Jest rok 1869. Antonia Gillard traci posadę nauczycielki na pensji dla dziewcząt. Opuszcza Warszawę i zostaje guwernantką w domu rosyjskiego urzędnika w Białej na Podlasiu. Tu zawiązuje przyjaźnie, poznaje lokalne tradycje i śledzi poczynania Oswobodziciela – tajemniczego jeźdźca, który pomaga mieszkańcom regionu mierzyć się z carskimi represjami. W wyniku intrygi guwernantka musi pożegnać się z nauczaniem i podjąć się zupełnie nowego zajęcia.
Antonia, jako dama do towarzystwa hrabiny Stefanii, wyjeżdża do Franopola. Bierze udział w życiu towarzyskim, podróżach i wizytacjach majątków, ale równocześnie angażuje się w pomoc ubogim i chorym. Los sprzyja kobiecie, która zakochuje się z wzajemnością. Jednak dla zakochanych nadchodzi czas próby. Czy zdołają zmylić tropy i odwrócić od siebie uwagę carskiej policji? Jak potoczą się dalsze losy Antonii?
Antonia, Cecylia i Aleksandra – trzy kobiety. Trzy odmienne losy. Trzy tomy cyklu powieści Agnieszki Panasiuk rozgrywającego się na Południowym Podlasiu w drugiej połowie XIX stulecia.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2020-09-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Powieści osadzone w wieku XIX bardzo chętnie czytam, cieszę się więc, że zarówno na polskim rynku, jak i za granicą pojawia się ich coraz więcej. Autorka w kolejnej już książki przenosi czytelnika na Podlasie, pokazując ówczesny świat, obyczaje, kulturę i tradycję. Ze względu na pewne kwestie poprzednia książka autorka, choć dobra, nie zachwyciła mnie w swojej historii. Byłam ciekawa, jaki sposób odbiorę ten tytuł, który jednocześnie jest pierwszym tomem podlaskiej serii.
Antonia Gillard, polska patriotka, która potajemnie naucza dzieci zakazanych wartości, traci pracę na warszawskiej pensji. Ze względu na podejrzenia, nie jest w stanie znaleźć nowego źródła dochodu w stolicy, dlatego decyduje się na posadę guwernantki u pewnej rosyjskiej rodziny w Białej. Wyjazd z miasta, które jest jej domem, rozstanie z przyjaciółką a także praca dla zaborcy spędzają dziewczynie sen z powiek, jednak młoda kobieta nie ma wyjścia w sytuacji, w jakiej się znalazła. W nowym miejscu pracy spotyka się zarówno z sympatią jak i przykrymi sytuacjami, jednak powodu przywiązuje się do Białej, w której przyszło jej żyć.
Zauroczyła mnie ta książka, właściwie od pierwszych stron, opisów ówczesnej Warszawy i poznania Antonii i jej przyjaciółki. Bardzo ważnym elementem jest język, lekko stylizowany zarówno w samych opisach, jak również w dialogach. Trochę żałuję, że dziewczyna tak szybko opuściła stolicę, choć wydarzenia na prowincji były równie zajmujące. Odbiegając trochę od samej książki, z chęcią przeczytałabym pozycję, która w podobnym klimacie opowiada historię w całości osadzoną w Warszawie.
Autorka stworzyła postać, którą da się lubić, pełną młodzieńczych ideałów, lekko feministyczną, choć jednocześnie posiadającą dokładnie te cechy, które młoda kobieta w tamtych czasach w jej klasie społecznej posiadała: jest pracowita, pomocna i nie wywyższa się ponad innych. Jednak rzucona na głęboką wodę dziewczyna potrzebuje pomocy, którą w odpowiednich momentach otrzymuje. Antonia, wychowana w stolicy, dopiero wraz z wyjazdem do Białej odkrywa jak wygląda wiejskie życie. Wraz z nią czytelnik ma okazję poznać obyczaje panujące na polskich dworach i w chłopskich chałupach. Tradycje, które sprawiają, że przez chwilę można poczuć ducha tamtych czasów. Autorka z wielkomiejskiego życia w stolicy przemieszcza Tosię do małej miejscowości, ale dziewczyna podróżuje również po dworach i dworkach, a także zagląda do chłopskich chałup.
O ile w "Podróżach serc" miałam problem z brakiem równowagi między akcją a opisem tradycji, to w tym wypadku autorce udało się idealne wywarzyć te dwie kwestie. Dzięki temu poznając historię Antonii, tradycyjne wydarzenia, w których bierze udział, stają się dodatkowym smaczkiem powieści.
W książce pojawia się również pewna tajemnica, która na myśl przywiodła mi jedną z pozycji, którą czytałam przed laty i do której uwielbiam wracać: "Klawikord i różę" Haliny Popławskiej. Podobny wątek, podobna tajemnica, ale to bardzo dobra inspiracja, która według mnie dodatkowo sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością, analizując jakie jest rozwiązanie.
Sama żałuję, że dopiero teraz zabrałam się za ten tytuł, choć czekał na dawna na lekturę. Przede mną dwa kolejne tomy, obok których na pewno nie przejdę obojętnie.
"Antonia" to powieść dla wszystkich, którzy lubią książki historyczne, osadzone w XIX wiecznej Polsce. Autorka pokazuje wiele tradycyjnych obrzędów, przedstawia kulturę, która w tamtym czasie na Podlasiu istniała. W tej powieści znajdziecie też wątki patriotyczne, nie tylko tajne nauczanie, ale pojawiają się wspomnienia Powstania Styczniowego, jak również walka na różnych frontach z rosyjskim zaborcą. Nie może też zabraknąć wątku romansowego, dzięki czemu książka staje się idealnie zbilansowana i staje się lekturą bardzo przyjemną i porywającą.
Jak poznać historię i życie naszych przodków, by wydarzenia i cenne szczegóły w pamięci na długo pozostały? To właśnie jedna z tych książek, która pomaga zrozumieć te odległe czasy, jakże inne od dzisiejszych. Agnieszka Panasiuk zachwyciła mnie swoją pierwszą powieścią „Podróże serc” i nikt nie musiał mnie namawiać, by sięgnąć po kolejną publikację autorki.
Antonina Gillard opuszcza Warszawę, bo traci posadę nauczycielki, jest właśnie rok 1869. Trafia do domu rosyjskiego urzędnika w Białej na Podlasiu, gdzie pełni role guwernantki. Gdy ledwo przyzwyczaja się do miejsca i ludzi, to już żegna się z nauczaniem, bo w wyniku intrygi musi opuścić dom urzędnika. Z zaciekawieniem obserwuje też poczynania Oswobodziciela, który pomaga mieszkańcom regionu znosić carskie represje. Tym razem Antonina trafia do Franopola, by służyć jako dama do towarzystwa hrabiny Stefanii. Bierze udział w życiu towarzyskim, ale i poznaje ciężką pracę ludzi na wsi. Mimo natłoku zajęć dziewczyna znajdzie też czas na porywy serca i miłosne rozterki. Czy wróci kiedyś do stolicy, czy odnajdzie swoje miejsce, swój dom?
Akcja dzieje się w drugiej połowie XIX w. i dzięki bohaterce mamy możliwość poznać panujące zwyczaje, religijne obrzędy, gusła, zabobony i ciekawe wierzenia, które wpływają na codzienne życie ludzi. Antonina to młoda dziewczyna, która może liczyć tylko na siebie. Jej rodzice nie żyją, a ona znajduje oparcie w przyjaciołach i dobrych ludziach. Nie ma własnego domu, tylko ciągle u kogoś służy i pracuje. Szuka miejsca, które może nazwać domem, by poczuć się jak u siebie.
Główna bohaterka podróżuje po okolicy ze swoją Panią, a my oglądamy jej oczami pałacyki, dworki, ruiny zamków, chłoniemy historię, którą napotyka na swojej drodze. Wszystkie szczegóły są pięknie opisane, czy to otaczającej przyrody, wiejskich gospodarstw, czy codziennej praca ludzi. Powieść zwraca uwagę na przywilej nauki, tak niedocenioną w dzisiejszych czasach. Nauczyciel miał poważanie i autorytet, a wiedza była nie dla wszystkich, a dla tych bogatszych.
Każdy dzień jest skrzętnie zaplanowany, a plan ten piszą pory roku i kalendarz świąt katolickich. Życie toczy się wokół ciężkiej pracy i uczy wdzięczności za ofiarowane dary przez matkę naturę. Historia Antoniny pogrąży w zadumie, wzruszy, ale i przekaże nam dużo cennej wiedzy.
W fabułę wpleciona jest tajemnica, wątki historyczne, ciekawe detale i dokładnie opisane codzienne życie ludzi. Całość czyta się z ogromną przyjemnością wręcz z fascynacją tamtymi czasami. Bardzo dobra praca nad szczegółami, bogata treść, fascynujący bohaterowie, a wplecione ciekawostki zdumiewają i wprowadzają cudowną atmosferę tamtych lat.
„Antonina” to pierwszy tom z cyklu „Na Podlasiu” Agnieszki Panasiuk. Następne ukażą się już w przyszłym roku i będą to losy kolejnych kobiet Cecylii i Aleksandry. Autorka jest laureatką wielu konkursów literackich, a z wykształcenia nauczycielką historii, o której pięknie opowiada w swoich książkach. Całość napisana lekko, a przemycana wiedza zachęca do zgłębiania historii Podlasia i odwiedzenia tych cudownych zakątków, tak wnikliwie opisanych.
Jest rok 1869. Antonia Gillard z powodu swojego patriotyzmu traci posadę nauczycielki w szkole dla dziewcząt. Opuszcza więc Warszawę by objąć stanowisko guwernantki na prowincji. Jednak tutaj także nie zagrzewa długo miejsca, bo w wyniku intrygi musi pożegnać się z nauczaniem. Wtedy ku swojej konsternacji zostaje zatrudniona jako dama do towarzystwa u hrabiny Stefanii. Nowe miejsce pracy odmieni życie Antoni na zawsze.
Nie wszystkie cykle, po które sięgnęłam czytałam w odpowiedniej kolejności. Tak właśnie było z cyklem Na Podlasiu. I dobrze się złożyło, bo Antonia okazała się najsłabszą częścią serii. Gdybym przeczytała Antonię jako pierwszą, z pewnością nie sięgnęłabym po Cecylię i Aleksandrę.
Owszem Antonia ma kilka zalet. Na pewno ciekawie się czyta o miejscach, które leżą niedaleko mojej rodzinnej miejscowości. Przyjemnie jest poznawać dawne zwyczaje, które były integralną częścią życia zwykłych ludzi. Antonia prezentuje nam ich pełen wachlarz. Jednak to nie wystarczyło bym dobrze się przy niej bawiła. Jak już sygnalizowałam wcześniej, Antonia pozwala poznać zwyczaje naszych przodków. W moim przekonaniu temu była podporządkowana fabuła i wszelakie działania jakie podejmowała główna bohaterka. Przez to czułam niedosyt, bo fabuła była mało wciągająca. Nie polubiłam głównej bohaterki. W moim przekonaniu była miałka i irytująca. Wraz z rozwojem fabuły miałam wrażenie, że ważne wydarzenia zbywa niemal wzruszeniem ramion. Było to dziwne, bo podobno była gorącą patriotką.
Dłużył mi się czas przy tej książce. Przy ostatniej stronie gratulowałam sobie, że miałam w sobie tyle samozaparcia, że ją przeczytałam do końca.
Ależ się cieszę, że odkryłam Autorkę i cykl "Na Podkasiu". Główna bohaterka prezentująca bliskie mi wartości. Niejednoznaczni bohaterowie, przypominajacy, iż nie należy ulega pozorom w ocenie drugiego człowieka. Interesująca fabuła. Sporo wiedzy o dziejach Podlasia w okresie zaborów oraz zwyczajach jego mieszkańców.
Kiedy zaczęłam czytać „Antoninę na Podlasiu” ta książka była dla mnie wielką niewiadomą i przez to swojego rodzaju wyzwaniem. Dziś cieszę się, że wpadła mi w ręce i mogłam przenieść się choć na krótki okres czasu na XIX-wieczne wschodnie rubieże Polski.
„Antonina na Podlasiu” Agnieszki Panasiuk to bardzo ciepła i klimatyczna powieść obyczajowo–historyczna, która opowiada nie tylko o perypetiach młodej nauczycielki, ale także o pięknie podlaskiego krajobrazu i, to co urzekło mnie najbardziej, opisuje stare, często już nie kultywowane zwyczaje i obyczaje panujące na polskiej wsi.
?
"A tam w popołudniowym blasku na pola wyszli gospodarze. Najstarszy z nich, wąsaty i ogorzały po niedawnych żniwach, kończył przerwaną ranną orkę. Gdy przeorał ostatnie dwie bruzdy, z kosza od stojących współziomków nabrał garść ziarna. Nie było to jednak tylko ziarno – zmieszały się z nim święcone wcześniej zioła i bazie z wielkanocnej palmy. Rzucał je w ziemię tak, że utworzyły znak krzyża. Drugi wieśniak schylił się ku skibie i włożył w nią dwie kromki chleba.
– A dyć plonuj nam dobrze, żeby nikomu w nowym roku głód nijakij nie dokuczył – rzekł, jakby odprawiał nabożeństwo."
?
Wracając do głównej bohaterki, Antoniny. Kiedy ją poznajemy jest rok 1869, polska jest pod zaborami a młoda guwernantka rosyjskiej pensji dla panien zostaje zwolniona z posady za nauczanie polskości, czytanie poezji Adama Mickiewicza, opowiadanie o powstaniach narodowych i ich bohaterach. Przyszłość dziewczyny, sieroty staje pod znakiem zapytania. Nieoczekiwanie pomoc przychodzi ze strony znienawidzonego wroga. Antonina dostaje propozycję posady nauczycielki córek rosyjskiego urzędnika. Przyjęcie tej oferty wiąże się z opuszczeniem Warszawy i wyjazdem do Białej na odległe Podlasie. Nie mogąc liczyć na wsparcie rodziny nie ma innego wyjścia jak podjęcie pracy na prowincji. Dla Antoni ten wyjazd jest niczym zesłanie.
Obracając się wśród rodzin rosyjskich urzędników nie ma zbyt wiele okazji do używania ojczystego języka. Jednak wraz z upływem czasu poznaje w okolicy polskie rodziny i powoli zaczyna czuć się dobrze w niewielkiej ale bardzo klimatycznej i skrywającej wiele tajemnic z przeszłości Białej. Otuchy dodaje jej również postać Oswobodziciela, którego działania wymierzone w carskiego zaborcę podtrzymują polską ludność na duchu. Tosia z wypiekami na twarzy śledzi poczynania tajemniczego mężczyzny i dopinguje mu z całego serca. Tymczasem przewrotny los szykuje jej kolejną nieprzyjemną niespodziankę. Antonina na skutek intrygi uknutej przez syna chlebodawcy staje się uczestniczką towarzyskiego skandalu co skutkuje wymówieniem jej posady. Jak potoczą się dalej losy młodej guwernantki będziecie mogli przeczytać już w książce.
Jak wcześniej wspomniałam dużym plusem tej powieści są bardzo plastyczne opisy podlaskich pejzaży. Autorka pięknie przedstawia nie tylko tamtejszą przyrodę, ale również pałace, dworki i ruiny zamków wraz z towarzyszącą im historią. Dzięki tej książce możemy bliżej poznać nie tylko życie jakie toczyło się na XIX w. salonach, ale również na wsi, pod chłopską strzechą.
Powieść w sposób ciekawy i realistyczny oddaje tło historyczne i obyczajowe ówczesnych czasów. Dzięki bardzo subtelnemu językowi i poczuciu humoru historię dzielnej Antoniny czyta się z dużą przyjemnością. I choć fabuła jest przewidywalna nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z czytania tej powieści.
"Antonina na Podlasiu" jest pierwszą częścią podlaskiego cyklu Agnieszki Panasiuk. Autorka wraz z wydawnictwem @szaragodzina przygotowywuje "Cecylię na Podlasiu" i "Aleksandrę na Podlasiu".
Rzadko zdarza mi się czytać powieści, których akcja rozgrywa się w XIX wieku. Jeszcze rzadziej miałam okazję sięgnąć po książkę, której fabuła usytuowana jest na Podlasiu. Tym razem jednak postanowiłam zaryzykować i poznać pannę Antonię Gillard, nauczycielkę.
Kiedy Antonia zostaje zwolniona z posady nauczycielki na pensji dla panien, jej świat wywraca się do góry nogami. Nie ma rodziny, która mogłaby ją wesprzeć w trudnych chwilach. Jej przyjaciółka Krysia również zapłaciła wysoką cenę za pomoc Tosi, kiedy ta uczyła wychowanki polskości, mieszkając pod rosyjskim zaborem. Dyrektorka Instytutu, Olga Wołgogradowa, bez mrugnięcia okiem wyrzuciła obie nauczycielki z dnia na dzień. Antonia wyjeżdża z Warszawy do Białej na Podlasiu, gdzie zostaje guwernantką córek rosyjskiego urzędnika. Chociaż nie może uczyć już po polsku, poznaje mieszkających w Białej Polaków, zawiązuje przyjaźnie i układa sobie życie od nowa. Kiedy w wyniku podłej intrygi jednego z mieszkańców domu pracodawcy Antonia staje się uczestniczką obyczajowego skandalu, znów grunt usuwa jej się spod nóg. Wtedy na jej drodze staje hrabina Stefania Bolinowska, która właśnie szuka zastępstwa na miejsce swojej dotychczasowej damy do towarzystwa. Dla Antonii to zupełnie nowe zajęcie, o którym nie ma pojęcia, jednak podejmuje wyzwanie i wyrusza z hrabiną do Franopola. Tam wpada w wir pracy i zajęć nie tylko towarzyskich, ale także tych codziennych, związanych z funkcjonowaniem dworu i całego majątku. Emocje Antonii i pozostałych uciśnionych Polaków podsyca osoba tajemniczego Oswobodziciela, który gra na nosie carskim sługom, a swoimi akcjami ośmiesza Rosjan i podnosi na duchu rodaków.
Postacie stworzone przez autorkę są bardzo realistyczne. Przeżywają wiele emocji, toczą interesujące i pełne wzajemnego szacunku rozmowy, biorą udział w tradycyjnych uroczystościach i wierzą w różne zabobony. Przynależą do różnych warstw społecznych, dzięki czemu możemy obserwować zarówno życie prostego ludu, jak i państwa. Nie zabrakło również bohatera negatywnego, który jest przeciwieństwem prawego i niezłomnego Aleksandra Bolinowskiego. Ich losy wciągają bez reszty.
Historia Antonii pełna jest fantastycznych opisów tradycji i zwyczajów kultywowanych w XIX wieku na Podlasiu. Autorka świetnie opisała codzienne życie w majątku, obowiązki ciążące na bohaterach i ich troski i radości. Wraz z Tosią poznajemy na wsi wszystko, co ją otacza, i co najczęściej miastowa panna widzi po raz pierwszy w życiu.
Fabuła jest przewidywalna, ale opowieść snuje się tak lekko i przyjemnie, że ta przewidywalność wcale nie przeszkadza w lekturze. Bardzo jestem ciekawa kolejnych dwóch tomów.
Marysia, wracając po latach do rodzinnej Białej Podlaskiej, staje twarzą w twarz z przeszłością - śmiercią mamy, przykrym dzieciństwem pod okiem ciotki...
Podlasie w 1874 roku. Mieszkający tu Polacy mierzą się z represjami carskiego zaborcy. Wierni Kościoła unickiego cierpią prześladowania. W tych trudnych...