Piszę dla siebie. Wywiad z Hwang Sun-mi

Data: 2021-07-01 11:58:17 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Piszę dla siebie. Wywiad z Hwang Sun-mi z kategorii Wywiad

– Piszę, bo odczuwam potrzebę literackiego wyrażenia swoich emocji i pragnień. W moich opowieściach chcę jedynie nawiązać kontakt z czytelnikami, którzy potrafią dzielić ze mną i rozumieć moje uczucia – mówi Hwang Sun-mi, autorka książek O kurze, która opuściła podwórze oraz Kudłata.

Pisze Pani powieści dla dzieci czy dla dorosłych?

Tak naprawdę nigdy nie myślałam w takich kategoriach - że  „piszę powieść dla kogoś”. Jeśli jednak miałabym odpowiedzieć na takie pytanie, to można powiedzieć, że piszę dla siebie. Piszę, bo odczuwam potrzebę literackiego wyrażenia swoich emocji i pragnień.

W moich opowieściach chcę jedynie nawiązać kontakt z czytelnikami, którzy potrafią dzielić ze mną i rozumieć moje  uczucia.

Kudłata to historia o suczce i jej psim świecie. W polskiej literaturze jest cały cykl powieści, w której bohaterem i narratorem jest pies. A jak jest w Korei?

W Korei nie ma cyklu powieści, w której bohaterem byłby pies. Ostatnio jednak pojawia się sporo książek, w których narracja prowadzona jest przez zwierzęta takie jak psy, czy koty. Szczególnie dużo jest kocich opowieści. Odzwierciedla to społeczną tendencję ostatnich lat. Wzrasta zainteresowanie zwierzętami domowymi, które coraz więcej rodzin koreańskich traktuje jak członków rodziny.

Suczka, bohaterka powieści, jest potomkinią psów rasy sapsari. W Polsce nie jest to znana rasa. A po koreańsku oznacza tego, co wygania złe duchy?

Po koreańsku oznacza ono tego, który odgania, rozprasza złowieszczą energię – taką, którą generują na przykład złe duchy.

Pies sapsal, nazywany także sapsari, pochodzi z terenu Korei. Razem z innymi – psem pungsan pochodzącym z północy i psem jindo pochodzącym z południa, zaliczają się do najbardziej reprezentatywnych ras koreańskich.  W tej chwili sapsari jest rzadkim gatunkiem nawet w Korei, został objęty ochroną, bo groziło mu wyginiecie.

Psy sapsari należały także do dóbr cywilnych, które były grabione w czasach okupacji japońskiej i w czasie wojny. Prawie wyginęły, bo ich długa sierść została uznana za świetny izolator w mundurach wojskowych. Psy sapsari zostały uznane w Korei za element dziedzictwa narodowego w 1992 roku.

Tytułowa Kudłata przeżywa różne przygody. Nie jest to ckliwa historia, ale życiowa opowieść o trudnościach, których wszyscy doświadczamy. Chwilami to bardzo smutna opowieść…

Kiedy byłam dzieckiem, w moim domu zawsze był pies stróżujący. Mieszkał w budzie na podwórzu, obok domu, inaczej niż zwierzęta w czasach współczesnych. To pierwowzór głównej bohaterki powieści. Nie był psem czystej rasy sapsari, ale mieszańcem. Pewnego dnia wyszedł poza podwórze i tam omyłkowo połknął jakiś ostry przedmiot, przez co potem odchodził w bólach. Obraz łez płynących z jego oczu podczas umierania nadal jest żywy w mojej pamięci. Było to moje pierwsze smutne doświadczenie związane ze zwierzętami hodowanymi w domu.

Sporo pisze Pani na temat tolerancji. Suczka początkowo nie lubi kotki sąsiadów i kury Szwagierki. Drażni je ich odmienność. Nagle jednak coś się zmienia. Uczymy się tolerancji?

Nawet ludzie, którzy za młodu rywalizują z innymi i karmią się zazdrością, z wiekiem zwykle dojrzewają, pojawia się u nich zrozumienie dla drugiej strony i rodzi się tolerancja. Oczywiście, że są także ludzie, którzy nigdy się nie zmienią swojego zachowania. Chciałam jedynie powiedzieć, że bycie prawdziwym dorosłym oznacza gotowość do przyjęcia tolerancyjnej postawy.

Zauważyłam, że w fabule nie ma dzieci, choć sporo mówi się o macierzyństwie. Jest dziadek, sąsiadka, złodziej psów, ale nie ma dzieci. Dlaczego?

Akcja utworu rozgrywa się w moim rodzinnym domu na wsi. Ponieważ faktycznie była tam także kotka sąsiadów oraz kura, którą krewni podarowali nam do zjedzenia, umieściłam te postaci w książce. Dziadek Krzykacz to mój ojciec. Rzeczywiście nie potrafił zabić kury, dlatego trzymał ją na podwórzu jako zwierzę domowe. Kura była bardziej wojownicza niż sapsari i dlatego wykradała psu jedzenie oraz raniła, dziobiąc w nos.
Chciałam opowiedzieć o życiu człowieka, o relacji mojego ojca z psem.

Akupunkturzystka przynosi dziadkowi placek z kimchi. Co to takiego? Czy polscy czytelnicy mogą sobie taki placek przyrządzić?

Oczywiście, że mogą go sobie przyrządzić! Trzeba tylko pokroić tradycyjną koreańską przystawkę kimchi - kiszoną zwykle na ostro kapustę, wymieszać ją z mąką pszenną i z powstałego ciasta usmażyć na patelni naleśniki. Oczywiście trzeba dodać też troszkę wody. Można sobie wyobrazić, że to taka koreańska pizza.

A jakie desery Pani jada najchętniej? Czy smakuje Pani kuchnia europejska?

Należę do tych, którzy na deser jadają owoce. Oczywiście każdy kraj ma swoją tradycyjną kuchnię, która jest nieco inna niż kuchnia innych krajów, ale kiedy byłam w Europie, nigdy nie miałam problemów z jedzeniem. Wszystko mi smakuje. Jadłam także polską tradycyjną potrawę – były to gołąbki!

Napisała Pani powieść o psie, o kurze, o suczce. Czytelnicy czekają na kolejną powieść. Kto będzie jej bohaterem?

Książki O kurze, która opuściła podwórze oraz Kudłata napisałam już jakiś czas temu. Po nich były też inne pozycje. Wielu bohaterów. Byli nimi głównie ludzie. Myślę jednak o napisaniu kolejnej książki, w której bohaterami będą zwierzęta.

Książkę Kudłata kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.