Samotność to stan umysłu. Wywiad z Karoliną Wilczyńską
Data: 2025-03-17 13:25:52 | artykuł sponsorowany
– W samotności szczęścia nie znajdziemy, ale można je znaleźć, będąc samemu, to znaczy nie będąc w związku romantycznym. Bo bliskość to przecież także przyjaciele, dzieci, czy nawet znajomi, z którymi łączy nas wspólna pasja czy zainteresowania. Szczęście to także poczucie spełnienia na różnych polach, więc nie warto uzależniać go jedynie od bycia w związku. Warto otworzyć się na świat, realizować marzenia, szukać tego, co daje nam radość, poznawać nowych ludzi. Coraz więcej kobiet to rozumie, co bardzo mnie cieszy – mówi Karolina Wilczyńska, autorka książki Pięć odcieni miłości.
Jagoda wybiera życie na wsi, ale mimo początkowego zachwytu zaczyna odczuwać samotność. Samotność to choroba naszych czasów? Cichy zabójca?
Myślę, że samotność to stan umysłu. Można być samotnym także wśród ludzi. Samotność to tęsknota za świadomością, że jesteśmy dla kogoś ważni, komuś potrzebni, że kogoś obchodzi, co czujemy, co się z nami dzieje. Właśnie tego brakuje bohaterce mojej książki, Jagodzie. Czy taki stan może być zabójczy? Zapewne tak, choć ten proces czasami trwa bardzo długo…
Jagoda pracuje jako programistka, a jednocześnie zajmuje się rękodziełem. Tworzy szydełkowe misie. Skąd pomysł na taką kombinację zawodów?
Prawdę mówiąc, taka właśnie Jagoda do mnie przyszła. Z moimi bohaterkami jest tak, że pojawiają się już „jakieś” i ja z tym nie dyskutuję. Skoro Jagoda jest programistką, a jednocześnie robi misie szydełkiem, to znaczy, że można to pogodzić. Sądzę, że oba zajęcia zaspokajają jakieś jej potrzeby – programowanie, oprócz zarobku, odpowiada uporządkowanej, racjonalnej części jej natury, a rękodzieło pozwala rozwijać część artystyczną, kreatywną, daje przyzwolenie na niedoskonałość i emocje.
Piszesz o więzi kobiet, o umiejętności wsparcia, o siostrzeństwie. Miałaś sama okazję przekonać się, jak to działa?
Mam to szczęście, że wielokrotnie spotykałam i spotykam wspaniałe kobiety, które są przykładem takich właśnie więzi i wsparcia – począwszy od mojej prawdziwej siostry, przez przyjaciółki, które są dla mnie jak rodzina, po znajome, na które mogę liczyć i które niejednokrotnie spieszyły mi z pomocą w trudnych chwilach. Wiem jednak, że nie zawsze tak jest i że kobiety potrafią także być dla siebie nieprzyjemne i wrogie, ale bardzo nad tym ubolewam i mam nadzieję, że jednak więcej jest wśród nas tych pozytywnych więzi.
Mirella, w przeciwieństwie do Jagody, otoczona jest luksusem, ale także doświadcza wewnętrznej pustki. Taką pustkę da się wypełnić? Czy trzeba zmienić całe życie?
Uważam, że należy zaczynać od małych kroków, pamiętając, że każda decyzja pociąga za sobą zmianę w nas i w otoczeniu. Jeśli znajdziemy cel i wiemy, czego chcemy, a czego już nie, to z czasem poradzimy sobie z wypełnieniem pustki i uczynimy życie lepszym. Trzeba tylko dojrzeć i znaleźć siłę do tego pierwszego kroku.
Zarówno Jagoda, jak i Mirella mierzą się z samotnością, choć w zupełnie innych warunkach. Myślisz, że miłość zawsze wiąże się z potrzebą bliskości, czy można odnaleźć szczęście w samotności?
To trochę wiąże się z pierwszym pytaniem. W samotności szczęścia nie znajdziemy, ale można je znaleźć, będąc samemu, to znaczy nie będąc w związku romantycznym. Bo bliskość to przecież także przyjaciele, dzieci, czy nawet znajomi, z którymi łączy nas wspólna pasja czy zainteresowania. Szczęście to także poczucie spełnienia na różnych polach, więc nie warto uzależniać go jedynie od bycia w związku. Warto otworzyć się na świat, realizować marzenia, szukać tego, co daje nam radość, poznawać nowych ludzi. Coraz więcej kobiet to rozumie, co bardzo mnie cieszy.
Hania, jedna z bohaterek, pracuje jako pielęgniarka. Pokazujesz trudne strony jednego z najważniejszych zawodów na świecie?
Tak się składa, że w mojej rodzinie jest wielu przedstawicieli zawodów medycznych, wiem więc doskonale, jak trudna i odpowiedzialna to praca. I cieszę się, że Hania jest pielęgniarką, bo ma wszelkie predyspozycje do tego zawodu – jest obowiązkowa i empatyczna, wytrwała i silna, a jednocześnie ma, tak po ludzku, dobre serce.
Miejsce, w którym rozgrywa się akcja, jest zjawiskowe. Piękna wieś – przyroda koi, leczy rany? Na to ma nadzieję Jagoda?
Kocham naturę i kontakt z przyrodą zawsze pozwalał mi wrócić do równowagi, poukładać sobie wszystko, poradzić sobie z problemami. Uważam, że jesteśmy częścią natury i nie powinniśmy o tym zapominać. Przyroda pozwala na wyciszenie, oderwanie od pośpiechu codzienności, spokojne zastanowienie się nad sobą i swoim życiem. I chyba Jagoda właśnie na to miała nadzieję, kupując dom w malowniczej okolicy, na odludziu.
Która z pięciu bohaterek jest Ci najbliższa? Każda jest inna, choć wiele je łączy.
Jeżeli mam być szczera, nie lubię takich pytań :) Sugerują, że powinnam dokonać jakiejś oceny, a ja staram się – zarówno w swoich powieściach, jak i w życiu – akceptować różnorodność. Wierzę też, że choć pozornie się różnimy, to gdzieś w głębi wszyscy potrzebujemy tego samego i czujemy podobnie. Dlatego odpowiem tak: bohaterki Pięciu odcieni miłości są mi tak samo bliskie i w każdej jest jakaś cząstka mnie.
Oczekiwania innych. Udawane życie. Piętrzące się problemy. Niezaspokojone potrzeby. Konieczność wiecznego tłumaczenia się innym - te problemy dotykają Twoje bohaterki. Proza życia najbardziej daje w kość?
Czasami daje – i to mocno. Chyba każdy tego doświadcza. Cała sztuka polega chyba na tym, żeby mimo wszystko nie zagubić w niej siebie, nie poddać się oczekiwaniom, nie zaspokajać ambicji innych, nie udawać. Bo to nie prowadzi do niczego dobrego i wbrew pozorom nie rozwiązuje problemów. Cóż, życie zwykle nie jest usłane różami, ale wierzę, że zawsze gdzieś obok jest ktoś gotów dać wsparcie. Trzeba się tylko rozejrzeć. I o tym także jest ta historia.
Czego chciałabyś życzyć wszystkim kobietom?
Przede wszystkim tego, żeby nie zapominały, że są wystarczające. W każdym wymiarze. I że nie trzeba być idealną, nie trzeba zasłużyć na miłość czy wsparcie. Kochajmy siebie, bądźmy otwarte, gotowe wzajemnie się wspierać. Bo silne jesteśmy, to wiadomo. A słabe możemy być, bo to nic złego. Na koniec jeszcze życzę wszystkim kobietom, aby poznały wszystkie odcienie miłości. Wszak ona jest najważniejsza.