„Nie mam majtek”. Recenzja filmu „365 dni: Ten dzień”
Data: 2022-04-27 11:01:08Dwa lata fani twórczości Blanki Lipińskiej musieli czekać na premierę kolejnego filmu z cyklu 365 dni. Barbara Białowąs i Tomasz Mendes nie zawiedli jednak oczekiwań widzów – choć najnowsza produkcja o podtytule Ten dzień jest przaśna i schematyczna, to nie brakuje w niej scen erotycznych.
365 dni: Ten dzień – o czym jest nowy film?
W najnowszej części filmowej sagi przed Laurą i Massimem rysuje się wspólne życie, którego początkiem jest wielki ślub. Szybko jednak między Polką a Sycylijczykiem zaczyna dochodzić do kolejnych sprzeczek. Okazuje się, że świeżo upieczeni małżonkowie wcale nie znają się tak dobrze, jak zakładali.
Laura pada ofiarą kolejnego spisku, a napiętą sytuację wykorzystuje Nacho – jeden z największych rywali Massima. Zraniona i smutna kobieta dochodzi do wniosku, że mąż wcale nie odwzajemnia jej uczuć, a na dodatek nie pozostaje jej wierny. Wkrótce zaś przekonuje się, że na Sycylii nie ma osoby, której można by było w stu procentach zaufać.
365 dni: Ten dzień – recenzja
„Nie mam majtek” – to drugie zdanie, które pada w najnowszym filmie na podstawie prozy Blanki Lipińskiej. Stanowi to zarazem zapowiedź, jak i podsumowanie najnowszego filmu w reżyserii Barbary Białowąs i Tomasza Mendesa. Charakterystyczną jego cechą jest bowiem wszechobecna nagość.
365 dni: Ten dzień – opinie
Przede wszystkim warto zauważyć, że filmu 365 dni: Ten dzień nie włącza się z przypadku. Nową produkcję opartą na książce Lipińskiej zobaczy bowiem raczej widz, który od filmu oczekuje nie tylko fabuły, ale przede wszystkim – namiętnych scen seksu. Tych w tej produkcji naprawdę nie brakuje, zwłaszcza pomiędzy odtwórcami głównych ról: Anną Marią Sieklucką oraz Michelem Morronem. Do zbliżenia między bohaterami dochodzi już w pierwszych minutach produkcji na podstawie powieści Blanki Lipińskiej, jednak na scenach erotycznych twórcy filmu nie oszczędzają także w kolejnych jego scenach: w sypialni, w salonie i w basenie. Na polu golfowym Laura wykonuje erotyczny taniec, a pod choinką w Boże Narodzenie podgryza płatek ucha swojego partnera i zapowiada mu jedyny prezent, jaki może go usatysfakcjonować.
Czytaj również: 365 dni - cytaty
To, oczywiście, nie koniec wyliczanki, jednak kontynuując ją, prawdopodobnie zdradzilibyśmy niemal całą fabułę 365 dni: Tego dnia. Bo właśnie to stanowi jeden z głównych problemów tej produkcji – poza odważnymi scenami łóżkowymi, akcji jest niewiele. Oczywiście, twórcy tej produkcji zarysowują kilka ważnych wątków, takich jak życie w złotej klatce, niedopasowanie w małżeństwie oraz – najważniejsze – spisek rodzin mafijnych, jednak są to wątki słabo rozwinięte w stosunku do prezentowanych scen erotycznych.
365 dni: Ten dzień – czy warto zobaczyć?
W 365 dniach: Tym dniu wybronić nie mogą się także dialogi, dość naiwne, zwłaszcza pomiędzy Laurą a jej przyjaciółką. Brakuje chwytliwych tekstów, które mogłyby zostać podchwycone przez widzów – jak było w przypadku pierwszego filmu z frazą: „Are you lost, baby girl?” wypowiadaną przez Massima.
Pewnym atutem może być jednak wprowadzenie zupełnie nowego bohatera – Nacho (w tej roli Simone Sussina). Postać ta może namieszać w dość przewidywalnej opowieści o losach Laury i Massima i – podobnie jak było to w przypadku powieści Lipińskiej – podzielić fanów na dwa nowe obozy: zwolenników Massima oraz fanów kibicujących Nacho.
Godna zauważenia jest też scenografia 365 dni: Tego dnia. W nowej produkcji mamy nie tylko pokaz szybkich samochodów i drogich posiadłości, ale przede wszystkim – cieszące oko panoramy gorącej Sycylii. Filmów fabularnych nie oglądamy jednak dla podziwiania widoków. Choć może w przypadku produkcji na podstawie powieści Blanki Lipińskiej nie pozostało nam nic innego.
Książkę Ten dzień, na podstawie której powstał film, kupicie w popularnych księgarniach internetowych: