Na nic najlepsze laboratoria kryminalistyczne, jeśli nie przyjrzymy się ludzkim relacjom. Wywiad z Igą Karst

Data: 2020-04-14 12:39:40 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

– Bez względu na osiągnięcia supernowoczesnej kryminalistyki, na miejscu zbrodni policjant dysponuje tylko kilkoma wstępnymi informacjami i swoimi zmysłami. I to jest punkt, w którym zaczyna rozwijać śledztwo. Bywa tak, że od czujności policjanta w tym właśnie momencie zależy wykrycie sprawcy. Powszechnie znana jest opinia, że w wielu przypadkach nazwisko zabójcy widnieje już w pierwszym tomie akt… – mówi Iga Karst, autorka powieści kryminalnych Zapach prawdy oraz Afrykański klucz.

Z Sycowa do Afryki kawał drogi…

Afryka to w mojej powieści Afrykański klucz tylko pretekst do opowiedzenia historii kryminalnej, której akcja toczy się już w Polsce. To do Afryki trafiła Elżbieta Budzanowska, lekarka, naukowiec. Prowadziła badania nad jadem czarnych mamb – węży, które zamieszkują ten kontynent. Wyjechała, bo chciała dać innym coś od siebie. Nie dysponowała wielkim majątkiem, ale miała wiedzę medyczną i umiejętności, które pozwoliły jej zostać wolontariuszką w Afryce. Łączyła działalność charytatywną z badaniami naukowymi i poświęciła na to dużą część życia. Tak wygląda pierwsza warstwa historii opisanej w Afrykańskim kluczu. Ale pod nią kryją się następne...

W Polsce Elżbieta zostawiła córkę. Córkę, z którą wydaje się, że więcej dzieli ją niż łączy.

Tutaj w Elżbiecie pojawia się pewna sprzeczność. Kochana przez mieszkańców Sycowa, lubiana i szanowana przez współpracowników lekarka z sercem na dłoni przez lata wyjeżdżała na Czarny Ląd, praktycznie porzucając własne dziecko. Na tym chodzącym ideale można więc dostrzec rysę. Coś tutaj nie pasuje.

Kolejne pęknięcie pojawia się w momencie śmierci Budzanowskiej. Okoliczności zgonu budzą bowiem wątpliwości przedstawicieli organów ścigania.

Wszyscy są zaskoczeni, kiedy okazuje się, że Elżbiety nie zabił rak, na którego chorowała. Pytanie, kto i dlaczego pozbawił życia kobietę, która i tak z przyczyn naturalnych zmarłaby w ciągu kilku dni albo tygodni? Podejrzenia padają na jej córkę. A ta odkrywa, że jej matka interesowała się pewnym wypadkiem, do którego doszło trzydzieści lat wcześniej...

Wydaje się, że w Pani powieści – nie po raz pierwszy zresztą – to relacje międzyludzkie odgrywają kluczową rolę. Że w Afrykańskim kluczu kluczowi są bohaterowie, na nich opiera się cała intryga.

Akcja kryminałów Zapach prawdy oraz Afrykański klucz w dużej mierze rozgrywa się we Wrocławiu i w Sycowie, niewielkim mieście położonym praktycznie na granicy Dolnego Śląska i Wielkopolski. Bliskie relacje pomiędzy mieszkańcami Sycowa i okolic są tu kontrastem dla anonimowości życia w znacznie większym mieście, jakim jest Wrocław.

Zależało mi na stworzeniu kryminałów nieco innych od tych, które najczęściej spotykamy w księgarniach. Nie ma tu bardzo brutalnych scen i nadmiernej agresji. Chciałam pokazać Syców i okolicę takimi, jakimi je sama zapamiętałam z dzieciństwa i do jakich chętnie powracam. Mamy więc w tych kryminałach urocze miasteczko z miłymi policjantami i sympatyczną panią adwokat, która pomaga babci prowadzić pensjonat położony nad malowniczym zalewem. Życie toczy się tu powoli i spokojnie. Do czasu, kiedy ma miejsce zbrodnia. Wtedy na jaw zaczynają wychodzić różne tajemnice… I na nic nikomu nawet najlepsze laboratoria kryminalistyczne, jeśli nie przyjrzy się ludzkim relacjom.

Często pod powierzchnią pozornych codziennych uprzejmości kryją się zapomniane fakty i konflikty.

Które spróbuje zbadać komisarz Michał Orski.

Realia życia w miasteczku są dla niego ogromnym wyzwaniem. Orski przeprowadził się do Sycowa dość niedawno. Nie zna ludzi, ich powiązań, historii. Dla mieszkańców wciąż jest obcy. W całkiem innej sytuacji jest mecenas Anita Herbst, która w Sycowie ma rodzinę i przyjaciół. Jest „swoja”. Często znacznie łatwiej jest jej zdobyć newralgiczne informacje niż komisarzowi. Żeby rozwiązać sprawę, muszą połączyć siły. A to nie jest proste, bo prowadząc tę samą sprawę, stoją po przeciwnych stronach barykady.

Czytelnicy chyba już Michała i Anitę polubili. Jest Pani gotowa spędzić kolejne lata pisania w ich towarzystwie?

Bardzo cieszę się z tego, że Czytelnicy polubili ten duet i czekają na kolejne części. Dużo radości sprawiają mi też sygnały od osób związanych z Sycowem o tym, że bardzo dobrze udało mi się odtworzyć atmosferę tych okolic. W tej chwili w księgarniach dostępne są dwa tomy serii: Zapach prawdy i Afrykański klucz. Pomysłów i inspiracji na kolejne książki na pewno nie zabraknie. Z przyjemnością jeżdżę też do Sycowa, żeby robić dokumentację. Ale na razie niczego więcej nie zdradzę.

Bohaterowie i miejsce akcji to jedno, ale w Afrykańskim kluczu jest też stara, dobra policyjna robota. Również raczej w naszym, polskim stylu niż w wydaniu znanym z amerykańskich seriali kryminalnych jak CSI. Tak się po prostu u nas nie pracuje?

Chciałabym odpowiedzieć na to pytanie, ale to już raczej zadanie dla rzecznika polskiej policji. Natomiast jeśli chodzi o moje książki, to od czasu do czasu chętnie wykorzystuję w nich możliwości, jakie dają laboratoria kryminalistyczne.

Kryminalistyka i medycyna sądowa interesują mnie bardzo mocno! Związane z nimi zagadnienia cały czas przewijają się przez moje książki, choć nie są nadmiernie wyeksponowane. Często, żeby napisać krótką scenę, zakulisowo autor musi dogłębnie rozpracować jakiś temat. Na przykład w Zapachu prawdy ciało profesora Korczyńskiego zostaje znalezione w lesie. Leży tam od kilku dni. Zrobienie odpowiedniego opisu wymagało wiedzy, jak to ciało może po określonej liczbie godzin od zabójstwa wyglądać. A jest to zależne od przyczyn śmierci, warunków zewnętrznych i tak dalej… Do tej pory mam w swojej dokumentacji tabelkę z rozpiską, jak godzina po godzinie zmieniało się to ciało od momentu śmierci do chwili ujawnienia zwłok, choć finalnie w powieści cały ten proces jest kompletnie pominięty i widać tylko efekt końcowy.

Lubię kryminały, w których główną rolę odgrywa człowiek, a nie technika. I takie kryminały piszę.

Bez względu na osiągnięcia supernowoczesnej kryminalistyki, na miejscu zbrodni policjant dysponuje tylko kilkoma wstępnymi informacjami i swoimi zmysłami. I to jest punkt, w którym zaczyna rozwijać śledztwo. Bywa tak, że od czujności policjanta w tym właśnie momencie zależy wykrycie sprawcy. Powszechnie znana jest opinia, że w wielu przypadkach nazwisko zabójcy widnieje już w pierwszym tomie akt…

Myśli Pani, że na kryminał w tej najbardziej klasycznej formule nie ma już miejsca? Że potrzebne jest „uszlachetnianie go", szukanie dodatkowych elementów, które można by było wpleść w fabułę? Pani w Zapachu prawdy na marginesie fabuły sporo zdradza na przykład na temat pewnych wyjątkowych kwiatów.

Jest chyba dokładnie odwrotnie. Moje najnowsze książki są właśnie efektem tęsknoty za klasycznymi kryminałami. Nie zawsze tak było. Te wcześniejsze balansują na granicy kryminałów, sensacji i thrillerów. Zapach prawdy jest właściwie moją pierwszą powieścią, którą mogę nazwać pełnoprawnym kryminałem. I ukłonem w stronę klasyki gatunku. Jest to też próba znalezienia balansu pomiędzy akcją we współczesnych czasach a tęsknotą za fabułami, gdzie główne role grali pełni klasy detektywi i dedukcja.

To „coś”, to „uszlachetnienie”, o którym Pan wspomina, nie ma wiele wspólnego z samą zagadką kryminalną. Jest to jakiś temat albo motyw przewodni, który staje się pretekstem do opowiedzenia historii i jej tłem. Jego celem jest stworzenie unikalnej atmosfery, która pochłonie odbiorcę od pierwszej do ostatniej strony książki. W Zapachu prawdy tym tematem są orchidee. Pisząc ten kryminał, na pewien czas dosłownie przeistoczyłam się w orchidologa. Przez moje ręce przeszła ogromna ilość publikacji o historii, biologii i uprawie storczyków. Kupiłam też wiele orchidei, również rzadko spotykanych gatunków. A potem z dużym zaangażowaniem usiłowałam utrzymać je przy życiu... W efekcie moich zainteresowań powstał profesor Korczyński – botanik i wybitny znawca storczyków. Na kartach Zapachu prawdy można przeczytać ciekawostki o tych roślinach, a nawet odwiedzić starą szklarnię naukowca. W moich wcześniejszych książkach również za każdym razem pojawiał się motyw przewodni. W Magencie było to malarstwo i jazz, w Gdyby on tu był i 299 motocykle, a jeszcze wcześniej nazistowskie tajemnice min. w Złudnej grze.

Również w Afrykańskim kluczu pojawiają się pewne wątki czy tematy, które mają wyróżnić tę książkę spośród innych kryminałów. Tym razem są to tematy z pogranicza biologii i medycyny, a wszystko to na tle przewijającej się cały czas Afryki.

A co będzie tym wyróżnikiem w kolejnej Pani powieści?

To jest ten magiczny moment, który w pisaniu lubię najbardziej, ponieważ w tej chwili temat nowej książki należy tylko do mnie. Bohaterowie już istnieją, fabuła ma swój bieg, wiele stron zostało napisanych… Historia zaczyna żyć własnym życiem. Mam taką zasadę, że na tym etapie nigdy publicznie nie opowiadam o powstającej książce. Jeszcze wszystko w niej może się zmienić. Z największą radością przedstawię ją Czytelnikom, jak tylko będzie gotowa, żeby pójść w świat.

Książkę Afrykański klucz możecie kupić w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2020-04-15 16:27:27
0 +-

Czytałam "Zapach prawdy" i czekam na kolejną książkę autorki.

Avatar uĹźytkownika - Justyna641
Justyna641
Dodany: 2020-04-14 21:04:31
0 +-

Zapowiada się ciekawie.

Książka
Afrykański klucz
Iga Karst;
Autor

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje