Pisanie powieści i gra na fortepianie mają ze sobą wiele wspólnego. Wywiad z Natsu Miyashitą
Data: 2021-03-16 11:16:25– Życiem i muzyką można się cieszyć niezależnie od tego, kim się jest – mówi Natsu Miyashita, autorka powieści Las z wełny i stali, nagrodzonej w plebiscycie „Książki Roku" serwisu Granice.pl.
Czytając Las z wełny i stali, poczułam, że chciałabym być stroicielem fortepianów. Czy to nie magiczny zawód?
Oczywiście, że magiczny. Uwielbiam słuchać muzyki fortepianowej i wiem, jak wiele zależy w niej od stroiciela. Aby koncert się udał, należy zadbać nie tylko o dobrego wykonawcę i odpowiedni instrument, lecz także o właściwego specjalistę od strojenia, bo bez niego występ może skończyć się katastrofą. Szczerze powiedziawszy, mało kto zdaje sobie sprawę z istnienia tej specyficznej profesji. Cały jej urok tkwi w tym, że jest ona niedostrzegalna dla zwyczajnej publiki.
Ilu jest stroicieli fortepianów w Japonii? Jak bardzo poważany jest to zawód?
Jest ich około 10 tysięcy. Co prawda pianiści zdają sobie sprawę z wagi tego zawodu i darzą go ogromnym szacunkiem, jednak trudno powiedzieć, by był on szczególnie znany i poważany przez zwykłych ludzi. Być może dlatego, że stroiciel pozostaje zawsze gdzieś w cieniu, na dalszym planie.
Stroiciel jest jak członek rodziny, który zagląda do jej wnętrza. Czyszcząc instrument, odnajduje w nim ślady przeszłości. Czy to nie piękne?
Bardzo piękne. Sytuacje opisane przeze mnie w powieści zdarzają się, i to nierzadko, w prawdziwym życiu. Na przykład stroiciel, który przez długi czas odwiedzał mnie w domu, potrafił za pomocą samego tylko dotyku wyczuć, jak często grywam na fortepianie. Udzielał mi też cennych rad odnośnie do polepszenia mojej techniki.
Czyli gra Pani na fortepianie?
Grywam troszkę dla przyjemności, dla rodziny. Nie jestem profesjonalnym muzykiem, ale czasem odnoszę wrażenie, że pisanie powieści i gra na fortepianie mają ze sobą wiele wspólnego.
Wróćmy do powieści. Tomura pochodzi z małej miejscowości na północy kraju. Żeby zostać stroicielem, musi opuścić swoje okolice i udać się do dużego miasta. Czy zawsze tak to wygląda?
Niewiele jest szkół kształcących stroicieli fortepianów. Takie ośrodki znajdują się jedynie w większych miastach. Gdyby Tomura zdecydował się zostać w swojej małej miejscowości, nigdy nie nauczyłby się zawodu. Nawiasem mówiąc, w mojej okolicy również nie ma gdzie się uczyć strojenia.
Chłopiec jest samotny, szuka przewodnika i przyjaciół. Nieoczekiwanie znajduje swoich mistrzów w osobach trzech stroicieli. Czy to wyznacza jego życiową ścieżkę?
Dokładnie tak. Dodam jeszcze, że Tomura także wywiera duży wpływ na swoich mistrzów, w jakiś sposób odmienia ich życie.
Historia bliźniaczek Kazune i Yuni pokazuje, jak trudno jest zostać wirtuozem, nawet jeśli ma się talent. Czy wiele dzieci w Japonii musi się pogodzić z porażką? Jak to znoszą?
Ten problem nie dotyczy tylko japońskich dzieci. Osoby, którym nie udało się zostać wirtuozami fortepianu, muszą po prostu pogodzić się z własnym losem. Najczęściej robią później kariery jako nauczyciele muzyki, akompaniatorzy chórów lub stroiciele. Porażka bynajmniej nie przekreśla ich szans na szczęście. Życiem i muzyką można się cieszyć niezależnie od tego, kim się jest.
Co by Pani poradziła dzieciom, które chciałyby pokochać muzykę Chopina? Powinny słuchać drzew?
Jestem przekonana, że wszystkie dzieci, które odpowiednio wcześnie oswoi się z utworami Chopina, zostaną jego wiernymi wielbicielami. Przecież piękno muzyki chopinowskiej polega w dużej mierze na tym, że jest ona w stanie poruszyć serca nie tylko rozumiejących ją dorosłych, ale przede wszystkim najmłodszych słuchaczy.
Dziękuję za rozmowę.
Książkę Las z wełny i stali kupicie w popularnych księgarniach internetowych: