Recenzja serialu „Forst". Od skandynawskiego kryminału do Jamesa Bonda

Data: 2024-01-11 13:10:28 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Forst to całkiem sprawna pod względem filmowego warsztatu adaptacja popularnych powieści Remigiusza Mroza. Początkowo autentycznie angażująca i klimatyczna, choć w końcu sprowadzająca się do prawdziwego festiwalu scenariuszowych absurdów, skrótów i głupotek.

Forst recenzja serialufot. mat. prasowe Netflix / Łukasz Bąk

Forst – recenzja serialu

Wiktor Forst (Borys Szyc) to komisarz pracujący w podhalańskiej policji, „zesłany” na prowincję za bliżej nieokreślone sprawy z przeszłości. Nieszczególnie lubiany przez zwierzchników, posługujący się metodami, które czasem budzą kontrowersje, a czasem kompletnie nie mieszczą się w ramach tak zwanej „policyjnej roboty”. Forst biega, kocha się z kolejnymi kobietami, choć na co dzień wydawać się może nieco antypatyczny i… szuka sprawcy niezwykle widowiskowej zbrodni.

Oto bowiem na szczycie Giewontu znalezione zostają nagie zwłoki mężczyzny powieszonego na krzyżu, który rokrocznie przyciąga tyleż piorunów, co niedzielnych turystów. Wydarzenie to staje się początkiem nietuzinkowego śledztwa, które początkowo prowadzić będzie sam Forst, później – gdy zostanie mu ono odebrane – wspierany przez dziennikarkę Olgę Szrebską (Zuzanna Saporznikow). Śledztwa w sprawie zbrodni, której źródła sięgają daleko w przeszłość.

Forst serial opinieBorys Szyc i Zuzanna Saporznikow w serialu Forst / fot. mat. prasowe Netflix / Łukasz Bąk

Twórcy nowej produkcji Netflixa zdecydowali się połączyć w serialu elementy fabularne z pierwszych dwóch tomów cyklu o Wiktorze Forście – Ekspozycji i Przewieszenia, uzupełniając je dodatkowo o wątek poruszony w najnowszej książce z cyklu – Widmie Brockenu. Całość początkowo zapowiada się nieźle, by w końcu popaść w coraz większe absurdy. 

Forst Netflix – opinie o serialu

Zacznijmy może od tego, że ciekawszą postacią mógłby być sam Wiktor Forst, który w serialu staje się właściwie kalką setek bohaterów popularnych produkcji kryminalnych. To facet z przeszłością, wychowywany w domu dziecka, nękany tajemnicami z dawnych lat, atakami migren i nagłymi powrotami mrocznych wspomnień. Wprawdzie stara się zagłuszyć je tabletkami, nie alkoholem, jednak wciąż podobnych bohaterów – policjantów z problemami – najpierw w literaturze skandynawskiej, a później i polskiej, mieliśmy już setki. W dodatku Forst bardzo często podejmuje pochopne, kompletnie nieuzasadnione decyzje, zdając się zapominać o całym policyjnym warsztacie, który jako doświadczony śledczy powinien mieć doskonale opanowany. Przykład pierwszy z brzegu, gdy zamiast poczekać na specjalistów, wspina się bez żadnego zabezpieczenia na krzyż na Giewoncie, by wyjąć z ust denata tajemniczą monetę. Można byłoby to jeszcze jakoś zrozumieć, gdyby od tempa prowadzenia śledztwa zależało czyjeś życie, jednak na tym etapie decyzja komisarza wydaje się absurdalna i kompletnie nieuzasadniona. Borys Szyc robi wprawdzie wszystko, by tchnąć w swojego bohatera życie i w niektórych pomniejszych scenach pokazuje swój talent i warsztat aktorski, jednak Forst jest już na poziomie scenariusz postacią zbyt papierową. Nie ma w nim prawdy, czegoś, co sprawiałoby, że będzie mu się z przyjemnością kibicować.

Forst Netflix serial opinieDominika Baar jako prokurator Wadryś-Hansen / fot. mat. prasowe Netflix / Łukasz Bąk

Czy pozostali bohaterowie wypadają dużo lepiej? Cóż, różnie z tym bywa. Zuzanna Saporznikow jako Olga Szrebska przede wszystkim stanowi tło dla głównego bohatera tej historii. Prokurator Dominika Wadryś-Hansen (Kamila Baar), pełniąca w książkach (i w życiu literackiego Forsta) bardzo istotną rolę, głównie smuci się i snuje po ekranie, raz irytując się presją, jaka ciąży na niej z powodu toczącego się śledztwa, a raz próbując cieszyć się życiem rodzinnym. Skrywający się w supertajnej kryjówce na szczycie jednego z górskich szczytów (pleonazmy jak najbardziej celowe) geniusz zbrodni (Jerzy Rogalski) przypomina zaś raczej postać z filmów o Jamesie Bondzie niż bohatera skandynawskiego kryminału (a właśnie ten gatunek imitować ma serialowy Forst). Jasne, część wątków i postaci jest tu żywcem zaczerpniętych z książek, ale scenarzyści nie są powieściom Mroza bałwochwalczo wierni, z powodzeniem mogli więc zdecydować się na kolejne modyfikacje, by uniknąć scenariuszowych mielizn.

Czytaj także: W jakiej kolejności czytać Mroza? Przewodnik po seriach książek Remigiusza Mroza

Na te zaś serial Daniela Jaroszka wpada bardzo często. Niektóre wątki bywają zaczynane, by potem rozmyć się i nigdy nie powrócić, inne zaś pojawiają się znikąd. Skądinąd – wątków tych jest zbyt dużo, by mogły złożyć się na w miarę spójną całość. Relacje pomiędzy postaciami w Forście zostają zawiązane, by chwilę później zupełnie stracić na znaczeniu. W dodatku, zamiast podsuwać odbiorcy kolejne wskazówki i konsekwentnie prowadzić fabułę ku spójnemu rozwiązaniu, twórcy decydują się na rozwiązania z kapelusza, by nie powiedzieć: zupełnie „od czapy”. Zbiegów okoliczności, szczęśliwych (lub nieszczęśliwych) przypadków, wskazówek, dziwnym trafem odnajdywanych wskazówek jest tu tak wiele, że nie sposób ich zliczyć. Paradoksalnie, choć dzieje się naprawdę dużo, wiele scen nie ma w serialu właściwie żadnego znaczenia, przez co odnosi się wrażenie dłużyzn, więc i tempo produkcji mogłoby być zdecydowanie lepsze.

Forst czy warto zobaczyćAndrzej Bienias w roli inspektora Osicy / fot. mat. prasowe Netflix / Łukasz Bąk

Forst – czy warto zobaczyć?

To, co w serialu na podstawie prozy Remigiusza Mroza bez wątpienia się udało, to tworzenie specyficznego klimatu rodem ze skandynawskich kryminałów. Bywa niepokojąco (kiedy akurat nie jest absurdalnie), bywa mrocznie, całości zaś dopełniają wspaniałe krajobrazy polskich i słowackich Tatr, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zdecydowanie, potencjał tych plenerów został w dużym stopniu wykorzystany, w czym wielka zasługa Piotra Uznańskiego. Dobrze wypada również oprawa muzyczna, choć można odnieść wrażenie, że część z tych utworów doskonale znamy już z innych produkcji dostępnych na Netflixie.

Na poziomie realizacji jest więc dobrze – wyraźnie lepiej niż w przypadku Chyłki i Behawiorysty, seriali, które powstały dla Playera, a później TVN, a także Wotum nieufności, realizowanego dla Polsatu. Szkoda, że za pięknymi skądinąd obrazkami nie idzie równie udany scenariusz i angażująca historia. Powiedzmy to wprost: Forsta da się bez wielkiej przykrości oglądać – i bez wątpienia znajdą się fani tego serialu, jednak po seansie wielu widzów nieuchronnie będzie zadawało sobie pytanie: „Tylko właściwie po co?". 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Ekspozycja
Remigiusz Mróz

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje