Czy historia musi być okropna? O "Strrrasznej historii" słów parę...
Data: 2019-05-31 13:37:17Lekcje historii w szkołach są różne. Przy dużym szczęściu trafi się na pasjonata, który wyjdzie poza wiedzę podręcznikową i podzieli się ciekawostkach, pozornie mniej ważnymi dla dziejów świata (np. o chorobach wenerycznych władców – to głównie pamiętam z zajęć w liceum). Częściej jednak nauczyciele, pragnący wyrobić się z podstawą programową, ograniczają się do tematów i podtytułów podręczników, przez co zaczyna wiać nudą, a i tak rzadko kiedy wychodzą z programem poza II wojnę światową. Czy rzeczywiście musi tak być?
W latach 90. ubiegłego wieku (zapiszmy to na kartach naszej historii najnowszej) Terry Deary wraz z ilustratorami, Martinem Brownem i Philipem Reevem, stworzyli serię dla dzieci i młodzieży, która ma na celu opowiedzenie historii poprzez fakty mniej znane, a przez to niezwykle ciekawe i dające możliwość wprawienia nudnego belfra w zakłopotanie. Tytuł serii – Strrraszna historia – nie tylko sugeruje, że odkryje przed nami potworne dzieje, o których na lekcjach się nie opowiada (a przecież to okropności wydają się najciekawsze), ale też zapowiada, że karierę nauczycielską naszego historyka dzięki podpowiadanym przez autora pytaniom zamienimy w koszmar.
Seria cieszy się niesłabnącą popularnością, o czym świadczą nie tylko przekłady na inne języki, ale też wznowienia. W Polsce pierwsze wydania pojawiły się pod koniec lat 90., budząc wówczas żywe zainteresowanie moich rówieśników, obecnie wspominających tę serię z niejaką nostalgią. Sama mam w domu stare wydania obok egzemplarzy drugiej, utrzymanej w podobnym stylu, wielodziedzinowej serii Monstrrrualna Erudycja, ale o niej być może przyjdzie pisać innym razem. Warto jeszcze dodać, że w Polsce oprócz polskich przekładów brytyjskich książek w cyklu pojawiły się także tytuły opowiadające polską historię. Ich autorkami są Małgorzata Nesteruk i Małgorzata Fabianowska, a ilustratorem Jędrzej Łaniecki.
Wydawnictwo Egmont po kilkunastu latach powraca ze Strrraszną historią w nowym wydaniu i zmienionej okładce, by zainteresować historią kolejne młode pokolenie. Jeszcze w zeszłym roku pojawiło się sześć tytułów: To okropne średniowiecze, Ci okrutni Wikingowie, Ci wredni Rzymianie, Ci paskudni Aztekowie, Ci niewiarygodni Inkowie, Ci rewelacyjni Grecy, a później kolejne cztery: Krwawi władcy i wredne królowe, Ci odjazdowi jaskiniowcy, Ci okrutni Rzymianie oraz Groźni rycerze w ponurych zamczyskach. Mając w pamięci, jak wiele tomów liczyła ta seria, możemy niebawem spodziewać się wznowień kolejnych części.
Co w tych książkach jest atrakcyjnego? Poza wspomnianą już dawką wiedzy, która wykracza poza zakres podstawy programowej lekcji historii, a jej znajomością można zakłopotać niejednego belfra, jest oczywiście forma podania. Książki liczą około 120 stron, więc nie odstraszają młodych czytelników objętością. Ponadto karty nie są gęsto zadrukowane tekstem, gdyż mniej więcej połowę powierzchni zajmują zabawne rysunki i paski komiksowe. Te często sarkastycznie ilustrują alternatywną historię lub dodają pikanterii tej autentycznej. To nie wszystko! Książki aktywizują czytelnika poprzez zagadki i quizy, które pobudzają wyobraźnię, sprawdzają wiedzę szkolną (lub wyniesioną z lektury) lub zachęcają do sprawdzenia znajomości tematu u nauczyciela. Czasami pojawią się jeszcze zadania eksperymentalne – należy je jednak traktować z przymrużeniem oka, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy jakiś nastolatek rzeczywiście zacznie kopać ziemię w ogródku, by przekonać się, jak smakuje ziemia albo jak duszno jest pod nią.
Co spodoba się młodym czytelnikom, lecz niekoniecznie dorosłym?
Z perspektywy czasu pewne żarciki przestają bawić i humor nie przypadnie do gustu dorosłemu czytelnikowi (choć nie jest to regułą). Tym, co jednak może budzić największe zastrzeżenia, jest ciągłe podważanie autorytetu nauczyciela i systemu edukacji. Rozumiem ten chwyt jako próbę „zakumplowania się" z młodym odbiorcą – nic bardziej nie łączy, niż narzekanie na szkołę. Częstotliwość stosowania tego typu zabiegów jednak w książce wydała mi się za duża – jakby autor za wszelką cenę próbował budować swoją pozycję guru kosztem mniejszego szacunku dla nauczycieli czy nawet rodziców. Chyba że ci ostatni są fundatorami kolejnych egzemplarzy i podbierają książki dziecku, by samemu poszerzyć znajomość historii. W oczach młodego czytelnika zyskają wówczas z pewnością uznanie.
I może to właśnie właściwy sposób korzystania ze Strrrasznej historii? Czytanie tej książki razem z dzieckiem lub równolegle do niego, a potem wspólna dyskusja albo sprawdzanie wzajemnie, ile z lektury się wyniosło? Z pewnością warto zebrać się na odwagę i poznać Strrraszną historię! Niezależnie od wieku.
Dodany: 2019-06-02 18:23:23
Historia nie musi być okropna, ale musi być prawdziwa.
Dodany: 2019-06-02 11:01:24
Pewnie, że nie. Od dziecka zaczytywałam się w książkach historycznych, historia to tyle niesamowitych zdarzeń i ludzkich charakterów, że dziwne, że kogoś może nudzić. Ale że jednak niektórych nudzi, to dobrze, że istnieją takie książeczki.
Dodany: 2019-06-01 09:58:21
Historia wcale nie jest nudna!
Dodany: 2019-06-01 09:41:25
W szkolnej bibliotece mieliśmy sporo tomów- przeczytałam wszystkie i byłam nimi zachwycona. Pamiętam, że była też książka z tej serii o szyfrach, bardzo ciekawy temat.
Od jakiegoś czasu próbowałam sobie przypomnieć tytuły, bo mam 10-letniego siostrzeńca i myślę, że jemu też by się te książki spodobały. Dzięki za przypomnienie :)
Dodany: 2019-05-31 18:14:06
Podoba mi sie ta seria. Mam Greków.
Dodany: 2019-05-31 17:47:11
Moim zdaniem wszystkie nieszablonowe, nietuzinkowe propozycje to dobra droga do zainteresowania historią, która wcale nie musi być nudna, sucha i bez wyrazu.
Dodany: 2019-05-31 17:39:18
Książki Wojciecha Drewniaka z kanału "Historia bez cenzury" również pokazują naszą historię z innej, ciekawszej strony. Polecam.
Dodany: 2019-05-31 14:23:33
Ja też za kilka lat pewnie będe zainteresowana.... narazie mam wolne od takiej literatury....
Dodany: 2019-05-31 13:49:59
Za kilka lat będę zainteresowana tematem ;)