Zwierzę to zawsze ogromna odpowiedzialność. Wywiad z Martą Wiktorią Trojanowską
Data: 2024-11-05 13:03:45 | artykuł sponsorowany– Każde zwierzę może bardzo rozszerzyć nasze myślenie o świecie, zmienić je, wręcz zrewolucjonizować, a przede wszystkim uczyć szacunku do życia i odmienności. Gatunek i wielkość pupila nie mają tu większego znaczenia – mówi Marta Wiktoria Trojanowska, autorka książki Z pamiętnika jeża Emeryka.
Jeże w naszej polskiej kulturze są ważne. Mówi się o nich. Można je spotkać nawet w mieście! Wokół jeży narosło też wiele mitów?
To prawda. Jednym z mitów jest noszenie przez nie jabłek na grzbiecie. Drugim – bardzo szkodliwym dla ich zdrowia – przeświadczenie, że mogą i lubią pić mleko. Takie treści spotkamy jeszcze w starych książkach dla dzieci. To właśnie m.in. literatura dla najmłodszych, i ta starsza, i nowsza, czyni z jeży sympatyczne, urokliwe zwierzątka. Urokliwe i sympatyczne są bez wątpienia – natomiast trzeba cały czas pamiętać, że chociaż żyją blisko nas, to zwierzęta dzikie, które owszem, wchodzą w kontakt z człowiekiem, ba!, potrzebują często jego pomocy – ale dzieje się to wszystko głównie dlatego, że człowiek tak bardzo zaburzył ekosystem i ich dobrostan.
Zanim przejdziemy do samej książki: jak rozumiem, sama masz jeżyka? Znasz temat z autopsji?
W naszym domu mieszka pigmejski jeżyk afrykański. To jedyny gatunek jeża, hybryda dwóch różnych gatunków jeży występujących w naturze w Afryce, dopuszczony do hodowli w domu. Czy słusznie? Mam nadzieję, że częściowo odpowiada na to pytanie moja książka. Albo przynajmniej wzbudza refleksję o ludzko-jeżowych przyjaźniach.
Pola marzy o zwierzątku. Jednak jej mama wykazuje się rozsądkiem. Bo nie każda rodzina tak po prostu, bez przemyślenia sprawy, może sobie pozwolić na zwierzę?
Każde dziecko marzy o zwierzątku! Ba, wielu rodziców o nim marzy, choć przedkładają rozsądek nad marzenia. Odpowiedzią na to pytanie może być jednak przegląd forów dla hodowców różnych gatunków zwierząt i mnóstwo ogłoszeń o chęci ich oddania. Coś o tym wiem, bo obserwuję i grupy „jeżowe”, i te związane z myszkami, jako że w naszym domu mieszka jeszcze osiem przemiłych myszek. Bez względu na gatunek pupila, to zawsze ogromna odpowiedzialność. Zawsze.
W domu Poli pojawia się więc afrykański jeż pigmejski! Początkowo mama Poli ma wiele wątpliwości, czy podoła wyzwaniu? Bo wyzwań trochę było…
Tak, był taki moment, że nawet ja zaczęłam się bać, że jeżyk się nie zadomowi i nie zaakceptuje zmian. Bo, jak wiadomo z książki, dość burzliwie je przechodził i specyficznie manifestował. Z jeżami jest jeszcze tak, że ich natura wciąż nie jest do końca poznana i często mylnie interpretujemy ich zachowanie, a książkowa mama – z dużym poziomem empatii – bała się chyba trochę właśnie tego.
Jak się okazuje, pierwsze noce z jeżem Emerykiem wcale do łatwych nie należą. Warto dowiedzieć się o zwierzątku i jego naturze jak najwięcej, zanim pojawi się ono w domu?
Myślę, że adaptacja każdego zwierzęcia w domu przebiega inaczej. Niekoniecznie tak dynamiczne jak u nas. Nasz jeżyk faktycznie miał ogromny problem z zaakceptowaniem nowych warunków, być może była to jakaś cecha osobnicza. W tym przypadku pomogła nam raczej cierpliwość i empatia niż wiedza książkowa. I bezwarunkowa akceptacja, którą musieliśmy wykazać. Ale w przypadku jeża pigmejskiego nabycie wiedzy o hodowli i specyfice tych zwierząt jest wręcz konieczne, choćby dlatego, że można im mocno przez tę niewiedzę bardzo zaszkodzić.
Jeżyk musi tuptać. Pola i jej rodzina musiały to zrozumieć, prawda?
O tak… jeżyk musi tuptać. Musi mieć też cały czas ciepło. Musi być pod kontrolą lekarza. Musi być pełnoprawnym członkiem rodziny i ma prawo reagować jak jeż! To takie proste, ale okazało się trudne.
Jeden jeż, a w domu Poli wielka rewolucja. A jednak, nikt się nie poddał, mimo trudności?
Nikt się nie poddał, bo wzięliśmy za niego odpowiedzialność – słowo-klucz. Ale też nie poddał się, bo zdesperowana była głównie mama. Jednocześnie zdradzę, że chociaż w książkowej historii problemy zdrowotne jeżyka kończą się na niegroźnym katarze, szybko wyleczonym zresztą, w rzeczywistości jest mniej różowo. U naszego jeżyka została zdiagnozowana niewydolność nerek, tak naprawdę w tej prawdziwej historii musieliśmy więc podjąć jeszcze jedną walkę, nie tylko o jego dobrostan w domu, ale też zdrowie (bardzo słabe u jeży pigmejskich). Nauczyłam się go pielęgnować, robić zastrzyki, podawać mikroskopijne dawki lekarstw. Nasz podopieczny, na szczęście, trafił na wspaniałą, empatyczną panią weterynarz i dobrze funkcjonuje mimo zdrowotnych obciążeń.
Biorąc pod swój dach jeżyka, mama nie spodziewała się tego, z kim nawiąże on najmocniejszą więź?
Nie spodziewała się tego ani książkowa mama, ani ta prawdziwa! Bo ta prawdziwa dostała całkowitego hopla na punkcie jeży! Ale – z drugiej strony – co w tym niewłaściwego? Wiek nie jest żadną cezurą. Ostatecznie przecież obie bohaterki pokochały kolczastego domownika. Na jego zasadach – oczywiście ;-)
Cała historia o jeżu Emeryku jest niezwykle fascynująca, ale przede wszystkim jest opowieścią o trudzie. O niespełnionych oczekiwaniach człowieka. Bo zwierzę to nie zaprogramowana zabawka, która ma cieszyć i rozczulać?
Tak, to były słowa mojego dziecka, kiedy jeżyk nie pozwolił nikomu zasnąć przez całą noc. Właśnie wtedy uświadomiło sobie, że to nie zabawka, którą można wyłączyć. To było pierwsze zwierzątko córki, pierwszy czworonożny domownik. Ale to była też ważna lekcja. Z drugiej strony – kto powiedział, że zwierzę ma spełniać nasze oczekiwania. Dlaczego nie przyjmujemy, że może to my powinniśmy być dla nich?
W posłowiu piszesz, że w Polsce pojawiła się moda na jeże. Jakie jest w tym zagrożenie?
Jedna z czytelniczek napisała w recenzji internetowej, że moja książka nie zachęca do hodowli jeża, ale też od niej nie odwodzi. Ja sama podzieliłam się w posłowiu refleksją, że nie zawrócimy historii tych zwierząt (choć podobno w niektórych krajach zakazują już hodowli Pigmejczyków). Trudno jednoznacznie wypowiedzieć się w tej kwestii, ale faktem jest, że mało kto w ciasnych mieszkaniach jest w stanie zapewnić jeżom optymalne warunki, a dzikie instynkty tych zwierząt pokazują, że to wciąż zwierzę zaledwie udomowione, a nie oswojone i wierne człowiekowi. Nie pozwala na to sama natura jeża, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Mówi się natomiast o tym, że pojawienie się jeży pigmejskich w gabinetach weterynaryjnych spowodowało podwyższenie wiedzy lekarzy na temat pomocy dzikim jeżom europejskim. Ale czy to nie jest kolejny moralny problem?
Ja z kolei widzę inne zagrożenie – dla jeży europejskich, które nigdy, ale to nigdy nie powinny być przechowywane w domach, chyba że na czas zawiezienia ich do ośrodków, w których udzielą im pomocy. Boję się, że wszystkie jeże zostaną wrzucone do jednego worka. A one są dzikimi zwierzętami. I właśnie to jest ich największą wartością. Bardzo bym chciała, żeby ludzie o tym nie zapominali, nawet powodowani chęcią pomocy tym pięknym zwierzętom.
Dziękuję za tę świetną książkę! I prawdę mówiąc, pod jeżyka można podstawić każde inne zwierzę: psa, kota, chomika. Zasada jest taka sama: trzeba szanować jego naturę i prawa. Żywe zwierzę nie jest zabawką ani przytulanką, prawda?
To prawda, tutaj można podstawić każde inne zwierzę. Ale właśnie to malutkie zwierzę może czasami bardzo rozszerzyć nasze myślenie o świecie, zmienić je, wręcz zrewolucjonizować, a przede wszystkim uczyć szacunku do życia i odmienności. Gatunek i wielkość pupila nie mają tu większego znaczenia.
Książkę Z pamiętnika jeża Emeryka kupicie w popularnych księgarniach internetowych: