Pola Gojawiczyńska. Mistrzyni opowieści o marzeniach
Data: 2017-09-10 23:14:03Warszawa jako uniwersalne miejsce w centrum Wszechświata
Frania odprowadziła Bronię, znała przecież drogę do śródmieścia i żeby Broni było raźniej. Przeszły przez Ogród Saski. Ogród Saski był progiem. Progiem do innego świata. Zaraz potem zaczyna się szeroka ulica Marszałkowska. Ludzie tu byli spokojnie, rozmawiali półgłosem i lepiej byli ubrani.
Dziewczęta z Nowolipek
Dziewczęta z Nowolipek to historia pięciu dziewcząt: Amelki i jej siostry Cechny, Kwiryny, Bronki i Franki. Rajska jabłoń to kontynuacja ich losów. Gojawiczyńska osadziła ich akcję w robotniczej dzielnicy Warszawy, gdzieś na zapleczu prawdziwego miasta, z jego parkami i ogrodami, w brudnej okolicy, gdzie bieda jest codzienną towarzyszką, a marzenia zbędnym dodatkiem do codzienności. W tych realiach zdarzają się anioły filantropii, które pomogą ubogim dziewczętom zdobyć wykształcenie pod warunkiem, że zostanie zachowana granica, dzieląca bogatych od biednych, wykształconych od robotników, arystokrację i bogate mieszczaństwo od proletariatu. Inteligentna i wrażliwa dziewczynka z Nowolipia powinna zostać krawcową, nigdy jej marzenia nie powinny przekraczać niewidzialnej linii, poza którą jest już świat miękkich dywanów i jedwabnych sukien.
Ten świat jest zresztą bardzo zdegenerowany. Toczy go rak dewiacji i szaleństwa, wynikającego z lenistwa i próżniactwa. Młoda Alisia, panienka „ze sfer” przejawia niezdrowe skłonności ku sobie i ku France. Filantropia jest nienaturalna, jest raczej zabawą znudzonych pań doktorowych, które spełniają w ten sposób swoje zachcianki, to fałszywa próba naprawiania świata. Nie zmienia znacząco sytuacji dziewcząt z niezamożnych rodzin, dodatkowo naraża je na molestowanie seksualne osób z tzw. lepszego towarzystwa i co gorsza, uświadamia im, jak bardzo są oddalone od pożądanego świata beztroski finansowej i zwykłego życia bez kłopotów. Proponowane wykształcenie to w zasadzie dziurka od klucza, przez którą wolno im zobaczyć świat, ale nie furtka, pozwalająca do niego wejść.
Podobny zabieg jest, naturalnie, jasnym przekazem piętnującym zachowanie filantropów, czyni z nich osoby moralnie dwuznaczne, podejrzane, nieszczere, a z klienteli tej filantropii ofiary, a jednocześnie bohaterki, z którymi czytelnik automatycznie musi się zidentyfikować, bowiem narracja prowadzona jest w taki sposób, że odbiorca tekstu Gojawiczyńskiej musi stanąć po stronie słabszego, podwójnie skrzywdzonego, bo i przez los i przez wykorzystującego sytuację, filantropa.
Dodany: 2017-09-11 10:11:46
@MonikaP - już poprawione :)
Dodany: 2017-09-11 08:10:06
Chyba pomyłka w dacie urodzenia ;)