Już po raz kolejny stykam się z twórczością Urszuli Gajdowskiej i przyznam, że jej proza jest niezwykle zajmująca. Przy Zaklętej w ciszy przepadłam i podobnie stało się w przypadku Zagubionego w mroku. I – ku mojej radości – te dwie powieści są ze sobą fabularnie powiązane!
Nie wiem, jak Urszula Gajdowska to robi, ale jej bohaterowie po prostu wskakują do serducha i mocno je ściskają. Pokochałam więc zarówno młodziutką wdowę o imieniu Madeline, jak i Zadara – nieokrzesanego marynarza o gołębim sercu. Madeline ma za sobą trudne małżeństwo, a na koncie wyłącznie długi. Zadar został właśnie odrzucony przez kobietę, dla której chciał zmienić życie wilka morskiego. Madeline, która nie ma gdzie się podziać i nie ma na siebie pomysłu, postanawia przyjąć fałszywą tożsamość, przebrać się za medyka i popłynąć w rejs z Zadarem. Celem wyprawy ma być odnalezienie skarbu. Czy to się uda? I czy tych dwoje może połączyć coś więcej?
Przepiękna hrabina Madeline jest kobietą, która za fasadą urody skrywa niepokorną naturę, ale też traumy. Gdzieś wewnętrznie nienawidzi samej siebie. Małżeństwo było męką (a wyszła za mąż w wieku siedemnastu lat, za wdowca), a ona sama nieraz dla osiągnięcia celu łamała zasady. Na pewno nie jest już ani niewinna, ani naiwna. Zadar, podobnie jak ona, ma za sobą wiele trudnych doświadczeń. Jego gburowatość i szorstkość na pewno są częścią charakteru, ale jednocześnie stanowią swego rodzaju mechanizm obronny. Wiadomo, do takich ludzi jak on trudniej dotrzeć, ale kiedy to się uda, okazują się wielkim skarbem.
Ta powieść skrywa o wiele więcej bohaterów, z których każdy jest indywidualistą: przykuwa uwagę, wzbudza sympatię lub – wręcz przeciwnie. Autorka naprawdę ma rękę do postaci, a to idzie w parze z pasjonującą fabułą. Daleko mi do fascynacji pirackimi opowieściami i żeglugą na pełnym morzu, ale w przypadku Zagubionego w mroku dałam się porwać przygodzie i z wielkim żalem ją kończyłam. Powieść Urszuli Gajdowskiej to niezwykle udane połączenie powieści obyczajowej, przygodowej i romansu. A to wszystko osadzone w innej epoce – u progu XIX wieku.
Losy bohaterów są zawiłe. Doznają cierpienia, życie ich wcale nie oszczędza. A jednak oboje znajdują w sobie siłę, by pomagać innym i dzielić się sobą. I wynika to z ich szczerych chęci, a nie z konieczności. Urzekający jest też sposób, w jaki Urszula Gajdowska buduje wątki romantyczne. Nie są one ckliwe, przesłodzone czy kiczowate. A – wręcz przeciwnie – bardzo subtelne i prawdziwe. Romantyczkom mogą przewrócić w głowie!
Jeżeli szukacie piarackiego romansu z pazurem, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Ja bawiłam się doskonale i już tęsknię za tym klimatem.
Rozalia Wigura słynie z wytwarzania ziołowych nalewek, maści i mikstur, które leczą ciała i dusze panien z towarzystwa. Choć świetnie radzi sobie z ujeżdżaniem...
Córki botanika. Bliźniaczki to dwutomowa powieść romantyczno-przygodowa rozgrywająca się nad polską Biebrzą i w dalekiej Kornwalii na początku XIX wieku...