Pola Gojawiczyńska. Mistrzyni opowieści o marzeniach
Data: 2017-09-10 23:14:03Jak pokazać to, co wszyscy znamy
Wyjmują ten chleb, duże bochenki, chleb sitkowy – a co za zapach! Niech się schowa chleb warszawski. Staja wokół stołu, matka chwyta nóż, nareszcie może uczynić znów znak krzyża na grubej spieczonej skórce widocznych źdźbłach słomy. - W imię Ojca i Syna – mówi (…).
Dziewczęta z Nowolipek
Naturalnie pożądane jest, aby pisarz był na tyle świadomy stosowanych przez siebie kryteriów w procesie tworzenia, by mógł nimi swobodnie manipulować w celu osiągnięcia najbardziej zadowalającego efektu – porozumienia i najwyższego stopnia współpracy z odbiorcą. Do osiągnięcia tego musi znać kryteria pozwalające mu na dobór kolejnych właściwych wytycznych w celu uzyskania powyższego. Nie można już mówić o furor poeticus czy jakimkolwiek natchnieniu jako modus vivendi pisarstwa. Autor dysponuje wiedzą i doświadczeniem z zakresu socjologii, a wydawca chętnie formułuje swoje oczekiwania wobec tworzonego tekstu.
Aby pisarz mógł te oczekiwania spełnić, podsuwa się mu wiedzę socjologiczną, psychologiczną i pośrednio wpływa w ten sposób na to, w jaki sposób powieść zostanie napisana. Dziś spotkania z czytelnikami, ankiety, zachęcanie odbiorców do wyrażania swoich opinii i proste sondaże pozwalają tak konstruować akcję, że w efekcie mamy najbardziej satysfakcjonujący wynik porozumienia czytelnika z autorem i wydawcą. W przypadku Gojawiczyńskiej było nieco inaczej. Pisarka dysponowała wiedzą z obu stron procesu komunikacji. Była twórcą i odbiorcą, ale też doskonale znała opisywany temat. To dawało jej przewagę nad pisarzami, którzy opisywany temat musieli najpierw zgłębić.
Takich zabiegów nie stosowano osiemdziesiąt lat temu. Popularność Dziewcząt z Nowolipek nie wynikała z socjologicznych sondaży i badań na taką jak dzisiaj skalę. Powieści obyczajowe nie powstawały jednak w zupełnym oderwaniu od oczekiwań i potrzeb czytelnika. Wydawana w odcinkach Lalka wzbudzała sporo sensacji i generowała proces komunikacji z Bolesławem Prusem i wydawcą, oparty na szeregu żądań i próśb od czytelników, oczekujących konkretnych rozwiązań fabularnych.
Autorzy literatury aktywnie opierają się na zaakceptowanych i dających gwarancję sukcesu wzorcach powieści łotrzykowskiej, kryminalnej, sensacyjnej, gatunkach atrakcyjnych dla szerokiej grupy odbiorców. Prowadząc grę zarówno z czytelnikiem, jak i krytykami literackimi, nie wahają się otwarcie przyznawać, że wybrany przez nich model ma stanowić nowe połączenie uznanej formy i często awangardowego ujęcia zagadnienia. Zdarza się, że odpowiadając na zarzuty o schematyczność, podejmują dyskusję, w której przekształcają zarzucane w świadomie stosowane.
Elisabeth Merrick, publikując antologię This is not a chick lit, stworzyła cały system odniesień do współczesnej literatury amerykańskiej i angielskiej, podając wzorce pisania, które zarówno zaprzeczają powszechnie przyjętemu stereotypowi literatury popularnej, jak i tworzą nowy model, odbiegający od tego, co lansują współcześni amerykańscy wydawcy. W odpowiedzi na jej działania Lauren Baratz-Logsted, sytuująca się po przeciwnej stronie działań literackich Merrick, powołała się na powinowactwo duchowe i spuściznę z Jane Austen, a nawet z Szekspirem, przy dość ograniczonej, ale jednak, akceptacji ze strony Margaret Atwood. Ikona feminizmu Gloria Steinem idzie w swoich rozważaniach jeszcze dalej, porównując pisarki nurtu do sławnych męskich twórców powieści i wnioskując, że mamy do czynienia ze świadomym manewrem twórczym mającym wytworzyć nową wartość.
Wydawać by się mogło, że takie ujęcie zagadnienia sprowadza proces twórczo-odbiorczy do skomplikowanej gry, wymagającej doskonałej znajomości tematu po obu stronach. I tę grę Gojawiczyńska opanowała do perfekcji.
Dodany: 2017-09-11 10:11:46
@MonikaP - już poprawione :)
Dodany: 2017-09-11 08:10:06
Chyba pomyłka w dacie urodzenia ;)