Przywracanie pamięci. „Labirynt. Elegia żałobna" Przemysława Bystrzyckiego
Data: 2024-01-30 10:51:09 | artykuł sponsorowanyLabirynt Przemysława Bystrzyckiego to opublikowana po śmierci autora książka, będąca nie tylko elegią żałobną, ale także tekstem, napisanym ku czci patriotów, którzy zginęli z rąk rodaków.
Oniryczny w formie utwór Bystrzyckiego jest hołdem złożonym dziewięciu bohaterom wojennym, żołnierzom w konspiracji Armii Krajowej w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Cichociemni, bo o nich pisze Przemysław Bystrzycki, którzy przeżyli II wojnę światową, jako reprezentanci zwalczanego przez oficjalną władzę w Polsce Ludowej systemu i rządu na uchodźctwie, podlegali represjom ze strony władz komunistycznych. Kilkadziesiąt osób z elitarnej jednostki cichociemnych, działających w opozycji do powojennych władz, co potem, w latach 90-tych XX wieku, gdy powstało pojęcie „żołnierzy wyklętych”, uprawomocniło badaczy do określania ciochociemnych tym mianem, zostało poddanym represjom, z karami śmierci i wykonanymi wyrokami włącznie. Refleksyjny tekst Bystrzyckiego jest głosem w dyskusji nad zawłaszczaniem prawa do definicji patriotyzmu, a także wyraźnym sprzeciwem wobec etycznego relatywizowania postawy człowieka wobec sił wyższych, w tym przypadku wobec reżimu.
Zbrodnia jest zbrodnią, niezależnie od nazwy, w jaką stroi się ta ladacznica, czekająca na skinienie władzy, czyhająca za węgłem, wystawająca pod gazową latarnią, przyczajona w kamienicznej bramie. A później miała ta władza, jak chcecie, podjąć zabiegi o przywrócenie im czci? Może warto stwierdzić wpierw, czy cześć tę istotnie utracili. Może zyskali wtedy cześć większą od posiadanej dotąd.
Główny bohater Labiryntu, wydający się porte-parole autora, przemierza nocą mroczne i pełne tajemnic zaułki Poznania, poszukując… No właśnie, czego poszukuje N. (Nobody)? Sprawiedliwości? Rozliczenia się z przeszłością? Prawdy? Historii? Sensu działań, które dla jednych były dowodem patriotyzmu i bohaterstwa, a dla innych jedynie aktem zdrady, karanym najwyższym wymiarem kary. Towarzysze broni: Andrzej Czaykowski pseudonim „Garda”, Hieronim Dekutowski pseudonim „Zapora”, Jan Górski pseudonim „Brzeg”, Bolesław Kontrym pseudonim „Żmudzin”, Aleksander Kułakowski pseudonim „Rywal”, Czesław Rossiński pseudonim „Kozioł”, Mieczysław Szczepański pseudonim „Dębina”, Stanisław Winter pseudonim „Stanley” i dziewiąty cichociemny, nieznany z imienia, nazwiska i pseudonimu, zamordowani przez oprawców Władzy Ludowej, pozostają dla Narratora symbolami niezakończonych spraw, niewyjaśnionych tajemnic i przemilczenia, które budzi grozę. Czy można wymazać człowieka z ludzkiej pamięci? Usunąć dowody jego istnienia? Zepchnąć w otchłań, niczym do Hadesu, nakładając nań pieczęć zapomnienia i klauzulę milczenia.
Gdzie zatem są wczorajsi przyjaciele, bohaterowie walczący w jeszcze niedawno słusznej sprawie, dziś niewygodni, ukryci w mroku, przeklęci i wymazani ze zbiorowej oficjalnej świadomości, zepchnięci do zaułków pamięci zbiorowej, w rejony niejednoznaczności, ponurej tajemnicy, obszaru oznaczonego wątpliwościami?
Otóż Narrator, sam niegdysiejszy cichociemny, wędruje po nocnym Poznaniu jak po zaświatach pamięci niczym Dante po kolejnych kręgach piekła, szukając odpowiedzi, których nie ma i których nigdy nie zamierzano udzielić. Rozpoczyna symbolicznie, od bram miejskiej łaźni, zakładu kąpielowego na Garbarach, niczym przez wody Styksu i dalej, poprzez bagienne obszary, skrywających wiecznie walczących gniewnych, by poszukiwać prawdy u jawnogrzesznicy. Tych odwołań do kultury basenu Morza Śródziemnego i judeochrześcijańskiej jest w Labiryncie wiele.
Jego matka staruszka powiedziała do ciebie:
- Proszę pana, w tym najgorsze to, że nie ma grobu.
Tobie wydawało się, że najgorsze w tym to, że nie ma winnych. Bo może i jest grób, tyle że nie wiadomo gdzie. Wystarczy zamknąć oczy. Mocno wciągnąć powietrze.
Podróżując po ciemnym mieście (tu znawcy życia Przemysława Bystrzyckiego znajdują wyraźne odwołania do miejsc związanych z życiem autora), N. poszukuje i odnajduje to, czego nie mógł powiedzieć i napisać. Co było niedopowiedziane w kontekście cichociemnych, co zostało „zamazane”, czasem niezwykle skutecznie.
Erudycyjny tekst Bystrzyckiego przywołuje problem pamięci zbiorowej. N. upomina się o osadzenie w określonej warstwie semantycznej ludzi, którzy zostali fizycznie wyeliminowani z rzeczywistości, których ślady istnienia zostały zatarte, a wszelkie wartości i wzorce, które reprezentowali, wykrzywione i zniekształcone. Podróżując w symbolicznym labiryncie, szuka bodaj cienia dawnych towarzyszy, zamordowanych (tu odwołuje się do eufemizmów pozornych, używanych przez oprawców jako oficjalnych przyczyn zgonów ofiar) i pochowanych bez żadnego szacunku, tak ważnego w naszym kręgu kulturowym, dla zwłok.
Labirynt to powieść w formie moralitetu, onirycznej historii, będącej uzupełnieniem do opublikowanej w 1983 książki dokumentarnej Znak cichociemnych, będącej próbą przedstawienia drogi, jaką członkowie tej elitarnej jednostki przeszli od momentu wyszkolenia do działań operacyjnych. Dziś znamy już nazwiska cichociemnych, wciąż jednak nie mamy pełnej wiedzy na temat ich losów. Dzięki działaniom literackim Przemysława Bystrzyckiego można mówić o istotnym wkładzie w upamiętnienie jego towarzyszy.
Autor miał w planach także alternatywny tytuł powieści, zawierający słowo: tren. To bardzo znaczący element, podkreślający rolę tekstu w utrwalaniu w pamięci zbiorowej znaczenia losów zmarłych towarzyszy, ich ofiary i okrucieństwa, jakiego doświadczyli. Dziś należy sięgać do Labiryntu jako do uzupełnienia Znaku cichociemnych, jak do powieści będącej domknięciem zamysłu oddania hołdu ludziom, których usiłowano wypchnąć poza granice powszechnej świadomości.