Powrót do świata Galów. Asteriks po latach

Data: 2013-12-01 15:13:45 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Przypomnijmy: 50 lat przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia jest podbita przez Rzymian. Cała? Nie. Jedna jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom i uprzykrza życie legionom rzymskim, stacjonującym w sąsiednich obozach. Albumy Rene Goscinnego i Alberta Uderzo opowiadały właśnie o przygodach mieszkańców tej osady. Wraz z nimi miłośnicy serii mieli okazję poznać ówczesną kulturę i wydarzenia oraz postaci historyczne. Mieli okazję odwiedzić najróżniejsze zakątki Europy, a raz nawet wybrać się w podróż zdecydowanie dłuższą - do Ameryki. Oczywiście, najbardziej udane były pierwsze albumy - te, które tworzył jako scenarzysta Goscinny - autor chociażby Mikołajka. Po jego śmierci scenariusze pisał dotychczasowy rysownik - Albert Uderzo. Stopniowo historie te stawały się coraz mniej zabawne, dowcip stępił się nieco i seria utraciła świeżość. Wreszcie - nastąpiła przerwa. Przerwa na długie lata, które dla miłośników cyklu musiały być bardzo puste.

 

Niszczenie legendy

Na początku muszę uczciwie zaznaczyć: na "starych Asteriksach" się wychowałem. To praktycznie jedyny komiks, jaki czytywałem jako dzieciak, a później i nastolatek. Trudno nie docenić tego, z jaką wprawą Rene Goscinny łączył wciągającą opowieść z popularyzacją wiedzy historycznej i ogromną dawką naprawdę inteligentnego poczucia humoru. I od lat wściekam się na twórców aktorskiej adaptacji filmowej, którzy miast podtrzymywać mit Asteriksa, jedynie komiksowe opowieści infantylizowali, niszcząc niemal wszystko, co było w nich udane.

Aktorski Asteriks to humor trzeciego albo i czwartego sortu. To plejada raczej przygłupawych bohaterów, którzy zachowują się po prostu idiotycznie. Cóż z tego, że w ich role wcielali się często aktorzy wybitni (którzy - nawiasem mówiąc - nie bardzo mieli co grać) lub celebrytów, mających przyciągnąć do kin wiernych fanów? W aktorskim Asteriksie niemal zupełnie porzucono przekazywanie informacji historycznych. Realia kompletnie się nie zgadzały, bohaterowie byli ludźmi na wskroś wspóczesnymi. Zabrakło łacińskich powiedzeń, a nawiązania do kultury poszczególnych krajów były zwyczajnie prymitywne.

 

piktGraficzne tradycje

Na szczęście nie muszą się o to martwić czytelnicy, którzy zdecydują się sięgnąć po nowego komiksowego Asteriksa - po album Asteriks u Piktów. Tak źle nie jest - zdecydowanie. Zacznijmy jednak od sprawy w przypadku komiksu nie najmniej ważnej - od strony wizualnej. Didier Conrad trzyma się wiernie konwencji zaproponowanej przez Alberta Uderzo - konwencji sprawdzonej i uwielbianej przez fanów. Nie ma drastycznych zmian. Ba, można by nawet postawić rysownikowi zarzut, że do serii od siebie nie wniósł praktycznie niczego nowego. Czy jednak to w przypadku cyklu tak popularnego zarzut zasadny? Czy miłośnicy serii mogliby zaakceptować zupełnie inną kreskę, sposób przedstawienia postaci czy scenerii?

Wyobraźnię rysownika pobudzić mogła przede wszystkim postać bohatera zupełnie nowego - Pikta (Szkota), który trafia do wioski walecznych Galów. To właśnie postać jego i sylwetki jego pobratymców, jak również szkockie pejzaże ukazać mógł Conrad "po swojemu". Tatuaże, charakterystyczne elementy strojów - wszystko to jest wizualnie atrakcyjne, ale jednocześnie spójne z koncepcją całości.

Conrad sprawnie odtwarza kreskę Uderzo. Doskonale znani bohaterowie pozostają tacy, jakimi ich pamiętamy - jedynie Długowieczniks nieco się postarzał. Ich wioska to nadal ta sama niewielka mieścina na wybrzeżu Galii. Ubierają się podobnie, mieszkają w tych samych budynkach - od pierwszych stron albumu musimy się tu poczuć "jak w domu".

 

Sprawdzony scenariusz

Tym razem Asteriks i Obeliks odnajdują na plaży zamrożonego w bryle lodu człowieka. To Mac Aronh - przedstawiciel jednego z plemion Pików. Został on zdradzony i po długiej tułaczce trafił do wioski naszych Galów. Jego romantyczna natura i interesująca powierzchowność zjednały mu serca większości żeńskiej części mieszkańców. Mężczyzn z czasem jego obecność coraz bardziej irytuje. Wiadomo, że misja odstawienia kłopotliwego gościa do ojczyzny powierzona zostanie Asteriksowi - najsprytniejszemu spośród Galów i jego przyjacielowi Obeliksowi, który jako dziecko wpadł do kociołka z magicznym napojem, co dało mu ogromną siłę.

Ferri podobnie jak rysownik zaangażowany do kontynuowania serii korzysta ze wzorców sprawdzonych. Niejednokrotnie już do wioski Galów przybywali goście. Czasami prosili o pomoc, czasami trzeba było ich eskortować na drugi koniec znanego wówczas świata, czasami eskapada głównych bohaterów następowała w wyniku innego zbiegu okoliczności. Zawsze ich zaradność bywała wystawiona na próbę i zawsze musieli wyjść z wszelkich kłopotów cało.

I tu schemat jest sprawdzony - zaburzenie spokojnego, codziennego rytmu, podróż i - wreszcie - triumfalny powrót (myślę, że nie zdradzam zbyt wiele, w końcu nikt nie spodziewa się chyba innego zakończenia). Pojawiają się ulubieni przeciwnicy Galów - piraci. Pojawiają się legiony rzymskie, które pragną wcielić krainę Szkotów do wielkiego imperium. Pojawia się Juliusz Cezar, choć pełni tu rolę bohatera epizodycznego.

 

Świeżość poczucia humoru 

Fabuła więc nie zaskakuje, Ferri jednak ożywia konwencję poczuciem humoru, które przywodzi na myśl to z najlepszych lat serii. Asteriks u Piktów najzwyczajniej w świecie bawi, a to podstawowy atut tej serii. Po drugie - mimo schematu i mimo pewnej przewidywalności, komiks wciąga. Zarówno starzy, jak i nowi bohaterowie są barwni, szybko się z nimi identyfikujemy, szybko zaczynamy im kibicować. Asteriks u Piktów to album pełen życia, album, po który z przyjemnością sięgną zarówno starsi, jak i młodsi czytelnicy.

Kolejny atut to fakt, że Ferii dba o wierność historycznym realiom i wydarzeniom. Szkockie plemiona są podzielone, nie ma tu nowoczesnych broni, traktowania rydwanów jak bolidów formuły pierwszej, formacji "żółwika" zamiast żółwia. Cezar nie zachowuje się jak skończony idiota, jest władcą - przechytrzonym przez Galów, ale jednak władcą potężnego imperium. Wracają łacińskie powiedzenia - odświeżone, w kontekstach i znaczeniach zgodnych z tradycją, a jednak zabawnych. Po raz kolejny trzeba powiedzieć: jest dobrze.

 

Udziwniona mitologia 

Oczywiście, nie jest idealnie. W starszych komiksach serii twórcy wykorzystywali prawdziwą mitologię Galów i Rzymian. W przypadku Asteriks u Piktów ci ostatni wyznają wiarę w bóstwa o imionach nieco abstrakcyjnych. Jest tu na przykład Bug - bóg robali i inne tego rodzaju językowe gry, które może i potrafią wywołać uśmiech na twarzy, ale nieco spłycają dowcip i wymowę serii. Mieszane uczucia mogą budzić odwołania do najzupełniej wspóczesnych piosenek (Obladi, oblada - śpiewa Mac Aronh), jednak raczej nie rażą one i nie irytują. Interesująco wypada drwina ze "zwyczaju" dokonywania spisów ludności, jasno ukazująca, do jakich tradycji odwołujemy się współcześnie. Jest żart z urzędników, jest zabawna interpretacja opowieści o Nessie - potworze z Loch Ness...

 

Lekcja odrobiona

Trudno ujawniać wszystkie szczegóły nowej opowieści o przygodach Asteriksa i Obeliksa. Dość rzec, że młodzi twórcy solidnie odrobili lekcję z lektury najlepszych albumów Goscinnego i Uderzo. Zrozumieli, na czym polegał urok tej serii. Przygotowali się solidnie i stworzyli album barwny, wiernie kontynuujący dobre tradycje cyklu, ale nie całkiem odtwórczy. Uwierzyli, że aby dotrzeć do masowego odbiorcy, nie trzeba silić się na infantylność, nie trzeba stosować głupich, slapstickowych dowcipów rodem z filmowych adaptacji niektórych albumów. W efekcie Asteriks u Piktów bawi i uczy. Warto za sprawą nowego albumu do świata Galów powrócić. A jeśli się go nie zna, warto zacząć od klasyki. Choćby dlatego, że album Ferriego i Conrada nie wyjaśnia wszystkiego. Bazuje już na informacjach przekazanych czytelnikom we wcześniejszych komiksach serii.

 

PS I kończy się, a jakże, wielką finałową ucztą, na Teutatesa!

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - losar
losar
Dodany: 2015-08-31 10:42:08
0 +-
Bardzo lubie historie o sympatycznych Galach, chetnie poznam kolejna
Avatar uĹźytkownika - slk
slk
Dodany: 2013-12-01 16:02:56
0 +-
W porównaniu z ostatnimi tomami, tworzonymi przez samego Uderzo, "Asteriks u Piktów" to album naprawdę udany. Owszem, dość wtórny, ale przynajmniej zabawny, lekki. Bez wątpienia budzi nostalgię i uśmiech.
Avatar uĹźytkownika - oisaj
oisaj
Dodany: 2013-12-01 15:27:36
0 +-
Na Wirtualnej Polsce tekst o nowym albumie był bardzo krytyczny, a mnie się podobało. Cieszę się, że ni tylko mnie :). Uważam, że ostatnie dokonania Uderzo były zdecydowanie gorsza. Owszem można się czepiać, że niektóre pomysły są wtórne, ale wykorzystane z takim wdziękiem, że bym się tego nie czepiał. A żart z piktogramami oraz "chałwa i mięsko" rozbawiły mnie do łez. Polecam i tekst, i nowe przygody Galów :)

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje