Ekstremalne sytuacje określają to, kim jesteśmy. Wywiad z Niną Majewską-Brown
Data: 2021-08-23 12:25:25– Okazuje się, że nasze prababki znały niezawodne sposoby, czasem z piekła rodem, na to, by zatrzymać czas: smoła na włosy, rtęć na pryszcze, smalec zamiast kremu, arszenik na brodawki, pumeks i wapno gaszone zamiast depilacji, depilacja podpalonymi zapałkami, sok z cytryny na przesunięcie miesiączki i moje ulubione… zamiast toniku i mleczka stosować rosół albo wodę z wywaru cielęcego – mówi Nina Majewska-Brown. O dalszych losach rodziny Zabierzyńskich, o wojnie i wojennych gospodarstwach rozmawiamy przy okazji premiery drugiego tomu serii Zakładnicy wolności pt. Cztery siostry.
W księgarniach pojawił się drugi tom sagi Zakładnicy wolności. Zaprzyjaźniamy się już z kolejnym pokoleniem Zabierzyńskich...
W przypadku Zabierzyńskich sprawdziło się porzekadło, że małe dzieci to małe kłopoty. Cztery dorastające Zabierzanki przyprawiają Florentynę i Konstantego o ból głowy – tym większy, że właśnie wybucha II wojna i nie dość, że rodzina straciła stabilizację, to na domiar złego została wygnana z rodzinnego domu.
Na dodatek najstarsza córka ucieka przez wojenną zawieruchą na, zdawałoby się, bezpieczny wschód, gdzie cudem przeżywa pogrom wołyński. Maria, ryzykując życie, ukrywa w majątku Żydówkę z dzieckiem, a jej bliźniacza siostra Zofia poznaje smak zakazanej miłości, z wzajemnością zakochując się w esesmanie. Z kolei najmłodsza, rozpieszczona Wanda wściubia nos we wszystko i chętnie tajemnicami dzieli się z Erną Müller, nową gospodynią w dworu.
I choć to wszystko może wydawać się wręcz nierzeczywiste, ta historia przydarzyła się naprawdę, o czym świadczą liczne dokumenty, zdjęcia i pamiętniki.
Teściowa Florentyny, Seweryna, jest coraz bardziej nieznośna. W dodatku okropnie zdewociała. Niektórzy zapominają, że w młodości nie byli tacy znowu święci…
To klasyczny międzypokoleniowy spór, gdy „stara gwardia" nie chce przyjąć do wiadomości, że dzieci dorosły i też mają coś do powiedzenia. Seweryna na starość nie tylko dewocieje, ale staje się coraz bardziej złośliwa i zrzędliwa. Z uporem walczy o pozycję najważniejszej osoby w rodzinie, marząc o tym, by stać się szanowaną i podziwianą matroną, negując wszelkie zachodzące zmiany, także te związane z rozwojem techniki. Jest wyznawczynią skostniałej filozofii, że lepsze jest wrogiem dobrego i że nie powinno się niczego zmieniać.
I podczas gdy ona mentalnie poprawia sobie poduszkę w trumnie, jej mąż, Hipolit, wielki fan motoryzacji, przeżywa drugą młodość, coraz bardziej dystansując się od żony. Wychodzi na jaw, że matka Hipolita zaklinała go i, błagając, ostrzegała przed ślubem z Seweryną. I tak oto historia kolejny raz zatoczyła koło.
Za to Florentyna konsekwentnie walczy o swoje prawa. Pyta męża o wielki kryzys. Czym był i dlaczego okazał się tak ważny dla Polaków czasów międzywojennych?
To był czas, gdy pękła spekulacyjna bańka, pociągając za sobą niewiarygodną inflację, gdy z dnia na dzień ludzie tracili majątki, stając się bankrutami. Bezrobocie osiągnęło szczyt, zapanowała ogromna bieda, pozbawiając wielu dachu nad głową.
Walki z kryzysem podjęło się kilku „wizjonerów”: Adolf Hitler w Niemczech, Stalin w Rosji, Mussolini we Włoszech, a nasz kraj odbudowywał się po zaborach m.in. pod czujnym okiem Józefa Piłsudskiego, Kwiatkowski i Grabski budowali port w Gdyni i Centralny Okręg Przemysłowy. Najważniejsze było danie ludziom pracy, by mieli za co żyć.
I to był jeden z powodów wybuchu kolejnej wojny, gdy uzbrojony po zęby Hitler uznał, że jest gotowy, dla dobra narodu niemieckiego, wprowadzić nowy porządek w Europie, dając pracę m.in. w fabrykach uzbrojenia i obiecując mannę z nieba na nowych, podbitych obszarach.
Pisze Pani o topieniu zboża w morzu. Nie można było rozdać go potrzebującym?
Też się nad tym zastanawiałam i chętnie zapytałabym o to nieżyjącego już Franciszka, który taką właśnie podjął decyzję. Myślę, że będąc psychicznym i fizycznym wrakiem człowieka, zaglądając bankructwu w oczy, skupił się na jak najszybszym pozbyciu się problemu, a wyładowanie zboża ze statku byłoby dodatkowym kosztem – w dodatku za każdy dzień magazynowania naliczano słoną opłatę.
Bohaterowie tomu Cztery siostry początkowo wydają się nie martwić nadmiernie rosnącym w siłę Adolfem Hitlerem, może poza główną bohaterką. Pojawia się nawet wątek domniemanej sympatii pomiędzy wodzem III Rzeszy a Józefem Piłsudskim. Jak to właściwie było?
To jeden z najbardziej zaskakujących dla mnie rozdziałów historii tamtego okresu. Ta niewiarygodna ufność, przekonanie, że nic nam nie grozi, powtarzane hasła, że nie oddamy nawet guzika od munduru, wiara w siłę polskiej armii i międzynarodowych sojuszy, teraz z perspektywy czasu wydaje się wręcz niewiarygodna. A przecież jeszcze w maju 1939 roku Merkuriusz Polski donosił na okładce o tym, że Adolf Hitler jest wodzem, który się kończy.
Wybuch wojny zaskoczył nawet rządzących, a to, jaka na początku września zapanowała panika i chęć ewakuacji na wschód, najlepiej dowodzi, że nie byliśmy przygotowani na taki rozwój wydarzeń. Cywile do tego stopnia tłoczyli się na drogach, w wielu przypadkach całkowicie je blokując, że tym samym utrudniali przemieszczanie się wojska, które zmuszone było do marszu nocą czy bocznymi drogami.
Gdy jednak nadchodzi wojna, sytuacja mieszkańców Wielkopolski staje się dramatyczna. Jaki los spotkał właścicieli dworków z okolic Poznania?
Zabierzyńscy mieli sporo szczęścia w nieszczęściu, bo choć ich majątek przypadł niemieckiej rodzinie Müllerów: Ernie i Hansowi, to mogli pozostać na terenie folwarku. Dziadkowie przenieśli się do małego, niewygodnego mieszkania ich pracownika – Wiśniewskiego, a im z córkami przypadły dwa pokoiki na strychu. Florentyna z trudem akceptuje miejsce, w którym się znalazła. Ta, która zatrudniała służące, sama stała się nagle podkuchenną. Ale i tak są zadowoleni, że nie zostali rozdzieleni albo wysłani w nieznane na roboty w głąb Rzeszy.
Co ciekawe, Müllerowie mierzą się z podobną stratą, co Zabierzyńscy. Dotychczas wiedli szczęśliwe życie na Łotwie, a wojenna zawierucha zmusiła ich do ucieczki. Dzięki wstawiennictwu esesmana Alexa, brata Erny, zostali osadzeni w dużym gospodarstwie nieopodal Środy Wielkopolskiej.
Często zapominamy o tym, że wysiedlona ze wschodu: Litwy, Łotwy, Estonii, Kremla mniejszość niemiecka trafiała do specjalnie przygotowanych przez Niemców obozów przejściowych, w których niektórzy spędzili nawet dwa, trzy lata, a z których każdy Niemiec chciał uciec.
Cztery córki Florentyny, jak Czechowowskie Trzy siostry, dorastają i zaczynają szukać swoich dróg. Ale naprawdę z wielkich planów rodzą się sposoby na życie, które wydają się powieleniem tego, co już znamy. Zwyczajne marzenia o szczęściu okazują się najważniejsze…
Zmieniają się epoki, a my nadal marzymy o miłości, szczęściu i stabilizacji, bo dzięki nim możemy czuć się bezpiecznie. Tak też jest w przypadku Zosi, Marysi i Wiktorii – o Wandzie nie wspominam, bo w tamtym czasie była podlotkiem.
Najbardziej tragiczne było to, że żadnej z dziewcząt tą miłością nie było dane się nacieszyć. Wiktoria po pogromie na Wołyniu straciła męża, Zosi za miłość i związek z Niemcem, podobnie zresztą jak i jemu, groziła śmierć, a Maria, uciekając z domu, zgubiła Henryka, z którym cudem odnalazła się dopiero po wojnie. I gdyby tylko był inny czas, inne okoliczności, ci młodzi ludzie mogliby mówić o wielkim szczęściu.
Chyba najbardziej w małżeństwie była spełniona Wanda, która w 1946 roku pokochała komunistę Edka, ale o tym przeczytać będzie można dopiero w kolejnym tomie.
Zabierzyńscy doświadczają sympatii i wrogości ze strony dawnych znajomych. II wojna światowa uwalnia wiele demonów. Dawna służba zaczyna się szarogęsić?
Tylko ekstremalne sytuacje określają to, kim jesteśmy. Są wyzwalaczami pokładów tak dobra, jak i zła, które w nas tkwią. Do głosu dochodzą zawiść, dawne krzywdy, niespełnione marzenia albo zwykła chęć uzyskania korzyści finansowej.
Tak stało się w przypadku największej rodzinnej zdrajczyni, niedawnej kucharki – Klary. Kobiety, która platonicznie podkochiwała się w swoim pracodawcy, która nienawidziła Flory za to, że życie obsadziło ją w roli majętnej gospodyni, gdy tylko nadarzyła się okazja, zrobiła wszystko, by zaszkodzić Zabierzyńskim.
To była prymitywna zemsta, w zasadzie nie wiadomo za co, ale z pewnością nareszcie dała Klarze wymarzoną władzę i satysfakcję. To ona pozornie trzymała ich na muszce, gotowa w każdej chwili opowiedzieć o kolejnej tajemnicy, za którą mógł grozić obóz czy śmierć. Zresztą podobnie stało się z sąsiadem – Karalusem, którego gestapo zastrzeliło, po tym, jak za flaszkę wódki wydał go rodzony brat, ujawniając, gdzie ten ukrywa szablę i radioodbiornik.
Ale nie tylko Niemcy przynoszą Polakom grozę. Bohaterowie dowiadują się też o zbrodni w Katyniu. Jak ludzie reagowali na te doniesienia prasowe?
To był zupełny szok. Nikt się nie spodziewał, że ci żołnierze, policjanci, ludzie nauki, etc., których zwoływano na wschód m.in. po to, by przegrupować siły, nigdy nie wrócą do domu. Niemcy, ujawniając zbrodnię, donosili o masowej śmierci z rąk Rosjan tysięcy Polaków, jednak już po kilkunastu miesiącach o tę zbrodnię Rosjanie oskarżali Niemców. Trudno się dziwić, że ludzie mieli mętlik w głowach,
Stryj historyka, pana Zbigniewa Jóźwiaka, z którym współpracuję przy pisaniu sagi i który podzielił się ze mną historią swojej rodziny, uciekł podkopem z Kozielska, o czym świadczy nie tylko jego relacja, ale również dokumenty: wpisany na listę jeńców, a potem uznany za nierozpoznaną ofiarę, wrócił cudem do domu. I to jego relacja o mordzie popełnionym przez Rosjan była i jest najbardziej cenionym przez rodzinę dowodem na to, czego dopuścili się, notabene współpracujący z Niemcami przy przekazywaniu sobie jeńców, Rosjanie.
Wiktoria rusza na ukochany Wołyń. Prosto w paszczę lawa…
Początkowo jest zachwycona dobrobytem i czułością, z jaką witana jest przez rodzinę męża. Jednak to, czego doświadcza jako naoczny świadek brutalnego mordu, pozostanie z nią do końca życia. Widzi śmierć przyjaciółki, ukochanego, w zasadzie całej rodziny. Tylko teściowi Hubertowi i jej samej udaje się ujść z życiem. Wraca do domu siwa, bezwładna, bezwolna, w dodatku w ciąży. Wskrzeszenie na nowo w sobie iskry do życia jest najtrudniejszym z zadań, z którym musi się zmierzyć. Już do końca życia pozostanie samotna, skupiona na dziecku, które jest jedynym dowodem tego, jak bardzo kochała i była kochaną.
Cztery siostry to także reprodukcje międzywojennych reklam i przedruków z Muchy. Odnoszę wrażenie, że prasa była w domu Zabierzyńskich powszechnie dostępna?
Nie tylko prasa, ale też zachowało się sporo książek i poradników, na przykład o tym, jak poprawnie zakładać maskę przeciwgazową. Mam wrażenie, że rodzina niczego nie wyrzucała i jej archiwa są niezwykle bogate.
Część z nich już znajduje się w muzeum w Środzie Wielkopolskiej, reszta trafi tam po tym, jak zakończymy pracę nad sagą Zakładnicy wolności.
Ale mam też wrażenie, że ktoś na górze czuwa nad nami, bo co rusz pojawiają się nowi świadkowie, którzy uzupełniają książkę o kolejne wątki. Ku naszemu ogromnemu zdumieniu dwa tygodnie temu ze śmietnika złomiarze uratowali cztery rodzinne albumy. Nie mamy pojęcia, jak się tam znalazły, ale to znalezisko ogromnie nas cieszy, a zdjęcia z nich zobaczą Państwo w kolejnych tomach.
Wspaniała, żywa historia. W przytaczanych artykułach sporo jest informacji np. o poszukiwaniu pracy, ale znalazłam i taki o oddaniu dziecka. To szokujące…
Bardzo. Jak bardzo musiały być zdesperowane kobiety, w jakiej musiały żyć nędzy, by decydować się na taki krok. Takie ogłoszenia pojawiały się dość regularnie. Podobnie jak równie szokujące porady i reklamy dotyczące pielęgnowania urody. Okazuje się, że nasze prababki znały niezawodne sposoby, czasem z piekła rodem, na to, by zatrzymać czas: smoła na włosy, rtęć na pryszcze, smalec zamiast kremu, arszenik na brodawki, pumeks i wapno gaszone zamiast depilacji, depilacja podpalonymi zapałkami, sok z cytryny na przesunięcie miesiączki i moje ulubione – zamiast toniku i mleczka stosować rosół albo wodę z wywaru cielęcego.
Przed nami trzeci i ostatni tom przygód rodziny Zabierzyńskich. Ich powojenne losy… Co się stanie z Florentyną, Konstantym i ich bliskimi?
Zakładałam, że napiszę trzytomową sagę, jednak materiał tak się rozrósł, że już wiem, że będą jeszcze kolejne dwa tomy. Jednym z nich będzie nigdy wcześniej niepublikowany dziennik Zosi, która uciekła od rodziny. W naszych rękach są również zapiski Marii, która przez przypadek zaplątała się w powstanie warszawskie, ale nie mogę też doczekać się tomu, w którym opiszę powojenne życie Zabierzyńskich. Kułaków, którzy kolejny raz musieli zmierzyć się z walką o wolność i niezależność.
Książkę Zakładnicy wolności. Cztery siostry 1925-1945 kupić można w popularnych księgarniach internetowych: