W najciemniejszej otchłani można spotkać dobre dusze. Wywiad z Ulą Gudel
Data: 2024-12-17 10:13:02 | artykuł sponsorowany– Myślę, że każde życie bez przyjaciół jest nie tylko smutne, ale i trudniejsze. Wierzę w ludzi o szczerych intencjach. Wierzę, że przyjaźń może zrodzić się w zupełnie przypadkowych warunkach. Podczas studiów w Singapurze zdarzało mi się podróżować samotnie rowerem po krajach Azji Południowo-Wschodniej, takich jak Kambodża. Pomimo, że tak wiele osób ostrzegało mnie, jak to może być niebezpieczne, spotkała mnie jedynie serdeczność, gościnność, otwartość. Ludzie zapraszali mnie do swoich domów, choć sami mieli niewiele. Zdarzyło mi się nawet wziąć udział w weselu, które akurat odbywało się we wsi. Innym razem, kiedy podróżowałam autostopem z koleżanką w Niemczech, spotkałyśmy polskiego kierowcę tira, który tak się zestresował, że dwie młode dziewczyny wybrały ten sposób przemieszczania się, że zboczył z trasy i odstawił nas pod same drzwi akademika. Niczego od nas nie chciał, tylko upewnić się, że jesteśmy bezpiecznie. W Poczwarce chciałam położyć nacisk właśnie na to – że w najtrudniejszych czasach, w najciemniejszej otchłani można spotkać dobre dusze – mówi Ula Gudel, autorka powieści.
Twoja debiutancka powieść Jaszczurka spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem przez czytelników. Co chciałaś zawrzeć w tomie drugim, bezpośredniej kontynuacji? Na co położyłaś najmocniejszy nacisk?
Bardzo cieszę się z pozytywnego odzewu czytelników! W pierwszej części, Jaszczurce, sporo czasu zajęło wprowadzenie do świata Ha’ami, ustanowienie kontekstu, w którym poruszają się bohaterowie. W Poczwarce mogłam sobie pozwolić na przyspieszenie akcji i rozszerzenie perspektywy poza to jedno plemię. Chciałam skupić się na głównych postaciach, dać im szansę, by relacje czytelnika z nimi pogłębiły się, by pokazać ich wielowymiarowość.
Rewolta niewolników to ważny moment. Co zmieniła w życiu Twoich bohaterów? Niektórzy wyszli z tego ledwo, ledwo. A inni byli bez szans.
Jestem wielką miłośniczką historii, od starożytności po czasy współczesne i fascynuje mnie to, jak nieprzewidywalnie czasem toczą się jej koła. Wiele rewolucji zaczyna się zupełnie przypadkowo, od powstania Spartakusa do Arabskiej Wiosny w XXI wieku. I wiele z rewolucji jest jedynie tymczasową zmianą. Społeczności popadają z jednego opresyjnego systemu w następny. Często optymistycznie liczymy na rozliczenie z niesprawiedliwością, wierzymy, że prawość zwycięży, jednak czeka nas później twarde zderzenie z rzeczywistością. Tak, jak w przypadku Eli, która do końca liczyła, że jej przykład lojalności poruszy serca Ha’ami. Być może się omyliła, ale tylko w niektórych przypadkach… być może tak rewolta, jak i niezłomność naszej bohaterki skłoniła do refleksji znacznie więcej postaci, niż nam się wydaje.
Dużo cierpienia tkwi w sercach Twoich bohaterów. Jednak cierpienie jest wpisane w ich żywot?
Mamy takie powiedzenie cierpienie uszlachetnia. W kulturze chrześcijańskiej cierpienie jest traktowane jako wpisane w bycie człowiekiem. W serii Dziewczyna bez Imienia zadaję pytanie o jego słuszność. Czy naprawdę musimy cierpieć, by stać się lepszymi? Czy cierpienie czyni nasze życie pełniejszym, czy naprawdę musimy być mu poddani? Co dzieje się z tymi, których łamie, a co z tymi, którzy je zadają? To dla mnie fascynujące pytania.
Poruszasz kwestię rasizmu. Problem znany doskonale ludzkości. W fantastyce również pojawia się bardzo często. Dlaczego w świecie Twoich bohaterów niektórzy tak bardzo pragną wyniszczyć inne rasy? Skąd ta obsesja górowania?
Każda społeczność funkcjonuje dzięki dwóm elementom: z jednej strony dzięki zdefiniowaniu tego, co nas łączy, w czym jesteśmy podobni. A z drugiej: co odróżnia nas od innych, co sprawia, że jesteśmy wyjątkowi. Nawet najbardziej egalitarne kraje, w których zdarzyło mi się mieszkać, opierały się na tych właśnie elementach. W Danii, uważanej za jeden z najszczęśliwszych krajów świata i bardzo tolerancyjne miejsce, funkcjonuje powiedzenie nikt nie jest lepszy od tłumu. Wszystko – od podejścia sąsiadów i kolegów, po system podatkowy – nie zachęca do wychylania się przed szereg, do bycia takim jak wszyscy. I jednocześnie ich prawa imigracyjne są jednymi z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Na poziomie jednostki wynika to pewnie z potrzeby przynależności, akceptacji, ale jednocześnie tłumi indywidualność, a także budzi strach przed wszystkim co obce. I ta, tak wewnętrzna, jak i zewnętrzna walka bohaterów jest jednym z wątków, który chciałam eksplorować. A świat fantasy świetnie się do tego nadaje.
Na głównej bohaterce spoczywa wielka odpowiedzialność. Jakie cechy pozwalają jej udźwignąć ten ciężar?
Eli jest kwintesencją wielu kobiet, które spotkałam na swojej drodze, a które często żyły w trudnych warunkach. Niezłomna, uparta i dobrze rozumiejąca wartości, w które wierzy. Nawet jeśli czasami wydaje nam się to naiwne, jest tym, co daje jej siłę, by iść do przodu.
Pokazujesz, jak wielką wartością są sojusznicy. Przyjaciele. Bez nich Eli jest bez szans?
Myślę, że każde życie bez przyjaciół jest nie tylko smutne, ale i trudniejsze. Wierzę w ludzi o szczerych intencjach. Wierzę, że przyjaźń może zrodzić się w zupełnie przypadkowych warunkach. Podczas studiów w Singapurze zdarzało mi się podróżować samotnie rowerem po krajach Azji Południowo-Wschodniej, takich jak Kambodża. Pomimo, że tak wiele osób ostrzegało mnie, jak to może być niebezpieczne, spotkała mnie jedynie serdeczność, gościnność, otwartość. Ludzie zapraszali mnie do swoich domów, choć sami mieli niewiele. Zdarzyło mi się nawet wziąć udział w weselu, które akurat odbywało się we wsi. Innym razem, kiedy podróżowałam autostopem z koleżanką w Niemczech, spotkałyśmy polskiego kierowcę tira, który tak się zestresował, że dwie młode dziewczyny wybrały ten sposób przemieszczania się, że zboczył z trasy i odstawił nas pod same drzwi akademika. Niczego od nas nie chciał, tylko upewnić się, że jesteśmy bezpiecznie. W Poczwarce chciałam położyć nacisk właśnie na to – że w najtrudniejszych czasach, w najciemniejszej otchłani można spotkać dobre dusze.
Czytając Twoją prozę, widzę wielką miłość do słowa. Kogo czytasz? Kto Cię inspiruje? Podobają mi się powiedzonka niektórych bohaterów (śmiech). Zastanawiam się więc nad tym, czy doceniasz humor w prozie gatunkowej?
Rzeczywiście, uwielbiam humor dnia codziennego. Humor jest jedną z tych unikalnych cech ludzkości, która nas spaja. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, z kim rozmawiamy, to właśnie śmiech nas do siebie zbliża. Jeden z moich kochanych dziadków, który przeżył straszne czasy – od wojny, przez głód, rozdzielenie z rodziną – do końca swoich dni zachował nieodmienną pogodę ducha. Uwielbiał się śmiać. Uwielbiał płatać figle. Często to on był ich inspiratorem i razem robiliśmy dowcipy rodzicom. Żadna jego wizyta w sklepie po bułki nie mogła obejść się bez żarciku z paniami ekspedientkami. I chyba to on mnie zainspirował, by nigdy nie traktować tak siebie, jak i rzeczywistości zbyt poważnie, nawet jeśli jest ponura. Widać to często w krajach, w których życie ludzi wcale nie bywa lekkie, jak bardzo poczucie humoru pomaga w przetrwaniu. Przykładem może być Afryka Południowa. Polecam z całego serca książkę Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA. To wspaniała ilustracja podejścia bardzo powszechnego w tym kraju. Ludzie potrafią tam najcięższe sytuacje obrócić w żart.
Mieszkasz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, zjeździłaś kawał świata. Działasz w biznesie. Jak to wszystko oddziałuje na Twoją twórczość? I dlaczego właśnie fantasy?
Fantasy było od zawsze moją ucieczką, miejscem, gdzie można eksperymentować, testować nowe koncepcje. Podróże i lata doświadczeń z odmiennych kulturowo miejsc tylko poszerzyły moją ciekawość i potrzebę zadawania pytań co by było, gdyby?, a dlaczego by nie” Mam nadzieję, że widać to w moich książkach.
Stworzyłaś uniwersum, powołałaś do życia bohaterów, którzy zapadają w serce. Do kogo jesteś najmocniej przywiązana?
Hm, do tej pory wielu z bohaterów stało się niemal moimi przyjaciółmi i, szczerze mówiąc, chciałabym ich spotkać w swoim życiu! Chyba największą więź czuję z Teminą. To także ulubiona bohaterka mojego męża, więc chyba coś w tym jest!
Eli zmieniła się pod wpływem tego, co przeżyła. Czym różni się Eli z Jaszczurki od tej z Poczwarki?
Eli zdecydowanie przechodzi transformację. Jest bardziej autorefleksyjna. Staje się bardziej rozważna w działaniu, choć czasami wciąż zachowuje swoją spontaniczność. To, co się w niej nie zmienia, to determinacja, by naprawić zło, które wydarza się na jej oczach.
Siła, dominacja, śmierć – to pojawia się w Twojej książce… Czy dla Ciebie fantasy jest odbiciem naszego realnego świata?
Fantasy daje możliwość zderzenia różnych tradycji i kultur. Plemię Ha’ami jest inspirowane tak starożytną Spartą, jak i średniowieczną Japonią i kulturą samurajów, a także mają w sobie coś z narodów zdobywców – Rzymian czy Mongołów. Etos siły, dominacji, wojowniczości… Nie przekładam jednej kultury na fantasy, mieszam raczej różne elementy i dodaję nowe.
Co przygotowujesz dla nas w tomie trzecim? Kiedy możemy się go spodziewać?
Tom trzeci już niedługo trafi do druku i powinien ukazać się pod koniec tego roku. Nie zdradzę wiele, lecz mogę powiedzieć, że uniwersum znacznie się poszerzy, ponieważ wyruszamy poza ziemie Ha’ami, będziemy odkrywać nowe miejsca, a bohaterowie zostaną poddani kolejnym, niespodziewanym próbom.
Książkę Poczwarka kupicie w popularnych księgarniach internetowych: