Polskie księgarnie kameralne pod lupą
Data: 2023-06-12 13:01:35Dla wielu Polaków – zwłaszcza tych kupujących książki jedynie okazjonalnie – nazwy największych sieci księgarskich z placówkami mieszczącymi się w niemal każdym centrum handlowym stały się synonimami słowa „księgarnia”. Jednak wierni książkoholicy, którzy nie wyobrażają sobie stolika nocnego bez kilkuset papierowych stronic w twardej lub miękkiej oprawie, doskonale się orientują, jak wiele klimatycznych miejsc z książkami mieści się między uliczkami ich miast i miasteczek. Czy księgarnie niesieciowe, niewielkie, kameralne, mają jeszcze prawo bytu? I jak radzą sobie w dzisiejszych czasach?
fot. Patryk Obarski, Granice.pl
Co księgarnie niszowe mają do zaoferowania?
Łódzka księgarnia Do Dzieła powstała w lipcu 2020 roku, aby pobudzić literackie życie miasta. Zważywszy na to, że panował wówczas wirus Covid-19, utrzymanie przedsięwzięcia było nie lada wyzwaniem. Do Dzieła prowadzi grupę Zaczyn skierowaną do kobiet w różnym wieku oraz osób niebinarnych. Członkowie i sympatycy grupy widują się raz w miesiącu, aby wspólnie porozmawiać o tekstach, sposobach pisania, a także różnych aspektach twórczości. Księgarnia prowadzi także „Dzielny klub książki” oraz „Życie na poczytaniu” – inicjatywy idealne dla osób kochających rozmawiać, dyskutować i słuchać rozważań innych osób na temat wartościowej literatury.
Księgarnie tętniące życiem
– Stałe punkty naszego księgarnianego programu cieszą się dużą popularnością. „Zaczyn” to dziewczyńska grupa twórcza prowadzona przez Annę Ciarkowską, podczas której dziewczyny pracują nad swoimi tekstami i nawzajem je komentują. „Dzielny klub książki” i „Życie na poczytaniu” – autorskie warsztaty Grzegorza Jankowicza – koncentrują się na dyskusji nad wybranym tytułem. […] Po przerwie wracamy też z „Pubquizami bez pubu” – bardzo lubianymi potyczkami literackimi – powiedziała założycielka księgarni Do Dzieła, Paulina Frankiewicz. Jak widać księgarnia kameralna to nie ciasne miejsce, wypełnione pozycjami literackimi, które niekoniecznie przewijają się co chwilę w mediach społecznościowych czy znajdują się w sieci na półce TOP10. To miejsce, gdzie osoba chcąca podzielić się swoją pasją i przekazać swoją fascynację dziełami literatury, będzie mogła to uczynić wśród ludzi, którzy przybyli w identycznym celu.
Księgarnie niezależne to nie tylko punkty sprzedaży książek, ale także miejsce spotkań, łączące pisarzy i czytelników o podobnych zainteresowaniach.
Księgarnia Atena z Kamiennej Góry przed laty organizowała chyba największe i najgłośniejsze obchody Światowego Dnia Książki w naszym kraju, połączone z licznymi spotkaniami autorskimi, debatami literackimi czy happeningami w przestrzeni miejskiej. Z uwagi na brak płynności finansowej właściciele księgarni na obecny moment nie mogą pozwolić sobie na własne inicjatywy, postanowili wspierać cudze najlepiej, jak potrafią. Angażują się w zbiórki używanych książek, ogłaszają małe konkursy, a także zapraszają dzieci z przedszkoli bądź szkół, które mogą podczas tych spotkań zobaczyć, jak wygląda praca w księgarni czy poznać wiele ciekawostek ze świata literatury.
Niezależnym księgarniom pilnie potrzebna jest reanimacja. Tymczasem jednak to księgarnia Atena zbiera książki dla jednego z okolicznych szpitali, fot. https://www.facebook.com/profile.php?id=100064445269513
Ołtarzyki dla autorów
Księgarnię Atena prowadzi Rafał Czerniga wraz ze swoją mamą, właścicielką tego miejsca, Krystyną Czernigą.
Jedną z podejmowanych przez Atenę inicjatyw, które wciąż odbijają się szerokim echem w sieci, są „Laurki urodzinowe ulubionych pisarek i pisarzy”. W wybranym miejscu, najczęściej na stoliku w księgarni, ustawiane są książki solenizanta bądź solenizantki wraz z kartką urodzinową z życzeniami. Tak przygotowana laurka zostaje sfotografowana, a zdjęcie – opublikowane na Facebooku z oznaczeniem autorki, której dotyczy.
– Laurki, które jedna z pań pisarek nazwała „ołtarzykami dla autorów”, to wyłączna inicjatywa Mamy. Ona pilnuje dat i robienia zdjęć. Zaczęło się od tego, że osobiście poznaliśmy kilkadziesiąt osób piszących książki i pierwsze laurki były dla nich, ale szybko przerodziło się to w szerszą akcję dla wszystkich polskich autorów i autorek. Dodatkowo czujni klienci mogą w dniu urodzin autora prosić o dodatkowe rabaty na jego książki – opowiada Rafał Czerniga.
Krakowska księgarnia na medal
De Revolutionibus Books z Krakowa to miejsce przyjazne dla studentów i wykładowców nie tylko w wolnym czasie, ale i w trakcie zajęć. Zdarza się, że próg księgarni przekraczają niewielkie grupy studentów, którzy wdychając zapach papieru, a także popijając ciepłą herbatę bądź zdrowe smoothie, wsłuchują się w słowa wykładowców. Integralną częścią tego miejsca jest właśnie część kawiarniana, gdzie można skosztować kawy, soków, a także ciast, tart, kanapek czy croissantów.
Program spotkań autorskich i starannie wyselekcjonowana oferta – to największe atuty księgarń niezależnych.
– Mamy bardzo dopracowaną ofertę spotkań autorskich, dokładnie dostosowaną do naszych czytelników i czytelniczek. To zdecydowanie nasza przewaga jako księgarni. Zależy nam, aby wydarzenia kulturalne, które się u nas odbywają, miały tematykę, która zaciekawi odbiorców. Staramy się współpracować z mniejszymi wydawnictwami, które nie mają szansy na należytą promocję w dużych punktach sprzedaży typu Empik – mówi właścicielka księgarni De Revolutionibus Books, Milena Gumienny.
Czym jeszcze przyciąga do siebie czytelników i czytelniczki krakowska księgarnia kameralna?
– „Krakowskie Księgarnie na medal” to projekt, do którego przystępujemy co roku i nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić. Akcja jest niezwykle atrakcyjna, ponieważ każda księgarnia może opracowywać własny program. Projekt odbywa się dzięki środkom od Ministerstwa Kultury oraz Miasta Kraków. Dzięki temu, że utworzyła się komitywa księgarniana w Krakowie, możemy wspólnie działać na szerokim polu. Myślę, że klienci czekają na różnego rodzaju atrakcje, a ta inicjatywa zdecydowanie to umożliwia – dodaje Milena Gumienny.
Projekt „Krakowskie Księgarnie na medal” po raz pierwszy został zrealizowany w 2016 roku, a jego zasadniczym celem jest promocja autorów i niezależnych księgarń jako żywych ośrodków kultury. W ramach projektu odbywają się spotkania autorskie, debaty i warsztaty, podczas których toczą się intensywne rozmowy o prozie, poezji, literaturze faktu, nauce, jak i sztuce.
fot. https://www.facebook.com/derevolutionibus/photos
Sprzedaż książek w czasie kryzysu. Czy księgarnie mogą liczyć na dofinansowanie?
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć nie tylko podczas dokonywania zakupów produktów spożywczych czy tankowania samochodu, ale także kupna książek. Wzrost cen dotyka nas wszystkich – także właścicieli księgarń. Jeśli do tego dołożymy do tego konsekwencje pandemii oraz brak pomocy ze strony państwa, zauważymy poważne problemy, których nie widać na pierwszy rzut oka.
Ograniczenie ilości pracowników, dokładanie do biznesu i wyczekiwanie na z miesiąca na miesiąc coraz rzadsze otwieranie drzwi stało się codziennością bardzo wielu księgarń w Polsce.
– Prowadzenie księgarni to wspaniała i satysfakcjonująca, ale równocześnie trudna i mało intratna dochodowo praca. Mając świadomość, że kupowanie książek w cenie okładkowej jest przywilejem, na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić, podkreślę rolę systemowych rozstrzygnięć, które pomogą uporządkować chaos polskiego rynku książki – wyjaśnia Paulina Frankiewicz.
Certyfikat dla małych księgarni
W czasach, kiedy trzeba liczyć się z każdym wydatkiem, czytelnicy zaczynają coraz częściej sięgać po oferty promocyjne sklepów internetowych czy kupują książki z drugiej ręki. W takiej sytuacji księgarniom pilnie potrzebna stała się dodatkowa pomoc finansowa. Tę uzyskać można dzięki „Certyfikatowi dla małych księgarni”. Księgarnia Do Dzieła jest jedną z beneficjentek tego programu Instytutu Książki. Celem „Certyfikatu” jest wsparcie małych, niesieciowych księgarń. Co więcej, program powstał także z myślą o wzmocnieniu roli księgarń kameralnych jako placówek prężnie promujących czytelnictwo oraz twórców kultury dla ich lokalnej społeczności.
fot. https://www.facebook.com/ksiegarniadodziela/
– Środki uzyskane w ramach Certyfikatu, oczywiście, pomagają, choć uważam, że księgarnie kameralne zasługują i potrzebują stałego systemowego wsparcia – ministerstwa, samorządu i wreszcie rządu. […] Środki z Certyfikatu przeznaczamy na utrzymanie lokalu, promocję księgarni oraz organizację spotkań autorskich” – dodała założycielka księgarni Do Dzieła.
Wprowadzenie darmowych podręczników drastycznie pogorszyło sytuację finansową polskich księgarń.
Rafał Czerniga podkreśla, że przez wiele lat główny dochód księgarni Atena pochodził ze sprzedaży podręczników szkolnych. Gdy w 2014 roku wprowadzono darmowe podręczniki dla uczniów pierwszych klas szkół podstawowych, sytuacja finansowa placówki wyraźnie się pogorszyła. Rozszerzenie programu darmowych podręczników na wszystkich uczniów szkół podstawowych, a w 2017 roku również na gimnazjalistów, a także przywyknięcie klientów do kupowania książek przez internet w wyniku pandemii sprawiło, że prowadzenie księgarni stało się zupełnie nierentowne.
– Moja Mama za dwa lata będzie miała równe pięćdziesiąt lat pracy w księgarni. […] Przez ostatnie lata straciła na utrzymanie księgarni wszystkie oszczędności. Pracuje za darmo i jeszcze praktycznie co miesiąc część emerytury przelewa na konto księgarni. W grudniu, wiedziony nadzieją, że coś się zmienia, zrezygnowałem z etatu i zostałem wspólnikiem w księgarni. Nie pobieram jednak wynagrodzenia, a z racji, że skorzystałem ze zwolnienia z ZUS-u, nie zbieram również na emeryturę. […] Z trzech pozostałych etatów, a w sezonie podręcznikowym czterech, zostało 1 i 3/4. Mimo tych wszystkich starań i szukania oszczędności, dalej nie jesteśmy w stanie utrzymać się bez pomocy i zmian w prawie – usłyszeliśmy od Rafała Czernigi.
Certyfikat dla małych księgarni to pomoc finansowa nie do przecenienia, jednak potrzebne jest większe, stałe wsparcie systemowe podobnych instytucji.
Księgarnia Atena, podobnie jak księgarnia Do Dzieła, również korzysta z „Certyfikatu dla małych księgarni”. Jak ta pomoc wpłynęła na jej funkcjonowanie? „Certyfikat był dla nas jak koło ratunkowe, rzucone w ostatniej chwili. Gdyby nie środki, które się z nim wiązały, pewnie już byśmy nie istnieli. Z dostępnych pieniędzy mogliśmy zakupić potrzebne od dawna sprzęty, bardzo dużo bawełnianych toreb oraz opasek odblaskowych dla bezpieczeństwa naszych klientów. Większość dotacji jednak zużyliśmy na pokrycie kosztów stałych. […] Jednak zdecydowanie wolelibyśmy <<wędkę>> niż <<rybę>>, czyli możliwość sprzedawania książek zamiast dotacji – wyjaśnia Rafał Czerniga.
Milena Gumienny z księgarni De Revolutionibus Books ma podobne doświadczenia. Księgarka przyznaje, że problem niskich marż nie znika, przez co coraz rzadziej może pozwolić sobie na obniżenie ceny produktów, a tego oczekują czytelnicy i czytelniczki. W efekcie wybierają oni księgarnie internetowe.
– Rynek książki bardzo się zawęża i obserwuję to od ponad dziesięciu lat. Nakłady książek są coraz niższe, a i my zamawiamy ich coraz mniej. Rynek książki robi się zdecydowanie bardziej wyspecjalizowany, ale potrzeba czytelnicza wciąż nie znika – opowiada Milena Gumienny. – W czasie pandemii książka była produktem pożądanym, my sprzedawaliśmy literaturę przez Internet, a także uczestniczyliśmy w programie „Książka na telefon”, dzięki któremu czytelnicy mieli dostęp do kontaktów obejmujących wszystkie księgarnie w Polsce. Każdy mógł bez problemu zadzwonić, zarezerwować czy zamówić wybraną przez siebie książkę. Obecnie posiadamy też klientów, którzy dziękują nam, że taka możliwość była, że byliśmy aktywni w czasie Covidu i teraz są naszymi stałymi klientami.
Milena Gumienny nie korzysta z „Certyfikatu dla małych księgarni”, jednak sięga czasem po dofinansowanie ze środków zewnętrznych. Nie jest to jednak pomoc regularna, a raczej związana z konkretną inicjatywą. Jeśli księgarnia weźmie udział w konkretnym projekcie czy konkursie, które przewidują dofinansowanie dla zaangażowanych, wtedy może na nie liczyć.
Jak promować księgarnie niezależne?
Jak zachęcić czytelników, by odwiedzali księgarnie kameralne? Przede wszystkim – organizując rozmaite akcje czy festiwale, które spotykają się z bardzo pozytywnym odbiorem w całym kraju. Do najistotniejszych wydarzeń dla środowiska księgarskiego należą Weekend Księgarń Kameralnych, odbywający się w ramach Światowego Dnia Książki, a także Festiwal Księgarń Kameralnych.
Pierwsza z wymienionych inicjatyw została stworzona przez aktywistkę i promotorkę kultury, prowadzącą między innymi inicjatywę Książki Kupuję Kameralnie – Annę Karczewską. Pierwsza edycja Weekendu odbyła się w 2016 roku w Warszawie, ale czas bardzo szybko pokazał, że pomysł spodobał się wielu innym księgarzom oraz antykwariuszom z całej Polski, co dla samej inicjatorki było ogromnym zaskoczeniem. Jak przyznała w rozmowie z nami, umocnienie marki Weekendu Księgarń Kameralnych musiało trochę trwać, a głównym celem przedsięwzięcia było dla wszystkich zaangażowanych księgarzy i antykwariuszy to, aby ludzie zaczęli zwracać uwagę, gdzie kupują książki i aby media zaczęły częściej wspominać o podobnych imprezach. Anna Karczewska podkreśla, że podczas organizacji pierwszych edycji zainteresowanie mediów było bardzo duże, dzięki czemu nawet osoby sięgające po książkę okazjonalnie mogły dowiedzieć się, gdzie mieszczą się księgarnie kameralne i dlaczego warto korzystać z ich oferty.
Szansą dla niezależnych księgarni jest organizowanie festiwali literackich, jednak wiąże się to z kosztami, na które placówki te nie mogą sobie pozwolić.
Pierwsza edycja Festiwalu Księgarń Kameralnych odbyła się 20 maja 2022 roku i trwała do końca czerwca. O jego cel postanowiliśmy zapytać Monikę Synoradzką, współwłaścicielkę Bookowskiego – jednej z księgarni współtworzących grupę księgarń kameralnych, która zainicjowała Festiwal.
– To była inicjatywa, która miała na celu przede wszystkim integrację środowiska księgarń kameralnych w Poznaniu, skupienie księgarzy i pokazanie, że warto działać razem. W ramach Festiwalu odbyło się kilka spotkań, które przyciągnęły do księgarń ludzi, ale nie same spotkania były głównym elementem tego projektu. […] Zależało nam, aby stworzyć mapę księgarń kameralnych, która pokazuje, że w Poznaniu jest mnóstwo fajnych miejsc z książkami. Myślę, że właśnie ta mapa wywołała większe poruszenie niż spotkania. Jest dostępna nie tylko na stronie internetowej, ale także w różnych punktach i kawiarniach – mówi Monika Synoradzka. Organizatorka wydarzenia nie ukrywa jednak, że podobne inicjatywy wiążą się z kosztami, a to nie poprawia sytuacji księgarń. Przygotowanie całego festiwalu oraz mapy księgarń nie byłoby możliwe bez dofinansowania ze strony Miasta Poznań. Niestety, uzyskanie wsparcia nie jest takie proste.
Chcielibyśmy, by takie były na co dzień kolejki po książki. Niestety, to kolejka po pączki z okazji Wielkiego Czwartku. fot. https://www.facebook.com/bookowscy/
Anna Karczewska podkreśla, że w tym roku nie ma możliwości, aby Weekend Księgarń Kameralnych mógł się odbyć ze względu na to, że cofnięte zostały środki, jakie organizatorzy otrzymywali z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Stało się tak dlatego, że „poziom organizacji eventu został źle oceniony”. To, zdaniem Anny Karczewskiej, absurd, gdyż ubiegłoroczny Weekend przeprowadzony został na naprawdę dużą skalę, a wcześniej, gdy przez kilka lat księgarka sama się nim zajmowała, z uzyskaniem dofinansowania nie było żadnego problemu. Pomysłodawczyni inicjatywy dodała również, że pojawiła się myśl, aby bez pomocy Ministerstwa zorganizować Weekend Księgarń Kameralnych. Niestety, aby to się udało, potrzebna byłaby osoba koordynująca zbiórki oraz zespół ludzi, który pomógłby w organizacji. To zaś wiąże się z kosztami, na które księgarnie kameralne nie mają środków.
Monika Synoradzka chciałaby, by Festiwal Księgarń Kameralnych nadal się odbywał, jednak w nieco innej formie niż dotychczas. Podkreśla też, że gdyby zgłosili się księgarze z innych miast Polski i chcieliby, aby wydarzenie wyszło poza ramy Poznania, chętnie podzieli się z nimi doświadczeniami, jakie zdobywała wraz z kolegami i koleżankami po fachu. – Uważam, że księgarze to fantastyczni ludzie i chciałabym, żeby prowadzone przez nich księgarnie kameralne nigdy nie zniknęły – deklaruje współwłaścicielka księgarni Bookowski.
Zalety księgarń kameralnych. Tego nie znajdziesz w sieciówkach
Na pytanie o możliwość zakupu książek w swoim mieście, z pewnością każdy przechodzień wskazałby przynajmniej jedną z księgarń sieciowych znajdujących się w galeriach handlowych. Jednak z pewnością znaleźliby się też miłośnicy literatury, którzy doceniają księgarnie kameralne. W czym są one lepsze niż „sieciówki”? Czym mogą wygrać chociażby z Empikiem?
– Oprócz wspomnianych wcześniej spotkań autorskich mamy też cykl spotkań filozoficznych oraz „Pod prąd!” – rozmowy z wydawczyniami i wydawcami prowadzącymi niszowe oficyny. Stwarzamy warunki do spotkania i wymiany myśli. Promujemy książki, w które wierzymy i o których warto mówić – stwierdziła Paulina Frankiewicz z księgarni Do Dzieła.
– Naszym atutem jest bardzo bogata oferta książek oraz możliwość szybkiego uzupełniania braków. Oferujemy książki tematyczne, a także propozycje wydawców, których nie ma w sieciówkach, a jeśli klient zapyta o książkę obecnie niedostępną, najczęściej sprowadzamy ją na drugi dzień. Odwiedza nas bardzo wielu turystów, niektórzy nie ukrywają, że przyjechali do Kamiennej Góry specjalnie dla Księgarni – wyjaśnia Rafał Czerniga.
Z kolei właścicielka krakowskiej księgarni De Revolutionibus Books powiedziała, że księgarnie kameralne mają specyficzny charakter, dzięki któremu czytelnicy mogą poczuć ich atmosferę i zatracić się w lekturach. Księgarnie sieciowe nie dadzą swoim odwiedzającym tego typu odczuć, ponieważ osadzone są głównie w wielkich galeriach handlowych, gdzie zamiast oddać się lekturze, człowiek skupia się na zakupowym pędzie.
Nie sprzedawcy, lecz księgarze
Według Anny Karczewskiej w księgarniach niszowych pracują nie sprzedawcy, lecz księgarze, czyli osoby, które doskonale wiedzą, jakie książki mają na półkach i niemal o każdej z nich są w stanie porozmawiać z klientem.
– Oczywiście to nie tak, że wszystkie książki przeczytali, bo to niemożliwe, ale na pewno nie pytają, kto napisał Potop – żartuje Anna Karczewska. Księgarze zaznajamiają się ze swoimi klientami i jeśli przychodzą oni do księgarni już kolejny raz, dobrze wiedzą, co im polecić.
– Możemy wejść, otworzyć książkę, przeczytać kilka stron i upewnić się, czy chcemy to kupić, a także znaleźć dla siebie perełki, o których nikt nie mówi. Księgarnie kameralne to miejsca, które wyszukują literaturę nieoczywistą. […] Głęboko wierzę w to, że ludzie kupujący w księgarniach kameralnych wymieniają się spostrzeżeniami, a nawet w tych księgarniach nawiązują przyjaźnie. Przede wszystkim mamy szansę na kontakt z drugim człowiekiem, co w tych czasach nie jest takie oczywiste – dodaje Anna Karczewska.
Monika Synoradzka z księgarni Bookowski zgodziła się ze swoją koleżanką po fachu w kwestii księgarzy, ich wiedzy na temat literatury oraz relacji z czytelnikami. Ale ma również inny pomysł na promocję prowadzonego przez siebie miejsca. Poznańska księgarnia stworzyła Klub Bookowskiego, w ramach którego można nabywać książki w subskrypcji. Pracownicy księgarni przeprowadzają krótki wywiad, na podstawie którego wybierają pozycje literackie w określonym budżecie i wysyłają pod wskazany adres w każdym miesiącu
– Księgarnie kameralne selekcjonują pojawiające się na rynku książki i wybierają to, co naprawdę wydaje im się dobre. […] Bycie w księgarni jest dla mnie rewelacyjną okazją, żeby poznać świetnych ludzi i przeprowadzić z nimi ciekawe rozmowy. To jest taki inny świat, do którego można wskoczyć i oderwać się od codzienności
– podsumowuje Monika Synoradzka.
Jak rozwiązać problemy rynku książki? Księgarze odpowiadają
Przedstawicielka księgarni Do Dzieła jako jeden z istotniejszych problemów wskazała słaby dochód księgarzy niszowych i uznała, że bez ustawy o jednolitej cenie książki funkcjonowanie księgarń stoi pod znakiem zapytania (jeżeli pojawi się nowy projekt, gdyż obecny nie jest zdaniem naszej rozmówczyni odpowiedni). Co więcej, dodała, że rola literatury powinna być zdecydowanie bardziej promowana w przestrzeni publicznej. – Czytanie uczy nas myśleć, empatyzować, zabierać głos. W polskiej rzeczywistości zdecydowanie nie docenia się pożytków płynących z literatury, nad czym bardzo ubolewam – stwierdziła Paulina Frankiewicz.
-> Co dalej z ustawą o stałej cenie książki? O tym pisaliśmy w naszym artykule!
Rafał Czerniga zwraca uwagę na to, że lokalne instytucje oczekują, że Atena będzie konkurować cenowo ze swoimi dostawcami, co jest po prostu niemożliwe.
– Obecnie w większości powiatów w Polsce nie ma już ani jednej księgarni. Gdyby biblioteki i inne instytucje musiały kupować książki lokalnie po cenach ustalonych przez wydawców, to w szybkim czasie mielibyśmy księgarnię w każdej gminie – zaznacza Rafał Czerniga. Księgarz podkreśla, że chaos oraz brak zasad dotyczących rynku podręczników jest kolejnym problemem, z którym musi się zmagać. Przez ingerencję nauczycieli ze szkół czy przedszkoli w kwestię miejsca i czasu zakupu podręczników dla dzieci, a także przez za późne udostępnianie listy książek przez szkoły księgarnia Atena ponosi duże straty. Bez strat nie pozostają także rodzice, bo książki szkolne kupowane we wrześniu czy październiku są zazwyczaj droższe niż w czerwcu i początku lipca.
fot. pixabay.com
Korupcja na rynku podręczników?
– Brak zasad odnośnie do rynku podręczników […] rodzi patologię i sytuacje korupcjogenne, do tego stopnia, że w pewnym momencie według ponoć oficjalnych wyliczeń, narzut korupcyjny na niektóre podręczniki wynosił już pięćdziesiąt procent – stwierdził Rafał Czerniga.
Co dalej z księgarniami kameralnymi?
Milena Gumienny również za największy problem uznaje brak jednolitej ceny książki. Według niej zdarza się, że właściciele księgarni ponoszą identyczne koszty, gdy chcą wprowadzić daną pozycję do oferty, co klient indywidualny kupujący w innym miejscu. Również wydawcy powinni mieć świadomość, że księgarnie są im potrzebne, ponieważ nie można ograniczać się jedynie do zakupów internetowych. Milena Gumienny podkreśla, że jeśli wydawcy nie będą dbali o to, aby książki były dostępne w dobrych cenach, pozwalających zarazem księgarniom się utrzymać, wtedy mogą stracić niektórych czytelników, nie każdy lubi przecież kupować przez Internet.
Zdaniem naszych rozmówców, bez ingerencji państwa księgarnie nie przetrwają.
Brak ujednolicenia ceny książki pojawił się także rozmowie z Anną Karczewską, która podkreśla, że obecnie zarówno wydawcy, jak i księgarze mają problemy finansowe spowodowane po pierwsze przyzwyczajeniem się ludzi do kupowania online, a po drugie inflacją.
– Bez regulacji rynku i ingerencji ze strony państwa nic tego nie będzie. Zostaną tylko antykwariaty i Internet. Potrzebujemy silnego partnera do rozmowy z Ministerstwem, żeby coś się zmieniło, ale na razie takiego nie mamy – wyjaśnia ze smutkiem Anna Karczewska.
Monika Synoradzka zauważa, że poważnym problemem jest brak promocji, a tej bardzo księgarniom potrzeba, ponieważ czasem zdarza się, że księgarnia funkcjonuje dziesięć lat i mało kto o jej istnieniu wie. Zdaniem naszej rozmówczyni księgarnie powinny mieć także preferencyjne warunki najmu lokali, aby były dla nich komfortowym miejscem pracy. Potrzebne są również granty, które można byłoby przeznaczyć na spotkania z autorami i inicjatywy wspierające działania kulturotwórcze, umożliwiające dotarcie do szerszej grupy odbiorców.
Propozycje przedstawione przez naszych rozmówców składają się na niemal gotowy program wyborczy, z którego mógłby skorzystać niejeden polityk przed zbliżającymi się wyborami. Czy jednak któryś z nich dostrzeże w księgarzach kameralnych potencjalny elektorat? To raczej wątpliwe, wspierać je więc póki co powinni przede wszystkim czytelnicy. Dlaczego? Bo – jak powiedział Mariusz Szczygieł podczas jednego z Weekendów Księgarń Kameralnych – nikt nie dba o czytelników i o klientów tak, jak księgarze z małych księgarń.