Brak konsensusu. Co dalej z jednolitą ceną książki?

Data: 2023-03-13 15:12:18 Autor: paulinakaluza
udostępnij Tweet

Ten temat rozgrzewa dyskusje wśród czytelników od wielu, wielu lat. Jedni nazywają go powrotem komuny i gospodarki centralnie planowanej, inni – jedyną szansą na uratowanie małych, niezależnych księgarń i niszowych wydawnictw. Projekt ustawy o ochronie rynku książki na pewnym etapie sprowadzony został do jednego tylko zapisu – do kwestii jednolitej ceny książki, a więc zamrożenia cen książek na poziomie okładkowym na 12 miesięcy od daty premiery, jednak regulować miał dużo więcej kwestii ważnych dla wydawców, pisarzy, księgarzy i czytelników. Czy dyskusja o stałej cenie książki jest już całkowicie martwa? Co dalej z ustawą? Postanowiliśmy przyjrzeć się tej sprawie. 

fot. Pixabay.com

Ustawa o ochronie rynku książki miała być jedną z najistotniejszych kwestii dla środowiska wydawniczego oraz księgarskiego. Każdy pisarz, księgarz oraz wydawca o niej słyszał, każdy ma na jej temat określone zdanie – bo też jej zapisy dotyczą każdego, kto zawodowo związany jest z książkami.

Krótka historia stałej ceny książki

Pierwszy raz o tym pomyśle zrobiło się głośno w roku 2013. To właśnie wówczas, po wieloletnich obserwacjach i analizach polskiego rynku książki, Polska Izba Książki podjęła decyzję o rozpoczęciu prac nad ustawą. Po przeanalizowaniu, jak ujednolicona cena nowości wydawniczych wpłynęła na rozwój branży wydawniczej i czytelnictwa we Francji oraz w Niemczech, przedstawiciele PIK nie mieli wątpliwości, że polskiemu rynkowi właśnie taki projekt jest potrzebny.

Pierwsza wersja projektu została przedłożona w drugiej połowie 2014 roku uprawnionym organom administracji państwowej oraz sejmowym i senackim komisjom kultury. Zainteresowanie projektem szybko wyraziło Polskie Stronnictwo Ludowe. W efekcie już niecały rok później, w 2015 roku, Klub Parlamentarny PSL wniósł do laski marszałkowskiej „Projekt ustawy o książce”. Członkowie PSL uzasadnili swoją decyzję, podkreślając, że uregulowanie rynku książki będzie miało pozytywny wpływ między innymi na rozwój czytelnictwa w ośrodkach miejskich oraz wsiach. Nie wszyscy jednak byli podobnego zdania.

Stała cena książki dzieli zamiast łączyć

Po udostępnieniu projektu ustawy pojawiły się liczne protesty czytelników, autorów, a z czasem także wydawców, którzy nie podzielali entuzjazmu wobec pomysłu zamrożenia na rok cen książek. Głosy krytyczne dominowały w mediach społecznościowych, przez kilka dni dyskusja toczyła się w sposób bardzo żywy w popularnym serwisie Wykop.pl Dyskutanci nie pozostawiali na projekcie Polskiej Izby Książki suchej nitki, podkreślając, że z podobnych rozwiązań prawnych wycofało się wiele państw zachodnich.

Mimo żywej krytyki nad ustawą jednak wciąż pracowano. W wyniku wielu dyskusji pojawiła się kolejna wersja projektu, pochodząca z 20 lutego 2017 roku. Co więcej, doszło także do dwóch spotkań środowiska książki z Piotrem Glińskim, Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który przeprowadził nieformalne konsultacje środowiskowe dotyczące projektu. Ministerstwo otrzymało około sto pięćdziesiąt opinii, w tym ponad sto trzydzieści stanowisk popierających postulaty projektu, lecz mimo to podjęto decyzję o nieuchwalaniu ustawy.

– Brak jednoznacznego poparcia dla ustawy przez kierownictwa ministerstwa kultury wielu kadencji – przy pełnym zrozumieniu zasadności takiego rozwiązania – wynikał z obawy przed głosami sprzeciwu w mediach społecznościowych, które żywo reagowały na hasła przeciwników ustawy. Ich hasłem była teza, że w wyniku regulacji książki będą droższe – komentuje całą sytuację Prezes Polskiej Izby Książki, Sonia Draga. – Prawdą jest, że na rynkach z regulacją ceny czytelnicy przez pewien czas nie mogą kupić nowej publikacji po obniżonej cenie. Ok, ale są przeceny na starsze tytuły. Jednocześnie w tych krajach średnio wzrost cen na książki jest niższy niż na rynkach bez regulacji. Dlaczego nowa książka ma być sprzedawana od razu z 30% rabatem, jeśli to powoduje wojny cenowe, niskie honoraria dla autorów, tłumaczy i zbyt niskie przychody dla wydawców? To hamuje rozwój rynku książki.

Było jednak grono przedsiębiorców działających na rynku wydawniczym, którzy uważali, że prawdziwym hamulcem dla rozwoju tej branży może być uchwalenie ustawy. W 2021 roku wystosowano list protestacyjny do MKiDN. Podpisali się pod nim między innymi przedstawiciele Wydawnictwa Skarpa Warszawska, Grupy Wydawniczej Publicat S.A., Wydawnictwa Nasza Księgarnia, Media Rodzina, Wydawnictwa Literackiego, Wydawnictw SBM, Czu Czu, Mamania, Sine Qua Non, Poznańskiego, Książkowe Klimaty. Do protestu przyłączyli się również niektórzy hurtownicy i detaliści: Ateneum, Glosel (właściciel księgarni TaniaKsiazka.pl), Bonito.pl, Tami (Czytam.pl), KFI Tantis.

Mimo niezwykle demotywującej decyzji Ministerstwa i głosów krytycznych ze strony wielu branżowych podmiotów, Polska Izba Książki postanowiła dalej organizować dyskusje środowiskowe, aby ustalić aktualizację zapisów projektu ustawy. Efektem było przedłożenie podmiotom branży do konsultacji zmienionego projektu regulacji rynku w 2019 roku. Przy wsparciu Kancelarii LSW, mecenasa Krzysztofa Ślusarka oraz mecenas Agnieszki Kądzieli-Piaseckiej opracowano aktualizację tekstu ustawy, nadając jej tytuł „Ustawa o ochronie rynku książki”. W okresie od 19 kwietnia do 18 maja 2021 roku Izba prowadziła konsultacje branżowe. Następnie 28 września 2021 roku odbyła się debata środowiska książki, podczas której przedstawiono wyniki konsultacji – łącznie czterdzieści jeden uwag ze strony przedstawicieli rynku książki. Po ich przestudiowaniu powstała najnowsza wersja ustawy, jaką można znaleźć na oficjalnej stronie Polskiej Izby Książki. Przyjrzyjmy się bliżej temu projektowi.

Ustawa o ochronie rynku książki – podstawowe założenia

Podstawowe założenia najnowszego projektu ustawy nie różnią się od pierwotnych w sposób znaczący. Jednolita cena książki miałaby obowiązywać od pierwszego dnia wprowadzenia książki do obrotu na terytorium Rzeczpospolitej Polski przez okres sześciu pełnych miesięcy kalendarzowych. Cenę obowiązującą we wszystkich punktach z książkami miałby ustalać wydawca lub importer. Po wymaganym okresie, sprzedawcy będą mieli pełne prawo, aby ustalić ceny według swojego uznania. Ponadto, nowe przepisy będą także obejmowały obowiązek umieszczenia na książce oprócz ceny, także roku i miejsca wprowadzenia pozycji do obrotu.

W przypadku prowadzenia katalogu internetowego przez wydawcę bądź importera, wskazane informacje także będą musiały się w niniejszym katalogu znaleźć. Z istotniejszych informacji, na pewno warto jeszcze wspomnieć o tym, że przed wprowadzeniem książki do obrotu dane o niej musiałyby zostać przekazane Bibliotece Narodowej wraz z informacją o tytule publikacji, autorach oraz danymi wydawcy lub importera w celu wpisu do rejestru książek.

Przepisy ustawy nie miałyby zastosowania do książek wydanych na zamówienie w łącznym nakładzie nieprzekraczającym stu egzemplarzy; książek w wydaniu bibliofilskim, charakteryzującym się wysoką jakością wydania, o przeznaczeniu kolekcjonerskim i wydanych w numerowanym nakładzie nieprzekraczającym pięciuset egzemplarzy czy artystycznych, których wydanie wymagało wykorzystania metod rękodzielniczych.

Rabat, na jaki sprzedawca w ciągu sześciu miesięcy może sobie pozwolić to maksymalnie pięć procent. Ustawa przewiduje także upust w wysokości nawet dwudziestu procent, ale wyłącznie w przypadku kupna literatury przez instytucje kultury, uczelnie, placówki objęte systemem oświaty, instytuty badawcze, a także instytuty naukowe Polskiej Akademii Nauk. Z kolei na udzielenie obniżki w wysokości do piętnastu procent mogą sobie pozwolić sprzedawcy w czasie trwających nie dłużej niż cztery dni targów książki.

Podmioty nie przestrzegające powyższych zapisów mogłyby zostać obciążone karą grzywny.

W dokumencie podsumowującym działania Polskiej Izby Książki w 2022 roku nie ma żadnej informacji na temat kontynowania prac nad ustawą. Czy jednak projekt utkwił w martwym punkcie?

Co dalej z ustawą o ochronie rynku książki?

Postanowiliśmy zapytać o to Prezes Polskiej Izby Książki Sonię Dragę. Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy:

– Po intensywnych konsultacjach społecznych w latach 2020 i 2021 Rada Polskiej Izby Książki zdecydowała o zawieszeniu prac – wyjaśnia Sonia Draga. – Projektom ustawy z lat 2020 i 2021 zarzucano głównie brak postanowień w zakresie regulacji marż poszczególnych podmiotów w łańcuchu dystrybucji i rabatów. W tej sprawie PIK bazuje na jednoznacznych opiniach prawników i wytycznych UOKiK, że marże i rabaty muszą pozostać poza regulacją ustawową. […] Wyniki dyskusji branżowych jak i sondażu wśród członków Izby (<>) nie dały kierownictwu Izby jednoznacznego poparcia dla dalszych prac nad ustawą. Na posiedzeniu Rady w styczniu 2022 roku rozstrzygnięto o wstrzymaniu prac nad ustawą.

W tym miejscu warto wyjaśnić, że krytycy ustawy zwracają uwagę na fakt, że – ich zdaniem – źródłem największych problemów na rynku nie jest rabat udzielany czytelnikom, ale zbyt wysokie marże dystrybutorów czy hurtowników oraz ich zbyt silna pozycja na rynku. Marże potrafią tu sięgać nawet 50-60%. To dzięki temu największe podmioty na rynku mogą sobie pozwolić na to, by sprzedawać nowości wydawnicze na starcie z 25-30% rabatem, gdy tymczasem małe, niezależne księgarnie nie mają szans na to, by z nimi konkurować. Według Polskiej Izby Książki marże te nie mogą być w żaden sposób regulowane, gdyż mogłoby to nosić znamiona zmowy cenowej. Trzeba zarazem podkreślić, że w PIK zrzeszeni są również dystrybutorzy czy hurtownicy, w których interesy wszelkie regulacje dotyczące marż mogłyby godzić.

Wydaje się więc, że nie ma powrotu do kwestii ustawy o ochronie rynku książki.

– To nie oznacza, że temat konieczności naprawy rynku książki - jego optymalizacji, ochrony np. stacjonarnych, niezależnych księgarń, zahamowania wojen cenowych - całkiem znika z agendy PIK-u. Będzie podtrzymywany w przestrzeni publicznej poprzez cykliczne artykuły, posty, wypowiedzi, dyskusje branżowe czy też na spotkaniach z administracją państwową. Jeśli sytuacja się zmieni i środowisko książki poprze projekt, wtedy prace mogą zostać wznowione – podkreśla Sonia Draga.

Prezes PIK podzieliła się z nami także informacją, że gdyby w przyszłości powrócił temat ustawy o ochronie rynku książki, z pewnością zostałaby zorganizowana debata, aby środowisko księgarskie mogło wypowiedzieć się w kwestii kolejnych zmian. – Jako Polska Izba Książki reprezentujemy interesy naszych członków, zatem dopóki nie będzie woli jej większości, nie będziemy procedować z projektem – dodała.

Ustawa o ochronie rynku książki – protesty czytelników i wydawców

Czy stanowisko podmiotów sceptycznych wobec uchwalenia nowego prawa po upływie dwóch lat jakkolwiek się zmieniło? Czy istnieje grunt, by do prac nad ustawą o ochronie rynku książki powrócić w najbliższym czasie? By to sprawdzić, skontaktowaliśmy się z Markiem Dobrowolskim, Dyrektorem Wydawnictwa Nasza Księgarnia, który był jednym z pomysłodawców listu otwartego i jedną z osób odpowiedzialnych za przyjmowanie nowych podpisów przeciwko przepisom potencjalnego nowego prawa.

– Pomysłodawców listy protestacyjnego było kilkoro, z różnych wydawnictw. Zobowiązałem się do nawiązania kontraktu z jak największą liczbą osób z szeroko pojętego środowiska, tak, żebyśmy się <> i dali jasny sygnał PIKowi, że pomysł na Ustawę nie jest głosem całego rynku wydawniczego i tym bardziej czytelniczego – powiedział Marek Dobrowolski.

List został opublikowany w kwietniu 2021 roku, natomiast ostatnia zaktualizowana lista z podpisami została udostępniona z datą 18 maja 2021 roku. Czy od tamtego czasu pojawiło się więcej podpisów?

– Od czasu, kiedy okazało się, że PIK, pod wpływem sprzeciwu dużej części środowiska wycofuje się z bieżących ówcześnie prac nad Ustawą, zaprzestaliśmy aktualizować wspomnianą listę z podpisami – wyjaśnia Marek Dobrowolski. – Uznaliśmy, że pozostajemy w kontakcie z najbardziej aktywnymi w gronie osobami sprzeciwiającymi się Ustawie, ale mechanizmy aktywnych, zorganizowanych protestów zawieszamy. Obecnie nie kontaktujemy się z PIKiem odnośnie pomysłów związanych z Ustawą. Nie spotykamy się, nie dyskutujemy. Dochodzą do nas oczywiście głosy, że Prezes PIK nie odpuszcza, że mimo wszystko pracuje nad tematem ze swoim zespołem i na horyzoncie mogą pojawić się kolejne wersje Ustawy – wyjaśnia Dyrektor Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Zadeklarował także, że gdyby Polska Izba Książki chciała wrócić do prac nad projektem ustawy, Platforma Dystrybucyjna Wydawnictw na pewno nie pozostanie na to obojętna.

– Podejmiemy takie działania [wyrażające sprzeciw wobec ustawy – wyjaśnienie red.] w momencie, kiedy dojdą nas sprawdzone informacje, potwierdzające, że przygotowywane są kolejne projekty Ustawy ograniczającej swobodę handlu książką. Kiedy w przestrzeni publicznej pojawią się ponownie propozycje rozmów i dyskusji na ten temat i możliwości wyrażania naszej opinii. Bo nie wyobrażam sobie, że PIK nagle, po kryjomu zacznie procedować ustawowo jakieś rozwiązania, które mają służyć jedynie wybranym, zrzeszonym w PIK podmiotom.

Rynek książki bez ustawy – stan obecny

Prawo zawsze zmienia się z konkretnych powodów. Przyczyny, dla których podjęto prace nad ustawą o ochronie rynku książki, to między innymi zwalczanie nieuczciwej konkurencji między księgarzami a dużymi podmiotami handlowymi, próba stworzenia bardziej zróżnicowanej oferty wydawniczej, zwiększenie liczby księgarń, zapewnienie stabilnego i przewidywalnego dochodu autorom, a także promocja nowych twórców.

Polska Izba Książki wskazała również potencjalne zagrożenia w razie, gdyby ustawa nie została ostatecznie uchwalona. Przede wszystkim miało dojść do zdominowania rynku e-commerce przez globalnych przedsiębiorców. Widać tu było obawę przedstawicieli branży przed wejściem do Polski platformy Amazon, która w wielu krajach błyskawicznie zajęła dominującą pozycję na rynku księgarskim. Do podobnej sytuacji w Polsce, na szczęście, nie doszło, faktem jest natomiast wciąż malejąca liczba stacjonarnych księgarń. Czy gdyby uchwalono ustawę, ich sytuacja byłaby lepsza lub bardziej stabilna?

– Musimy rozumieć, że zrównoważony rozwój rynków książki w rozwiniętych krajach Zachodu, który jest dla nas wzorem, to efekt setek lat rozwoju wolnego rynku – mówi Sonia Draga. – Wśród graczy dojrzałych rynków panuje konsensus, że walka konkurencyjna nie może prowadzić do zniszczeń na rynku i do hamowania jego rozwoju. Że sytuacje win-win gwarantują wszystkim długofalowo lepszy rozwój niż działania prowadzące do dysfunkcji, ograniczenia różnorodności i zrównoważonego rozwoju całego rynku. Tort, który mógłby być wielokrotnie większy i dawać każdemu z graczy przyzwoity, dobry kawałek, zamiast rosnąć, karłowacieje. Win-win to rozwiązanie pozytywne także dla tych, którzy z pozycji siły mogliby w danej chwili cisnąć do upadłego partnerów handlowych czy też konkurentów. Miejmy nadzieję, że graczom na polskim rynku książki nie będzie potrzeba stu lat, by dojrzeć do umiejętności konsensusu.

W chwili obecnej porozumienie panuje na poziomie zrozumienia znaczenia książki w życiu społecznym. W dokumencie stanowiącym uzasadnienie do ustawy z 2021 roku możemy znaleźć argumenty w obronie jej zapisów, mówiące, że książkę jako dobro kultury należy chronić, gdyż ma ogromny wpływ na rozwój każdego człowieka. Trudno się z tym nie zgodzić. Literatura oddziałuje na ludzką pamięć, koncentrację i kreatywność. Ponadto książki dostarczają wiedzę o świecie i ludziach, kształtują hierarchię wartości, a także są wspaniałą rozrywką. Zapewnienie możliwie szerokiego dostępu do książek jest ideą jak najbardziej słuszną. Czy jednak celowi temu mogłoby służyć zamrożenie ich cen na poziomie okładkowym na 6 lub 12 miesięcy? Na to pytanie i czytelnicy, i wydawcy, i księgarze muszą już odpowiedzieć samodzielnie.

Paulina Kałuża

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje