W wyższych sferach wystarczyło słowo, by zniszczyć czyjąś reputację czy życie. Wywiad z Moniką Godlewską
Data: 2021-04-15 11:05:13Jako ludzie jesteśmy ciekawscy, lubimy dobre historie, pociąga nas to, co tajemnicze i nie do końca odkryte. Ta nutka niedopowiedzenia jest atrakcyjna. Odkąd brytyjski dwór, dzięki środkom masowego przekazu, stał się bardziej „na wyciągnięcie ręki”, stracił swą wyjątkowość, przynajmniej częściowo. O brytyjskiej arystokracji i jej zwyczajach w początkach XX wieku rozmawiamy z Moniką Godlewską, autorką powieści Dama Kier.
Dama Kier to historia o angielskiej arystokracji. Kochamy brytyjskie dwory. Zna Pani Downton Abbey?
Tak, znam, choć muszę przyznać, że obejrzałam zaledwie kilka odcinków. Jednak doskonale rozumiem, co nas, osoby współczesne, pociąga w produkcjach kostiumowych. Tak jak Pani mówi, kochamy brytyjskie dwory, bo traktujemy je niczym baśń. Romantyzujemy tę rzeczywistość i widzimy przede wszystkim to, co jest widoczne na pierwszy rzut oka. Piękne stroje, wnętrza, etykieta – nie mamy tego na co dzień, a chcielibyśmy przenieść się, choć na chwilę, do zupełnie innego świata. Historie o angielskiej arystokracji nam to umożliwiają i to jest kuszące. Łatwo jest jednak zapomnieć o tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka.
Nora, bohaterka Damy Kier to szczególna osoba. Jest waleczna. Dlaczego?
Chciałam, żeby Nora wyróżniała się na tle typowych przedstawicielek arystokracji, lecz równocześnie by dobrze czuła się w tym środowisku i nie buntowała się przeciwko niemu. Uważam, że postać buntowniczki jest zbyt często obecna w historiach kostiumowych, dlatego zależało mi na tym, by ona taka nie była. Eleanor jest więc typowym dzieckiem swojej sfery, lubi być członkinią socjety, lubi bywać na salonach, bawić na balach i gościć na proszonych herbatkach. Jednocześnie jest dobrze zorientowana co do niebezpieczeństw, które jej grożą i zdaje sobie sprawę z tego, że musi walczyć. Rozumie także, że wyższe sfery są kłębowiskiem żmij, a ona jest zdana wyłącznie na siebie. Nie ma więc żadnych skrupułów w wykorzystywaniu swoich, często bardzo skromnych, możliwości. Kiedy sytuacja tego wymaga, jest krucha i pozornie bezbronna, innym razem nie boi się prowadzić słownej szermierki. Jeśli jest „damą w opresji”, to na własnych zasadach. Musi być swoim własnym sojusznikiem. Myślę, że stąd bierze się jej waleczność – z poczucia osamotnienia. Albo będzie walczyć, albo się podda, jednak ta druga opcja może zakończyć się jej kompletną porażką. Eleanor zaś nie jest postacią, która łatwo godzi się z porażkami.
Pytam o Norę, ponieważ świat, w jakim żyje, zapewnia kobiecie bardzo wiele, ale jednocześnie wiele jej zabiera. Decydowało o tym szczególne prawo spadkowe, które obowiązywało w Zjednoczonym Królestwie.
Tak, to prawda. W przeciwieństwie do kobiet z niższych klas społecznych, które od dzieciństwa musiały zajmować się pracą i wspierać rodzinny budżet, przedstawicielki wyższych sfer były sprowadzane głównie do roli „ozdoby domu”. Opływały w luksusy, ciesząc się z pozycji żony wpływowego mężczyzny. Damy jednak nie posiadały własnych pieniędzy, a już sam pomysł podjęcia przez nie pracy zarobkowej uznawany był za hańbiący. Potrzeba wolności i uniezależnienia się od mężczyzny stanowiła jeden z powodów do działań dla sufrażystek, kobiet tak aktywnych w opisywanych przeze mnie czasach.
Nora nie mogła odziedziczyć bezpośrednio po ojcu, zatem kopalnie diamentów otrzymał jej syn. Na co mogły liczyć kobiety w jej sytuacji?
Przede wszystkim na łaskawość oficjalnego dziedzica. Nora korzysta z faktu, iż jej syn, William, ma dopiero dwa lata i jest zbyt mały, by decydować o majątku. Póki jest jego opiekunką, to ona dysponuje pieniędzmi. Musi jednak pamiętać, iż ten stan nie będzie trwać wiecznie. Kobiety w jej sytuacji, by zapewnić sobie stabilizację, często decydowały się na powtórne zamążpójście – rzecz jasna, z kimś majętnym. Uczucia zajmowały drugorzędną – a czasami jeszcze dalszą – rolę.
Czy to oznacza, że zbuntowana kobieta mogła zostać praktycznie bez pieniędzy?
Myślę, że buntowniczkom groziło poważniejsze „niebezpieczeństwo” niż tylko brak funduszy. Mam na myśli społeczny ostracyzm, z którym również i Eleanor się liczy. Oczywiście, jeżeli ktoś posiadał znaczny majątek, na pewne zachowania przymykano oko, choć tyczyło się to raczej mężczyzn. Łamiący konwenanse dżentelmen mógł być nazywany „ekscentrykiem” i akceptowany w towarzystwie, ale idąca w jego ślady kobieta określana była już mianem „skandalistki” albo wręcz „histeryczki”. Jest to jednak kwestia, nad którą pragnę pochylić się w kontynuacji Damy Kier.
Nora postanawia rozwiązać problem, szuka możnego protektora, za którego zamierza wyjść za mąż. Te małżeństwa z rozsądku były częste na początku XX wieku. Działały w obie strony. Bankruci z tytułami szukali zamożnych żon. Znamy historię wielu bogatych Amerykanek, które wychodziły za Anglików „z tytułem”.
To prawda, podobno w tamtych czasach w Stanach Zjednoczonych istniało nawet specjalne czasopismo dla majętnych panien, w których angielscy lordowie, mający do zaoferowania wyłącznie tytuł szlachecki, anonsowali się jako gotowi do poślubienia amerykańskiej dziedziczki. Odzew był niezły. Nora szuka męża nie tylko dla jego pieniędzy czy tytułu – ona pragnie poślubić kogoś, kto ma znaczne wpływy w londyńskiej socjecie. To także nie zmieniło się na przestrzeni wieków: pieniądze idą w parze z możliwościami. Eleanor jest wyrachowana i nie zamierzam jej usprawiedliwiać. Ona nie pragnie uczucia, nowy związek postrzega na zasadzie wzajemnej transakcji. Czy jednak jej zachowanie zasługuje na potępienie? Cóż, odpowiedź na to pytanie znajduje się na kartach powieści.
Środowisko, do którego trafia Nora, to arystokracja, damy i dżentelmeni. Tymczasem ich przywary przerażają. Dżentelmenów określały: majątek, konie, władza, maniery i upodobanie do tradycji. Brytyjska arystokracja ma naprawdę dużo na sumieniu. Korupcja, łapówkarstwo, niemoralne prowadzenie się. Powieściowy świat, który Pani stworzyła, bardzo delikatnie piętnuje wady tej warstwy społecznej.
Nie na darmo wyższe sfery określa się pogardliwie „klasą próżniaczą”. Moim zamierzeniem było ukazanie arystokracji jako świata, który choć zachwycający „na wierzchu”, nie jest wolny od moralnej brzydoty. Nie chciałam robić tego w sposób mocny, raczej nakierować myśli czytelnika, by zwrócił na to swoją uwagę, czytając historię Eleanor Hardinge. Edith Wharton w Wieku niewinności ukazuje grzechy nowojorskiej socjety – hipokryzję, bezduszność, skostniałość poglądów, niegodziwość, jednak wciąż utrzymuje piękno wyższych sfer. Pod powabną otoczką nietrudno ukryć zło. Pozostaje mi mieć nadzieję, że w Damie Kier zdołałam w podobny sposób pokazać brytyjską arystokrację. Ich przewiny nie są okazałe ani „wybuchowe”. Na ogół to przekazywana z ust do ust plotka, zawoalowana insynuacja, kwestie leżące zaledwie w sferze domysłów. Trudno to ukazać w sposób dynamiczny, dlatego że główna siła przekazu leży w rozmowach. Stąd w mojej powieści tak wiele dialogów. W wyższych sferach wystarczyło słowo, by zniszczyć czyjąś reputację i życie.
Skandale wstrząsają także brytyjskim dworem. Od kiedy wymyślono telewizję i social media, jest to coraz bardziej widoczne. Szkoda?
W pewnym sensie na pewno szkoda. To trochę tak, jak z utratą złudzeń. W dawnych czasach o życiu wyższych sfer nie wiedziano tak wiele. Jako ludzie jesteśmy ciekawscy, lubimy dobre historie, pociąga nas to, co tajemnicze i nie do końca odkryte. Ta nutka niedopowiedzenia jest atrakcyjna. Odkąd brytyjski dwór, dzięki środkom masowego przekazu, stał się bardziej „na wyciągnięcie ręki”, stracił swą wyjątkowość, przynajmniej częściowo. W dzisiejszych czasach o wiele trudniej utrzymać tajemnice. W dobie Internetu sekretom łatwo jest wypłynąć na powierzchnię. To, co do tej pory pozostawało w cieniu, nagle ukazuje się naszym oczom w pełnym świetle. I nie zawsze jest to przyjemny widok. W naszych oczach dwór brytyjski był na wpół baśniowy, podobnie jak świat dawnej arystokracji. Teraz, dzięki social mediom, widzimy go w pełnej krasie. A to, co widzimy, jest rozczarowująco ludzkie.
W powieści porusza Pani ważny problem – równości ludzi wobec siebie. Tymczasem w powieści brytyjska arystokracja żyje dzięki temu, że korzysta z usług innych i z majątku innych. To, co było normalne w czasach wiktoriańskich i edwardiańskich dzisiaj może już nieco uwierać.
Trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, że w czasach, w których rozgrywa się akcja Damy Kier, ludzie mieli inne od współczesnych poglądy na świat, na życie oraz odmienne przekonania. Członkowie wyższych sfer wychowali się w przekonaniu, że posiadają tak wiele, bo im się to „należy” z racji urodzenia. Kwestia równości ludzi wobec siebie była dla nich nie do pomyślenia, gdyż uważali, że ich pozycja jest słuszna. Moim zdaniem, mieli po prostu szczęście, że przyszli na świat w takiej, a nie innej rodzinie. Główni bohaterowie Damy Kier, Eleanor Hardinge i Cillian Shaw, wywodzą się z dwóch odrębnych, wręcz przeciwstawnych sfer, mają odmienne doświadczenia życiowe, inne spojrzenie na świat i zupełnie różne priorytety. W kontynuacji historii skupiam się na tych różnicach i próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, czy w realiach edwardiańskich ich znajomość ma prawo przetrwać – i czy przetrwa.
Nora jest gotowa na wszystko. Dzisiaj wiele kobiet na świecie walczy o swoje prawa. Jak Pani postrzega ten proces?
To prawda, Nora jest gotowa na wszystko, jednak należy pamiętać, iż nie jest feministką, ani też, co bliższe jej czasom, nie jest sufrażystką. Ona nie walczy o poprawę pozycji kobiet w społeczeństwie, tylko walczy przede wszystkim o siebie. Jest egoistką, to prawda, jednak nie bez powodu.
Walka kobiet na świecie o ich prawa jest procesem wiążącym się przede wszystkim z zachodzącymi przemianami o charakterze społeczno-ekonomicznym. Co do zasady, ustawodawstwa państw rozwiniętych gwarantują i zapewniają równe traktowanie kobiet i mężczyzn, gdyż dotyczą praw i swobód obywatelskich bez względu na płeć, poprzez to, że są adresowane ogólnie do obywateli danego kraju, a nie odrębnie do kobiet czy mężczyzn. Czym innym jest natomiast praktyka w respektowaniu i przestrzeganiu tych praw i swobód, gdzie kobiety nie są traktowane tak, jak mężczyźni, np. w zakresie zatrudniania czy wysokości wynagrodzenia. Dlatego też należy przede wszystkim wspierać działania, które zapewniłyby realne respektowanie równości płci – oczywiście tam, gdzie jest to możliwe.
Zapowiada Pani ciąg dalszy losów pięknej Nory. Czy będą równie burzliwe, jak w Damie Kier?
Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale aby zaintrygować Czytelników, powiem jedynie, iż losy Nory w dalszych częściach będą bardziej burzliwe niż to, co działo się w Damie Kier. Podobnie jak losy Cilliana, który ma do odegrania o wiele ważniejszą rolę, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie bez przyczyny połączyłam historię tej dwójki i mam nadzieję, że efekt przypadnie Czytelnikom do gustu.
Książkę Dama Kier kupicie w popularnych księgarniach internetowych: