Nigdy nie jest za późno na wielką przygodę. Wywiad z Izabelą Szylko
Data: 2023-04-26 12:59:23 | artykuł sponsorowany– Wiele lat temu natknęłam się na informację, że największe dzieło Kopernika składało się początkowo z ośmiu ksiąg, potem zostało zredukowane do siedmiu, ale w druku ukazało się tylko sześć. Od razu zapaliło mi się w głowie światełko alarmowe: co stało się z siódmą księgą? Przeprowadziłam więc własne śledztwo, którego wynikiem jest moja książka – mówi Izabela Szylko, autorka książki Poszukiwacze siódmej księgi.
Centrum Nauki Kopernik stworzyło robota przypominającego Mikołaja Kopernika. Myśli Pani, że astronom byłby zaskoczony, gdyby ktoś przedstawił mu taki pomysł za jego życia?
Z pewnością. Nie tylko dlatego, że nie było wtedy robotów, ale ponieważ był bardzo skromnym człowiekiem, żyjącym spokojnie gdzieś na końcu świata. Do głowy by mu nie przyszło, że mógłby kiedyś wzbudzać tak wielkie zainteresowanie.
Czy można powiedzieć, że O obrotach ciał niebieskich było nie tylko największym dziełem naukowym Kopernika, ale także sposobem na dopuszczenie innych do osobistego świata jego wiedzy?
Tak. Kopernik zarys swojej koncepcji heliocentrycznej spisał już w 1512 roku w formie listu do przyjaciół. Nazywało się to Komentarzyk i nie zostało wydrukowane, tylko krążyło w odpisach wśród znajomych. Stąd też książkowy pomysł, aby wielki astronom powierzył swą tajemnicę ustnie, wyłącznie zaufanym osobom. W 1540 roku Joachim Retyk napisał Narratio prima, które było wprowadzeniem do teorii heliocentrycznej. Dopiero po tej publikacji, która wzbudziła duże zainteresowanie, Kopernik zdecydował się oddać do druku De revolutionibus i podzielić się swoją wiedzą z szerszym gronem odbiorców.
W Poszukiwaczach siódmej księgi, Pani najnowszej powieści, nawiązuje Pani do tego właśnie dzieła Kopernika. Skąd ten pomysł?
Wiele lat temu natknęłam się na informację, że największe dzieło Kopernika składało się początkowo z ośmiu ksiąg, potem zostało zredukowane do siedmiu, ale w druku ukazało się tylko sześć. Od razu zapaliło mi się w głowie światełko alarmowe: co stało się z siódmą księgą? Przeprowadziłam więc własne śledztwo, którego wynikiem jest moja książka.
W Poszukiwaczach siódmej księgi bohaterowie podejmują próbę odnalezienia zaginionego rozdziału dzieła Kopernika. Wierzy Pani w to, że fragmenty tytułowej siódmej księgi naprawdę mogą jeszcze pozostawać w ukryciu?
Niestety, to raczej niemożliwe. Prawdopodobnie liczba ksiąg zmniejszyła się na skutek zwykłej redakcji. Astronom usunął partie tekstu, które uznał za niepotrzebne lub co do których miał wątpliwości. Ale gdyby się udało odnaleźć tę pierwotną wersję, sprzed redakcji – to byłaby sensacja. Podobnie, gdyby udało się odszukać życiorys Kopernika, spisany przez Joachima Retyka. Jan Brożek przywiózł z podróży na Warmię wiele dokumentów dotyczących astronoma i te dokumenty zaginęły. Wierzę, że kiedyś uda się je odnaleźć.
Bohaterowie książki to Jerry - prawnik z Wielkiej Brytanii, o poukładanym życiu, czego nie można powiedzieć o Alicji, poszukującej mitycznej, zaginionej księgi Kopernika. Są jak ogień i woda. Czy dlatego tak bardzo ciągnie ich do siebie?
Oczywiście. To naukowo dowiedzione, że przeciwieństwa się przyciągają. Czasami działa to jednak na krótką metę.
A może chodzi też o to, że w obojgu tkwi pewien pierwiastek odpowiedzialny za podążanie za nieznanym — ciekawość?
Na pewno tak. Związki oparte na przeciwieństwach mogą być stabilne, pod warunkiem, że jest przynajmniej jeden ważny element, wspólny dla obojga. Ciekawość, żądza wiedzy – to może łączyć.
W tę niebezpieczną przygodę angażuje się także Czesiuchna, niepozorna starsza pani, którą najmniej moglibyśmy podejrzewać o szalone eskapady. Każdy z nas – niezależnie od wieku czy zajęcia — podświadomie pragnie przeżyć wielką przygodę?
Tak myślę. Nigdy nie jest za późno na wielką przygodę, tylko musimy się na nią otworzyć. Wystarczy wtedy poczekać, i sama przyjdzie.
Pani nową powieść można więc potraktować jako pierwszy krok do ruszenia w nieznane?
Na pewno w nieznane rewiry historii. W tej książce, oprócz przygody, można znaleźć wiele ciekawostek o Koperniku. Czy ktoś słyszał, na przykład, że Kopernik spotkał się z Leonardem da Vinci? Dowodów nie ma, tylko poszlaki, ale to bardzo prawdopodobne.
W Poszukiwaczach siódmej księgi znajdziemy sporo informacji historycznych, ale też wątki przygodowe, a nawet sporo poczucia humoru.
Ja po prostu mam takie humorystyczne skrzywienie. Nawet jeśli historia jest śmiertelnie poważna, muszę od czasu do czasu pożartować. No, taka konstrukcja psychiczna (śmiech).
Czyli zamiast stawiać kolejne pomniki wielkim postaciom, lepiej po prostu czerpać radość z odkrywania tego, kim były? Czasem — wykorzystując je w swoich własnych opowieściach?
Tak! To bardzo dobra koncepcja!
Jak udowadnia Pani w powieści, o Koperniku wciąż nie wiadomo jednak wszystkiego. Może więc kolejne nieznane fakty z jego życia Jerzy i Alicja odkryją w kolejnej części?
To mogę obiecać. Ale nie mogę obiecać, że Kopernik byłby zadowolony z ujawnienia tych odkryć.
Książkę Poszukiwacze siódmej księgi kupicie w popularnych księgarniach internetowych: