteśmy białą plamą na mapie Polski i świata. Dlatego jednym z głównych powodów napisania „Antonii” była ta świadomość, że nic podobnego o Białej Podlaskiej i o regionie bialskim do tej pory nie powstało. Postanowiłam to zmienić, a tym samym chyba zupełnie nieświadomie zaznaczyć swoją miłość do najbliższych zakątków mojej rodzinnej ziemi.

Tę miłość bardzo wyraźnie czuje się w tekście Pani. Podlasie to nie tylko miejsce geograficznych i przyrodniczych cudów. Podlasie ma też swoją historię i jest nierozerwalnie związane z historią Polski…

I to od czasów Bolesława Chrobrego. Podlasie przez długie wieki (a nawet dziś) stanowiło region przygraniczny, kresowy i w wyniku prowadzonych wojen, zawieranych traktatów często zmieniało swoją przynależność. Stąd różnorodność kulturowa tego regionu. Znaczenie Podlasia wzrosło za panowania Jagiellonów, gdyż tędy biegła najkrótsza droga z Krakowa na Litwę (między innymi przez Parczew), tutaj pozyskiwano nowe ziemie na królewszczyzny. Ostatecznie przynależność Podlasia do Polski ustalił przed unią lubelską król Zygmunt August, włączając to województwo do Korony. Jednak województwo brzesko-litewskie z moim rodzinnym miastem Białą Podlaską (w okresie XV-XVIII wieku nazywaną Białą Radziwiłłowską lub Książęcą) pozostało w administracji Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ponownie przez Podlasie biegła granica, tym razem między Koroną, a Litwą.

Pięknie Pani o tym pisze w „Antonii”. Choćby sprawa powstania styczniowego…

Powstanie styczniowe miało charakter wojny partyzanckiej i Warszawa odegrała w nim mniejszą rolę niż w powstaniu listopadowym. Nie było tu spektakularnych bitew między dwiema armiami: zaborczą i powstańczą. Armia polska nie istniała. Do powstania poszli głównie przedstawiciele stanu szlacheckiego, wychowani w ideach patriotyzmu i wolności, rzadziej inteligenci i mieszczanie. Walki miały głównie charakter leśnych potyczek, ataków na posterunki i garnizony. Dlatego Antonia wspomina o nocnych wyprawach z ojcem – doktorem – do podwarszawskich lasów, gdzie pomagali rannym powstańcom czy przewozili informacje. Za taką działalność jej ojciec został uwięziony w Cytadeli i skazany za zdradę. Ze względu na przyspieszenie wybuchu powstanie nie było dobrze przygotowane i zaplanowane, a kolejni dyktatorzy nie bardzo umieli poradzić sobie z kontynuacją działań zbrojnych. Powstańcy najlepiej dawali sobie radę z dala od wielkich miast, bronionych przez silne siły rosyjskie, w nieuprzemysłowionych, zalesionych regionach takich jak Podlasie, Polesie czy Kielecczyzna. Działania powstańców na Podlasiu skutecznie odcinały pomoc dostarczaną szosą Warszawa – Brześć dla wojsk rosyjskich w centrum zaboru. Najdłużej działający oddział powstańczy, rozbity w kwietniu 1865 roku, działał właśnie na Podlasiu pod komendą księdza Stanisława Brzóski związanego z tym regionem od urodzenia (pochodził ze wsi Dokudów pod Białą Podlaską, uczył się w seminarium w Janowie, posługiwał w Łukowie i Sokołowie). Przybywając na Podlasie, Antonia nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważny był to region dla powstania, ale z czasem dowiaduje się o lokalnych potyczkach, mogiłach i bohaterach, o których pamięć nie zaginęła po dziś.

Cofnijmy się nieco w historii. Zygmunt August, ostatni z Jagiellonów na polskim tronie, także miał do Podlasia słabość…

Zygmunt August o wiele lepiej czuł się, rządząc poza Krakowem, w którym matka nadal próbowała roztaczać nad nim swoje wpływy, dlatego często z ówczesnej stolicy uciekał. Podlasie było dla niego przystankiem w drodze na Litwę. Tutaj mógł swobodnie polować w dzikich puszczach, urządzać zabawy w swoim zamku w Tykocinie i spotykać się z Barbarą Radziwiłłówną, której rodzina posiadała na Podlasiu rozległe dobra. Po jej śmierci ten region przypominał mu o największym szczęściu, które było jego udziałem. Zygmunt August zmarł przecież na zamku w Tykocinie w drodze na Litwę.

Chciałabym tutaj uściślić, że Podlasie, o którym piszę w swoich powieściach, ma niewiele wspólnego z Podlasiem doby Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Akcję swoich książek umieszczam na tak zwanym Południowym Podlasiu, które ukształtowało się jako region administracyjny w XIX wieku i obejmowało ziemie departamentu siedleckiego (później guberni, a dziś także diecezji). Obecnie Południowe Podlasie to północne powiaty województwa lubelskiego i wschodnie powiaty województwa mazowieckiego, tworzące do ostatniej reformy administracyjnej województwa: siedleckie i bialskopodlaskie.

Sporo tej historii w „Antonii”, ale sporo też w powieści o dobrej podlaskiej kuchni. Potrafi Pani gotować jak Podlasianin? Co tam się jada?

Staram się, chociaż moich umiejętności nie oceniam wysoko. Moja siostra jest o wiele lepszą kucharką ode mnie. Mam ten komfort, że gotuję wtedy, kiedy chcę, a nie wtedy, kiedy muszę. Obecnie jedzenie i potrawy w całej Polsce zostały ujednolicone, nawet te tradycyjne, jak bigos czy rosół, i tylko miejscowe specjały potrafią wyróżnić kuchnie regionalne. Na Południowym Podlasiu takimi potrawami-wyznacznikami na pewno - są ciasta, takie jak sękacz czy korowaj, pierogi z kaszą, wigilijna kutia czy kisiel owsiany i potrawy ziemniaczane, takie jak placki czy tartun, czyli babka pieczona z tartych ziemniaków. Właśnie to ostatnie danie mam chęć przyrządzić, kiedy tylko czas na to pozwoli.

Trochę zrobiło się sentymentalnie: kolorowe chaty, cerkwie, powstańcy, bliny, ale to nie całe Podlasie, prawda? Nie bez powodu osadziła Pani tam akcję powieści. W XIX wieku te ziemie podlegały intensywnej rusyfikacji, choć może warto zauważyć, że był to obszar bogactwa kulturowego, wynikającego z przeplatania się różnych grup społecznych i narodowościowych…

W XIX wieku kształtowała się świadomość narodowa wszystkich warstw społecznych, a podejmowane przez społeczeństwo działania, ukształtowane tradycje i obyczaje służyły podtrzymaniu polskości. Uznałam, że ten ciekawy aspekt jest wart ukazania w powieści. Południowe Podlasie od wieków leżące „na granicy” przyciągało swoją tajemniczością, stanowiło ziemię współczesnej „wędrówki ludów”. Znajdziemy wśród jego mieszkańców Polaków i Litwinów przybyłych z możnowładcami, Rusinów wyznających wiarę unicką lub prawosławną, Rosjan jako przedstawicieli władzy carskiej, wszechobecnych w kraju wyznawców religii mojżeszowej. Zdarzały się też tak egzotyczne grupy etniczne jak Olędrzy, czyli przybysze z ówczesnych terenów Holandii, którzy byli specjalistami przekształcania terenów podmokłych w rolnicze i osiedlili się w dolinie Bugu (obecnie miejscowości Mościce Dolne i Mościce Górne) oraz Tatarzy sprowadzeni przez króla Jana III Sobieskiego, który darował im ziemie (między innymi wsie Studzianka, Lebiedziew, Małaszewicze, Koszoły i inne w tym okręgu)  jako żołd. Godne uwagi jest to, że przez wieki tak różnorodna ludność żyła na opisywanym przeze mnie terenie w zgodzie i wzajemnym szacunku. Znane są historie ślubów międzywyznaniowych, proszenia na chrzestnych niezależnie od obrządku religijnego, poszanowania dni świątecznych przez poszczególne religie. Dzięki temu do dziś możemy na Podlasiu zaobserwować materialne efekty takiego wielokulturowego tygla.

Polacy, Rosjanie Żydzi, Rusini. W „Antonii” pojawia się wielka historia, ale i wielka miłość. Polska patriotka i złe czasy nocy apuchtinowskiej. Przemoc wobec Polaków. Ukazuje Pani nadużycia, jakich dopuszczali się zaborcy.

Obie strony były na siebie skazane i musiały współfunkcjonować w danej rzeczywistości. Zaborcy mieli przewagę, to oni byli stroną dominującą, rozkazującą. Do nich należało wypełnianie odgórnych ukazów carskich (np. nakładania kontrybucji na dwory czy wioski, nakazywania im kwaterunku wojska, poboru do armii, wprowadzania nauczania po rosyjsku itp.) wedle własnej inicjatywy. Sporadycznie zdarzało się „przymykanie oczu” na propolskie akcje, gdyż zaborcy chcieli pokazać władzę carską jako coś dobrego. Dlatego na przykład polskie towarzystwa działające przy parafiach mogły organizować charytatywne koncerty czy zbiórki, a nieliczne rodziny ziemiańskie, głównie kobiety – organizować tajne lekcje polskiego.

Ale była i ciemna strona tych relacji.

O nadużyciach (łapówki, szantaże) możemy mówić w stosunku do pojedynczych osób i takie na pewno się zdarzały. W powieści taką postacią wykorzystującą swoją pozycję jest Michaił. To z takiego zachowania jednostki wynikał opór i niezadowolenie podległej jej władzy ludności. Tak postępowała Antonia, sprzeciwiając się rusyfikacji zakazującej edukacji po polsku i o Polsce. Swoimi poczynaniami straciła dobrą i wygodną posadę i nie porzuciła tej idei, realizując ją w dobrach hrabiny Bolinowskiej. Za to z braku sprawiedliwości i chęci niesienia pomocy najbardziej zagrożonym narodził się „Oswobodziciel”, bohater, człowiek czynu, który niósł nadzieję dla wszystkich uciskanych przez aparat władzy. Było tylko kwestią czasu, aby te postaci połączyło coś więcej niż szczytne idee.

Wiemy już, że cykl Podlasie stworzą losy trzech kobiet. Rozpoczęła Pani od guwernantki, która ma intrygujące nazwisko. Skąd taka koncepcja? Nauczycielka francuskiego na prowincji? Trochę zapachniało Elizą Orzeszkową? Słusznie?

Wracając do pisania po kilku latach przerwy, chciałam stworzyć ciekawą, ale niebanalną opowieść o moich rodzinnych stronach, osadzoną w ulubionym przeze mnie XIX wieku. Chciałam też przypomnieć życie zwykłych ludzi, mieszkańców Białej sprzed blisko 130 lat. Niektóre z postaci epizodycznych żyły tutaj naprawdę (np. aptekarze, lekarze czy urzędnicy), a ich nagrobki można znaleźć na cmentarzu przy ul. Janowskiej. Brak konkretnych źródeł historycznych (kronik czy dzienników), odnoszących się do powiatu bialskiego z tamtego okresu, stwarzał pole do popisu dla mojej wyobraźni. Tak narodziła się Antonia – młoda, wykształcona nauczycielka z pochodzenia Francuzka, od dziecka mieszkająca w Warszawie. Splot zdarzeń sprawia, że musi opuścić bezpieczny, znany świat i wyruszyć w nieznane, zmierzyć się z życiem. Nieuniknioną konsekwencją zdarzeń był kontrast. Bohaterka zupełnie zwyczajna na tle społeczności Warszawy wyróżnia się w prowincjonalnym tłumie pospolitości i wnosi do niego powiew świeżości i nowości. Chciałam, aby Antonia poznała obce dla jej pozycji życie codzienne na prowincji i nieznane w mieście obyczaje świąteczne. Teraz dzięki niej może tego doświadczyć każdy czytelnik.

Ta książka została już nagrodzona.

Antonia była pisana do szuflady jako odskocznia od codzienności i tylko dzięki namowom mojej przyjaciółki Joanny ujrzała światło dzienne. Fragmenty pod roboczym tytułem Kroniki podlaskie posłałam na konkurs literacki J. I. Kraszewskiego i w 2013 roku otrzymałam nagrodę za tematykę podlaską. To pozwoliło mi uwierzyć w siebie, w sens tego o czym piszę.

A Orzeszkowa?

Do Elizy Orzeszkowej mam duży sentyment. Nad Niemnem to jedna z moich ulubionych powieści. Najbardziej ze wszystkich pozytywistycznych lektur trafiła do mnie z ponadczasowym przesłaniem „pracy u podstaw”. Spotykam się też z opiniami, że tak jak ta wybitna pisarka propagująca wzór nowej kobiety poruszam tę zapomnianą już XIX-wieczną kwestię w swoich powieściach.

Bez wątpienia… Podlasie wpisuje się też w ideę małych ojczyzn. To nieco niewspółczesne. Szuka Pani romantyzmu w minionych czasach? A może ten fragment świata nie jest zbyt oczywisty i chce go Pani lepiej pokazać czytelnikom?

Tak jak wspominałam już wcześniej, chciałam pokazać, że pod naszym wspólnym niebem istnieje taki skrawek ziemi jak Południowe Podlasie, które jest moją małą ojczyzną. Mimo swojego kulturowego, przyrodniczego i dziejowego bogactwa jest niesłusznie niedoceniane w świecie rządzącym się prawami ekonomii i niewiele osób dostrzega jego zalety i walory. Umieszczając akcję na Podlasiu, być może zainteresuję czytelników tym regionem, sprawię, że pojawi się w ich turystycznych planach jako oaza spokoju i ciszy. Z natury jestem bardziej rozważna niż romantyczna i częściej kieruję się rozumem niż sercem. W minionych czasach, w tym ulubionym przeze mnie XIX wieku, szukam płaszczyzn, które łączą przeszłość z przyszłością, które wpływają na źródła współczesności. Jedną z takich płaszczyzn jest kształtowanie się naszych narodowych tradycji i obyczajów. Umieszczając powyższe wątki w powieściach, nie realizuję tylko swojej pasji historycznej (z wykształcenia jestem nauczycielem historii), ale zostawię po dawnym Podlasiu i po sobie ślad dla przyszłych pokoleń.

Zanim podążymy śladami Antonii na piękne, choć zapewne zimne Podlasie, co by Pani poleciła czytelnikom, w które miejsca wybrać się latem, a w które jesienią?

Obecne zmiany klimatyczne daje się zaobserwować już wszędzie i od kilku lat na Podlasiu częściej zdarzają się ekstremalnie upalne i suche lata niż mroźne, śnieżne zimy. To prawda, że w moim regionie wcześniej robi się zimno, a wiosna czasami nie chce nadejść, mimo że w innych częściach Polski już się zadomowiła. W sezonie letnim zapraszam na wypoczynek w gospodarstwach agroturystycznych w okolice nadbużańskie np. do Kodnia lub w mikroklimatyczne lasy Serpelic. Za to na jesieni warto wybrać się na zwiedzanie urokliwych zabytków Białej Podlaskiej, Janowa, Cieleśnicy, Radzynia, Romanowa i mniejszych, zagubionych w barwach jesiennych liści dworków i kościołów. Podlasie jest piękne o każdej porze roku i zawsze gościnne.

Ale koniecznie z Antonią?

Oczywiście! Miejsca, o których wspominam w książce, można znaleźć na planie dzisiejszej Białej Podlaskiej. Brakuje tylko bryły głównej pałacu Radziwiłłów, ale oficyny, wieża, brama wjazdowa i cały park z wałami zostały pięknie zrewitalizowane, tak jak okolice ochronki Sióstr Miłosierdzia stanowiące obecnie siedzibę Caritas. Rzeka Krzna nie płynie też już przez centrum czterema odnogami, została uregulowana. Sam dworzec kolejowy zmienił się tylko przez dobudowanie piętra. Modrzewiowy dworek generałowej Bolinowskiej nadal stoi w dębach naprzeciw dworca, chociaż naprawdę jest domem młodszym i zbudowanym dla jakiegoś kolejowego oficjalisty. Układ ulic w centrum Białej Podlaskiej nie zmienił się znacząco, kamieniczki na rynku czyli obecnie placu Wolności, Reformackiej, Brzeskiej czy Jatkowej nadal stoją, tak jak kościoły czy szkoła, obecnie I LO im. J. I. Kraszewskiego. Moja przyjaciółka, która czytała rękopis Na Podlasiu, stwierdziła, że po przeczytaniu go inaczej patrzy na nasze miasto. Zapraszam także na wycieczki szlakami, które Antonia poznawała w czasie wyjazdów z hrabiną Bolinowską. Szczególnie zapraszam do odwiedzenia mizaru, czyli cmentarza tatarskiego w Studziance oraz przepięknego pałacu Potockich w Radzyniu Podlaskim.

Książkę Na Podlasiu. Antonia kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Na Podlasiu. Antonia
Agnieszka Panasiuk;

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje