Czytelnik nie może się nudzić, czytając powieść sensacyjną. Wywiad z Moniką Wysocką i Arturem Kawką
Data: 2020-11-04 15:23:55Czy w Polsce działają prawdziwi agenci? Jak wygląda rzeczywistość małego komisariatu, do którego trafia gliniarz z wielkiego miasta? Jak rozwiązać problem ośmiornicy, która odpowiada za handel narkotykami i morderstwa na całym świecie? O swojej najnowszej powieści Usta mordercy opowiadają autorzy – duet Monika Wysocka i Artur Kawka.
Usta mordercy to wielowątkowa powieść kryminalna. Fabuła rozwija się tu niczym… no właśnie. Wchodzimy w kolejne drzwi, a za nimi, kolejne i kolejne. Wszystko ma drugie dno?
Artur Kawka: Być może (uśmiech). Oczywiście powieść to fikcja literacka, ale jesteśmy przekonani, że również w rzeczywistości niekiedy nie wszystko jest tym, czym się wydaje na pierwszy rzut oka. Niektóre śledztwa trwają latami, niektóre zagadki nigdy nie zostają rozwiązane, jak choćby sprawa zabójstwa generała Marka Papały.
Tajemnice są kołem zamachowym dobrej intrygi.
Monika Wysocka: Chcemy też nieco zaskoczyć czytelnika. Tworzymy powieść wielowątkową, wielowarstwową, zachęcając czytelnika do odkrywania poszczególnych warstw. Mamy nadzieję, że czerpie z tego taką samą satysfakcję, jak my z pisania.
Rozpoczyna się intrygująco. W więzieniu, skazany za niewinność, siedzi człowiek, który czyta książki. Dobre intro to podstawa sukcesu w powieści kryminalnej. Ale potem mamy kolejne intro. I kolejne. Byłam naprawdę zaskoczona.
Artur Kawka: O to właśnie chodzi, jak już wcześniej powiedziała Monika. O zaskoczenie czytelnika. Naszym celem jest stworzenie ciekawej, wciągającej opowieści, która ma wywoływać, jak my to nazywamy, syndrom następnej strony, gdy nie można się oderwać od czytania. Czytelnik nie może się nudzić, czytając powieść sensacyjną. Inaczej nasza praca byłaby bezsensowna.
Monika Wysocka: Agatha Christie w jednym z wywiadów powiedziała, że w jej kryminałach nie ma zbyt głębokich myśli, ale dużo jest dramatycznych i przewrotnych pomysłów. Nasze opowieści bardziej przypominają oczywiście thrillery sensacyjne niż klasyczne kryminały, ale zasada jest podobna. Co rusz pojawiają się nowe pomysły, które potem staramy się połączyć w jedną całość. Czasem musimy się nawet ograniczać, by czytelnik nie pogubił się w nadmiarze wątków. Mam nadzieję, że nam się to mniej lub bardziej udaje.
Artur Kawka: To już pozostawiamy, oczywiście, ocenie czytelników.
Wprowadzacie do fabuły wątek policjanta z Warszawy, Maćka, który przenosi się na prowincję. To częsty zabieg np. w kryminałach skandynawskich. Czy małe polskie miasteczko jest ciekawszym miejscem niż np. Warszawa czy Poznań?
Monika Wysocka: Powiedziałabym, że raczej równie ciekawym. Wielkie miasta to ciągły bieg, pewna anonimowość. Małe miasteczka i wsie mają swój własny klimat i rytm, w którym spokojnie toczy się życie. Wszyscy się tam znają, wiedzą, kto jest kim, jakie problemy ma sąsiad, gdzie pracuje, kim byli jego dziadkowie, czy jest kłótliwy, czy spolegliwy. Nagłe odkrycie ciała zamordowanej kobiety musi być wstrząsem dla mieszkańców takiej miejscowości.
Taki grom z jasnego nieba…
Artur Kawka: Tak. Chcę jednak podkreślić, że w naszej powieści skupiamy się jednak nie na tle obyczajowym, co na niewielkim posterunku policji. Policjanci tam pracujący właściwie nie zetknęli się do tej pory z tak skomplikowaną sprawą. W to środowisko trafia Maciek, siłą rzeczy mający większe doświadczenie. Czy sobie poradzą, to już czytelnik musi odkryć sam.
No i ta nazwa: Mordy. To prawdziwe miejsce czy licentia poetica?
Artur Kawka: Takie miasteczko rzeczywiście istnieje niedaleko Siedlec. Liczy niecałe dwa tysiące mieszkańców. Nasi bohaterowie jednak są już tylko wytworem naszej wyobraźni.
Zaraz sprawdzę na mapie…
Monika Wysocka: Spokojnie. Zaznaczę, jak to zwykle czyni się w filmach, że wszelkie podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i osób jest przypadkowe.
Akcja pędzi jak w rollercoasterze. Z ponurych Mord nagle zapraszacie czytelnika nad piękne południowe morza. Trochę w tym klimatu z powieści Zafona. A może się mylę?
Monika Wysocka: Zaskoczyła nas pani. Zestawienie fragmentu naszej prozy z klimatem wspaniałych powieści Ruiza Zafona może nam tylko schlebiać, tym bardziej że sama bardzo lubię jego magiczne opowieści. Może jakieś echo moich lektur pojawiało się w opisach w naszej powieści. Ale też piękne krajobrazy, kultura i tradycja greckich wysp same proszą się, by potraktować je z prawdziwym pietyzmem. Chcieliśmy by czytelnik poczuł niezwykły klimat Kos.
Oczyma wyobraźni widziałam ten błękit morza. A potem powieść sprowadziła mnie na ziemię.
Artur Kawka: Nasza powieść jest brutalna, mroczna, więc tego typu kontrapunkt, powieściowa wycieczka, pozwala czytelnikowi odpocząć od ciężkiego klimatu, oderwać się od ponurej rzeczywistości śledztwa, a przy okazji poznać nieco lepiej bohaterów i ich problemy. W tym trudnym czasie odwiedzenie wysp Morza Śródziemnego każdemu z nas by się przydało.
A potem do akcji wkracza przystojny Amerykanin Tom Wilmowski. To chyba mój ulubiony bohater w Ustach mordercy. I nie tylko z powodu jego imienia i nazwiska, choć seria Alfreda Szklarskiego towarzyszyła mi w dzieciństwie (uśmiech).
Monika Wysocka: To przypadkowe nawiązanie. O Tomku przypomnieliśmy sobie już w trakcie pisania powieści, ale zdecydowaliśmy, że nie zmieniamy imienia i nazwiska. To takie puszczenie oka do czytelników, którzy darzą serię pana Szklarskiego wielkim sentymentem.
Porozmawiajmy zatem o Wilmowskim. Zaskakująco dobrze radzi sobie w polskich realiach.
Artur Kawka: Pamiętajmy, że jest jednak z pochodzenia Polakiem. Losy jego emigranckiej rodziny nie były łatwe i oczywiste, jak wielu polskich rodzin w zeszłym wieku, co wyraźnie w powieści wybrzmiewa.
Monika Wysocka: Dodam, że jest to zasługa pasji historycznej Artura.
Poproszę o więcej szczegółów.
Artur Kawka. Tom jest też emerytowanym żołnierzem służb specjalnych, który brał udział w wielu operacjach. Potem działa w firmie ochroniarskiej na trudnym terenie, bo w Iraku. Zarówno jego doświadczenie życiowe, jak i wyszkolenie powodują, że potrafi się dostosowywać do różnych, zastanych realiów. To silny, męski bohater, rozwiązujący problemy poprzez działanie, ale nie jest superbohaterem. Nie ratuje całego świata, jak James Bond.
Monika Wysocka: Muszę jednak ostrzec czytelników, że nie jest postacią jednoznaczną. Metody, którymi się posługuje, są delikatnie mówiąc kontrowersyjne. Czasem bywa okrutny, emocjonalnie chłodny, ale jest też niezmiernie lojalny wobec przyjaciół i rodziny.
Nie powiemy o nim wszystkiego, ale chciałam jakoś zręcznie skręcić w kierunku służb specjalnych i wszelkich „komandosów”, którzy działają na polskim gruncie. Jak to jest w rzeczywistości?
Monika Wysocka: Oczywiście bohaterowie Ust mordercy to postacie fikcyjne. Również akcja powieści to wytwór wyobraźni, głównie Artura. Żadne z nas też nie zna od kulis funkcjonowania służb specjalnych w naszym kraju. Działania tego typu jednostek zapewne są zdecydowanie bardziej subtelne i zakulisowe.
Pułkownik Aleksander Makowski mówił, że wymagają cierpliwości. Sporo o tym w świetnym wywiadzie-rzece Zawód: szpieg”
Artur Kawka: O większości udanych, tajnych operacji raczej nigdy nie przeczytamy i nie usłyszymy. Jesteśmy jednak pewni, że brutalna walka wywiadów to codzienność. O metodach GRU, wywiadu naszych wschodnich sąsiadów, pisał choćby Suworow w Akwarium. Nie rozwikłamy też wielu zagadek kryminalnych, w które być może byli zaangażowani dawni, peerelowscy funkcjonariusze tych służb. Jestem przekonany, że to, co dociera do opinii publicznej to jedynie czubek góry lodowej.
Monika Wysocka: W tym kontekście być może postać działającego na własną rękę komandosa nie jest tak nieprawdopodobna, jak się nam wydaje.
Usta mordercy to mocny, męski kryminał. Męski, ponieważ dominują w nim męscy bohaterowie. Ukazuje kulisy prac polskiej policji i jednostek dochodzeniowych. Nie ma za wiele takiej prozy w naszych księgarniach…
Artur Kawka: Staram się pisać takie książki, których mi osobiście brakuje. Moim mistrzem we wczesnej młodości stał się Alistair MacLean. Później pojawiła się fascynacja Harlanem Cobenem i Frederickiem Forsythem. Kobrę połknąłem w ciągu jednej nocy. Takich emocji szukam w literaturze sensacyjnej, ale przeniesionej na bliski nam, polski grunt.
Monika Wysocka: A skoro takiej literatury jest w księgarniach niewiele, to tym bardziej zachęcamy czytelnika do sięgnięcia po naszą powieść. O ile oczywiście poszukuje tego typu wrażeń.
W fabule zostawiliście otwartą furtkę. Wilmowski zostaje w Polsce i pojawia się doniesienie o kolejnej ofierze. Czy to oznacza kontynuację przygód Toma i Maćka?
Monika Wysocka: W czasie, gdy powstawało zakończenie powieści, był jedynie pomysł na dalszy ciąg. Często zostawiamy sobie taką furtkę, bo przywiązujemy się do naszych bohaterów. Dość szybko jednak Artur zaproponował, by powrócić do Toma i jego ekipy.
Wspaniale.
Artur Kawka: Możemy już teraz zdradzić czytelnikom, że po następne przygody Wilmowskiego będą mogli sięgnąć w przyszłym roku. Tym razem zaprosimy was nad Morze Czarne, do Odessy, aby rozwiązać zagadkę zaginięcia młodych dziewcząt.
Czekamy zaten. Dziękuję za rozmowę.
Książkę Usta mordercy kupicie w popularnych księgarniach internetowych: