Depresja przestaje być tematem tabu. Wywiad z Moniką Chodorowską
Data: 2024-12-12 15:17:17– Z jednej strony depresja przestaje być tematem tabu, z innej myślę, że wciąż zbyt mało się o niej mówi, za mało poświęca się jej czasu, a ona tymczasem zatacza coraz szersze kręgi. Pewnie dlatego, że wokoło mają miejsce trudne wydarzenia, generując dużo lęku. Czujemy się obciążeni rozmaitymi sprawami, rosną względem nas wymagania, nie mamy z kim o tym porozmawiać, wstydzimy się słabości, nie chcemy być gorzej oceniani, nie mamy czasu, by o siebie należycie zadbać – mówi Monika Chodorowska, autorka książki Rodzinne bezdroża.
Twoja powieść niesie ze sobą ogromny ładunek emocji. Bohaterowie tyle czują, tyle muszą przejść! Uważasz, że powieści psychologiczno-obyczajowe mają moc? Mnie Twoja powieść poruszyła.
Powieść psychologiczno-obyczajowa to bliski mi gatunek, który ma moc wpływania na ludzi poprzez ukazanie w przystępny sposób, jak działa nasza psychika, dlaczego dajemy się ponieść emocjom, napędzamy myśli i rozpętujemy tragedie albo dzięki refleksji zażegnujemy je. Jeśli poczułaś emocje, które starałam się przekazać, to cieszę się ogromnie.
Jedna z Twoich bohaterek cierpi na depresję. Bardzo realistycznie oddajesz tę chorobę. Myślisz, że w Polsce przestaje być ona tematem społecznego tabu?
Z jednej strony depresja przestaje być tematem tabu, z innej myślę, że wciąż zbyt mało się o niej mówi, za mało poświęca się jej czasu, a ona tymczasem zatacza coraz szersze kręgi. Pewnie dlatego, że wokoło mają miejsce trudne wydarzenia, generując dużo lęku. Czujemy się obciążeni rozmaitymi sprawami, rosną względem nas wymagania, nie mamy z kim o tym porozmawiać, wstydzimy się słabości, nie chcemy być gorzej oceniani, nie mamy czasu, by o siebie należycie zadbać.
Choroba Marysi nie jest jasna dla jej rodziny. Bliscy bagatelizują ją? Dlaczego nie potrafią w pełni zrozumieć?
Często mylnie interpretujemy depresję. Może zbyt mało o niej wiemy. Wydaje nam się chorobą ludzi leniwych, którzy powinni wziąć się w garść. Nic bardziej mylnego. Warto zagłębić się w temat. W Rodzinnych bezdrożach staram się przybliżyć temat, choć nie jestem i nie czuję się ekspertem od depresji. Przytoczę słowa z książki Anatomia depresji. Demon w środku dnia Andrew Solomona, które bardzo trafnie definiują chorobę: Kiedy przychodzi, niszczy osobę i tłumi umiejętność dawania i przyjmowania uczucia. Jest przejawem samotności duchowej: niszczy związki z innymi oraz zdolność do życia w pokoju z samym sobą.
Marysia i Kuba. Małżeństwo od wielu lat. Co tak naprawdę ich rozdziela? Jej choroba? Jego charakter? A może po prostu proza życia?
Myślę, że relacje w małżeństwie należy pielęgnować, próbować zrozumieć się wzajemnie, nauczyć się ze sobą rozmawiać, by usłyszeć swoje potrzeby. Jeśli się tego nie robi, zostaje przyzwyczajenie, rozgoryczenie, rutyna i często nadchodzi rozpad.
Choroba na pewno wpłynęła na relację Marysi i Kuby, być może trudności w związku ją nasiliły, ale myślę też, że nie można wszystkiego zrzucić na chorobę. Na obniżony nastrój Marysi wpłynęły różne rzeczy. Na postępowanie Kuby również. Od nas w dużej mierze zależy, co z tym zrobimy.
Marysia zwykła nie dopuszczać do siebie emocji. Co się stało, kiedy w końcu to zrobiła?
Odradza się? Próbuje zrozumieć siebie i innych? Zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele jest różnych możliwości, by zacząć żyć, jak bardzo zawęziła swoje pole widzenia spraw?
Pokazujesz obraz rodziny, która tak naprawdę się rozpada. Dopiero stanięcie z prawdą twarzą w twarz pozwala ocenić sytuację? Zrozumieć rozmiar problemów?
Bez zrozumienia, o co chodzi, co takiego się wydarzyło, że jesteśmy na tym etapie, nie pójdzie się dalej. Albo się chce rozwiązać problem i do tego się dąży, albo nie. Nie ma co udawać. Szkoda czasu, życia. Nic się samo za nas nie zrobi. Ale wiem też, że często nie mamy odwagi, by spróbować naprawić relację, zobaczyć, co nie działa, zmienić to. Coś nas wstrzymuje i temu też warto się przyjrzeć. Może jest to właśnie choroba.
Ciekawie przedstawiasz małżeństwo Marysi i Kuby. Nie wiadomo do końca, co między nimi jest. Z jednej strony: nigdy do siebie nie pasowali. Z drugiej – połączyła ich miłość. Pokazujesz, że wspólne lata życia tworzą więź, o którą warto walczyć?
Marysię i Kubę zafascynowały cechy, których sami w sobie nie mieli. Kuba czuł się wreszcie wysłuchany i rozumiany, Marysię pociągało w nim zdecydowanie, umiejętność działania, decyzyjność. Do tego doszedł dobry seks i stało się. Czy pasowali do siebie? Zastanawiam się nieustannie nad tym, co to w ogóle znaczy pasować do siebie? Na jakiej zasadzie dobieramy się w pary? Znam przeróżne związki i nie umiem znaleźć klucza, wedle którego ludzie się poruszali i wybrali właśnie siebie. Dla mnie kluczowe jest to, co później zrobimy ze związkiem. Czy znajdziemy w drugiej osobie coś, co nas przy niej zatrzyma, czy będziemy ten związek budować, czy raczej żyć swoim życiem obok siebie?
Zastanawiam się, czy oceniasz samego Kubę. Jakim on dla Ciebie jest człowiekiem?
Nie oceniam go. Radził sobie w życiu, jak tylko potrafił. Czerpał z tych zasobów, które posiadał. Czy ojciec okazywał mu czułość, pozwalał okazywać uczucia i radzić sobie ze złością?
Twoja powieść mówi o tym, jak niesamowicie mogą się skomplikować relacje w rodzinie. Marysia nie rozmawia ze swoją siostrą? Ich relacja jest trudna, może nawet toksyczna?
Rodzicom nie udało się stworzyć przestrzeni dla zbudowania głębokich więzi sióstr. Jakie błędy popełnili? Czy ich winię? Nie, ale chciałabym wzbudzić w czytelniku refleksję nad tym, czy tak powinno być? Ile jest rodzin, w których rodzeństwo się nie lubi, często – nienawidzi, rywalizuje ze sobą przez całe życie, a przecież są to bliskie sobie osoby. Taką sytuację też trzeba zrozumieć, odkryć, co się stało, dlaczego tak jest? Jeśli, oczywiście, się tego właśnie chce.
Rodzinne bezdroża to także opowieść o wybaczeniu, drugich szansach, nowych początkach – ale to wszystko wcale nie jest oczywiste i tak po prostu dane? O to trzeba walczyć, a ta walka czasem wiele kosztuje?
Myślę, że wszystko, co jest ważne, kosztuje i wymaga wysiłku. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Życie i budowanie relacji ludzkich to ciężka, codzienna praca, bo człowiek to niezwykle delikatna, ale warta poznania materia. Z jednej strony łatwo go zranić, zniszczyć, z drugiej – ma w sobie ogromne pokłady siły i nie daje się tak łatwo pokonać.
Można powiedzieć, że pewne kwestie pozostawiasz niedopowiedziane. Czy będzie kontynuacja Rodzinnych bezdroży? Jakie są Twoje literackie plany?
Będzie kontynuacja. Piszę drugą część powieści. Zależy mi na rozwinięciu wątku poróżnionych sióstr, ale też na wątku Elżbiety, Olgi, Jaśminy, Kuby, Jacka, wątku obrazów. Nie chcę zbyt wiele zdradzać. Chciałabym też zaskoczyć czytelnika. Może mi się uda.
Książkę Rodzinne bezdroża kupicie w popularnych księgarniach internetowych: